J. Matysiak z USA: Ukraiński bałagan i dylemat Trumpa…

9

Świat w wirówce nadziei zakończenia rosyjsko-ukraińskiej wojny otrząsnął się z naiwności w mroźnych objęciach Alaski. Trump wisi na sznurze splecionym z pospolitej logicznej naiwności, której obca jest znajomość historii Rosji i Związku Sowieckiego. Chciałby zakończyć tę brudną, kosztowną i wyniszczającą wojnę w którą USA wplątała kabała globalistycznej międzynarodówki (UE, W.b., administracja prezydenta Bidena), a która dla niego jest pozbawiona sensu. Trump mógłby zapytać, pokaż mi twój plan zwycięstwa i pokonania Rosji, jeśli go nie masz to skończ tą krwawą, idiotyczną jatkę i zapomnij, że ja będę czyjąś głupotę dalej finansował. Z kolei Trump podgrzał atmosferę i z honorami przyjął Putina, który niestety nie zdołał wyczołgać się z rosyjskiej buty na czerwony dywan. Niestety Rosjanie ze swoim imperialnym ukąszeniem potrafią spieprzyć wszystko, czego najlepszą ilustracją był min. Ławrow-Mołotow, paradujący w koszulce “CCCP”.  Więc wiele się zmieniło, aby pozostać takim samym…No i zabrakło min. Leszczyny z jej czarodziejską różdżką, więc spotkanie nie mogło się udać…

Rzeczywiście Trump wykonał dużo pracy aby nagiąć stanowiska obydwu stron do kompromisu, trochę mu się udało, ale zrozumiał, że jednak logika i dyplomacja w tym wypadku ustępują miejsca interesom koncernów zbrojeniowych, rosyjskiemu imperializmowi i korzyściom płynącym z wokół wojennej korupcji. Przypomnijmy, że przed zwycięstwem Trumpa zwolennikami wojny na Ukrainie była UE, W.B. i administracja Bidena w USA. Sama istota tej wojny jest dość skomplikowana i jej widzenie co jest zrozumiałe zależy od Twoich dotychczasowych poglądów. Analiza przyczyn tej wojny sprowadza się z jednej strony do imperialnego popędu i interesu   Rosji i z drugiej do konsekwentnego rozszerzania swoich wpływów przez globalistyczną międzynarodówkę zachodu, oraz próby ujednolicenia państw ukraińskiego kosztem interesów i praw mniejszości narodowych, w tym rosyjskiej.

SKLEP-WPRAWO.PL

W trwającej od 3,5 lat wojnie kilkakrotnie następowały nieudane próby zawieszenia działań wojennych, które powodowały rozczarowanie i wzmagały dalszą nienawiść. Prezydent Żeleński próbował wymusić przerwanie ognia, czasowy rozejm. Wojna ma trwać. Putin był temu przeciwny sugerując, że to jest w interesie dozbrojenia Ukrainy, a jego interesuje prawdziwy pokój, który wyeliminowałby przyczyny konfliktu. Trump w kółko powtarza, że trzeba powstrzymać to debilne wzajemne zabijanie, ale to nie interesuje Putina, czy Żeleńskiego, a tym bardziej liderów zachodu. Dlatego Trump znalazł się w ogniu krytyki, że przyjął pozycje Putina sugerując, że czas wynegocjować pokój. Niestety liderzy Europy Zachodniej, podobnie jak Ukrainy  wierzą w sens kontynuowania wojny, więc Trump stoi przed poważnym dylematem.

Trump oświadczył, że nie będzie finansował wojny, której nie popiera, ale zaproponował, aby Europejczycy, którzy tę wojnę popierają kupowali od Ameryki broń, którą mogliby przekazywać Ukrainie. Stanęło na tym, że Ukraina kupi od Europy amerykańską broń i amunicję za $100 mld. Pro-rosyjski analityk i komentator Glenn Diesen napisał: “ Europa wyda $100 mld których nie ma, aby kupić broń od Ameryki, która jej nie ma, aby uzbroić żołnierzy, których brak odczuwa Ukraina”. Dodatkowo USA i Ukraina zawarły porozumienie warte $50 mld, aby wspólnie produkować drony w czym specjalizuje się stosująca je w wojnie Ukraina.

