Wraca opisywana przez nas sprawa księdza Piotra S., który gwałcił ministrantów. Prokuratura postawiła mu zarzuty
Sprawę księdza Piotra S. z diecezji łowickiej bardzo szczegółowo opisałem rok temu (PRZECZYTAJ). Wskazałem na jego haniebne czyny i opublikowałem rozmowę Janusza, ofiary duchownego z biskupami, który bagatelizowali sprawę. Dziś, z radością mogę poinformować, że „monsignore” usłyszał prokuratorskie zarzuty.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna postawiła zarzut wykorzystywania seksualnego ks. Piotrowi S. Nie wiem którego dokładnie czynu dotyczy zarzut. Wsadzania dłoni w majtki ministranta? Wciskania języka w ucho? Czy może po prostu chodzi o penetrację „skurczybyków” – jak „wielmożny” mówił o swoich podopiecznych.
W ubiegłym roku, w rozmowie z Prymasem Polski, ksiądz S. nie przyznał się do stawianych zarzutów. Nie wyraził żadnej skruchy – napisał w korespondencji do Janusza ks. Marcin Kulczyński, sekretarz Prymasa Polski. Domyślam się, że takie samo stanowisko przyjął w zakresie postępowania prokuratorskiego.
Wiem, że prokuratura przeprowadziła bardzo wnikliwe śledztwo na etapie postępowania przygotowawczego. Już do października 2020 przesłuchano 35 osób, w tym 6 ministrantów z parafii, do której należał Janusz, tak wpominający duchownego:
– Ksiądz Piotr przez wielu z nas był uważany za kogoś wyjątkowego, autorytet. Błyskotliwy, sympatyczny, pocieszył, poklepał po plecach. Można powiedzieć, że w pewnym momencie prześcigaliśmy się w tym, kto spędza z nim więcej czasu, kogo zaprosi do siebie, z kim więcej porozmawia, kogo pochwali. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w ten sposób kilku z nas trafia w jego pedofilskie sidła – opowiada Janusz. – Ksiądz Piotr po prostu wzbudził zaufanie, otoczył troską, zachęcał, by go odwiedzać, wedle uznania. Proponował wspólne oglądanie filmów, rozmowy. Ja zawsze fascynowałem się teologią, filozofią, historią, liturgią. Możliwość spędzenia czasu z człowiekiem, który wydawał się być uosobieniem troski i wiedzy, była dla mnie wielkim wyróżnieniem. Od innych ofiar wiem, że w każdym przypadku było podobnie. Każda z ofiar wychowywała się bez ojca, ja wchodziłem w owym czasie w okres dojrzewania i potrzebowałem obecności dorosłego mężczyzny.
Po nagłośnieniu sprawy, łowicka kuria odsunęła duchownego od posługi, którą ten sprawował jeszcze w ubiegłym roku w Skrzeszewach pod Żychlinem.
– Teraz Piotr S. zapadł się pod ziemię. Nikt nie wie gdzie jest, ani czym się zajmuje – informuje ofiara księdza.
A teraz pytanie klucz: Skąd problem pedofilii wśród księży?
Problemem jest skrywany, a nawet rozbudzany(!) homoseksualizm wśród kleryków i młodych duchownych, co szczegółowo opisuję w książce „Moja walka o prawdę”, która – czym mogę się pochwalić – cieszy się mianem bestsellera. Konkretne dowody na to, iż stawiana przeze mnie teza nie jest wyssana z palca, zamieszczam w mojej książce, do której lektury serdecznie zachęcam – TUTAJ.
Prawda nas wyzwoli.
Młodzi ludzie są wysyłani w sidła „ks. Piotra” przez rodziców. Jeśli mlodzi nie mają oparcia w rodzinie, matka zmusza do chodzenia do kościoła, ojciec pracuje i nie ma czasu. Wtedy dla „ks.Piotra” są żniwa. On wysłucha, pocieszy, doradzi, ma wolną chate, zorganizuje prywatke, młody się wyluzuje, zwierzy, da świadectwo, sam ściągnie majtki. I to jest, jestem przekonany, mniejsze zło niż pijany ojciec przeklinający mame co wieczór.
Ks Piotr niech sie ustatkuje, założy rodzine i zajmie prawdziwym życiem. I wtedy w głowie mu sie przejaśni.
To nieprawda o tym ustatkowaniu. Sodomici to ludzie chorzy na seks i żadna rodzina im w niczym nie pomoże, a tylko dostarczy świeże mięso w postaci własnych dzieci.
Tu potrzeba jest pokuty, myślenia o tym, że stanie się przed Bożym Sądem i co wtedy.
Pora skończyć z tulerancją i szacunkiem dla osób inaczej kochających. Bo w ten sposób szkodzi się takim osobom, która tu padła ofiarą, ale i też tym , którzy są tymi inaczej kochającymi.
Pora skończyć z ukrywaniem prawdy, że sodomia to grzech wołający o pomstę do nieba.
A pomsta może być już na tym świecie, ale najpóźniej po śmierci w jeziorze ognia, który pali ale nie spala, i nie gaśnie na wieki.