Hitler z RPA: „Zatrudnimy białych na odebranych im farmach!” Mainstream głucho milczy…
Prawdziwy holokaust na białoskórych farmera w Republice Południowej Afryki cały czas się potęguje. Biali żyją w strachu, obawiając się ataku ze strony murzyńskich rasistów, a organizacje międzynarodowe i media głównego nurtu zdają się tego problemu nie dostrzegać.
Czarni rasiści mają swojego przywódcę. Jest nim Julius Malema, twórca partii Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą, która w wyborach w 2014 roku zdobyła trzecie miejsce (6,35% poparcia). Malema nazywany jest „Hitlerem z RPA”.
PRZECZYTAJ: Rasistowska ustawa wywłaszczeniowa w RPA. Biali farmerzy błagają o pomoc USA i UE
Malema wzywa czarnych do ataków na białych farmerów. Jego „wyznawcy” nie pozostają głusi na jego wezwania i białych farmerów atakują siekierami i maczetami. W swojej ostatniej przemowie Malema okazał się wyjątkowo „łaskawy”, ponieważ zapewnił, że wywłaszczeni biali farmerzy zostaną zatrudnieni przez murzynów na odebranych im ziemiach. Powiedział także:
Biali nie powinni się obawiać, ani opuszczać kraju po wywłaszczeniu, będą oni mieli ważną rolę w uprawie naszej krainy. Będziemy pracować wraz z nimi i uczyć się ich umiejętności, aż w końcu przejmiemy ich wiedzę i będziemy samowystarczalni. Nie chodzimy obecnie głodni, bo ci ludzie (biali) karmią cały kraj i zasługują na szacunek, nie możemy pozbawić ich godności, damy im pracę.
Gdzie jest realny problem rasizmu: w Polsce gdzie murzyni (nie, to nie jest pejoratywne określenie) bezpiecznie maszerują po ulicach czy w RPA, gdzie mordowani są biali?
Źródło: sioe.pl
Przeczytaj także:
Co w tym złego że czarni ludzie po całych wiekach kolonialnego wyzysku chcą być gospodarzami na własnej ziemi , powinniśmy ich wspierać i brać z nich przykład. Jeśli my Polacy nie wyjdziemy na ulicę , i nie damy wyraźnego i bolesnego sygnału żydowskim okupantom Polski , to możemy już teraz wywiesić białe flagi , i pogodzić się z tym że jesteśmy podludźmi we własnym kraju. Bez walki i na zasadach żydo-kracji (ustrojowy koń trojański) , nigdy nie odzyskamy Naszej Ojczyzny.
OK, ale nie siekierami i maczetami.
Tak, jak napisał Piotrx: To wygląda na paradoks, ale to Burowie (którzy zresztą stanowią mniejszość białych w RPA, nawet licząc samych Afrykanerów) są u siebie, bo przodkowie większości dzisiejszych Czarnych przybyli z północy stosunkowo późno. Tylko Buszmeni byli tam wcześniej – tak samo wypierani i traktowani jak zwierzęta przez Burów i przez Bantu. Historia nie jest czarno biała.
Kiedy w Angoli 1961r komuchy z MPLA chciały urządzić rewolucję, to własnie wspierający Portugalczyków Buszmeni zrobili z nimi porządek, wskutek czego nie obeszło się bez wsparcia międzynarodówki z zewnątrz, na co z kolei zareagowały siły zbrojne RPA.
To co się dzieje obecnie w RPA, to jest ludobójstwo, które kiedyś po imieniu nazwał min prof. Chodakiewicz. Burów dzisiaj przyjmuje Australia, traktując to jako pomoc humanitarną. To są prawdziwi uchodźcy, o których w Europce jakoś głucho.
Nie tylko w południowej Afryce trwa dzisiaj ludobójstwo, dlatego tak mnie mierżą te łajzy, które branzlują się emocjonalnie holohoaxem ot choćby na kanwie kulturowej – tłukąc coraz bardziej niestrawne filmy, książki etc i nawet nie spojrzą na zbrodnie dziś na naszych dosłownie oczach się rozgrywające! (gwoli jasności – Shoah miało miejsce i było jednym z największych genocydów w dziejach)
Jakimi gospodarzami?
