Traktat antypandemiczny WHO. Dobre wieści
Marzec 2024 – to pierwotnie ustalona data finalnej wersji traktatu, nadającego Światowej Organizacji Zdrowia wyłączność na zarządzanie przyszłymi pandemiami i „pandemiami”. Końcowa wersja właściwie jest gotowa, a „deadline” ustalono ostatecznie na maj. W międzyczasie wprowadzono wiele korzystnych poprawek i projekt nie jest już tak radykalny. Oto najistotniejsze zmiany.
BRAK MONOPOLU NA ZARZĄDZANIE PANDEMIĄ
Co prawda nowo powstałym organem nadzorczym ma nadal być posiadająca specjalne uprawnienia Konferencja Stron, a WHO wciąż instytucją decyzyjną, ale jej rola ma ograniczać się do koordynacji i wydawania wytycznych, a nie jak wcześniej planowano, do wyłącznej decyzyjności. Decydować ma o tym zapis w części dotyczącej zasad, mówiący o tym, że „państwa posiadają suwerenne prawo do przyjmowania, stanowienia i wdrażania prawodawstwa w ramach swej jurysdykcji oraz do swych zasobów biologicznych”.
Ponadto w tym samym dziale traktatu z 12 punktów pozostała jedynie połowa.
TRANSPARENTNOŚĆ!
Zastrzyki, maski, testy, respiratory. Każdy pamięta kombinatorstwo, by skorzystać z okazji i nachapać się ile wlezie. Głośno wyrażanych wątpliwości wokół tych praktyk narosło jednak tyle, że w planach jest wprowadzenie przepisów mających zwiększyć, a przynajmniej nadać pozory, transparentności tego rodzajom umowom. Gwarantować mają to następujące zapisy: „Każda ze Stron publikuje warunki swoich finansowanych przez rząd umów zakupu produktów związanych z pandemią oraz wyklucza postanowienia o poufności, które służą ograniczeniu takiego ujawnienia”, a wprowadzane działania mają być proporcjonalne, przejrzyste i TYMCZASOWE i nie mogą tworzyć niepotrzebnych barier w handlu i łańcuchu dostaw.
Ponadto – i to jest również bardzo ciekawe – wyniki badań i rezultatów prac badawczo-rozwojowych nad finansowanymi przez rząd produktami związanymi z pandemią mają być powszechnie publikowane.
WALKA Z DEZINFORMACJĄ
Wcześniejsza wersja zakładała przeciwdziałanie szerzeniu dezinformacji, czego skutkiem wprowadzono wręcz termin „infodemii”. A po polsku: chodziło o jeszcze ściślejsze cenzurowanie niewygodnych treści i bezwzględniejsze piętnowanie ich autorów, tak by w przestrzeni publicznej obowiązywała jedyna słuszna wersja. Tu także mamy wyraźną poprawę.
Zrezygnowano z totalnej cenzury, którą zastąpiono „dostępem do wiarygodnych informacji” i promowaniem oraz rozpowszechnianiem ich w społeczeństwie.
WNIOSKI
Zmiany, które widzimy to sukces zarówno środowisk wolnościowych, jak i zwyczajnych obywateli, którzy na różne sposoby sygnalizowali swoje wątpliwości. To pokazuje, że warto walczyć o to co słuszne, nawet jeżeli sytuacja wydaje się beznadziejna.
Wielu zapewne powie, że to „krok w tył, żeby potem zrobić dwa kroki w przód”. W tym przypadku taki argument jest jednak błędny, z dwóch powodów.
Po pierwsze, moment jest idealny. Uwaga świata jest przekierowana w inną stronę (wojny na Ukrainie i w Palestynie, wybory, Zielony Ład, a w Polsce dodatkowo protest rolników), więc to znakomita okazja by cichaczem przepchnąć forsowane przepisy. A jednak rządy boją się iść na maksa.
