Katarzyna TS: „Rudy” i „Zośka” walczą z supremacją białej rasy
O godzinie 16.00 wokół ronda Dmowskiego, na którym gromadzili się uczestnicy Marszu Powstania Warszawskiego, stanęło kilkudziesięciu wolontariuszy w koszulkach z kotwicą PW i napisem „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi”. Wręczali przechodniom wlepki z takim samym hasłem i wyjaśniali, że ich celem jest „przywrócenie znakowi PW pierwotnego znaczenia jako symbolu nadziei, wolności i walki z totalitaryzmami”. Akcja na rondzie Dmowskiego to kampania edukacyjna, która ma przekonać społeczeństwo, że „nie można akceptować używania znaku Polski Walczącej do wspierania ideologii, przeciwko którym został stworzony. Nigdy nie był utożsamiany z ksenofobią, rasizmem, nietolerancją religijną czy supremacją białej rasy”. Kampania uzyskała akceptację Światowego Związku Żołnierzy AK. Takie rewelacje wyczytałam w postkomunistycznej „Polityce”.
Jak widzicie, przerabianie znaku Polski Walczącej na genderową Polkę Walczącą o prawo do aborcji na życzenie, to za mało. Kotwica ma zostać całkowicie zawłaszczona przez agresywnych lewaków stygmatyzujących normalnych ludzi jako „ksenofobów” lub „rasistów”. A wisienką na torcie jest bełkot o nieutożsamianiu znaku Polski Walczącej z supremacją białej rasy.
Nie bez przyczyny ta „akcja edukacyjna” uzyskała akceptację Światowego Związku Żołnierzy AK zinfiltrowanego przez działaczy z komunistyczną przeszłością. O tym, co dzieje się w tym związku pisał niedawno w „DoRzeczy” prof. Sławomir Cenckiewicz w artykule pt. „Światowy Związek Żołnierzy… PRL?”. „Ludzie z legitymacją PZPR, WSW i LWP próbują skraść nam pamięć”- alarmuje prof. Cenckiewicz. Jedną z metod kradzenia pamięci jest bez wątpienia akcja „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi”, którą na łamach „Polityki” wychwala Piotr Pytlakowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” związany z Obywatelami RP.
Warto wiedzieć, że jego ojciec, Jerzy Pytlakowski, był socjalistą, członkiem PPS, żołnierzem AK i brał udział w Powstaniu Warszawskim, ale w 1945 roku został członkiem PPR, a następnie PZPR (do 1981). Matka Pytlakowskiego to pochodząca z żydowskiej rodziny Sabina Wiernik. Jej siostra była współpracownicą Jerzego Borejszy (Beniamina Goldberga), czyli komunistycznego propagandzisty i brata szefa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Jacka Różańskiego (Józefa Goldberga).
Wróćmy teraz do akcji „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi”. Oprócz wmówienia opinii publicznej, że polscy narodowcy to faszyści (a słowo to funkcjonuje jako najgorsza obelga w myśl wytycznych Stalina), akcja ta ma też cel, którego na pierwszy rzut oka można nie zauważyć. A jest on bardzo ważny. O co chodzi? Chodzi o zatarcie w ludzkiej świadomości faktu podstawowego, czyli tego, że znak Polski Walczącej wymierzony był nie przeciw jakiejś ideologii, ale przeciw NIEMCOM. Nie chodziło o faszyzm, ksenofobię, rasizm, nietolerancję religijną czy supremację białej rasy, ale o podtrzymanie w polskim społeczeństwie nadziei na pokonanie NIEMIECKIEGO okupanta. Polacy byli mordowani przez NIEMCÓW, a ideologią III Rzeszy był nazizm, a nie faszyzm. Zatem uczestnicy akcji „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi” z premedytacją zakłamują prawdę historyczną posługując się metodami sowieckiej propagandy stygmatyzującej antykomunistów jako „faszystów”. To jest ta sama narracja, którą kiedyś niszczono polskie podziemie niepodległościowe, a dziś próbuje się niszczyć tych, którzy sprzeciwiają się neomarksistowskiej ideologii obowiązującej w Unii Europejskiej.
Powtarzam: wbrew twierdzeniom organizatorów akcji „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi” znak PW nie został stworzony „przeciw ideologiom”, ale przeciw NIEMCOM. Kotwica jako znak oporu została wybrana podczas konspiracyjnego konkursu ogłoszonego przez Biuro Informacji i Propagandy KG AK. Malowaniem kotwic na murach, tablicach ogłoszeniowych, słupach elektrycznych i na przystankach tramwajowych zajmowali się harcerze z organizacji „Wawer” w ramach akcji Małego Sabotażu. Twórcą szablonu i pieczątek ze znakiem PW był Jan Bytnar ps. „Rudy”. Opracował też urządzenie do malowania znaku, zwane „wiecznym piórem” i namalował kotwicę na cokole pomnika Lotnika na pl. Unii Lubelskiej. Był to czyn wymagający dużej odwagi, ponieważ w sąsiedztwie znajdowała się siedziba Gestapo w Alei Szucha.