Jak pisze R.Konik
….To biali stworzyli potęgę (do niedawna?) najbogatszego kraju Afryki (RPA) , co więcej to oni są gospodarzami terenów na północ od Przylądka dobrej Nadziei. Burowie (Afrykanerzy) czyli potomkowie pierwszych osadników nie są zwykłymi europejskimi kolonizatorami.Od niemal 350 lat są białym narodem afrykańskim. To oni jako pierwsi odkryli walory niezamieszkałego praktycznie od południa kontynentu. Pojawili się na terenach niczyich (zamieszkanych przez garstkę Hotentotów i grupki wędrownych Buszmenów) , którzy preferowali tereny współczesnej Namibii. Ludy Bantu (Zulusi, N’Khosa, Ndebele) z których składa się dzisiejsza czarna ludność RPA to późniejsi przybysze z północy , skuszeni cywilizacją białych . …… Afrykanerzy od wielu pokoleń żyją na swoim i w razie wygnania nie mają właściwie dokąd wrócić…”
Glupia jestes aż boli …. Biali zbudowali państwo od zera a czarni to imigranci jak teraz araby w Europie. Al masz rację.. Po co się uczyc … Lepiej gadać głupoty jak Ty…
Nic wam nie zostanie tępaku, zostaniecie z ugorem, głodem, hiperinflacją, dziadostwem, chorobami. Tak jak w Zimbabwe. A dlaczego? Bo nie potraficie nic zbudować. O samym fakcie, że kiedy przodkowie tych białych się tam osiedlili to żadnych murzynów tam nie było to nawet nie wspominam
Mam kontakt z Polakiem z RPA. Przed 24 laty czarni przejeli wszystko, cala gospodarke. Dzisiaj to co przejeli – LEZY … jest zniszczone lub nie funkcjonuje. Teraz przejmuja farmy. Toczy sie na ten temat glosna debata w mediach, ale rzad zdaje sobie sprawe ze razem z przejeciem farm przez czarnych – zacznie sie w RPA – GLOD. Mentalnosc jest ciagle ta sama: „Ty masz to mi daj….”
Jeśli biali wyjadą z RPA ten kraj będzie toczyła korupcja , będą walki plemienne , rzezie , głód i nędza. Czarni mają wrodzony wstręt do pracy jak hinduscy bramini. Dziwię się , że biali masowo nie wyjeżdżają z RPA. Jak można żyć z taką dziczą. Piszesz Jacku ” ok, ale nie siekierami i maczetami” – a oni mogą? Im wolno? Widziałem sporo zdjęć osób (białych) okaleczonych czy to jest w porządku? To może i my nadstawmy żydom drugi policzek i liżmy im buty?
Ale o co idzie – vae victis !!!
Skoro biali oddali dobrowolnie /!/ władzę dzikim – to niech uciekają, zostają niewolnikami albo giną… I tyle…
„Czarna Apokalipsa” – Roman Konik – 2005 r
/fragmenty/
Afryka ginie. Prawie codziennie światowe serwisy donoszą o prośbach mieszkańców Czarnego Lądu o pomoc. Wydarzenia, jakie od kilkudziesięciu lat zachodzą w Afryce, komentowane są przez świato¬we media na różne sposoby, głównie w kategoriach politycznej po¬prawności. I tak Afryka początku XXI wieku postrzegana jest jako efekt makabrycznych żniw po okresie kolonializmu. Tego rodzaju brednie utrzymywane przez „obrońców praw człowieka”, „specjalistów” i „anty-rasistów” są coraz częściej demaskowane, sami zaś mieszkańcy Czar¬nego Lądu stwierdzają, że chcieliby wrócić do czasów kolonialnych.
