Co tak naprawdę wydarzyło się w Charlottesville? Długie ręce Sorosa, czyli same fakty
Oto informacja podana dziś przez PAP: „W sobotę w Charlottesville w stanie Wirginia wybuchły starcia między uczestnikami wiecu skrajnie prawicowych „białych nacjonalistów” a uczestnikami kontrdemonstracji, m.in. działaczami ruchu „Black Lives Matter”. Dodatkowo samochód wjechał w tłum ludzi, głównie lewicowych aktywistów, demonstrujących przeciw wiecowi. Zginęła 32-letnia kobieta, a sprawca – 20-latek z Ohio – został aresztowany. FBI wszczęło śledztwo w tej sprawie.” Spędziłam całą niedzielę oglądając nagrania z wydarzeń w Charlottesville i słuchając tego, co mieli do powiedzenia uczestnicy tych zajść. Przejdźmy zatem do faktów.
Po pierwsze – władze miejskie Charlottesville podjęły decyzję o usunięciu z miasta pomnika generała Roberta Lee, dowódcy wojsk Konfederacji w czasie wojny secesyjnej (1861–1865). To nie jest odosobniony przypadek. Na południu Stanów Zjednoczonych usuwa się pomniki związane z Konfederatami, gdyż mają one rzekomo symbolizować rasizm i ksenofobię. W kwietniu taką akcję przeprowadzono w Nowym Orleanie. Jak informuje portal forsal. pl: „Władze Nowego Orleanu w Luizjanie usunęły w nocy z niedzieli na poniedziałek pierwszy z czterech znajdujących się w mieście pomników upamiętniających Konfederację, której symbole obecnie kojarzone są przez niektórych z rasizmem i ksenofobią Południa USA. (…) usunięte mają być pomniki generałów Konfederacji Roberta E. Lee i P.G.T. Beauregarda oraz prezydenta Konfederacji Jeffersona Davisa.”
Po drugie – w Charlottesville miał odbyć się wiec przeciwników usunięciu pomnika generała Lee. Hasłem wiecu było „Unite the Right”. Wiec miał być pokojowy. Przez dwa miesiące organizatorzy omawiali z policją warunki zabezpieczenia wiecu, żeby nie doszło do żadnej przemocy, ani zamieszek.
Po trzecie – tydzień przed planowaną datą wiecu władze Charlottesville zakazały jego przeprowadzenia w miejscu wskazanym przez organizatorów, czyli w parku im. generała Lee. Organizatorzy zaskarżyli tę decyzję do sądu i wygrali. Sąd federalny uznał, że zakaz organizowania wiecu stanowi naruszenie 1. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych gwarantującej wolność religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń.
Po czwarte – organizatorzy wiecu poinformowali policję o wyroku i o tym, że wiec odbędzie się w parku, tak jak to zaplanowano. Powiedzieli również, że są w posiadaniu informacji o zaplanowanym na ich legalne zgromadzenie ataku, który mieli przeprowadzić członkowie Antify i organizacji Black Lives Matter.
Po piąte – policja zapewniła organizatorów wiecu, że zagwarantuje im ochronę i dopilnuje, aby nie doszło do wybuchu przemocy.
Po szóste – gdy uczestnicy legalnego wiecu „Unite the Right” wyruszyli na miejsce wskazane wyrokiem sądu federalnego, okazało się, że policja ich nie eskortuje, a wokół parku zebrały się tłumu agresywnych członków Antify i Black Lives Matter. W stronę podążających do parku poleciały kamienie, psikano ich gazem po oczach, bito i wyzywano. Policji nie było. Uczestnicy wiecu mieli przy sobie broń palną, ale żaden z nich jej nie użył. Kilku z nich zostało rannych od uderzenia kamieniem. Ogółem rannych zostało 15 osób.
Po siódme – policja czekała na uczestników wiecu w parku. Ale nie po to, żeby zapewnić im bezpieczeństwo, ale po to, żeby nie dopuścić do przeprowadzenia legalnego wiecu. Uczestnicy zostali natychmiast wezwani do rozejścia się pod groźbą aresztowania. Organizatorzy pokazywali wyrok sądu, lecz policjanci w ogóle nie byli nim zainteresowani. Wiec się nie odbył, a w Charlottesville wprowadzono stan wyjątkowy. Agresywne tłumy spod znaku Antify i Black Lives Matter w żaden sposób nie były niepokojone przez policję. Ich nielegalna demonstracja trwała w najlepsze.
Po ósme – w nielegalną demonstrację Antify i Black Lives Matter wjechał samochód. Jedna osoba nie żyje, 19 jest rannych. Motywy działania sprawcy nie są znane.
Po dziewiąte – wśród manifestantów „Unite the Right” był jakiś idiota z nazistowska flagą. Moim zdaniem ten półmózg powinien dostać parę kopów na odmulenie (od każdego) i przynajmniej parę tysięcy dolarów kary. Długo szukałam filmu, w którym ta sprawa zostanie poruszona. I znalazłam. Jeden z organizatorów wiecu, zapytany o to, czy popiera nazizm i maszeruje pod znakiem swastyki, wyjaśnił, że nie ma pojęcia, dlaczego taka flaga znalazła się wśród uczestników. Uznał, że mógł to być trolling, lub zwykła głupota. Zapewnił, że nie podpisuje się pod hasłami nazistowskimi. Znając ignorancję Amerykanów (a miałam okazję przekonać się o tym osobiście) dopuszczam myśl, że flagę z hakenkreuzem faktycznie niósł jakiś kretyn, który tak naprawdę nie wiedział, co niesie.
A teraz podsumowanie: legalny wiec został rozgoniony przez policję zanim się zaczął. Policja nie zabezpieczyła legalnego przemarszu, chociaż miała informację, że jego uczestnicy będą brutalnie atakowani przez uczestników nielegalnego zgromadzenia. Policja nie rozwiązała, ani też w żaden sposób nie zabezpieczyła nielegalnej demonstracji agresorów z Antify i Black Lives Matter. Jedna osoba nie żyje, a kilkanaście jest rannych.
Zatem kto tak naprawdę winien jest śmierci tej 32-latki? Kto doprowadził do sytuacji, w której wybuchła przemoc na ulicach Charlottesville? Kto ma krew na rękach? Komu to wszystko służy?
Wnioski wyciągnijcie sami, ale najpierw sprawdźcie, kto finansuje Antifę i Black Lives Matter. A tym, którym nie chce się szukać odpowiedzi na to pytanie, podaję info na tacy – Black Lives Matter, czyli skrajnie rasistowska organizacja czarnych nawołująca do eksterminacji białych, dostała 33 miliony dolarów od Sorosa. Zdziwieni?
Tak zamiast łowic bzdury z lewackich mediów nikt nie powie prawdy, że zebrali się patrioci przeciwko wyburzeniu pomników Roberta Lee i S Jacksona
No one replace us!
Dzięki Katarzyno TS za słowa prawdy i rozsądku.