Już w księgarniach ciąg dalszy „Autostopem przez galaktykę”, klasycznej satyrycznej powieści fantastycznej
„Restauracja na końcu wszechświata; Życie,wszechświat i cała reszta”, autorstwa Douglasa Adamsa, to wydana przez Zysk, 706 stronicowa, kontynuacja klasycznej satyrycznej powieści fantastycznej „Autostopem przez galaktykę”. Powieści doskonale okazującej bezduszność biurokracji i jej, wrogich wszelkim istotom, procedur. Historia, którą warto przeczytać by uświadamiać sobie jak szkodliwe bywają decyzje władz ignorujących interesy obywateli.
Bohaterem powieści „Autostopem przez galaktykę” jest Artur, trzydziestoletni mieszkaniec angielskiej prowincji, którego jednego dnia spotykają dwa tragiczne wydarzenia. Po pierwsze władze samorządowe wyburzają jego dom by wybudować obwodnice (o czym Artur nie wiedział bo procedury wymagały jedynie wywieszenia ogłoszenia o rozbiórce w siedzibie władz samorządowych). Po drugie jego rodzinna planeta Ziemia wraz z wszystkimi Ziemianami zostaje zniszczona przez kosmitów by umożliwić budowę autostrady przez galaktykę.
W powieści doskonale ukazane jest jak bezduszna samorządowa biurokracja, która nie była nawet łaskawa odpowiednio wcześniej i skuteczniej uprzedzić Artura o planach zniszczenia jego domu. Podobnie postąpiła i biurokracja galaktyczna wobec ziemian. Nie można odmówić autorowi powieści maestrii w ukazaniu bezduszności biurokracji, i tego jak biurokracja nie liczy się absolutnie z życiem ludzi (czy innych istot we wszechświecie). Powieść doskonale ukazuje uniwersalność patologii jaką jest biurokracja, ta na ziemie i ta we wszechświecie (kosmici nie rozumieją oburzenia ziemian tracących planetę i życie, gdyż zdaniem kosmitów ziemianie mogli zapoznać się z planami wyburzenia od 50 lat wiszącymi na planecie w układzie Alfa Centauri).
W powieści doskonale ukazana jest obojętność istot z całej galaktyki wobec zniszczenia Ziemie i eksterminacji Ziemian. Obojętność jaką codziennie cały świat okazuje tragediom w innych krajach. Czy jaką my okazujemy wobec tragedii w naszym sąsiedztwie.
Artura z zagłady rodzinnej planety ratuje kumpel Ford, który okazuje się być kosmitą i jednym z autorów popularnego przewodnika po galaktyce (tytułowego „Autostopem przez galaktykę”). Wraz z Fordem Artur przemierza galaktykę jako autostopowicz korzystający z przelatujących przez galaktykę statków.
W powieści napisanej w 1979 roku autor kilkukrotnie odwołuje się do wiedzy o chrześcijaństwie czytelników (jeszcze wtedy wiedza taka była powszechna). Nie ma to jakiegokolwiek wpływu na akcje powieści, i może razić brakiem szacunku dla prawdy Ewangelii. Jednak najbardziej przerażająca jest refleksja, że dziś w zlaicyzowanym świecie, mnóstwo czytelników nie będzie wiedziało do czego odwołuje się autor. Przez dwa tysiąclecia Biblia i mity antyczne były uniwersalnym kodem komunikacyjnym dla ludzi zachodu, dziś są absolutnie nieznane i zapomniane – ludzie zachodu dali się lewicy ograbić ze swojej tożsamości kulturowej.
W czasie podróży przez galaktykę Artur staję przed możliwością romansu, poznaje nieprawdopodobną historie powstania ziemi i roli w jej historii białych myszy laboratoryjnych. W powieści jest dużo jest dość schizofrenicznych opisów, które dziś dzięki efektom komputerowym można doskonale ukazać w adaptacji filmowej.
„Restauracja na końcu wszechświata; Życie,wszechświat i cała reszta” to ciąg dalszy przygód bohaterów znanych z „Autostopem przez galaktykę”. Ciąg dalszy historii jest bardziej surrealistyczny, i nie ma tak politycznego przesłania jak pierwsza powieść. Jednak kilka pomysłów wykorzystanych w powieści aż się prosi by wykorzystywać je felietonach, tak jak to np. robi Stanisław Michalkiewicz cytując poematy Janusza Szpotańskiego, czy Janusz Korwin-Mikke odwołując się do twórczości Stanisława Lema.
Jednym z takich pomysłów z powieści Adamsa jest ten mówiący, że wydawca „Przewodnika…” gdy „Przewodnik…” był sprzeczny z faktami, miał zasadę, że „Przewodnik” jest ostateczny podczas gdy rzeczywistość jest nieprecyzyjna. Doskonale pasuje do filozofii antypolskich mediów szkalujących Polaków i Polskę, które uznają, że ich kłamstwa są bardziej prawdziwe od faktów.
Innym fajnym pomysłem Adamsa są okulary, które automatycznie robią się coraz bardziej nieprzezroczyste, by zapewnić posiadaczowi komfort od widzenia stresujących go rzeczy. Takie zapewne okulary mieli przez ostatnią dekadę dzisiejsi zwolennicy groteskowej opozycji, nie dostrzegający tego co wyrabiała PO kiedy była u władzy.
Celną jest anegdota w powieści o tym jak sąd uznał kłamliwy tekst za prawdziwy, bo był piękny, a jak wiemy prawda to piękno. Anegdota trafnie kreślaca patologie polskiego sądownictwa.
Klientów punktów gastronomicznych na pewno bardzo rozbawi anegdota o tym, że obliczenia dla statku kosmicznego, robi się na bloczku kelnerskim, bo tylko taka forma zapisu daje tak nieprawdopodobne wyniki, że pozwalają one na super szybkie podróże w kosmosie.
Czyli wreszcie coś wysmażyli z notatek Adamsa, dobrze, miałem niedosyt po ostatnim tomie.