Nie trzeba być biegłym historykiem, by stwierdzić, że kolonia¬lizm miał zdecydowanie korzystny wpływ nie tylko na rozwój gospo¬darczy, kulturalny, ale także cywilizacyjny dla Afryki. Odejście kolo¬nizatorów spowodowało katastrofę gospodarczą i moralną. Więk¬szość „wyzwolonych” państw zniszczyło bogatą spuściznę pozo¬stawioną im przez białych w przeciwieństwie do krajów azjatyckich, takich jak Malezja, Singapur czy Hongkong, które w oparciu o wie¬dzę i cywilizację białego człowieka (także kolonizatora) potrafiły zbudować najbardziej dynamicznie rozwijające się kraje świata). Nie funkcjonuje to zresztą tylko na terenie macierzystym ale i na ob¬czyźnie – w Stanach Zjednoczonych gdy do dzielnicy chińskiej przy¬jeżdża nowa fala emigracji pracuje po kilkanaście godzin dziennie u rodziny by po kilku miesiącach zakładać swój biznes, natomiast gdy przyjeżdżają „w odwiedziny” do swych rodzin mieszkańcy Czar¬nego Lądu z reguły rozpraszają się w dzielnicach – gettach takich jak Bronx czy Harlem by dać jedynie o sobie znać tylko wtedy gdy idą po zasiłek socjalAfrykę czeka kata¬strofa. Obecnie wolna od kolonii Afryka jest naj¬biedniejszym i najbar¬dziej zacofanym kon¬tynentem (jedynym wy¬jątkiem jest RPA, gdzie kolonializm utrzymywał się najdłużej). Afryka jest jedną wielką raną, jest kontynentem morderczo dręczonym przez własnych przywódców i międzyplemienne wojny. Ale o tym mówi się bardzo rzadko, gdyż przez filtr politycznej poprawności nie mogą się przebić głosy mó¬wiące o tym, że dopóki na kontynencie pozostawali biali kolonizato¬rzy, miejscowej ludności wiodło się, jak na warunki afrykańskie, cał¬kiem nieźle – mieli pracę, zarabiali pieniądze, kupowali żywność, mogli utrzymać rodziny, dostępna była zarówno edukacja, jak i służba zdrowia, a miejscowi tyrani i szamani trzymani byli z dala od realiza¬cji swych makabrycznych planów. Argument „obrońców praw czło¬wieka” mówiący, że mieszkańcy Afryki byli w tym okresie niewolni¬kami, w konfrontacji z marzeniem każdego Murzyna, by wyemigro¬wać do RPA lub Rodezji – kraju ucisku i apartheidu, załamuje się. Stan zniewolenia schodzi na drugi plan, istotniejsza staje się możli¬wość pracy zarobkowej, utrzymania rodziny i korzystania z dobro¬dziejstw cywilizacji białych. Układ taki większości Murzynów odpo¬wiadał i nadal odpowiada. To tylko idiotyczna propaganda Hollywo¬odu lansowała model białego kolonizatora-ciemięzcy, pod którym biedny, bity i wykorzystywany czarny tęsknił za wolnością i niepod¬ległością.
Zresztą nawet u nas nurt ogłupiającej propagandy kazał po¬prawić powieść Sienkiewicza-rasisty. W sfilmowanej wersji W Pus¬tyni i w puszczy szlachetny Staś Tarkowski już nie żywi przekona¬nia, że mieszkańcy Afryki są jak dzieci, którym trzeba przekazać zdobycze naszej cywilizacji… ba, Kali jako „dumny syn Czarnego Lądu” jest od Tarkowskiego o wiele mądrzejszy. Staś już nie jest przedstawicielem cywilizacji chrześcijańskiej, który może nauczyć Murzynów uprawy roli, budowy dróg i domów, produkcji narzędzi, a także takich wartości jak miłosierdzie czy miłość chrześcijańska. Co najwyżej może porównać dwie strony odrębnych cywilizacji, z po¬szanowaniem odrębności kulturowej. W poprawionej wersji nie ma już kpin panicza Tarkowskiego z prymitywnej etyki Kalego, który za dobry uczynek uważa kradzież krowy komuś, a za zły, gdy ktoś inny krowę ukradnie jemu. Sienkiewicz-rasista po prostu nie był toleran¬cyjny, dlatego należało go ocenzurować.
