P. Krzemiński: Biskupie Rzymu, daj wiernym wybór!

2

Podział w Kościele znacząco się pogłębia. A jest to zaledwie cisza przed burzą, z uwagi na to, że Rzym jeszcze nie kiwnął palcem na schizmę jaka się dokonała w Niemczech. Schizmę nie tylko uderzającą w Tradycję Kościoła, ale i wprost pogardzająca słowami Świętego Pawła zawartymi w Nowym Testamencie.

Watykan na chwilę obecną zdaje się mieć jedynego wroga. Chodzi o księży odprawiających Mszę Trydencką. Papież Franciszek odszedł od ugodowego stanowiska Jana Pawła II i Benedykta XVI i powrócił do pozycji Pawła VI, które mają całkowicie zakazać odprawiania takiej Mszy. Co więcej ma się jej odebrać status „rytu rzymskiego”. Pierwszym krokiem papieża było motu proprio Traditionis custodes. W zasadzie za zwalczaniem mszy tradycyjnej nie stoją żadne teologiczne argumenty. Zwolennicy takiej polityki odwołują się do prawa i posłuszeństwa. Zanim zajmę własne stanowisko, chciałbym przytoczyć fragment tekstu znienawidzonego arcybiskupa. Odnosi się on do postaci bardzo wątpliwej, chodzi o ks. Bugniniego, który znacząco przyczynił się do rewolucji liturgicznej.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dwóch przełożonych generalnych miało odwagę zabrać głos. Jeden z nich zapytał ks. Bugniniego: – Co to znaczy „czynne uczestnictwo”: czy to jest uczestnictwo fizyczne, to znaczy modlitwy ustne, czy też jest to uczestnictwo duchowe? W każdym razie ksiądz tyle mówił o uczestnictwie wiernych, że wydaje się, iż ksiądz nie uznaje już Mszy bez wiernych, ponieważ cała Msza księdza została opracowana w oparciu o uczestnictwo wiernych. My, benedyktyni, odprawiamy Mszę bez wiernych. Czy możemy zatem kontynuować odprawianie prywatnych Mszy, gdy nie mamy uczestniczących w nich wiernych?

Powtarzam wam dokładnie to, co odpowiedział ks. Bugnini. Tak bardzo mnie to uderzyło, że jeszcze dzisiaj słyszę jego słowa: – Prawdę mówiąc o tym zupełnie nie pomyśleliśmy.

Następnie ktoś powiedział:  – Wielebny ojcze, mówiłeś: zniesie się to, zniesie się tamto, zastąpi to przez owo i modlitwy będą coraz krótsze; mam wrażenie, że nową Mszę będzie się odprawiać w 10, powiedzmy 12 minut, co najwyżej kwadrans. Nie jest rozsądne, to nie jest objaw szacunku dla tego nieporównywalnego aktu Kościoła.

Bugnini odpowiedział: – Zawsze można coś dodać. (Abp. Marcel Lefebvre, Kościół przesiąknięty modernizmem, Warszawa 2012, tłum. Krystyna de Rouge)

Paweł VI zwalczał mszę tradycyjną i ewidentnie popadał w sprzeczności. Z jednej strony wywyższał łacinę ponad inne języki, z drugiej mówił, że Kościół musi z niej złożyć ofiarę. Innym razem jego słowa były niezwykle ostre, mówił o swądzie szatana w Kościele, a z drugiej zachęcał do nieustannej otwartości. Warto jeszcze dodać, że Paweł VI akcentował niesłychaną siłę rozumu ludzkiego. W mojej ocenie Kościół znalazł doskonały balans między pojęciem rozumu, wiary i woli. Wywodzi się to od najstarszego sporu w Kościele, a mianowicie konkurencji na linii wola – rozum – wiara. Być może się mylę, ale Paweł VI stawał po stronie rozumu, jakby rozum człowieka mógł projektować porządek w Kościele. Są to już jednak refleksje czysto filozoficzne.

Franciszek podkreśla zwalczanie Mszy tradycyjnej obawą o podział wiernych. No cóż, podział mamy już teraz. W mojej parafii po pandemii wierni podzielili się na dwie grupy. Jedni podchodzą stale do księdza i przyjmują Eucharystię na rękę, a drudzy do drugiego wyznaczonego księdza, który udziela jej do ust. Jaki z tego wniosek? Dajmy wiernym wybór. Apeluję do wszystkich biskupów i kardynałów. Dajcie wiernym wybór. Niech w każdą niedzielę, w każdej parafii o dowolnej godzinie, będzie odprawiana Msza w rycie trydenckim. Tyle się mówi o wolności sumienia, wolności religijnej i o nowoczesności. A mi sumienie podpowiada, żeby przyjmować Eucharystię do ust, mówi też, że gdybym miał wybór w mojej parafii, to zdecydowanie chodziłbym na Mszę Wszech czasów.