Wynik spotkania na Alasce pokazał, że Putin twardo stoi przy swoim, ma poparcie Chin, które liczą na wykrwawienie się stron konfliktu i zubożenie amerykańskich zasobów broni. Żąda demilitaryzacji  i denazyfikacji Ukrainy, konstytucyjny zapis o neutralizacji Ukrainy, czyli bez obcych (europejskich) wojsk na jej terytorium i uznania swoich wojennych zdobyczy. Mediacja Trumpa nieco rozwodniła te żądania, ale i tak nie są one dziś do przyjęcia przez Kijów.

Putin oczekiwał po spotkaniu znacznie więcej, przyleciała z nim grupa gotowa negocjować porozumienie ekonomiczne z Amerykanami. Jednak Trump, widząc nieugiętość strony rosyjskiej w/s negocjacji o zakończeniu wojny, skrócił program wizyty rezygnując nawet z przygotowywanego wspólnego posiłku dla gości. Nie ma chęci do kompromisu, wracajcie głodni do Rosji,  nie będzie lunchu.

Putin jest zabawny z tą swoją mentalnością Kalego, groził użyciem broni atomowej państwom, które przekroczyłyby “czerwoną linię” i chciałyby wysłać zaawansowaną broń, bądź swoich żołnierzy na pomoc Ukrainie. A przecież sam korzysta z pocisków i rakiet, oraz dziesiątków tysięcy żołnierzy z Korei Płn. i komponentów uzbrojenia z innych krajów! Ostatnio Trump przyznał, że niemożliwe jest wygranie wojny, jeżeli nie wolno ci atakować terytorium  najeźdźcy, co by sugerowało dostawy bardziej zaawansowanej broni na Ukrainę, aby też ona mogła lepiej razić cele w Rosji…

W samej Ukrainie doszło do wykrycia wielkiego korupcyjnego skandalu, który opisała turecka gazeta Aydilink. Okazało się, że na wysokim szczeblu państwa grasowała grupa przestępcza której przewodził poseł rządzącej partii “Sługa Narodu”  Oleksii Kuznetsov, wraz z innym “dostojnikiem”, którym jest Serhiy Haidai. Nadzorując zakupy dronów dla gwardii Narodowej dodawali do ceny 30%, które sobie zawłaszczyli, chodzi o $80,000.

Z kolei bliski znajomy Żeleńskiego Andii Hmyrin jest zamieszany w wielką aferę wyprowadzania dziesiątków milionów dolarów miesięcznie z funduszów pomocy na prywatne konta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Dodatkowo rząd Żeleńskiego próbował ukręcić łeb tej sprawie atakując Narodowe Biuro AntyKorupcyjne (NABU), które wpadło na trop przestępstwa. Szybko Rada Najwyższa przegłosowała ustawę pod porządkującą NABU i biuro specjalnego prokuratora  i ograniczającą ich samodzielność. Wtedy Ukraińcy wyszli na ulicę, Żeleński był zmuszony cofnąć ustawę.

Trump jest wyraźnie rozczarowany brakiem postępu w pokojowych negocjacjach i w weekend powiedział, że daje Rosji i Ukrainie 2 tygodnie na zbliżenie stanowisk w negocjacjach. Jeżeli nie będzie postępu Trump zdecyduje czy użyje nowych sankcji i ceł, czy dojdzie do wniosku, że obie strony chcą jednak kontynuować wojnę, to wtedy powie “walczcie, to nie jest moja wojna”. Był wkurzony, że Rosja zaatakowała amerykańską fabrykę na zachodniej Ukrainie. Nie wiadomo, czy dojdzie do spotkania Putina z Żeleńskim, a może dołączyłby do nich Trump. Putin ustami Ławrowa oświadczył, że na dziś nie są spełnione warunki do takiego spotkania. Są propozycje spotkania w Genewie i w Budapeszcie, ale to przecież nic pewnego.

