Papież Franciszek miał wezwać do legalizacji związków homoseksualnych. Dlaczego nie jesteśmy zaskoczeni?
Papież Franciszek wzywa do uchwalenia przepisów umożliwiających związki cywilne osób homoseksualnych – czytamy na portalu Catholic News Agency. Poparcie dla takiego rozwiązania prawnego miał wyrazić w filmie dokumentalnym pt. „Franciszek”.
Podczas festiwalu filmowego w Rzymie miała miejsce premiera filmu dokumentalnego „Franciszek” autorstwa Evgenyia Afineevsky’ego, nominowanego do Oscara za film „Zima w ogniu”. Dokument poświęcony jest życiu i pontyfikatowi Franciszka. W filmie poruszane są kontrowersyjne tematy, np. imigranci zalewający Europę i LGBT.
– Musimy stworzyć prawo o związkach cywilnych. W ten sposób te osoby będą prawnie chronione – miał powiedzieć Franciszek, podkreślając przy tym, że nie wolno nikogo wykluczać z powodu jego orientacji seksualnej. – Homoseksualiści mają prawo być częścią rodziny. Są dziećmi Boga i mają prawo być jej częścią. Nikt nie powinien być wyrzucany z rodziny z tego powodu.
Zakładamy, że CNA nie publikuje fake newsów. To poważna agencja katolicka, która nie może sobie pozwalać na takie nierzetelne wrzutki.
Zatem co możemy powiedzieć o wypowiedzi Franciszka? Papież jak zwykle, posłużył się eufemizmami, niedopowiedzeniami, populistycznymi hasłami. Z jednej strony nie mówi wprost o zjednaniu związków homoseksualnych ze statusem rodziny, ale „jedynie” o „prawie o związkach partnerskich” oraz o tym, że „homoseksualiści mają prawo być częścią rodziny”, a z drugiej strony otwiera furtkę nieewengelicznym ideologiom i daje sygnał opinii publicznej, że nie wyklucza niekatolickich rozwiązań. Czy w tym realizuje się rola najwyższego, ziemskiego hierarchy Kościoła katolickiego, tj. w mieszaniu społeczeństwu w głowie i szukaniu medialnego blichtru? Czy papież, zamiast otwierać furtkę chorym ideologiom, nie powinien traktować ich „obosiecznym mieczem” Słowa Bożego (por. Hbr 4,12). Odpowiedź jest oczywista.
Poza tym oficjalna nauka Kościoła wynikająca wprost z Objawienia Bożego nie dopuszcza relatywizmu w zakresie fundamentalnej instytucji społecznej tj. rodziny. Sięgnijmy do pierwszych z brzegu dokumentów.
Encyklika Ojca Świętego Leona XIII o małżeństwie chrześcijańskim, pkt. 6: Ewangelia nas poucza, że te właściwości wyjaśnił i potwierdził swoją powagą Jezus Chrystus, który zaświadczył wobec Żydów i Apostołów, że małżeństwo ze swego założenia winno być zawierane tylko przez dwie osoby, mianowicie przez mężczyznę i kobietę.
Adhortacja Apostolska Ojca Świętego Jana Pawła II o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym: Jedynym „miejscem” umożliwiającym takie oddanie w całej swej prawdzie jest małżeństwo, czyli przymierze miłości małżeńskiej lub świadomy i wolny wybór, poprzez który mężczyzna i kobieta przyjmują wewnętrzną wspólnotę życia i miłości, zamierzoną przez samego Boga, która jedynie w tym świetle objawia swoje prawdziwe znaczenie.
Nie jesteśmy zaskoczeni tak skandalicznymi słowami wypowiedzianymi przez papieża Franciszka. Populistyczne, a wręcz prowokatorskie podejście papieża do spraw, które Kościołowi próbują narzucić jego wrogowie, a zarazem cicha zgoda na tworzenie się homo-układów w strukturach Kościoła, szczegółowo zostało opisane przez Jacka Międlara w książce „Moja walka o prawdę”, a zwłaszcza w rozdziałach: „Homoseksualizm to szczególny dar”, Homo-układ, Trzy śmiertelne choroby Kościoła, Mason na Tronie Piotrowym?. Odsyłamy do lektury – książka jest dostępna na: http://sklep-wprawo.pl.
Przeczytaj:
Wystarczy jeden zepsuty ziemniak w kopcu, by reszta ziemniaków również zgniła.
Są tacy, co twierdzą, że oto mamy dwóch papieży i ani chybi koniec świata blisko, bo to już dni ostateczne. A ja tak na zimno stwierdzam, że jeśli nie koniec świata, to kolejny rozłam w kościele nadchodzi i to wielkimi krokami.
