L. Mucha: …bogów cudzych przede mną
PIERWSZA CZĘŚĆ FELIETONU: L. Mucha: Nie będziesz miał bogów cudzych…
Kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla w Gliwicach, mój kościół parafialny, ma niedokończoną wieżę. O ile dobrze pamiętam nie dokończono budowy, ze względu na wybuch wojny, a może na brak środków finansowych. Na niedzielnej mszy świętej obecny proboszcz parafii Chrystusa Króla ogłosił, że w tym roku rozpocznie się budowa wyższej wieży. Obecna ma dwadzieścia siedem metrów wysokości. Zostanie podwyższona do czterdziestu pięciu. Jak powiedział ksiądz proboszcz, po rozbudowie najwyższą rzeczą w gliwickiej dzielnicy Zatorze, będzie krzyż!
Możliwe, że znajdą się tacy, co powiedzą, że zamiast podnosić wysokość wieży, można by te wszystkie pieniądze przeznaczyć na posiłki, na biednych, na dowolnego rodzaju działalność charytatywną. To prawda, że pomocy dla potrzebujących nigdy za wiele. Ale i krzyż na szczycie wieży kościelnej ma swoje znaczenie. Czasy, kiedy krzyż był punktem odniesienia dla całej Europy, a nie tylko dzielnicy Zatorze, były czasami w których cywilizacja kwitła. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego to chrześcijaństwu właśnie udało się na jego gruzach stworzyć cywilizację hołdującą zasadom, które dziś są dla nas oczywiste, ale dla ówczesnych Europejczyków wcale takie nie były. To dzięki chrześcijaństwu stopniowo i powoli, ale jednak zlikwidowano w cywilizowanym świecie niewolnictwo. W dziewiętnastym wieku to właśnie Kościół Katolicki sprawił, że ówczesnym marksistom nie udało się osiągnąć sukcesu. To praca biskupa Kettelera, encyklika Rerum Novarum papieża Leona XII i cała tak zwana społeczna nauka kościoła katolickiego, poprzez ukształtowanie etosu pracy, pozwoliły na pokonanie marksizmu i stworzenie – i to w protestanckich krajach (!) – społeczeństw, które były zdolne – po raz pierwszy w historii – stworzyć ogólnodostępny dobrobyt.
W wyobrażeniach dzisiejszych ludzi pojęcie państwa wyznaniowego i życie w takim państwie, jest jednoznacznie związane z przymusem wiary w Boga. Kłamstwa wrogów kościoła, przekonały współczesnych, że tamte państwa były opresyjne. W przeciwieństwie do nich, dzisiejsze państwa są podobno oazą wolności. Czy aby na pewno? W poprzednim felietonie obnażyłem kilka kłamstw na ten temat. Dziś zwrócę uwagę na jeszcze jedno przekłamanie. A jest nim kłamstwo o przymusie wyznawania wiary w Boga. Według nieprawdziwej, ale popularnej nawet w wśród katolików opinii, w państwach objętych wpływami Inkwizycji każdy musiał być chrześcijaninem, bo jak nie, to trafiał przed oblicze inkwizytorów. To nieprawda. Inkwizycja Kościoła Katolickiego nie miała żadnej władzy nad innowiercami, muzułmanami, czy Żydami. Służyła obronie chrześcijaństwa przed szkodliwymi herezjami.
Żadne ziemskie rozwiązanie problemu organizacji społecznej i politycznej nie jest ani nie było idealne. Jednak różnica pomiędzy państwem świeckim, a państwem kościelnym jest taka, że w państwie opartym na Dekalogu bardzo wiele sił i środków poświęca się na wpojenie ludziom, od wczesnego dzieciństwa zasad, które – między innymi – pozwalają się oprzeć pokusom, na przykład pokusie kradzieży. W państwie świeckim, w którego centrum znajduje się nie Bóg, ale człowiek, z jego wszelkimi zachciankami, wolnością prawie pozbawioną ograniczeń, konieczne jest istnienie systemu represji który, co prawda, nie pilnuje przestrzegania zasad moralnych, bo te są, zdaniem twórców tej koncepcji „prywatną sprawą” człowieka, ale w zamian musi stawiać policjanta na każdym rogu ulicy, by zapobiec praktycznej realizacji ichniej wolności. W dzisiejszej Holandii zupełnie poważnie rozważa się pomysł, by przyznać policji prawo do odbierania obywatelom, na ulicach, drogich przedmiotów, jak smartfony, oraz drogich ubrań, o ile nie będą w stanie wytłumaczyć, skąd je mają.