Nie jestem schizmatykiem, uznaję Sobór Watykański II, uznaję ważność Mszy posoborowej. Obawiam się jednak, że problem jest z wiernymi, którzy uznają Sobór Watykański II i przeciwstawiają go innym soborom, zwalczają Tradycję Kościoła. Jest to taka sama herezja co uznawanie nieważności posoborowego Kościoła. A zatem hierarchio, następco Piotra. Dajcie ludziom wybór! Myślę, że popularność Mszy Trydenckiej przerosłaby wszystkie oczekiwania.

Przeczytaj także:

P. Krzemiński: Ile ma kosztować Polaków zwycięstwo Ukrainy?

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. SOWA mówi

    Zgadzam się jako Katolik z autorem felietonu, dajcie wiernym wybór, nie łamcie wolnej woli, ja chcę uczestniczyć w Mszy Trydenckiej, chcę przyjmować Chrystusa na kolanach i do ust. Chcę godnie uczestniczyć w Uczcie Eucharystycznej , oddać Bogu należycie dziękczynienie za dar Eucharystii, Której przyjęcie zmywa brud grzechu z duszy. Tak zdecydowania Msza Trydencka w każdej parafii.

  2. Piotrx mówi

    W obronie Mszy Świętej i Tradycji Katolickiej – Ks. Dariusz J.Olewiński
    /fragmenty/

    O szafarstwie i przyjmowaniu Komunii Świętej.