Dawno, dawno temu w roku 1054 ( data uznaniowa, bo wcześniej również dochodziło do tak wielkich różnic pomiędzy wschodem a zachodem, że mówi się o dwu poprzedzających rozłupaniach czy rozdwojeniach Kościoła: akacjańskim i Focjusza) doszło do wielkiej schizmy wschodniej. Później o latach 1378 do 1417 mówi się jako o schizmie zachodniej, kiedy urzędowali jednocześnie papieże i antypapieże. Sobór w Konstancji ten okres zakończył. W 1534 roku doszło do powstania Kościoła anglikańskiego a wcześniej w 1517 rozpoczął działalność Marcin Luter…
Czemu o tych faktach tak doskonale przecież znanych akurat teraz przypominam?
A dlatego, że sam Franciszek pytany przez dziennikarzy o możliwość kolejnego rozłamu w Kościele mówił na ten temat bez lęku, ale podkreślił, że modli się, aby ze względu na duchowe dobro wielu ludzi schizm nie było.
O obawę przed schizmą zapytał papieża Jason Drew Horowitz, amerykański dziennikarz z „New York Timesa”. Ale temat ten pojawia się nie tylko w mediach USA. Możliwość schizmy za pontyfikatu Franciszka sugerują publicyści w różnych zakątkach świata a sam papież zachowuje się tak, jakby świadomie prowokował a wręcz ponaglał to wydarzenie, głosząc rzeczy które jeszcze nie tak dawno nawet przez myśl a co dopiero przez gardło jego poprzednikom by nie przeszły.
Z jednej strony przyjęcie zboczenia wstrętnego Bogu jako rzeczy normalnej z drugiej czołobitność a wręcz upodlenie godności papieskiej i kościelnej w kontaktach z Żydami i światem muzułmańskim z jednoczesnym kursem na podjęcie wyzwań związanych z masową wędrówką ludów naszych czasów, z trzeciej sympatia ze skrajnie lewicowymi ruchami „zielonych” i chwalenie „zielonego ładu”.
Żadna instytucja, nawet kościół takiej mieszaniny nie strawi.
Chociaż…
Kto ciekaw, niech sobie poczyta o Damazym I, Leonie I Wielkim, Leonie IV, Janie XII, Benedykcie IX, Klemensie V, Piusie IV… Jeśli kościół „strawił” takich to i Franciszka strawi, jednak czy bez widocznych szkód na kondycji to czas pokaże.
Bardzo dobry komentarz jak zwykle u Pana 🙂
Błędy wymienionych Papieży polegały głównie na grzechach osobistych. W przypadku Franciszka chodzi o to, że podjął on jawną i bezpardonową walkę z Kościołem i Objawieniem, a przez to z Chrystusem. I nie zgodzę się z autorem artykułu, że mamy tu do czynienia z niedopowiedzeniami. Wszystko jest jasne, co najwyżej niektórzy nie mają odwagi spojrzeć prawdzie w oczy.
Błędy „osobiste”… Dobre!
Zbrodnie, przekupstwo, nepotyzm na skalę dziś niewyobrażalną, sutenerstwo, zboczenia i handel papieską „łaską”… Jeśli to są „błędy osobiste”, to nic dziwnego, ze były one powielane w Polsce przez całe pokolenia od zarania chrześcijaństwa przez „władców w fioletach” i ich sługi, z wielka dla niej szkodą! Od Stanisława ze Szczepanowa (gdyby Piotrowin mógł naprawdę mówić!) po dziś dzień, kiedy ściany biskupich pałaców skrywają siedem grzechów głównych z dodatkami.
Od rozbicia dzielnicowego i ustawicznego jątrzenia i podburzania poprzez utrudnianie zjednoczenia państwa przez Łokietka po targowicką zdradę i ochoczą współpracę z najeźdźcami nawet tymi prawosławnymi – o czym „taktownie” historia milczy.
To nie są „grzechy osobiste” a raczej grzechy śmiertelne Kościoła! Porównywalne z tymi, których Kościół ziejący rządzą złota srebra i władzy dopuścił się podczas „wielkich odkryć” w Ameryce. Krew milionów ofiar do dziś woła tam o pomstę do nieba.
I co? Mamy zawołać ” oj tam, oj tam” i puścić to w niepamięć, by doczekać powtórki z historii?