Jak powiedziałem – w żadnym z modeli organizacji społeczeństwa nie osiągnie się ideału, w państwie wyznaniowym też nie wszyscy zostaną przekonani do zaniechania kradzieży, ale skuteczność państwa kościelnego jest nieporównywalnie większa od patroli zdejmujących nastolatkom drogie ciuchy i odbierających im smartfony…
Oczywiście ja nie namawiam nikogo – broń Boże – do stworzenia współczesnego państwa na wzór tych średniowiecznych. Czasy się przecież zmieniły i to, co ewidentnie sprawdziło się kiedyś, dziś byłoby anachronizmem. Nie postuluję przywrócenia sądów inkwizycyjnych, choć zapewniam Państwa, gdybyście poczytali na ich temat coś poza Imieniem Róży i Wikipedią, sami byście się zdziwili, jak kłamliwa jest czarna legenda, która ją otacza. Ale bez obaw. Nie o inkwizycję chodzi. Kościół Katolicki ma recepty na każde czasy. W Średniowieczu, w tamtej, konkretnej sytuacji, kiedy sekty były zagrożeniem dla trwałości państwa i społeczeństwa, walka z nimi była potrzebą chwili. Do dziś zresztą sekty są niebezpieczne i państwa z nimi walczą. W ataku na sektę Davida Korescha, w 1993 roku śmierć w płomieniach poniosło kilkadziesiąt osób! A przecież rozkaz do ataku wydany został przez jak najbardziej świecką władzę Stanów Zjednoczonych. Jednak recepty, jakie daje nam współczesny, laicki świat, humanizm, ideologia Oświecenia, a nawet protestantyzm, są jak widać nieskuteczne. I dlatego właśnie należy szukać dziś oparcia w Kościele Katolickim, jedynej sile które może się oprzeć atakowi dwóch potężnych sił zagrażających dziś Europie.
Nie wystarczy, że krzyż na szczycie wieży kościoła pod wezwaniem Chrystusa Króla będzie najwyższym punktem dzielnicy Zatorze, że będzie wieńczył będzie Giewont, a Chrystus Król Wszechświata będzie górował nad Świebodzinem i okolicami. Trzeba nam dziś sprawić, żeby Krzyż stanął na straży Państwa, by patrzył na ręce władzy i bronił nas przed islamem, by nie pozwolił wygrać neomarksistom. Tylko tak mamy szansę przetrwać.
Tekst ukazał się w dwutygodniku Polska Niepodległa (31.01.2018.)
Szacunek za zaangażowanie, emocje i wiarę w twoim felietonie. Sądzę jednak, że twoja apokaliptyczna wizja przyszłości, jakoby Islam zagrażał Europie jest mocno przesadzona. Co Europie zagraża, to rąk do pracy. Ludzie się bogacą, nie chce im się pracować lub wolą mieć lżejszą pracę. Dlatego przybysze z innych krajów są ratunkiem ekonomicznym. W Polsce społeczeństwo się starzeje, płacę rosną wolno, a więc młodzi Polacy emigrują do krajów ościennych, bo tam, zamiast 1500 zł. Mają 1500 euro. No i kto będzie pracował? Ukraińcy na razie pracują, bo hrywna kiepsko stoi. Ale jak im się polepszy, to będziemy skazani na Pakistan, Bangladesz i Indonezję.
Inkwizycja jak najbardziej została utworzona dla obrony doktryny. Ale wiadomo, jak później idea została wyłączona i palono na stosach niewinnych.
To jak się sprawdzają sręce do pracy to można łatwo zobaczyć obserwując skutki imigracji zarobkowej sprzed 20-30 lat. Np. Turków w Niemczech. Nie integrują się, stanowią zagrożenia dla tożsamości państwa, potrfią wpływać na wynik wyborów zgodnie z interesem Turcji itd.
