Ataki na Elewarr to komedia i folklor! W tle człowiek Jurgiela…
Elewarr jest spółką, która pomimo dobrych wyników budzi niechęć dwóch portali i jednego polityka, byłego prezesa Elewarru związanego z byłym ministrem rolnictwa, Krzysztofem Jurgielem. O atakach na spółkę opowiada jej obecny prezes, dr Daniel Alain Korona.
Elewarr kojarzy się z branżą rolną. Ale zainteresowanie ze strony niektórych mediów tą Spółką jest tak duże, a tematyka tak różna od rolnictwa, że można zastanowić się czy aby na pewno to Spółka zajmująca się składowaniem i handlem zbożem oraz rzepakiem?
Rzeczywiście, można by sądzić że gros artykułów prasowych powinno dotyczyć obrotu, składowania zbóż. Ale m.in. za sprawą byłego prezesa, kilku osób usuniętych ze spółki, portalu Farmer i Businessinsider jest inaczej. Jak powiedział mi jeden urzędnik, gdyby nie te wszystkie pisma i ataki byłoby nudno, a tak przynajmniej jest rozrywka, można się pośmiać z napisanych głupot. Bo jak poważnie traktować np. artykuł stawiający zarzut zarządowi Spółki, w związku ze stroną pornograficzną z domeną podobną do elewarrowskiej, założonej w Chinach. Domen z nazwą Elewarr mogą być setki, nie jesteśmy w stanie wszystkie je wykupić, byłoby to zresztą niecelowe.
W szczególności Farmer.pl upodobał sobie Elewarr.
Tak, od chwili mojego powołania Farmer.pl napisał ponad 30 artykułów dotyczących Elewarru, prezesa lub wiceprezesa Spółki. Chyba o żadnej Spółce, o żadnym prezesie spółki tyle nie piszą. A tak naprawdę, zaczęli ataki na nas po tym jak nie przedłużyłem umowę zlecenia z ekspertem, którego prognozy rozminęły się z rzeczywistością, który był publicystą farmer.pl i znajomym b. prezesa. Każdy wyciągnie sobie z tego faktu logiczny wniosek. A czym Farmer się zajmuje w swoich publikacjach nt. Elewarru: zmianą biur centrali, jakim samochodem jeździła wiceprezes, co jakiś esbek napisał ponad 30 lat temu w mojej sprawie, czy jesteśmy czy nie na stronie internetowej KOWRu, sprzedaż Niemcom pereł tj. elewatorów, których nie mieliśmy. Ba, napisali nawet, że jeden z naszych pracowników był jakimś guru Elewarru od kilkudziesięciu lat, czyli także w okresie w którym nie pracował w Spółce, a biorąc pod uwagę że Elewarr istnieje 28 lat, być może także w okresie w którym Spółka nie istniała.
Zarzucili ci też lansowanie się za pieniądze podatników.
Tylko, że Elewarr nie otrzymuje żadnych dotacji z budżetu państwa, finansujemy się z sami z pieniędzy przez nas zarobionych z handlu zbożem i rzepakiem oraz z usług głównie składowania. A Spółka pod tym zarządem mnie jako prezesa i Moniki Parafianowicz jako wiceprezesa, dwa lata z rzędu (2018/19, 2019/20) ma dodatni wynik finansowy. Wspomniany portal opublikował treść rzekomej umowy z dnia 1 maja 2019 na przygotowanie 9 materiałów medialnych. Pani redaktor nawet nie dostrzegła że dzień 1 maja 2019 to był dzień wolny od pracy, a zatem że nie mogliśmy podpisać umowy tego dnia. Ale skoro piszą o nieistniejącym w Elewarrze związku zawodowym, o nie istniejących sprzedażach (bo żadnego elewatora nie sprzedawaliśmy), to mogą też pisać o nieistniejących umowach. Taka już alternatywna rzeczywistość.
Były prezes, który często wypowiadał się na temat Elewarru dla farmera, zarzuca Ci że to ty jesteś odpowiedzialny za stratę 17,2 mln zl za rok 2017/18, kiedy on był prezesem.
Bogdan Drechna pełnił funkcję prezesa do końca października 2018, a w zarządzie był do 11 grudnia 2018 r. i to ja mam być wyłącznie odpowiedzialny za wynik za rok obrotowy, który kończył się w czerwcu 2018 czyli na 4 miesiące przed moim powołaniem i w okresie którym był on a nie ja prezesem. Zrozumie tą logikę, kto może. Oczywiście po zakończeniu roku obrotowego, aż do momentu złożenia sprawozdania jest jeszcze możliwość lekkiej modyfikacji wyniku, ale nie w sposób istotny. A inne jego zarzuty – sprzedaż Niemcom elewatorów, których nie mieliśmy. Nie mieliśmy bowiem elewatora ani w Sieradzu (tylko udziały w spółce zależnej), ani w Braniewie (gdzie mieliśmy i wciąż mamy magazyn płaski, sprzedaliśmy jedynie jeden budynek w fatalnym stanie technicznym, urągający zasadom sanitarnym i BHP właśnie celem modernizacji posiadanego magazynu).
Oceny b. prezesa dokonała Rada Nadzorcza oraz Zgromadzenie Wspólników i to dwukrotnie nie udzielając mu absolutorium m.in. za rok 2017/18. A inne instytucje i organy, do których pisze, zdążyły sobie wyrobić właściwą o nim opinię.
To czemu te wszystkie artykuły i zarzuty miały służyć?
Prawdopodobnie, w umyśle oponentów, mam na myśli nie tylko byłego prezesa, farmera ale także niektórych osób usuniętych ze Spółki za swoją nieprzydatność lub w związku z negatywną oceną pracy czy działalności, te zarzuty miały doprowadzić do mojego odwołania i pani wiceprezes Moniki Parafianowicz. Że taki jest cel świadczy ubiegłoroczny wniosek byłego prezesa do sądu o wszczęcie postępowania z urzędu ws. wykreślenia obecnego zarządu z KRS w związku z brakiem konkursu. Ale sąd wszczął postępowanie i stwierdził brak podstaw do wykreślenia. To wszystko jest komedią. Próbuje się tworzyć jakieś powieści, opowieści sensacyjne, że jestem jakimś agentem, ale do napisania dobrej opowieści trzeba mieć trochę talentu. Co jakiś czas rozpowszechniano pogłoski o moim rychłym odwołaniu i rekord Guinnessa plotek o odwołaniu chyba został już pobity. Gdy nadejdzie czas mojego rozstania się ze spółką, nikt nie jest przecież wieczny, wówczas będą sobie przypisywać tą zasługę, że oni to sprawili, nieważne że nie będzie to miało żadnego związku, ale trzeba przecież się dowartościować. Nie ma co się przejmować, taki sobie folklor.
Ale ostatnio od ponad 2 miesięcy na Farmerze nie ma artykułu o Elewarrze. Także strona elewar.pl, która atakowała zarząd spółki jest niedostępna. Czy nie jest Ci nudno, bez tych „atrakcji”?
Znam lepsze atrakcje i rozrywki. Będziemy robić swoje, w najbliższym czasie np. obchodzimy, co prawda z kilkumiesięcznym opóźnieniem z powodu pandemii, 28 rocznicę powstania Spółki, czyli II Ogólnopolski Dzień Promocji Elewarru – Dożynki 2020 pod patronatem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego w miejscowości Waplewo Wielkie, w powiecie sztumskim niedaleko Malborka.
Rozmawiał Robert Wyrostkiewicz
fot. Robert Wyrostkiewicz i Daniel Korona