Trump z niepokojem patrzy na kalendarz chciałby oczyścić przedpole i zająć się zbliżającymi się wyborami uzupełniającymi do Kongresu, aby nie stracić większości, bo wtedy zaczęłyby się schody i prawdziwe problemy. Poza tym pewnie liczy na szansę otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla przyznawanej 10 października, bez zakończenia wojny na Ukrainie i wobec brutalnej wojny w Gazie raczej nie będzie piątym amerykańskim prezydentem, który otrzymałby tę nagrodę,

Podczas spotkania na Alasce Putin zgodził się z Trumpem, że Ukraina powinna otrzymać jakieś gwarancje, okazało się, że miał na myśli wojska rosyjskie i chińskie!. Państwa zachodnie zaproponowały, że wyślą swoje wojska do utrzymania pokoju, Trump obiecał jedynie wspieranie sił państw zachodnich z powietrza na co Ławrow powiedział, że Rosja na takie gwarancje się nie zgodzi. Trwają zapasy negocjatorów.

Ponoć hakerzy zaatakowali ukraińskie ministerstwo obrony i opublikowali tajne dane dotyczące ukraińskich  strat  wojennych. Miało dotąd zginąć  1,7 mln żołnierzy (w tej liczbie są zaginieni). Pamiętajmy, że po stronie ukraińskiej pobór na wojnę nie obejmuje żołnierzy między 18, a 25 rokiem życia.

W europejskich mediach jest wiele głosów przeciwko rozmowom z “mordercą Putinem”, no dobrze, ale on jest stroną w konflikcie i Trump dlatego chce z nim rozmawiać. Podobnie podczas II w.ś. ze Stalinem negocjował prezydent Roosevelt, mimo tego, że Stalin wcześniej napadł na Finlandię i  razem z Hitlerem na Polskę. A później był głównym dostawcą materiałów na wojnę Hitlera z Francją i Anglią. Później prezydent Nixon pozyskał do współpracy największego mordercę XX wieku Mao Zedonga…

Jak wiemy, kilka dni temu Ukraińcy zaatakowali  przechodzący przez ich terytorium rurociąg “Przyjaźń” dostarczający ropę na Węgry i na Słowację. Atak potępił premier Orban przypominając, że Węgry wspierają sieć energetyczną niewdzięcznej Ukrainy. Swoje  oburzenie wyraził też prezydent Trump…

W samej Ukrainie też nie ma już wielkiego entuzjazmu do kontynuowania wojny. Kilka dni temu sondażownia Gallup zauważyła dramatyczną zmianę w nastrojach opinii publicznej  gdzie aż 69% Ukraińców popiera zakończenie wojny przez przystąpieniem do negocjacji, aby szybko zakończyć wojnę. Tylko 24% respondentów chce kontynuowania wojny aż do zwycięstwa (!). Trzy lata temu, na początku wojny w podobnym sondażu, aż 72% Ukraińców chciało kontynuować wojnę, a jedynie 22% popierało rozmowy pokojowe. W USA Trump zakończył proces ochronny dla Ukraińskich uchodźców, którzy powinni opuścić terytorium USA, jeśli zrobią to sami otrzymają $1,000.

