Konfederacja Korony Polskiej proponuje moratorium imigracyjne. „Przywrócić karę śmierci”
Podczas poniedziałkowej (4.08.2025) konferencji prasowej w Warszawie posłowie Konfederacji Korony Polskiej zaprezentowali projekt tzw. moratorium imigracyjnego. Ma on na celu ograniczenie migracji zarobkowej do Polski, co – według autorów projektu – ma poprawić sytuację na rynku pracy i zahamować wzrost bezrobocia wśród młodych Polaków.
Politycy zwrócili uwagę na rosnące bezrobocie wśród osób młodych – według danych przedstawionych podczas konferencji, wskaźnik ten wzrósł z 10,6 proc. w maju 2024 roku do 13,5 proc. w maju 2025 roku. W czerwcu nastąpił kolejny wzrost o pół punktu procentowego, mimo trwającego sezonu prac wakacyjnych.
Projekt moratorium imigracyjnego to jeden z trzech aktów prawnych przygotowanych przez Konfederację. Ma on ograniczyć napływ pracowników z zagranicy, przy jednoczesnym wsparciu zatrudnienia obywateli Polski. – „Uwolnimy potencjał przedsiębiorczości” – zapowiedział poseł Roman Fritz. Ustawa zakłada wyjątki dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów, członków rodzin Polaków, uchodźców oraz studentów studiów dziennych. W projekcie znalazły się także propozycje ulg podatkowych i obniżenia składek ZUS dla pracodawców zatrudniających obywateli RP.
Drugi projekt ustawy przewiduje rozszerzenie uprawnień polskiej policji w zakresie użycia broni, szczególnie w kontekście ochrony granic i bezpieczeństwa obywateli.
Trzeci projekt zakłada przywrócenie kary śmierci.
Poseł Włodzimierz Skalik podkreślił skalę zjawiska migracji, twierdząc, że cudzoziemcy stanowią już 10 proc. populacji Polski, a w niektórych dużych miastach – nawet 30 proc. – „Najczęściej to największe ośrodki miejskie. Podmiana narodu polskiego jest na pełnej” – stwierdził.
Skalik skrytykował również działalność ukraińskich agencji pośrednictwa pracy, zarzucając im destabilizowanie rynku pracy oraz nielegalne praktyki, takie jak fałszowanie dokumentów, często z udziałem zagranicznych tłumaczy przysięgłych. – „Chcemy powstrzymać ten niebezpieczny, często przestępczy proceder. Temu służy nasze moratorium” – podkreślił.
Lektura obowiązkowa – książka dostępna TUTAJ
Przeczytaj także:
Skandal! Ukraiński drugim językiem obcym w polskich szkołach – nowa podstawa programowa!
Ograniczenie dzikiego napływu migrantów jest warunkiem koniecznym zachowania bezpieczeństwa społeczeństwa i polskiego i całej Europy. Chore, lewackie mrzonki o społeczeństwach wielokulturowych i wieloetnicznych finansowane przez bogatych sponsorów upatrujących kolejny geszeft do ubicia na trupie Europy jaką jeszcze widzimy i znamy póki co pomimo doświadczeń zachodnich społeczeństw wciąż znajdują posłuch.
Jednak siłowe działania wywołają oczywistą reakcję wszystkich europejskich „kabaretów” trzęsących prawem dla maluczkich, samych komisarzy i stada ich apologetów rozsianych we wszystkich decyzyjnych miejscach. Mało tego.
Nawet ograniczenie praw faworyzujących migrantów wywoła podobną lawinę upomnień, szantażu gospodarczego i kar finansowych. Jedynym wyjściem jest stworzenie odpowiednich warunków zniechęcających migrantów do osiedlania się. Pierwszym sensownym krokiem w tą stronę byłoby całkowite uwolnienie żołnierzy i straży granicznej, od odpowiedzialności za użycie broni nie tylko we własnej obronie ale i obronie nienaruszalności granic. Kilkadziesiąt skutecznych użyć broni zgodnie z jej przeznaczeniem, wydatnie ostudziłoby zapędy „lekarzy i inżynierów” wdzierających się siłą do naszego kraju. A informacja o takim zamknięciu granic, dotarłaby lotem błyskawicy do kolejnych kandydatów liczących na europejski socjal i tępotę tubylców.
Kara śmierci zaś jest w tych realiach nie do wprowadzenia bez opuszczenia unii.
