Senator lobbuje za wszechwładzą ubezpieczycieli? Zabronią nam korzystania z kancelarii odszkodowawczych!

2

Oczywiście senator Grzegorz Bierecki z klubu PiS (przestał być członkiem PiS po aferze SKOK-ów, których był współzałożycielem) mógłby powiedzieć, że nikt kancelarii nie likwiduje. Owszem, wprowadza się tylko szereg zapisów ustawowych, które spowodują ich nierentowność, a najśmieszniejsza zmiana prawna polegać ma na tym, że osoba poszkodowana (np. inwalida dochodzący swoich pieniędzy od nieuczciwego ubezpieczyciela) nie będzie mógł zadzwonić po kancelarię i wesprzeć się profesjonalistami (owszem, odstępując część pieniędzy za pomoc prawną) potrafiącymi dochodzić roszczeń od najtrudniejszych ubezpieczycieli.

Dlaczego? Bo do kancelarii ciężko dojechać wózkiem inwalidzkim…, a propozycja senatora Biereckiego zakazuje podpisywania umów z kancelariami odszkodowawczymi wszędzie, poza siedzibami tychże. Łatwo zresztą na pomoc ze strony kancelarii wspomniany inwalida nie trafi, bowiem zakazana ma być reklama i akwizycja.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

I to oczywiście przypadek, że inicjatorem ustawy jest senator Bierecki, który jednocześnie jest członkiem rady nadzorczej w dwóch zakładach ubezpieczeń, należących do Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Także w przypadku, kiedy PZU wypłaci nam po stracie domu w wyniku pożaru 100 tys. zł zamiast 1 miliona, nie zadzwonimy po specjalistów z kancelarii, którzy takich spraw mają na swoim koncie dziesiątki. A sami… Nasi Czytelnicy może sobie poradzą, ale osoby starsze, niewykształcone, podatne na sugestie, nieasertywne itd. przyjmą co los zgotował bez zająknięcia.

Projekt jest nadal w Sejmie. Część ekspertów apeluje o rozsądek.

„Funkcjonowanie kancelarii odszkodowawczych to sposób na zniwelowanie asymetrii w wiedzy i możliwości działania między zwykłym Kowalskim a wielką korporacją ze sztabem prawników i fachowców z innych dziedzin. Taka asymetria jest charakterystyczna dla rynku finansowego, ale tylko w tym jednym jego sektorze, czyli właśnie w ubezpieczeniach, wreszcie udaje się z nią skutecznie walczyć. Trudno się dziwić, że finansjera zgrzyta zębami”

– delikatnie rzecz ujął ekonomista wywodzący się ze środowiska narodowej demokracji, dr Marian Szołucha.

Jakby tego było mało, bezgotówkowe rozliczanie się przy naprawie samochodu też odejdzie do lamusa…

Jak informował businessinsider.com.pl, „Jedną z największych zmian jest przekształcony pod koniec projektowania podczas posiedzenia Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Budżetu i Finansów Publicznych Senatu artykuł 9, który w tym momencie brzmi „Nie można przenieść wierzytelności z tytułu czynów niedozwolonych na doradcę lub osobę trzecią”.” W zdecydowany sposób wyłącza to możliwość przeniesienie cesji i rozliczeń bezgotówkowych z warsztatem, który naprawia uszkodzony samochód klienta i na podstawie swojej wiedzy, wyceny i przeprowadzonych napraw dochodzi należnych środków bezpośrednio z ubezpieczycielem.

Jak zwykle takie ustawy przechodzą na Wiejskiej po cichu i jakoś ani PiS ani PO szat nie rozdziera zbyt głośno lub wcale…

Przeczytaj i obejrzyj:

Ruch LGBT zdemaskowany! „Wyborcza” kwili… Zobacz nowy FILM o gender-terroryzmie!

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. George mówi

    Pieprzony żydopis trzeba w trybie pilnym wysłać na zielona trawkę! No i oczywiście rozliczyć!

  2. gina mówi

    To oczywiste. PZU jest w rękach państwa. Przekręt sprzed lat z tzw. ubezpieczeniem posagowym dla dzieci jest jeszcze większym draństwem niż ostatnie głośne afery razem wzięte. Dla młodych czytelników przypomnę, że około 40 lat temu PZU wprowadziło „ubezpieczenie posagowe dla dzieci”. Bardzo chciałam wykupić moim dzieciom taka polisę, ale na szczęście nie było mnie na to stać. Rodzice mieli opłacać polisę przez kilkanaście lat, do pełnoletności dziecka a po uzyskaniu pełnoletności dziecko miało otrzymać z polisy pieniądze wartości około dwóch fiatów 126 p. W praktyce dzieci otrzymały pieniądze wartości dwóch bochenków chleba, bo PZU nie uwzględniło denominacji złotówki, przeprowadzonej przez Balcerowicza. Kto się nie zgadzał z decyzją PZU, mógł sprawę oddać do sądu. Szkopuł w tym, że ludzi w tamtym czasie nie było stać na koszta sądowe w wysokości 8% kwoty roszczenia. Tak wygląda państwowa firma z tradycjami.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.