Z pewnością prezydent Trump nie jest ideologiem, bądź frajerem, patrzy na rzeczywistość z pozycji doświadczonego biznesmena i kalkuluje ile to będzie kosztować i czy ma to sens dla interesu Ameryki. Udowodnił to zmuszając inne państwa NATO jadące na gapę do zadbania o swoje bezpieczeństwo i zwiększenia wydatków na obronność. Dotąd UE “szła w zielone”, zajmowała się premiowaniem agendy gender, wiatrakami i sprowadzaniem uchodźców destabilizujących porządek społeczny jednocześnie używając rosyjskich źródeł energii i chętnie stowarzyszyła by się z Putinem, jednak on zaatakował Ukrainę.

Komentatorzy zauważyli, że w pewnym momencie na spotkaniu liderów z  Europy zachodniej w Białym Domu Trump wyprosił Ursulę Von der Leyen tłumacząc jej, że jest to spotkanie liderów państw narodowych. Dla Trumpa konstrak UE jest kalką imitującą ZSRR z Ursulą jako I sekretarzem, który wprowadza wytyczne plenum państw związkowych. Przyjemnie nie było, ale było rzeczowo.

W  tej sytuacji UE pomaga bratnim globalistom w Kijowie i chciałaby skorzystać z sytuacji i scentralizować pod niemieckim kierownictwem Europę. Jednak wojna się przeciąga, a stan unijnej “armii”i i amunicji nie przedstawia się imponująco. UE ma projekt opodatkowania poddanych i zbudowania militarnego niemieckiego zagłębia, ale zasoby i zdolności potrzebne są od zaraz. W tej sytuacji Trump zaproponował temu kółkowi dyskusyjnemu UE aby swoje finanse wydała na zakup amerykańskiej broni i amunicji. Trump myśli o rozszerzeniu produkcji, bo kryzys z Chinami czeka…

Cóż z tego bałaganu wynika? Imperialnie podniecona Rosja, bitna, harda, ale skorumpowana  Ukraina, zagubiona w lewackim labiryncie UE, powszechna korupcja “okresu wojennego”, nuworysz reformator Trump dokonujących manewrów aby odwrócić upadek amerykańskiego imperium i czekający na odpowiedni moment słabości graczy chiński smok.

A już 3 września wizytę w Białym Domu złoży para prezydencka z tak nam drogiego Kraju nad Wisłą, którego prezydent Karol Nawrocki będzie usiłował wymanewrować Polskę spod zawaliska rozpadającej się UE ku większej autonomii, a może nawet suwerenności. Amerykanie szukają niezawodnych sojuszników w centrum Europy na których mogliby się oprzeć. Mają sympatię dla naszego podobnego im etosu wolności, problemem jest jednak obecny rząd z błogosławieństwa Niemiec, gardzący wizją budowania wielkiej i suwerennej Polski. Czas pokaże, czy ta wizyta stworzy przełom i skieruje Polskę ku większej autonomii i prosperity, którą ten nasz umęczony Naród  potrzebuje i jest w stanie osiągnąć. Tak nam dopomóż Bóg!

Kalifornia, 2025/08/25

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Postaw mi kawę na buycoffee.to
  2. Hammurabi mówi