Wiele mitów przysłania prawdę na temat handlu murzyńskimi niewolnikami. Oczywistą rzeczą jest to, że handel ludźmi upro¬wadzonymi z Afryki i przewożonymi do Nowego Świata stanowi haniebną kartę w historii cywilizacji zachodniej i nikt przy zdrowych zmysłach nie może go usprawiedliwiać. Jednak rzetelność wymaga dodania kilku faktów, pomijanych zazwyczaj, a koniecznych dla peł¬nego obrazu. Przede wszystkim eksponowanie roli katolików w handlu nie¬wolnikami jest zwykłą bzdurą. Rozwinął się on bowiem w momen¬cie, gdy na arenę historii wkroczyli arabscy muzułma¬nie, którzy z handlu murzyń¬skimi niewolnikami uczynili gi¬gantyczny i dochodowy prze¬mysł. Warto wiedzieć, że sam Mahomet niewolnictwa nigdy nie potępił, a jego następcy też nie widzą w tym procede¬rze nic złego. To właśnie dzię¬ki naciskom katolików w dru¬giej połowie XVIII wieku uda¬ło się zakazać sprowadzania z Afryki nowych niewolników, a także zlikwidować niewol¬nictwo w stanach północnych Ameryki. Stopniowo, dzięki naciskom chrześcijan instytu¬cję tę zniesiono także w ko¬loniach europejskich i tak do roku 1830 niewolnictwo zo¬stało zdelegalizowane prawie wszędzie, gdzie sięgała wła¬dza białych Europejczyków (oprócz południowych sta¬nów USA, gdzie utrzymało się do wojny secesyjnej). To W Afryce dzieci są często porywane i sprzeda¬wane jako niewolnicy albo wcielane do grup terrorystycznych właśnie prekursorzy misyjni walczyli z niewolnictwem (np. misjona¬rze ze zgromadzeń Ojców Ducha Świętego, Oblaci, Ojcowie Biali, Franciszkanie, Dominikanie, Jezuici, Księża Misjonarze z Lyonu, pracujący w Sudanie, Gwinei, Gabonie czy w regionie Wielkich Je¬zior, którzy wykupywali niewolników i zakładali „wsie wolności”. Na czele tego ruchu znalazł się np. kardynał Charles-Martial-Allemand Lavigerie (1825-1892) oraz papież Leon XIII.
Mało kto wie, że proceder handlu niewolnikami został wyko¬rzeniony przy ogromnych protestach lokalnej ludności afrykańskiej, uważającej sprzedawanie niewolników za rzecz naturalną i docho¬dową. Jeszcze większy opór napotkano ze strony arabskich kup¬ców w Afryce, którzy robili majątki na handlowaniu z wodzami ple¬miennymi w Afryce. Jednak – dzięki białym kolonizatorom – do koń¬ca wieku XIX handel niewolnikami w Afryce wypleniono. Gdzie nie sięgała władza kolonizatorów, tam jeszcze długo niewolnictwo sto¬sowane było na szeroką skalę (np. do końca lat 60. XX wieku na Półwyspie Arabskim, jednak o tym się rzadko mówi, gdyż o ponurej przeszłości islamu wspominać raczej nie wypada). Każdy, kto interesuje się historią Afryki, wie też, że do rzadko¬ści należały polowania na niewolników przez białych najeźdźców. Biali handlarze wcale na Murzynów nie polowali osobiście, wyrę¬czały ich w tym lokalne plemiona afrykańskie z terenów nadbrzeż¬nych, polujące na swoich pobratymców mieszkających w głębi lądu.
Charakterystyczna była deklaracja prezydenta Senegalu Abdoulaye Wade w sprawie ewentualnego wypłacenia odszkodowa¬nia narodom afrykańskim za niewolnictwo. W latach 90 Abdoulaye Wade uznał te roszczenia za niedorzeczne, bowiem czarni miesz¬kańcy Dakaru w większości trudnili się właśnie eksportem swych współbraci i gdyby miało dojść do płacenia odszkodowań, to właś¬nie Senegalczycy powinni wypłacić od¬szkodowania dzisiej¬szym amerykańskim Murzynom. Zresztą sam prezydent Wadę jest potomkiem lokal¬nych królów, którzy dorobili się na handlu współrodakami, stąd zna sprawę nad wyraz dobrze. Głosy doma¬gające się, aby dawne państwa kolonialne wypła¬ciły odszkodowania za praktykowanie niewolnic¬twa, zdradza pewną obłu¬dę wysuwających te rosz¬czenia. Bowiem jak to bywa w takich sprawach, pieniądze miałyby zostać wypłacone nie potomkom części mieszkańców Ame¬ryki, ale „organizacjom pozarządowym i międzynarodowym” – wiadomo więc kto ma się obłowić. Oczywiście, nikt nie będzie się domagał odszkodowań od np. sułtana Omanu ani od rządu Sudanu, gdzie praktyki niewolnic¬twa są stosowane nawet dziś – bo nie przystoi zadzieranie z szejka¬mi lub muzułmańskimi fundamentalistami. Co innego krytykowanie Stanów Zjednoczonych, Portugalii czy Hiszpanii jest łatwe, proste i dochodowe.