Oprócz malowania kotwic Mały Sabotaż przeprowadzał również inne akcje, w tym „gazowanie” kin i niemieckich sklepów. W jednej z takich akcji w czasie największego ruchu klientów Jan Bytnar i Tadeusz Zawadzki wrzucili probówkę z gazem do sklepu wędliniarskiego Wohlfartha na Nowym Świecie, a następnie zamknęli lokal od zewnątrz na kłódkę. Czy „Rudy” i „Zośka” zrobili to w ramach walki z ksenofobią, rasizmem, faszyzmem i supremacją białej rasy? Bez żartów. To była akcja przeciw NIEMCOM. Ideolo multi-kulti nie ma tu nic do rzeczy.
Znak Polski Walczącej nie był czczą groźbą. 18 stycznia 1943 r. „Rudy” zastrzelił niemieckiego urzędnika Ernsta Marona podczas akcji rozbrojeniowej na ul. Emilii Plater. „Zośka” był wykonawcą kilku akcji likwidacyjnych. 15 stycznia 1943 r. zastrzelił volksdeutscha Ludwika Herberta w jego mieszkaniu na Saskiej Kępie, a 6 maja 1943 r. na ulicy Polnej był uczestnikiem zamachu na funkcjonariusza gestapo Herberta Schultza. „Rudy” zmarł 30 marca 1943 r. po odbiciu go z niemieckich rąk w słynnej „Akcji pod Arsenałem”. „Zośka” zginął 20 sierpnia 1943 r. zastrzelony przez Niemców podczas ataku na strażnicę graniczną w Sieczychach koło Wyszkowa.
Co ma do tego „supremacja białej rasy”? Nic. To była walka z NIEMCAMI, ale aktywiści z wlepkami „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi” próbują zrobić Polakom wodę z mózgu i wmówić im jakieś dyrdymały o ksenofobii i rasizmie. Oczywiście, to wszystko jest podlane propagandowym sosem a’la Stalin dzielącym świat na „demokratów” i „faszystów”. Nie bez przyczyny akcją zachwyca się postkomunistyczna „Polityka” zajęta stygmatyzowaniem „środowisk ksenofobicznych, nacjonalistycznych i rasistowskich”. Kiedyś dla żołnierzy podziemia niepodległościowego realizujących hasło „Śmierć wrogom Ojczyzny” były kazamaty, tortury i strzał w tył głowy. Dziś Polacy skandujący to hasło są opluwani w mediach i podczas takich akcji jak „Polska Walcząca Przeciw Faszyzmowi”.
Warto zastanowić się, dlaczego to właśnie narodowcy stali się celem zmasowanych ataków i wywołują taką wściekliznę wśród „demokratów”. To akurat jest bardzo proste. Narodowcy są organizatorami Marszu Niepodległości i Marszu Powstania Warszawskiego, czyli imprez masowych, podczas których Polacy mogą otwarcie i bez bicia się w piersi zamanifestować, że są dumni z polskiej tradycji i historii. Marsze organizowane przez narodowców to remedium na pedagogikę wstydu. I to remedium jedyne po upokorzeniu jakie Polakom zafundowało ostatnio Prawo i Sprawiedliwość oraz prezydent Duda. Dlatego usiłuje się nam wmówić, że organizatorami tych manifestacji są faszyści, a uczestnictwo w nich jest popieraniem faszyzmu, czyli powodem do wstydu, w związku z czym na te marsze chodzić nie należy. Jeśli „demokratom” uda się zniszczyć Marsz Niepodległości i Marsz Powstania Warszawskiego uderzając w jego organizatorów, to co nam zostanie?
Przeczytaj też:
Katarzyna TS: Edukacja antydyskryminacyjna, czyli zakaz czytania „Pana Tadeusza”
To zydzi polskiego pochodzenia nienawidza narodowców
Nie ma Żydów polskiego pochodzenia, są po prostu Żydzi.
Kiedyś byli Polacy, żydowskiego pochodzenia, ale większość zginęła za Polskę.
neomarksistowskie pojeby – ruch narodowy przywróci im kręgosłup moralny
Ilu nie białych Polaków zginęło w powstaniu? Niewielu? żaden? TO NIC powstanie to walka o NOWY Lepszy Świat jak mówią naćpany z ubywatelu prlu.
Wielka Polska Narodowa – Honor
Tylko zydostwo niszczy nam dorobek wszystkich pokolen!
Zydostwo owraca znaczenie logiki odwraca swiat do góry nogami ,ale to synagoga szatana
Odwracaja krzyz do gory nogami i tak chca nasz swiat odwrocic