    Putin bije na łeb wszystkich zidiociałych ze szczętem „wodzów europejskich”, co to nawet do kibla nie pójdą bez komisarycznej zgody i kontynuuje zamierzenia swoich poprzedników z Kremla.
    W tym, co nakreślił Lenin, później kontynuował Stalin poprzez Chruszczowa i Breżniewa aż do Jelcyna było niewiele różnic. Parcie na zachód jest zakodowane w rosyjskiej doktrynie i zmienić to może jedynie unicestwienie Rosji. Póki jednak Rosja trwa i jak zawsze rozpycha się niewoląc narody, ważnym jest obok sojuszy własna siła.
    Przypomnę tu wojnę po napaści wojsk rosyjskich w 1919 roku i postawę ówczesnej Europy nie tylko odmawiającej pomocy Polsce ale jawnie sprzyjającej Leninowi poprzez blokadę transportu zakupionego przez Polskę uzbrojenia i upokarzające warunki zawieszenia broni głoszone przez jak zawsze „życzliwych” Polsce Anglików!
    Gdyby nie pomoc Węgrów dzisiejszy świat byłby inny, bez Polski a kto wie, może i bez wielu innych krajów i narodów.
    Dlatego panie Matysiak stwierdzenie, że Roosevelt „negocjował” ze Stalinem zakrawa na kpinę.
    Stalin wzorem Lenina parł na zachód i 17 września i „wyzwalając” Europę od 1944 po 1945 tok a tzw. „mocarstwa” wyraziły na jego zamiary zgodę zupełnie tak, jak podczas nakładania embarga na broń dla Polski dwadzieścia pięć lat wcześniej!
    A Trump?
    Trump wietrząc interes przy pierwszej okazji wzorem swego poprzednika o numerze 32 bez mrugnięcia okiem sprzeda Polskę Putinowi a nowoczesna broń jaką za krwawicę Polaków zakupują kolejne rządy w USA, będzie bez zmienianych cyklicznie kodów warta tyle, ile złom po jej zniszczeniu. Dlatego jedynym wyjściem w tej sytuacji jest budowa własnych sił i przemysłu zbrojeniowego, choć już jest dawno „po ostatnim dzwonku”.
    A, że czas nagli to bez konsultacji z „przyjaciółmi”, bez wiary w umowy i traktaty, należy dążyć do odbudowania w Polsce możliwości masowego rażenia. I nie mam tu na myśli atomu, bo jak trzeźwi zauważą prędzej „Słońce w biegu stanie, prędzej w morzu wyschnie woda” niźli w Polsce staną reaktory atomowe. Czemu? Bo uran żeby mógł być paliwem musi być wzbogacony. A mając możliwości jego dalszego wzbogacania, można zaryzykować zwiększanie koncentracji do poziomu ponad 20% co przynajmniej teoretycznie już daje szansę na reakcję łańcuchową.
    Inaczej mówiąc zaufanie jest dobre ale kontrola lepsza zwłaszcza po historycznych doświadczeniach Polski zafundowanych przez dzisiejszych sygnatariuszy kolejnych porozumień i traktatów z USA włącznie!
    3 września polski prezydent usłyszy warunki dalszej amerykańskiej „pomocy” i wcale nie jest pewnym to, że nie wpadniemy z deszczu pod rynnę.
    No ku…a jakoś nie wierzę w dobre intencje Ameryki, nawet jeśli „niesie dary”.

  3. ad mówi

    Przedmówca raczył zapomnieć, że tzw. „Zachód” wszedł na dobre w II wojnę światową dopiero wtedy, gdy Wehrmacht miał przetrącony kręgosłup. Wcześniej, to Rosjanie płacili krwią, a Anglosasi konwojami. Ot, taka drobna różnica. No i jak budować własne siły, skoro od 2009 roku co rok ubywa jeden rocznik rezerwy.

