Feministyczny rząd w Finlandii na manowcach. W walce z koronawirusem premier „boi się” i kieruje… „przeczuciem”
Feministyczny rząd w Finlandii miał udowodnić światu, że kobiety są w stanie jeszcze skuteczniej rządzić krajem niż mężczyźni. 10 grudniu 2019 w Finlandii utworzono rząd: 12 ministrów, a w zasadzie ministerek przejęło stery w najważniejszych resortach. Nie dlatego, że przejawiały większe kompetencje niż mężczyźni, ale po to by udowodnić, że to one przekonają świat o „sile kobiet”. I co z tego wyszło? W dobie koronawirusa zamiast zapowiadanej siły mamy skrajne nieudacznictwo.
ZOBACZ: Koronawirusowa mapa Polski i świata! Informacje w jednym miejscu. AKTUALIZACJA NA ŻYWO
Jeszcze trzy tygodnie temu premier Finlandii Sanna Marin, swoją drogą wychowana przez lesbijki, przekonywała, że problem koronawirusa nie dosięgnie jej kraju i nie ma potrzeby podejmowania jakichkolwiek działań w tym względzie. Dziś w kraju zanotowano grubo ponad 350 zakażeń i nic nie wskazuje na to, żeby ta liczba malała.
ZOBACZ: Przerwana passa, czyli odroczony ZUS i termin wyborów [WIDEO]
Teraz gabinet socjaldemokratki jest pod ostrzałem krytyki, a sama Marin tłumaczy się twierdząc, że „każda polityk boi się podejmowania decyzji” i wyznaje, że wprowadzając zakaz zgromadzeń do 500 osób kierowała się… „przeczuciem”. Dacie wiarę? Nie wzięła do ręki dobrej publikacji naukowej, a jeśli wzięło to jej nie zrozumiała. Nie zasięgnęła rady od mądrzejszych ekspertów. Kierowała się przeczuciem, bo przecież kobieca intuicja jest kluczem do sukcesu, prawda?
Postępowanie rządu zdominowanego przez feministki skomentował wirusolog. Nie zostawił suchej nitki na ministerkach.
Zagmatwanym, bezzębnym i niewystarczającym środkom ogłoszonym przez rząd brakowało decyzji potrzebnych w obecnej sytuacji. Premier i inni ministrowie po prostu czytają zalecenia swoich urzędników, którzy im doradzali, podobnie jak sekretarz lub prokurator, czytający komunikat prasowy, nie do końca go rozumiejąc. Ogłoszenie nie zawierało prawie żadnych własnych decyzji, a odpowiedzialność za działanie została przekazana władzom lokalnym, szkołom, pracodawcom i zwykłym ludziom. Premier i jej rząd bardziej bali się wyjść poza linię i dołożyli wszelkich starań, aby „przejść obok kryzysu”, zamiast podjąć aktywne działania, aby uniknąć tragicznej sytuacji obserwowanej w innych krajach. Przywództwo nie polega na bezmyślnym wykonywaniu uwag podwładnych, ale podejmowaniu odważne działań w oparciu o informacje, które ci przekazują – napisał Alexis Kouros.
Źródło informacji: Helsinki Times
Zobacz:
Przerwana passa, czyli odroczony ZUS i termin wyborów [WIDEO]
Wygląd tej pani wskazuje na to, że jedyną kwalifikacją jaką posiada (o ile posiada) jest możliwość zajścia w ciążę. Gratulacje Finlandii!
W zasadzie to dziwne że, p.premierka nie zadbała o parytet zarażeń i ewentualnych zgonów z tytułu koronawirusa.