Po drugie, zdecydowana większość społeczeństw była posłuszna, ale dlatego, że wmówiono im, iż sytuacja jest tymczasowa i po spełnieniu określonych warunków wszystko wróci do normy. Kiedy tak się nie stało, pomruki niezadowolenia zaczęły być coraz wyraźniejsze i agresywniejsze.
Nabyte doświadczenia uzmysłowiły politykom i korporacjom, że ilość zasobów energetycznych, ludzkich i finansowych, potrzebnych do utrzymania porządku i uległości, przy tak wysokim stanie napięcia może być nieproporcjonalnie duża do spodziewanych korzyści. Stąd próba tego zgniłego kompromisu z obywatelami.
Choć to nasze małe zwycięstwo, trzeba pamiętać, że to tylko wygrana bitwa. Sam traktat w dalszym ciągu jeszcze bardziej ogranicza nasze swobody i wolności w stosunku do stanu obecnego i w naszym interesie jest iść za ciosem i domagać się by został odrzucony w całości.
Źródło informacji: Instytut Ordo Iuris
Przeczytaj także:
To takie same dobre wieści, jak wtedy, gdy wstępowaliśmy do UE. Krótko potem okazało się jednak, że ta wspaniała UE to w istocie obóz pracy bez praw obywatelskich. Dobre wieści to by były, gdyby delegaci rozjechali się do domów i oświadczyli, że więcej tam nie wrócą.
Brednie. A IHR-y? Jeśli ustępują formalnie, to ogłoszą nową pandemię. A wszyscy i tak się podporządkują. A jak nie, to zarządzanie konfliktem. Tak, czy owak czerwiec, albo lipiec pokaże ich naturę.
Jak wieść gminna niesie, w sprawie WHO którego gębą jest Etiopczyk Adhanom jest wiele do wyjaśnienia, zwłaszcza w temacie owocnej współpracy z Pekinem na okoliczność tzw. „pandemii”, polegającej na zamiataniu faktów pod dywan, zgodzie by Chińczycy po początkowo dziwnie ospałej reakcji na pojawienie się nowego wirusa, swe działania skupili na bagatelizowaniu tego faktu, niszczeniu dowodów i uciszaniu tych, którzy odważyli się publicznie mówić o ognisku nowej choroby.
Póki co nie ma jakoś chętnych do analizy działalności tego tworu, jak i prześwietlenia finansów grubych ryb z WHO. Zapewne skończy się to w przyszłości wrzuceniem granatu do szamba i dlatego Trump wstrzymał finansowanie tego pasożyta.
Innymi słowy WHO jest jedynie gębą wielkiej farmacji dla której środki, nawet te gigantyczne nie stanowią problemu.
@ Republikanin
Sytuacja całkowicie nieadekwatna i całkiem inna. Dobre wieści są takie, że presja społeczna była na tyle duża, że poszli na pewne ustępstwa, mimo że jest to najlepszy moment, bo społeczeństwa są skupione na całkiem innych kwestiach. I jest to wskazówka na przyszłość, że zamiast jęczeć, że „oni zrobią co chcą”, wpędzając się w wygodny syndrom ofiary, warto tą presję wywierać. Nawet jeżeli tam udają, że ich to nie rusza.
@ Nietytus
Nawet jeżeli ogłoszą nową pandemię, to i tak lepiej w znowelizowanej wersji traktatu niż tej poprzedniej, bo ta daje nam więcej narzędzi by się bronić. A jeżeli jesteś tak bardzo pewny, że w nowej tzw. pandemii „WSZYSCY się podporządkują”, to po co było kończyć poprzednią?
WHO to instytucja sponsorowana przez glbalistów, w tym parcha gates,a, pseudo geniusza komputerowego i znanego paranoika przeludnienia. Dodatkowo ten demon jest odpowiedzialny za dystrybucję medycznych trucizn, w tym tej tzw. szczepionki na kowid. Nie wierzę, że te kanalie tak po prostu przestraszyły sie ludzi i ustąpiły. To przewrotne mendy i nie spoczną do momentu kiedy zbrojna rewolicja nie zapuka do ich pałaców. Tylka realna groźba rozgniewanego świata może ich powstrzymać.