Czyli powoli należy urabiać grunt pod Polexit, bo zbyt nachalne głoszenie opuszczenia eurokołchozu może wystraszyć tubylczy naród. Taka rola dla KKP. A karę śmierci należy przywrócić, bo jej zniesienie, to „dzieło” czerwonej nomenklatury, która w ten sposób zabezpieczyła się (tak na wszelki wypadek, gdyby coś jednak nie pykło), gdy uwłaszczała się na państwowym majątku.
@ad
Wyjście z unii byłoby możliwe po zabezpieczeniu Polski przed nieuniknioną „wojną celną” i finansowymi stratami. Co prawda von der Leyen kiedyś odejdzie, może odejdą i dzisiejsi członkowie Komisji Europejskiej, jednak wcale to nie znaczy, że cokolwiek w tej zarobaczonej padlinie się zmieni na lepsze bo ci, których widzimy jako przywódców unijnych są zwykłymi marionetkami (bo nie wierzę, że wszyscy to kompletni idioci) łatwymi do wymiany w razie potrzeby.
Inna sprawa, gdyby na opuszczenie unii zdecydowało się jednocześnie więcej państw. Wówczas pole manewru byłoby o wiele szersze a sama unia byłaby zmuszona do radykalnego zwrotu w kierunku tego, czym kiedyś była EWG a wcześniej Wspólnota Węgla i Stali, zwłaszcza w obliczu bardzo wówczas prawdopodobnego jednoczenia się konkurencyjnych pozaunijnych już wówczas państw…
Kara śmierci jest już w całej Europie niezasądzana, no może z wyjątkiem Białorusi ale pod rządami oborowego nie można jej nazwać cywilizowanym krajem. Inna sprawa, że za zdradę, sabotaż, zbrodnie, (zdrada stanu też nią jest) kara powinna być dotkliwa. Jeśli nie szubienica, to przynajmniej dożywotnie kamieniołomy, bez prawa łaski.
W polskich SSE (specjalne strefy ekonomiczne) firmy z branży automotive (głównie niemieckie) ulokowały swoje zakłady kooperujące lub świadczące usługi dla głównych europejskich producentów motoryzacyjnych. Ze względu na globalną konkurencję jest to produkcja niskorentowna i bardzo pracochłonna (duża ilość ręcznej robocizny). Dlatego zlokalizowane u nas arbeitlagry potrzebują głównie sprawnych, wydajnych rąk do pracy. Głowy i brzuchy są nieistotne, kosztowo wręcz zbędne. Dlatego zakłady te bazują głównie na zatrudnianiu Ukraińców. Efekt jest taki, że polscy plantatorzy i sadownicy nie mogą znaleźć sezonowych pracowników do zbiorów, i część owoców się marnuje. Od dawna piszę, że cudzoziemcy powinni być dopuszczeni tylko do legalnych prac sezonowych i w budowlance. Stabilne etaty powinny być dostępne tylko dla obywateli polskich. Niedobory pracowników można uzupełnić zbędnymi urzędnikami, plączącymi się po biurach i urzędach marząc o „pracy” zdalnej lub czterodniowym tygodniu pracy Niektóre „postępowe” samorządy już takie „eksperymenty realizują. Może zamiast skracać o 20% czas pracy, to o 20% zmniejszyć zatrudnienie. Ogólna Ilość roboczogodzin będzie taka sama, ale koszty stałych, miesięcznych wynagrodzeń też spadną o 20%. Mamy też ciągle rezerwę siły roboczej na ścianie wschodniej i regionach odległych od metropolii. Tam wciąż są tysiące ludzi marzących o etatach, nawet za najniższą krajową +.
Szwajcaria swoją pozycję zawdzięcza nie temu, że gdzieś się zapisała, tylko pracy rąk swoich obywateli. Polska szybciej rozwijała się gospodarczo przed wejściem do eurokołchozu, niż po akcesji do Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (więcej – T.Cukiernik „20 lat w Unii”). Polscy przedsiębiorcy po 1989 roku muszą radzić sobie żyjąc nie w strefie wolnego rynku, tylko w strefie kapitalizmu kompradorskiego oraz zalaniu naszego bantustanu obcym kapitałem. Jakoś dają radę. Również po wejściu do Unii sobie radzili, nawet gdy kraje „starej Unii” skutecznie blokowały dostęp do swoich rynków (coraz to nowe opłaty dla polskich przewoźników, certyfikaty dla branży IT, itp.). Myślę, że po chwilowym szoku wywołanym Polexitem, Polacy sobie poradzą, jak to już bywało, a Polska uwolniona od eurokołchozowych podatków (przede wszystkim ETS) przyciągnie inwestorów.