Ps Radzę jednak poczytać o Inkwizycji. Tylko prace naukowe, a nie wiki… Zdziwisz się… Pozdrawiam serdecznie.
Niemcy są bardzo przyjaźnie nastawieni do dzieci Ataturka. To bardzo pracowity naród i nie ma co się dziwić, że jest manipulowany przez sułtana Erdogana. Świetna robota tureckich służb specjalnych. Właśnie wybory w Turcji i działalność tureckiej bezpieki w Niemczech były powodem kryzysu politycznego Berlin-Ankara. Gdybyś pomieszkał w Niemczech, tobyś stwierdził dość szybko, że tylko muzułmańscy Turcy są w stanie jeszcze względnie bez konfliktów współistnieć ze środkowo-europejskim, chrześcijańskim narodem. Turcy są podobni do nas, Polaków. Pracowici, ale dumni że swojej historii. Polska zamiast w Turcji mieć sojusznika, wolała szukać przymierzy z Habsburgami i Rosją. Car i cesarz początkowo nie chcieli, dopiero turecki „nóż na gardle” skłonił ich do porozumienia z Polską. Kara Mustafa nie szukał konfliktu z Polską, chciał jedynie splądrować Wiedeń i upokorzyć cesarza.
I tak Sobieski przybył z 26 działami i pogromił osmańskie psy. I co Polska zyskała przelaniem krwi? Król napisał czuły list do żony. Ale już spotkanie z cesarzem Leopoldem wypadło chłodno. Żołnierze mówili przy ogniskach, że cesarz niepotrzebnie otrzymał odsiecz. „Niechby ta pychą do szczętu wyginęła”…
Papież Jan Paweł II przepraszał kiedyś za błędy Inkwizycji. Miał na myśli „nie ewangeliczne metody”, przez nią stosowane („metody nietolerancji, a nawet przemocy w służbie prawdy”).
Modry Król powinien zarzodać wysokiej zapłaty za uwolnienie Wiednia,(dać w mordę Leopoldowi za chłodne przyjęcie)
Głupi Król przywiózł do Polski parę namiotów ,trochę kawy, I herbaty.
Jak się nie ma dobrego doradcy,to zostaje nam durna DUMA .
Chrystus świebodziński, Krzyż Zatorski czy giewoncki, to blichtr i radość dla dewotek. Nie Krzyż na wieży, ale w twoim sercu jest ważny. Felieton nawet śmieszny (trochę nudny), przypomniał mi się Jacek machający różańcem i zapewniający widzów, jakie to odmawianie różańca jest dobre. He he
I nie szkoda Ci było czasu – Henio – na komentowanie śmiesznych i nudnych tekstów? Nie masz ciekawszych zajęć?
Za dnia tak, ale w nocy budzą się wilkołaki i zastanawiają się, którego Wieśniaka chcą rozszarpać.
biedaku nie mozesz spac po nocach! ” Krzyz dobry dla dewotek- piszesz- trzeba go miec w sercu a nie na wiezy”. Jakos nie mozna przejsc kolo ciebie obojetnie, bo to jak pozostawic cie na” pozarcie tym wilkolakom” , a bezsenne noce twoje beda coraz bardziej koszmarne.
Kiedy juz calkiem pochlonie cie zlo, ktore jest nienawiscia bez granic i nie licz na to, ze jesli mu sluzysz, to bedziesz mial u „wilkolaka”, jakas „taryfe ulgowa”, i kiedy po kolejnej nieprzespanej nocy, spojrzysz na ulicy w kierunku krzyza, widniejacego na wiezy kosciola i w ostatnim odruchu szukajacego nadziei, wejdziesz tam, a tam zobaczysz „dewotke”, trzymajaca w reku rozaniec, to bedzie dla ciebie znak, ze nie wszystko stracone…
Po pierwsze nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby rzucać się z wieży kościelnej. A po drugie to nie chciałbym, żeby spotkanie dewotki „z różańcem w ręku” było tym, co mnie może najlepszego spotkać w życiu. Ale z tą nienawiścią w sercu, trafiłaś…
„rzucac z wiezy”? piszesz. Zaskoczyles i przeraziles mnie taka fantazja, na moj komentarz o tym, ze Krzyz da ci nadzieje. Podswiadomosc podpowiada ci takie wypowiedzi, to niepokojace bardziej niz myslalam.