    Sam Sobór nic mówi nic o zmianach w sposobie przyjmowania Komunii św. Jednak równocześnie z reformą liturgii zaczęto praktykować, wbrew wyraźnym zakazom, przyjmowanie Komunii św. na rękę. Taka praktyka została rozpoczęta w Holandii, a odnotowano ją tam w 1967r. Nic jest to przypadek, gdyż właśnie teologowie holenderscy wyprzedzili innych w „nowych” koncepcjach odrzucających katolickie rozumienie Eucharystii, zawartych chociażby w tzw. Katechizmie holenderskim. Stamtąd rozprzestrzeniła się ta praktyka na Niemcy, Belgię i Francję, w dużej mierze dzięki pilnemu poparciu prasy i telewizji, które przedstawiały ją jako nowoczesną i chlubną. Mimo kłamliwego propagowania i systematycznego rozpowszechniania, nie udawało się do niej przekonać większości wiernych, lecz pozostawała ona tylko sekciarskim wybrykiem kręgów skrajnie modernistycznych. Jest bezsprzecznym faktem, że ta nowa forma nie pochodziła z życzenia rzesz wiernych, lecz że forsowana była przez pewne grupy nacisku, posługujące się wyrafinowaną propagandą. Dochodziło nawet do ekscesów w czasie samej Mszy św.. gdy niektórzy „wierni” stojąc przy balaskach wobec odmowy ze strony kapłana wręcz głośno żądali położenia im Komunii św. do ręki. co niekiedy kończyło się tym. że byli usuwani ze świątyni przez normalnych wiernych. Owszem nie wszyscy zwolennicy nowej formy negowali rzeczywistość obecności Chrystusa w Eucharystii, lecz ulegali po prostu najczęściej powtarzanemu argumentowi, że chodzi o powrót do praktyki Kościoła pierwotnego. Jest to jednak bardzo podstępne uzasadnienie. Przytacza się bowiem fragment z katechez sakramentalnych św. Cyryla Jerozolimskiego , który mówi o faktycznej ówczesnej praktyce przyjmowania Komunii św. do rąk. Słowa jego wzywają jednak do jak największej czci wobec Ciała Chrystusowego i do jak największej troski, by nic dopuścić do zbezczeszczenia nawet okruchów świętej postaci: „Zbliżając się zaś nie podchodź z wyciągniętymi dłońmi ani ze sterczącymi palcami, lecz uczyniwszy z lewej ręki tron dla prawej, jako że ma ona przyjąć Króla, i otworzywszy dłoń przyjmij Ciało Chrystusa, mówiąc Amen… Przyjmij, uważając pilnie, byś nic z Niego nie utracił; gdybyś jednak utracił, to tak jakbyś odniósł szkodę na swoich własnych członkach. Powiedz mi zaś: gdyby ci ktoś dal pył złota, czyż nie trzymałbyś go z całą pilnością i nic uważałbyś, byś nic z tego nic utracił i nie doznał szkody? Czy więc nie będziesz jeszcze troskliwiej pilnował tego, co jest droższe nad złoto i drogie kamienic, aby ani okruszynka nie upadła?” Jest więc w tych słowach oczywiste, że św. Cyryl, odnosząc się do istniejącej praktyki, nawołuje i napomina do jak największego szacunku i staranności w obchodzeniu się z cząsteczkami Hostii, gdyż wymaga tego wiara w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Praktycznie wyglądało to tak, że na podniesionych rękach wiernego przyjmującego Komunię rozpostarta była specjalna chusta (dominicale), na którą kapłan kładł Hostię- a wiemy przyjmował ją z chusty do ust. Wierni nie dotykali więc Hostii samą ręką. Także już wcześniej Orygenes przypominał: „Wy, którzy zwykliście brać udział w Bożych tajemnicach, wiecie, jak przyjmując Ciało Pańskie z całą starannością i czcią zważacie, żeby wam nawet najmniejsza cząstka nic upadla na ziemię, by nic z konsekrowanych darów nic zostało utracone. Uważacie to za grzech, gdy z niedbałości coś upadnie na ziemię. Ta wasza wiara jest słuszna.” Domyślać się można, że już wtedy istniały pod tym względem zaniedbania, a może nawet nadużycia, przeciwko którym zwracają się te napomnienia. Tak więc powyższe cytaty świadczą nawet przeciwko powrotowi do tamtej praktyki. Jakiż bowiem miałby być sens takiego powrotu? Na pewno nic wymaga tego głębsze zrozumienie tajemnicy Eucharystii. Skąd się wzięło u „postępowców” pragnienie powrotu do czegoś wstecznego? Kościół mianowicie z czasem doszedł do wniosku, że najlepszym zabezpieczeniem wiary w obecność Chrystusa pod cząsteczkami postaci eucharystycznych jest forma przyjmowania Komunii św. z ręki kapłana prosto do ust. Już od początku forma ta była powszechnie stosowana w Komunii św. dla chorych i dzieci. Wkrótce stalą się ona jedynie obowiązującą normą, gdy już od V-VI w. wydawano zakaz udzielania Komunii św. do ręki. Jedynie na niektórych terenach u trzymał się co najwyżej do IX w. zwyczaj kładzenia Komunii św. na rękę przykrytą specjalną chustą. Tak Synod w Kordobie (z r. 839) odrzucił jednoznacznie udzielanie osobom świeckim Komunii na rękę, uzasadniając to niebezpieczeństwem zbezczeszczenia Ciała Pańskiego przez żydów i heretyków. Ostatecznie w roku 878 sobór w Rouen w kanonie 2 wyraźnie zabronił udzielania Komunii św. na rękę. uważając te formę za ubliżającą Bogu i obraźliwą, i zarządzając za to karę odsunięcia od służby ołtarza. W końcu praktyka Komunii św. do rąk całkowicie zanikła w całym Kościele, we wszystkich jego obrządkach oraz we wszystkich obrządkach wschodnich także poza Kościołem katolickim. Przyczyna tego jest oczywista: „Właściwego powodu należy doszukiwać się w tym, że były niedobre doświadczenia z Komunią do rąk… Byłyby to te same doświadczenia, które znowu dzisiaj mamy i które będziemy mieli w jeszcze większym stopniu: od braku czci przy przyjmowaniu Komunii aż do bezpośredniego bezczeszczenia święte) Eucharystii do celów zabobonnych i satanistycznych (tzw. msze satanistyczne!).” Kościelny zakaz udzielania i przyjmowania Komunii św. do ręki trwa do dziś. Natomiast zaniechanie dzisiaj sprawdzonej przez wieki praktyki Komunii św. do ust i powracanie do formy już dawno z ważnych powodów przez Kościół odrzuconej jest równoznaczne z atakiem na katolickie rozumienie Eucharystii. Przypuszczalnie u źródeł tych dążeń leży sprzeczne z nauką Kościoła subiektywistyczne mniemanie K. Rahnera. jakoby w odłączonych od Hostii cząsteczkach, upadających na ziemię i deptanych, nie był obecny Chrystus. Faktycznie jednak długo tolerowano to wykroczenie przeciwko obowiązującemu prawu. Gdy w niektórych parafiach pojawiała się zabroniona praktyka. tylko nieliczni biskupi reagowali natychmiast, jak np. uczynił to już w lutym 1965 r. biskup Trewiru. Biskupi niemieccy zdobyli się dopiero w lutym 1967 na przypomnienie obowiązującego zakazu Komunii św. do ręki. Jednak odnośne orzeczenie biskupów zostało opublikowane tylko w niektórych diecezjach i to częściowo nawet z rocznym opóźnieniem, przez co pozostało praktycznie bez konsekwencji. Także sam Watykan zaniedbał zdecydowanie oficjalnie potępić karygodne świętokradztwo i ewidentne nieposłuszeństwo Biskupi niemieccy chcieli w 1968 r. samowolnie wydać pozwolenie, zarządzono nawet opublikowanie odpowiedniej decyzji. W ostatniej jednak chwili Stolica Apostolska tego zabroniła. Stanowisko samego papieża Pawła VI jest dosyć niejasne, gdyż znane właściwie tylko za pośrednictwem A. Bugniniego, który najpierw 6 lipca 1968 r. doniósł biskupom, że Papież się zgadza, a w sierpniu odwołał to pozwolenie uzasadniając, że Ojciec św. pragnie jeszcze czas do namysłu. W końcu dopiero 29 maja 1969 r. Kongregacja Kultu Bożego wydala aprobowaną przez Pawła VI instrukcję (Instructio de modo sanctam Commnmonem ministrandi) „Memoriale Domini” traktującą o tej sprawie.