  4. Hammurabi mówi

    Tzw. „Zachód” o wiele wcześniej mizdrzył się do Hitlera.
    Wpierw „Anschluss”, potem układ monachijski i wolą Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec, Niemcy zajęli Czechosłowację…
    Tak… „Zachód” do wojny nie wchodził. „Zachód” oddawał Niemcom nieswoje, licząc na zyski.
    W czasie, kiedy Niemcy mordowali Polaków, kiedy niszczyli, grabili i palili zobligowany umowami „Zachód”w ramach wojny zrzucał ulotki na ich miasta i… przeprowadzał wspólne kąpiele w Renie! Niemcy skierowali na Polskę prawie wszystkie swoje siły, jakby wiedzieli już wcześniej o mającej nastąpić „dziwnej wojnie”!
    Francja schowana za Linią Maginota czekała a mogła wejść na tereny Niemiec kompletnie pozbawione większych sił zbrojnych. Nie weszła i w maju następnego roku Niemcy ośmieszyły mocarstwową Francję a przy okazji Belgię, Holandię i Luksemburg zajmując je łatwością.
    A Rosja?
    Rosja płaciła krwią owszem jednak wcześniej była sprzymierzeńcem Niemiec o czym świat zapomniał. Ponadto sposób prowadzenia działań taktycznych na zasadzie „ludzi u nas mnogo” przyczynił się do gigantycznych strat w ludziach.
    Dalej idąc cena jaką Rosjanom przyszło zapłacić za realizację planów Lenina i tak była niższa od tej, jaką by trzeba było zapłacić atakując te terytoria w innych okolicznościach a które mocą „towarzyskich” układów teherańskich przypadły jej jako „łup wojenny”!
    Postawa i los generała Pattona którego zastąpiono nieudolnym Montgomerym daje wiele do myślenia.
    Każdy, kto zna ten temat na rozlaną rosyjską krwią raczej nie zapłacze, zwłaszcza jeśli połączy opóźnianie aż do czerwca 1944 roku operacji „Overlord” by dać Stalinowi czas na zajęcie terenów do których rościł sobie prawa.
    Dziś cała Europa finansuje obronę Ukrainy w przypadku Polski jakoś takiej woli nie było!
    Dlatego do natowskich gwarancji podchodzić należy z wielką rezerwą i mieć możliwość odpowiedzi na ewentualną agresję bez oglądania się na natowskich sztabowców i na zgody producentów kupionego uzbrojenia. Do tego zaś konieczne są i narzędzia i ludzie. Odbudowa własnych sił jest do wykonania, tylko zamiast żywić, leczyć i odziewać migrantów, tracić miliardy na zachodnie mrzonki trzeba tematy związane z siłami zbrojnymi postawić jako cel nadrzędny.

  5. Azalia mówi

    Dopóki będzie panować na ukrainie neobanderyzm żaden pokój nic tam nie da, bo to quasi państwo nadał będzie wylęgarnią terrorystów spod czerwono-czarnej szmaty, symbolu mordów na Polakach Wołynia i Małp. Wschodniej! Całkowite wytępienie ukrofaszyzmu w zarodku to jest podstawą jakiegoś pokoju, ale… Najpierw zatem całkowita denazyfikacja tej dziczy, która jeśli nie nastąpi jej brak będzie stanowić zagrożenie już nie tylko dla Rosjan z Donbasu ale i dla nas Polaków jak również dla całej Europy, podobnie jak było ze strony czeczeńskich terrorystów wcześniej. Tylko że z tymi W. Putin mógł rozprawić się łatwiej gdyż nie mieli pomocy od zgniłego zachodu! Powtarzam więc raz jeszcze – denazyfikacja neobanderowskiej ukrainy, ze wszystkimi tego konsekwencjami to warunek podstawowy i konieczny do osiągnięcia jakiegoś tam pokoju! Inaczej się po prostu nie da i tyle!

  6. ad mówi

    Real politik polega również na zawieraniu doraźnych sojuszy, jeśli takowe sprzyjają obu stronom. Tak dogadał się Hitler ze Stalinem. Piewcy polskiego mesjanizmu, czyli Hammurabiemu pragnę przypomnieć, że w latach 30-tych w polskich lasach polował as niemieckiego lotnictwa, Polska porozumiała się z Niemcami w sprawie części terenów zajętych na Zaolziu. No i warto przypomnieć postać wielce czcigodnego Becka Józefa, który mizdrzył się do Niemców, bo chciał tym sposobem pokopać po kostkach Francuzów. Co tam miał w głowie Beck, nie wiadomo, ale może myślał, że jego zaloty do helmutów zakończą się wesołym oberkiem, ale że Niemcy, to państwo poważne (copyright by S.Michalkiewicz) obojętnie kto nimi rządzi, to traktują takie zaloty serio. No i jak przyszło co do czego, to w Polsce honor nie ma ceny i 6 mln polskich obywateli poszło do piachu.