Warto tu wspomnieć, że wierutną bzdurą jest opinia mówiąca, że dzisiejsze bogactwo USA zostało zbudowane właśnie rękoma niewolników.
Każdy znający choć w minimalnym stopniu historię Ameryki wie, że Południe Stanów, gdzie najdłużej utrzymywało się niewolnictwo, było biedne i zacofane w stosunku do Północy, gdzie zlikwidowano wcześniej niewolnictwo. Darmowa praca niewolników czyniła bowiem nieopłacalną produkcję maszynową, mechanizację i racjonalizację przemysłu. Północ rozwinęła się właśnie dlatego, że po likwidacji niewolnictwa sytuacja zmusiła fabrykantów do zastę¬powania robotników maszynami. Bardzo niepopularne więc i zmil¬czane przez media jest stanowisko Abrahama Lincolna – prezyden¬ta Stanów Zjednoczonych, który po upadku niewolnictwa zapropo¬nował wszystkim czarnym powrót do rodzimej Afryki na koszt Stanów Zjednoczonych – apel ten spotkał się z ogromnym oburzeniem czarnej społeczności. Część przystał na ten apel wracając na Czarny ląd zakładając nowe państwa np. Liberia – kraj, który dziś wiedzie prym z zdziczeniu, okrucieństwie i tyranii wojny domowej.
Po wielu latach ustami wielu afroamerykanów przemówił K. Richburg który wyznał: Różni politycznie poprawni mędrkowie twierdzą, że biała Ameryka ma wobec nas czarnych dług, bo nasi przodkowie byli tu niewolnikami. (…) Ja bło¬gosławię fakt, iż moich przodków, zakutych w łań¬cuchy, przewieziono przez ocean. Dzięki Bogu je¬stem Amerykaninem. Był to pewien problem dla piewców epoki postkolonialnej, gdyż mówi to właś¬nie ktoś o czarnym kolo¬rze skóry. Wszystkim tym, którzy upatrują nędzę Afryki właśnie w znie¬woleniu przez białych okupantów, warto przypomnieć, że w począ¬tek XXI wieku wyzwolona Afryka wchodzi jako kontynent, na którym praktykowane jest niewolnictwo na ogromną skalę. W Sudanie, naj¬większym państwie Afryki, zjawisko niewolnictwa jest powszechne. Jak donosi raport specjalnego wysłannika ONZ, Gaspara Biro z Ko¬misji Praw Człowieka, w latach 90. XX wieku handel niewolnikami w tym kraju triumfuje. W roku 1998 jedną sztukę broni automatycz¬nej wymieniano na 6-7 dzieci-niewolników. W roku 1989 kobietę albo dziecko ze szczepu Dinka (jedynych katolików w Sudanie) sprzedawano na targu za 90 dolarów. Winny temu jest przede wszystkim sudański rząd fundamentalistów islamskich, który odno¬wił niewolnictwo, jako tanią siłę roboczą i broń w prowadzonej prze¬mocą islamizacji i arabizacji kraju. ….
cd…
Za rządów kolonialnych Gwi¬nea Równikowa była nazywana diamentem Afryki, kwitnącym gos¬podarczo zakątkiem Afryki. Obecnie nazywana jest bankrutem zarówno finansowym, jak i moralnym. Tanzania, niegdyś wzór wyko¬rzystania potencjału rolniczego, wskutek wprowadzenia przymuso¬wych kołchozów, po wygnaniu kolonizatorów nie cierpi głodu tylko dlatego, że kraj ten odwiedzają biali turyści. Podobnie rzecz się ma z Kenią, nazywaną za rządów kolonialnych spichlerzem Afryki, dziś importującej podłe zboże, Madagaskar zaś, niegdyś eksportujący najbardziej ceniony ryż świata, sam dziś importuje w celach spo¬żywczych ryż pastewny. Musimy pamiętać, że takie kraje, jak Zair, Kongo, Zimbabwe czy Gabon – to dawne eldorado afrykańskie, mające całą tablicę Mendelejewa ukrytą pod ziemią.