    (…)

    Instrukcja mówi bowiem: „Zbadawszy prawdę Tajemnicy eucharystycznej, jej moc oraz Obecność Chrystusa w niej (postquam mysterii veritas, eius virtus ac praesentia Christi in eoaltius explorato) idąc za wewnętrznym nakazem zmysłu czci (urgente sensu reverentiae) wobec tego Najświętszego Sakramentu, jak też dla pokory (humilitatis), zaprowadzono zwyczaj, że szafarz sam kładzie cząstkę konsekrowanej Hostii na języku przyjmującego Komunię św. Ten sposób udzielania Komunii św. ze względu na całą obecną sytuację Kościoła powinien zostać zachowany ( servari debet). Nie tylko dlatego, ze opiera się on na przekazanym przez tradycję wielu wieków zwyczaju, lecz szczególnie dlatego, że wyraża on szacunek wiernych wobec Eucharystii (revrentiam significat). (…) Zwyczaj ten należy do owego przygotowania, które jest konieczne do jak najbardziej owocnego przyjęcia (modo maxime frugifero) Ciała Pańskiego. (…) Ponadto przez ten obrzęd, który należy uważać za przekazany przez tradycję, zabezpieczone jest, że Komunia św. rozdzielaną jest z należną jej czcią, pięknem i godnością, oraz że postacie Eucharystyczne, w których jest obecny w jedyny sposób substancjalnie i trwale cały i niepodzielony (totus et integer) Chrystus. Bóg i człowiek, ochraniane są przed wszelkim niebezpieczeństwem profanacji, aby w końcu zachowana była pilna troska o okruchy konsekrowanej Hostii, której Kościół zawsze wymagał: .Gdybyś dopuścił, by ci coś upadło, to czuj się jakbyś stracił coś z twoich własnych członków” Dalej instrukcja podaje odpowiedzi biskupów całego świata na zadane przez papieża pytania, czy można pozwolić na wprowadzenie Komunii św. na rękę, jak sobie tego niektórzy życzą. Przy tym zaznacza się. że „zmiana w sprawie tak znaczącej, opartej na starożytnej i czcigodnej tradycji, dotyczy nie tylko dyscypliny kościelnej”, lecz samej wiary w Eucharystię. gdyż zmiana ta „może przynieść ze sobą niebezpieczeństwa, których obawiamy się, że wynikną z nowego sposobu udzielania Komunii św.” Spośród nadesłanych odpowiedzi przytłaczająca ich większość była przeciwko pozwoleniu na nową formę, czyli na udzielanie Komunii św. na rękę. Podsumowuje się więc stwierdzeniem:

    „Z tych nadesłanych odpowiedzi wynika więc jasno, że większość biskupów jest zdania, iż nie należy zmieniać dotychczasowej dyscypliny Są oni nawet zdania, że taka zmiana byłaby zgorszeniem zarówno dla odczucia jak też dla duchowego nabożeństwa samych biskupów i wielu wiernych. Z tego powodu Ojciec św. uznał (…) za niewłaściwe zmieniać dotychczasowa praktykę udzielania Komunii ś w. Dlatego Stolica Apostolska napomina biskupów, kapłanów i wiernych z całą stanowczością do przestrzegania obowiązującego i na nowo potwierdzonego prawa, czy to ze względu na sąd wydany przez większość Episkopatu katolickiego, czy ze względu na formę używaną w obecnym obrzędzie świętej liturgii, czy też w końcu ze względu na wspólne dobro samego Kościoła.”

    Jednak na tych słowach instrukcja się nie kończy. Następują mianowicie zaskakujące wobec poprzednich słowa: „Jeśli jednak przeciwny zwyczaj, tzn. kładzenia Komunii św. na rękę. już się gdzieś umocnił (invaluerit ), Stolica Apostolska udzieli (…) konferencjom biskupów ciężaru i zlecenia, by rozważyć szczególne uwarunkowania, aczkolwiek pod warunkiem zapobieżenia wszelkiemu niebezpieczeństwu czy to zmniejszenia szacunku czy też wtargnięcia do dusz fałszywych mniemań co do Najświętszej Eucharystii…”

    Jak wyjaśnić tę sprzeczność decyzji w obrębie tego samego dokumentu?

    Znamienne są tutaj daty. Otóż instrukcja podaje dzień 12 marca 1969 r. jako datę odczytania wyników ankiety skierowanej do biskupów. Należy przyjąć, że wkrótce po tej dacie zostały opracowane wnioski z tej ankiety, przedstawione w pierwszej części instrukcji. Sama instrukcja natomiast nosi datę dopiero 29 maja 1969 r. i zawiera w swej drugiej części decyzję sprzeczną z wnioskami pierwszej części. Cóż więc wydarzyło się w ciągu tych dwóch i pół miesiąca?

    Należy się domyślać, że gdy okazało się. iż wynik ankiety wypadł negatywnie dla zwolenników „komunii ręcznej”, podjęli oni gorączkowe starania i naciski w swojej sprawie, w wyniku czego opóźnione zostało wydanie instrukcji oraz dodano do niej drugą część, dopuszczającą to. co w pierwszej części zostało jednoznacznie odrzucone.

    Ta druga część, będąca raczej dodatkiem, zawiera w sobie zresztą wiele niejasności i sprzeczności. Cóż np. oznacza wyrażenie, że „przeciwny zwyczaj się umocnił” czy ..zakorzenił”. Nic może tutaj być mowy o prawie zwyczajowym, gdyż, według ówczesnego prawa kanonicznego- mogłoby to dotyczyć tylko zwyczajów trwających co najmniej 40 lat. W przypadku zaś „komunii ręcznej” wchodziło w grę najwyżej 6-7 lat. Jak można określić liczbowo to „zakorzenienie”? Wiadomo bowiem, że w momencie wydania instrukcji tylko w niektórych diecezjach i zaledwie nikły procent „wiernych” stosował tę przewrotną praktykę. Poza tym instrukcja nie zawiera pozwolenia na wprowadzenie „komunii ręcznej” tam, gdzie się ona do momentu wydania instrukcji nie „zakorzeniła”! Dokument ten odnosi się bowiem tylko do przypadków już istniejącej praktyki. Jako jedyne uzasadnienie tej pobłażliwości podaje się „trudność wykonywania urzędu pasterskiego z powodu dzisiejszego stanu rzeczy”. Wygląda więc na to, że idzie się ustępstwa dla własnego spokoju, żeby za wszelką cenę uniknąć trudu zaprowadzenia porządku.