Wiem, że cywilizacja łacińska, wiem, że świetlane wzorce…
Jednak najpiękniejszy ogród zaniedbany zarośnie chwastami a Kościół nie tylko chwastami zarósł ale chwasty pielęgnuje, pieczołowicie podlewa i ochrania. Dlatego pojawianie się w tym gąszczu ostów i pokrzyw jakiegoś pięknego kwiatu staje się wydarzeniem epokowym.
Dlatego właśnie kolejny rozłam w tej augiaszowej stajni wydaje się nieunikniony i kto wie, może właśnie z Polski wystrzeli ta iskra…
@Hammurabi Ten twój słowotok oparty na braku znajomości historii nie nadaje się po prostu do komentowania. Opierasz się na jakiś wieściach z popularnych gazet. Nie znasz zupełnie olbrzymiej roli Kościoła w obronie Indian, ale nie znasz również polskiej historii i utożsamiasz Konfederację Targowicką ze zdradą, bo była wrogiem pro-rewolucyjnego stronnictwa zwącego się „patriotycznym”, które z wyjątkową konsekwencją dążyło do zniszczenia Rzeczpospolitej i w końcu ten cel osiągnęło. Cóż mi w takiej sytuacji robić? Nikt mi nie płaci za uczenie debili po formach.
Słowotok powiadasz… Może i masz rację, jednak trudno w kilku zdaniach zmieścić kilka, kilkanaście wieków!
Jedno jest dla mnie pewne. Mianowicie to, że nie jesteś partnerem do dyskusji, skoro zamiast argumentów rzucasz „debilami”.
Rola Kościoła w „obronie Indian” ograniczyła się jedynie do ich ochrzczenia.
Rdzennych mieszkańców zmuszano do ciężkich prac w kopalniach i na plantacjach. Złe traktowanie, morderczy warunki pracy, wysokie podatki, niedożywienie, choroby stanowiły o wiele bardziej masowe narzędzie eksterminacji niż zabijanie podczas zdobywania nowych ziem czy tłumienia rozlicznych buntów. W sumie w ciągu stu lat od konkwisty populacja tubylców w Meksyku zmniejszyła się z około 25 do 1 miliona. W obu Amerykach z około 80 milionów pozostało po pół wieku 10 milionów. I to są fakty.
To było największe w dziejach ludobójstwo, dokonane głównie przez Hiszpanów, Portugalczyków i Anglików.
Motyw „szerzenia wiary” był jedynie maskowaniem prawdziwych intencji konkwistadorów i legitymizowaniem podbojów!
Pojawienie się Europejczyków w Nowym Świecie połączyło w jeden tragiczny węzeł podbój i nawracanie. W średniowieczu panowała przekonanie, że chrześcijanie mogą zajmować ziemie, które zamieszkują niewierni i poganie. Zdobywca stawał się ich właścicielem a za nim lub razem z nim podążali „głosiciele słowa bożego”. Wybielanie roli jaką Kościół odegrał w tej eksterminacji na nic się zda.
A Polska?
To bardzo rozległy temat i nie dla takich zatwardziałych dewotów jak Ty.
Dość wspomnieć o reakcji Kościoła na uchwalenie Konstytucji 3 Maja a zwłaszcza na uchwalenie w roku 1789 przez Sejm Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na wojsko polskie, o tonie i treści doniesień nuncjusza papieskiego do Rzymu…
Ale czego się można spodziewać po kimś, kto wychwala targowicę…
To kończy jakąkolwiek dyskusję.
@Hammurabi
Z uporem udowadniasz, że jesteś debilem. Nie znasz historii podbojów nawet z daleka, co więcej nie wiesz nawet, ze Anglia odłączyła się od Kościoła w 1534 roku, a więc na wiele lat przed rozpoczęciem przez Anglię ekspansji w Nowym Świecie. Policzyłeś nawet na palcach ilu było Indian w Ameryce. Ha, ha, ha… Zabawne, ale jeszcze zabawniejsze, że swoją dyletancką arytmetykę przedstawiasz jako fakt. Uchwalenie Konstytucji 3 Maja, ten bezmyślny zamach stanu wynikający z potrzeby zademonstrowania przed francuskimi towarzyszami „postępowości” polskich elit i ignorujacy interesy Polski, łączysz jakoś dziwacznie z patriotyzmem. Dość tych głupot. Nie tylko na dyskusje nie zasługujesz, ale nawet na krytykę.
Możesz się więcej nie produkować błaźnie! Jakakolwiek dyskusję z czymś takim uważam za dyshonor. Chcesz prowokować? Sama wyszukiwarka to zbyt mało. Popróbuj twarzą w twarz…
Czasami starszym ludziom miesza się w głowie, więc mogło tak być.