  7. Hammurabi mówi

    Nie głoszę „mesjanizmu Polski” a przypominam oczywiste błędy popełniane w przeszłości zwłaszcza, że dziś są popełniane ponownie, w dodatku z rozmysłem. Ślepe zaufanie w uczciwe intencje europejskich krajów zachodu, w traktaty i porozumienia, hodowla mniejszości etnicznych i bezsensowne wydatki są niczym kamienie młyńskie u szyi Rzeczpospolitej.
    To, że Polska usiłowała porozumieć się z sąsiadami błędem nie było a nawet wizyty niemieckich oficjeli i polowania Göringa nimi nie były. Gorzej z oczekiwaniami zwłaszcza Niemiec co do uczestnictwa Polski w ewentualnej agresji na ZSRR, eksterytorialnego korytarza, spraw pomorskich, gdańskich i mniejszości niemieckiej. Wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek jasno stwierdzał, że położenie Polski stało się bardzo trudne a utrzymanie równowagi pomiędzy Rosją a Niemcami ekstremalnie trudne, zwłaszcza w obliczu łatwości z jaką Hitler uzyskiwał europejską zgodę na swoje dotychczasowe przyłączenia i podboje.
    W sprawie czeskiej warto zauważyć interes Polski w utrzymaniu tego państwa w dobrej kondycji był naturalny i zrozumiały, bo słabi Czesi byliby początkiem mocnych Ukraińców na Zakarpaciu, co z kolei mogłoby stać się ułatwieniem do budowy niepodległego państwa ukraińskiego częściowo w granicach ówczesnej Rzeczpospolitej i realnym zagrożeniem wojną.
    Zaś Zaolzie zostało zbrojnie zajęte przez Czechów podczas polskiej walki o byt z Rosją i ponowne jego przyłączenie do Polski było zrozumiałe i sprawiedliwe, biorąc pod uwagę fakt, iż większość mieszkających tam ludzi było Polakami. Nie rozumiem, jak piśmienny Polak może powielać narrację o „zajęciu Zaolzia”!
    Pan Michalkiewicz, nasze „dobro narodowe” wart jest posłuchu jednak warto słuchać jego wypowiedzi znając kontekst, choć mgliste zarysy historyczne i realia.
    Ponad 6 milionów Polaków – jak piszesz – „poszło do piachu” a ja zapytam ilu by tam również wylądowało gdyby polityką Becka zostali niemieckim mięsem armatnim i czy Polska nie stałaby się częścią Rzeszy wzorem Austrii tyle, że na zasadzie untermenschów?
    Teraz, znając fakty łatwo jest osądzać. Trudniej zaś uniknąć tych samych błędów, które były popełnione prawie wiek temu. Jednak wszystko wskazuje na to, że polskie rządy znów ufają zapisom traktatowym bardziej niż realnej sile własnej armii, znów pielęgnują mniejszościowe fundacje, stowarzyszenia i organizacje niemieckie, ukraińskie, żydowskie… Nawet w sprawie niemieckiego odszkodowania za zniszczenia, grabież majątku i śmierć owych sześciu milionów obywateli niejaki Tusk Donald a z nim pokaźne stado drani, przygłupów bądź pospolitych sprzedawczyków przyjmuje narrację zbrodniarzy. Jeszcze chwila a zaczną tworzyć nowe listy proskrypcyjne.