Belgia, rządząc prymitywnym Kongo, już po pięciu latach po¬trafiła odzyskać ogromne pieniądze zainwestowane w meliorację gruntów, budowę dróg i fabryk, szpitali i szkół. Roczny przyrost pro¬dukcji w 1958 roku wynosił 14,5 proc. W tym okresie kolonialne Kongo miało najwięcej łóżek szpitalnych na statystycznego miesz¬kańca Afryki, a analfabetyzm wśród czarnej ludności był w 50 proc zlikwidowany. Po rządach trzech zwalczających się przywódców Kasawubu, Czombe i Lumumby kraj ten w rekordowym czasie za¬tracił całe bogactwo, tak skrupulatnie budowane przez Belgów.
Kolejnym przykładem jest Zambia, która była jed¬nym z najbogatszych państw w Afryce. Dziś każdy obywa¬tel tego kraju jest zadłużony na ponad 800 USD, czyli równowartość kilkuletniej pensji. W latach 1960-70 PBK Wybrzeża Kości Słonio¬wej rósł o 11% rocznie. Kraj został obwołany jako przy¬kład rozwoju gospodarczego w stylu zachodnim. Dziś chyli się ku upadkowi.
Kolejny przykład Rwanda, gdzie za francusko-belgijskiej kolonii dochód na¬rodowy w latach 1965-89 rósł ok. 4,9% rocznie. Odsetek czarnych dzieci w szkołach wzrastał, a współczynnik inflacji był jednym z najniższych w Afryce subsaharyjskiej i wynosił poniżej 4% rocznie. Ludność miała wystarczającą ilość żywności z własnych upraw, a zatem do późnych lat 80 import zbóż (łącznie z pomocą żywnościową) był znikomy i sporadyczny. Dziś powojenna Rwanda jest na granicy nędzy, bez pomocy Zacho¬du grozi jej głód. Zupełnie odrębnym zagadnieniem jest problem Afryki północnej, która została prawie całkowicie zislamizowana. Sudan, nie¬gdyś potentat w rozwoju handlu transsaharyjskiego, po zislamizowaniu i wypędzeniu Brytyjczyków wpada w niespotykaną dotąd nędzę. W latach 1981-1983 plony zboża sorgo spadają z 3,4 do 1,3 miliona ton. Rząd islamski w 1983 roku zamknął wszystkie szkoły wyższe, a prezydent Jaafer Mohammed wprowadził do kodeksu karnego szariat. 23 września 1983 wrzucono do Nilu wszystkie zapasy alkoholu, wprowadzając prohibicję. W nędzy i izolacji Sudan staje się ostoją terrorystów, a w miastach na targach można spotkać handel białymi niewolnikami. Międzynarodowa pomoc humanitarna (same Stany Zjednoczone przekazały w latach 80 Sudanowi ok. 1,5 mld dolarów) pozostaje bez widocznego efektu i jakiejkolwiek nadziei na zmiany.
Ze względu na znikome wieści dochodzące do nas z Afryki, przefiltrowane dodatkowo przez „postępowe” środki masowego prze¬kazu, warto wspomnieć na coraz częstszy sentyment, z jakim wspominają mieszkańcy Czarnego Lądu rządy kolonialne (wedle ostat¬nich badań pośród czarnych mieszkańców RPA, 36 proc. uważa, że – mimo pewnych nadużyć – zasady apartheidu były w istocie dobre. Ale jak to w demokracji bywa, ci sami ankietowani głosują na partię, która obaliła system). By zobrazować skalę głupoty i okrucieństwa rządzących wy¬zwoloną Afryką, warto przedstawić ich przedstawicieli. Wybór nie jest łatwy, dlatego należy wprowadzić tu pewne uproszczenie: naj¬bardziej klasycznym przykładem jest triada czarnych zbirów: Mugabe – Amin – Bokassa. Zdaję sobie sprawę, że pominięcie w tym niechlubnym panteonie gwiazd walki z kolonializmem takich posta¬ci, jak Mandela, Obote, Nyerere czy Lumumba, jest merytoryczną nieścisłością. (…)
Biała legenda i czerwona rzeczywistość
http://gpcodziennie.pl/22969-biala-legenda-iczerwona-rzeczywistosc.html
„Nelson Mandela jest noblistą, idolem ruchów antyrasistowskich i ikoną popkultury. Tymczasem ma na sumieniu zamachy bombowe i tortury. Był też członkiem partii komunistycznej. Afrykański Kongres Narodowy (ANC), któremu przez lata przewodził, rządzi dziś Republiką Południowej Afryki. Nie ma tam już wprawdzie apartheidu, dochodzi za to do brutalnych ataków na białą ludność.”