Jak skuteczne jest wychowanie z krzyżem, właśnie tego doświadczam. Zatrudniony przeze mnie wodkaniarz, w którego domu nad każdymi drzwiami krzyż wisi, okradał mi dom, działkę, robił przekręty w kosztorysach i stosował zwykły sabotaż montując np. tańsze elementy, niezgodne z projektem (zapłaciłem mu z góry ustaloną kwotę), a wszystko dlatego, że ja, wstrętny ateusz, dałem mu nieograniczony kredyt zaufania, zmylony jego głęboką wiarą. Sprawa jest w sądzie. AMEN…
Albo jesteś uczciwy, albo kradniesz. I nieważne czy jesteś spod znaku krzyża czy gwiazdy Dawida. Może twój pracownik stwierdził, że masz dużo więcej od niego i to go skłoniło do nieuczciwości… A tak przy okazji, kto to jest wodkaniarz?! Ten co robi odwodnienie?
Rzeczywiście wyraziłem się nieprecyzyjnie – nie „zatrudniony”, tylko wynajęty (choć z dalszej części mojego tekstu to wynika). Wodkaniarz to potoczne określenie fachowca od wykonywania instalacji wodno-kanalizacyjnych (w skrócie wod-kan). Odwodnienie (drenaż), to inna działka, choć wodkaniarz znający się na rzeczy, może to robić (ten na rzeczy się nie znał).
Nie zgodzę się z prostym twierdzeniem „albo jesteś uczciwy, albo kradniesz” – WIARA DO CZEGOŚ ZOBOWIĄZUJE. A wiara katolicka jest szczególnie demoralizująca. Ten bydlak umyślił sobie zapewne, że się wyspowiada, dostanie za pokutę trzy zdrowaśki i po sprawie. Na szczęście są jeszcze sądy i ŚWIECKA sprawiedliwość…
Rzeczywiście wyraziłem się nieprecyzyjnie – nie „zatrudniony”, tylko wynajęty (choć z dalszej części mojego tekstu to wynika). Wodkaniarz to potoczne określenie fachowca od wykonywania instalacji wodno-kanalizacyjnych (w skrócie wod-kan). Odwodnienie (drenaż), to inna działka, choć wodkaniarz znający się na rzeczy, może to robić (ten na rzeczy się nie znał).
Nie zgodzę się z prostym twierdzeniem „albo jesteś uczciwy, albo kradniesz” – WIARA DO CZEGOŚ ZOBOWIĄZUJE. A wiara katolicka jest szczególnie demoralizująca. Ten bydl@k umyślił sobie zapewne, że się wyspowiada, dostanie za pokutę trzy zdrowaśki i po sprawie. Na szczęście są jeszcze sądy i ŚWIECKA sprawiedliwość…
Twoja wina.
Drugi raz zatrudnij architekta.
Chytry dwa razy traći.
Henio,(’i skad ta nienawisc w sercu?), Wolkar, Loser, jestescie jak dzieci poruszajace sie po omacku na tym swiecie.
Ja wam mowie, ze nie mozna zyc bez krzyza. Obecne zycie zostalo nam dane tylko po to bysmy mogli uzyskac zycie wieczne. Gdy zabraknie tej refleksji wtedy opieramy nasze uczucia na rzeczach tego swiata, przez ktory tylko przechodzimy. Aby byc szczesliwym w naszym zyciu trzeba miec nadzieje dotarcia do Ojczyzny, w ktorej pozostaniemy na wiecznosc. Jezus Chrystus odrzuca tych, co nie chca dzwigac Krzyza, a co dopiero tych co nie chca nawet na Niego patrzec.
Constancja, Ty lepiej nie mów, bo z Twojej mowy wynika, że jesteś fanatyczką upatrującą nienawiści, tam gdzie jej nie ma. Ja żadnego krzyża nie mam zamiaru dźwigać i Jezus może sobie mnie odrzucać do woli…