Nareszcie! Lewacka szefowa PISF zwolniona za skandaliczny list do prezesa Stowarzyszenia Filmów Cyfrowych w USA
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołał Magdalenę Srokę z funkcji dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Przyczyną odwołania jest „naruszenie podstawowych obowiązków na zajmowanym stanowisku oraz naruszenie przepisów prawa w związku z listem dyrektor PISF do Christophera J. Dodda, Prezesa Stowarzyszenia Filmów Cyfrowych w USA. W oficjalnym piśmie wydanym przez PISF (PISF-080-14/2017), dyrektor Magdalena Sroka naraziła na szwank wizerunek Polski i polskich instytucji kultury na arenie międzynarodowej” – napisano w komunikacie ministerstwa.
Kim jest Magdalena Sroka i o jaki list chodzi? O dyrektor PISF wielokrotnie mówił Witold Gadowski nazywając ją „skrajną lewaczką”, która kompromituje polską sztukę filmową dotując ideologiczne gnioty oraz wystawiając skandaliczny film „Pokot” jako polskiego kandydata do Oskara. Gadowski wielokrotnie apelował o jej odwołanie. I w końcu Sroka została odwołana, gdy światło dzienne ujrzał list sygnowany jej nazwiskiem, który PISF wysłał do USA.
List ten został napisany łamaną angielszczyną niczym z translatora Google, a stan wojenny (martial law) został w nim określony jako „prawo Marschalla”. Przymiotnik „polski” („Polish”) został napisany „polish”, co po angielsku oznacza „pastować”. Już takie kwiatki powinny skutkować odwołaniem Sroki. Jeśli jako szefowa państwowej instytucji nie potrafi dopilnować, żeby wysyłany w jej imieniu list nie wyglądał jak napisany przez troglodytę, to na takie stanowisko Sroka po prostu się nie nadaje.
Ale sama forma listu to jeszcze nie wszystko. Oto fragment treści tego bełkotliwego gniota, w którym stwierdzono, że Polsce grozi „absurdalna cenzura wprowadzana przez ksenofobicznych nacjonalistów ukrytych w cieniu figury Chrystusa, króla Polski”. Według autorki listu Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Andrzej Wajda i Paweł Pawlikowski „zostali umieszczeni na czarnej liście, opisani w prawicowych i nacjonalistycznych mediach jako niemający kryształowych charakterów, stygmatyzowani przez jakąś instytucję jak współpracujący z komunistą, homoseksualny zdeprawować, bezwartościowi nihiliści, którzy nie są dość dobrzy, by mieć przywilej reprezentowania polskiej kultury”. Natomiast końcówka listu to już tak kompletny bełkot, że trudno go nawet sensownie przetłumaczyć.
Pomimo jej odwołania Sroka nie chce odejść ze stanowiska. W Radio ZET potwierdziła, że do jej biura wpłynęło pismo z ministerstwa, ale zamierza je otworzyć dopiero po powrocie do pracy ze zwolnienia lekarskiego, co nastąpi 16 października. Zdaniem Sroki nie zaistniała żadna z przesłanek, umożliwiających – zgodnie z prawem – jej odwołanie przed upływem kadencji.
Uważacie,że w ten sposób powinien wypowiadać się POLSKI urzędnik?Ujawniam List dyr #Sroka z #PiSF Każdy niech sam wyrobi sobie zdanie. RTpls pic.twitter.com/xjlkWq5Loe
— Radosław Gruca (@Gruca_Radoslaw) 7 października 2017
Źródło: pap, twitter
Ona teraz opowiada kocopoły, że niby ten list nie był jej autorstwa, ale jakiejś boguduchawinnej kobieciny, która wywalono z roboty w czerwcu tego roku.
Mogła pisac do prezesa filmów analogowych w USA,ponoc tylko ta branża jeszcze nie ulega cyborgizacji artystów i swietnie zarabia