  8. ad mówi

    No cóż, Węgrzy poszli z Hitlerem na „sowietów” i jakoś później batiuszka Stalin Węgier nie zaorał, a Węgrów na Syberię nie wywiózł. Natomiast Hitler był lojalny wobec swojego sojusznika i węgierscy Żydzi prawie do końca wojny żyli. 1 września 1939, to jednak pokłosie durnej polityki Becka jak również całej sanacji, która wmawiała narodowi, że czołgi niemieckie są z kartonu, a tego kto mówił prawdę o stanie niemieckiej armii wtrącali do lochu. Gdy Beckowi zaczęło się palić pod tyłkiem, to ad hoc zawarł „sojusz” z Anglikami, którym uratował swój tyłek, ale pogrążył naród. Churchill mówił, że kto pierwszy pójdzie na wojnę z Hitlerem, to jest głupcem. Sytuacja Polski od 1938 roku była taka, że dłużej nie dało się balansować na linie i trzeba było któregoś z sąsiadów wybrać. Opcja niemiecka była tym złem „mniejszym” o czym pisał Studnicki, a sanatorzy skonfiskowali cały nakład jego książki. Także byli wtedy ludzie, którzy realnie oceniali rzeczywistość. Jeśli nie można wygrać, to trzeba przetrwać i to jest mądrość odpowiedzialnych przywódców. Piłsudski i jego klika pogardzali Czechami, a kto jak wyszedł po wojnie? Czesi ocalili swój naród, zabytki itp. Natomiast w Polsce „honor” nie ma ceny. Tak twierdzili i twierdzą nasi Umiłowani Przywódcy.

  9. Hammurabi mówi

    Dobrze prawisz tylko zważ, że do Węgier Niemcy nie mieli roszczeń terytorialnych w przeciwieństwie do Polski.
    Teraz, kiedy dziesiątki lat temu opadł wojenny kurz łatwo się piętnuje tego i tamtego. Becka akurat nie bronię bo był mierny, żeby nie użyć bardziej dosadnego określenia.
    Inna sprawa to wiadomości, które ówczesny rząd mógł posiadać i zapewne posiadał, zważywszy na pracę polskiego wywiadu którą ze zrozumiałych względów się nie chwalił.
    Tego nie wiemy i już wiedzieć nie będziemy.
    Jednak to, co się wyrabia dziś Woła o pomstę do nieba i dlatego warto więcej energii przeznaczać na uświadamianie dzisiejszych „Europejczyków” polskiego pochodzenia, bo tego co było już nikt nie zmieni.

  10. ad mówi

    Na „roszczenia” terytorialne Niemiec wobec Polski można spojrzeć też z innej strony, że po prostu było to niemieckie „sprawdzam”. Termin rozpętania wojny się zbliżał i Hitler chciał wiedzieć, czy tyły ma zabezpieczone, czy musi je uporządkować. Co do pracy polskiej „dwójki” nie można mieć zastrzeżeń. Natomiast, co z wiedzą zdobytą przez wywiad zrobiła sanacyjna klika, to już woła o pomstę do nieba. Właśnie „się nie chwalił” przed narodem o potencjale niemieckim. Przecież Kutrzeba napisał elaborat w którym ocenił zdolności obronne Polski wobec niemieckiego najazdu na 6 tygodni. A kampania obronna była przegrana już po 3 dniach, gdy Armia „Kraków” wycofała się ze Śląska. A analogie do współczesności są i owszem. Ministrem spraw zagranicznych jest Jego Ekscelencja Małżonek (oczywiście autor mistrz Michalkiewicz) Sikorski, czyli człowiek o podwójnym obywatelstwie, który ministruje u Kaczyńskiego i Tuska, a pogardza Białorusią, niczym Beck Czechami. Wtedy skończyło się tym, że polscy sztabowcy na wiosnę 39 ze zdumieniem stwierdzili, że granica z Niemcami galancie się wydłużyła. Oby historia się nie powtórzyła. Korwin twierdzi, że Sikorski pracuje dla brytyjskiego rządu i jego misją jest wywołanie wojny z Rosją. I chyba ma rację. Radka powoli namaszczają na premiera, a gdy nim zostanie, to kto wie, co się stanie. Natomiast uświadamianie współczesnych, to raczej syzyfowa praca. Przecież co roku są karmieni mitologią „wygranych” przegranych powstań, że Solidarność komunę obaliła itp.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.