    (…)

    Konferencje biskupów mogły więc podjąć decyzję i zwrócić się do Stolicy Św. o zezwolenie na nową praktykę dla swych terytoriów, czyli właściwie na zalegalizowanie wykroczenia. Tak też się stało w wielu krajach, choć nie od razu (…) I tym razem odniosła sukces taktyka faktów dokonanych: ewidentne nieposłuszeństwo wywrotowców zostało nagrodzone przez uległość odpowiedzialnych pasterzy. Czyż nic wynika stąd zachęta do dalszych aktów nieposłuszeństwa przez ignorowanie obowiązującego prawa także w innych dziedzinach, by przez wywieranie nacisku wymusić zmianę prawa? Praktycznie wyglądało to tak. że – jak opowiadają piszącemu te słowa świadkowie – już przed wydaniem tej instrukcji agitatorzy objeżdżali parafie, pouczając ludzi o nowym sposobie przyjmowania Komunii. W zależności od okoliczności albo kłamali wprost, mówiąc- że sposób ten już został zalegalizowany, albo przekonywali, wychwalając jego zalety i powołując się na jego starożytność. Wyszydzano przy tym bez skrupułów i wręcz bluźnierczo dotychczasową praktykę. W latach tych. gdy wszystko wrzało jak w rewolucyjnym kotle, taka perswazja nic była czymś nadzwyczajnym. Przecież już wiele znaczących zmian stało się faktem. Tymczasem omówiona instrukcja Memoriale Domini została i zostaje nadal przemilczana: nie publikuje się jej w językach narodowych, mimo że już od dawna znane są powszechnie inne nawet mniej doniosłe dokumenty liturgiczne. Dlaczego? Najwidoczniej dlatego, gdyż kompromituje ona kłamliwą propagandę na rzecz „komunii ręcznej”, przedstawiającą tę „nowoczesną” formę jako „zdobycz soboru”.

    W końcu dochodzi do tego, że zabrania się jedynej obowiązującej do niedawna praktyki Komunii św.: księża zakazują wiernym klękania na przyjęcie Komunii św. oraz przyjmowania prosto do ust. Trzymających się tej praktyki izoluje się i praktycznie usuwa z kościołów.

    Piszącemu te słowa znane są seminaria i klasztory, które pod zarzutem „braku ducha wspólnotowego” i „bojaźliwej pobożności” wydalają trzymających się dotychczasowego sposobu przyjmowania Komunii św. Dzieje się to zresztą nagminnie. Czyż można inaczej wytłumaczyć tę wrogość i zawziętość w rugowaniu oznak czci i szacunku w Komunii św., jak tylko niewiarą i nienawiścią do Najświętszego Sakramentu?

    Fakty te świadczą równocześnie o właściwych intencjach propagatorów nowości: ich ostatecznym celem jest najwidoczniej całkowite zastąpienie dawnej formy nową, i przez to usunięcie ze świadomości wiernych prawdy o Chrystusie obecnym w Eucharystii.

    Dowodem na to są także doświadczenia prawic trzydziestu lat od wprowadzenia tej nowej formy: jej konsekwencją jest zatrważający brak wiary w przyjmowaniu ; Komunii św.: przystępuje się jak do poczęstunku, a co najwyżej po bliżej nieokreślony „święty chleb”. Piszący te słowa, po kilku latach praktyki duszpasterskiej, wie o tym z własnego przykrego doświadczenia (…) Także w Polsce mnożą się ostatnio przypadki, że w niektórych kościołach zabrania się wiernym klękania do Komunii św.. gdyż rzekomo w ten sposób „zakłócają porządek”. Coraz powszechniejsze jest ustawianie .,kolejek” do Komunii św., praktycznie uniemożliwiających wiernym klękanie. Ci sami. którzy głoszą hasła tolerancji i pluralizmu, nic mają w tym wypadku żadnego wyrozumienia dla trzymających się tradycyjnej formy, i w bezwzględny sposób zmuszają wszystkich do praktykowania nowości. Różne grupy zagraniczne przyjeżdżające do Polski, szczególnie w miejscach pielgrzymkowych, „przyzwyczajają” Polaków do „komunii ręcznej”. Czy Kościół w Polsce potrafi się oprzeć tym nadużyciom? Niestety są już w Polsce diecezje, które podstępnie i stopniowo wprowadzają „komunię ręczną”. Tak np. według statutów diecezji włocławskiej nie należy odmówić położenia komuś Komunii św. na rękę, jeśli ktoś sobie tego życzy. Najczęstszym kanałem wprowadzania wynaturzeń są również i w tym wypadku pewne grupy i ruchy sekciarskie, szczególnie neokatechumenat. Czyż nic dość jest przykładów profanacji Ciała Chrystusowego? Czyż nie wzruszają pasterzy takie fakty, jak sprzedawanie przyjętych w Komunii do ręki Hostii satanistom, którzy używają ich do swych świętokradczych celów? Czyż nic obchodzi nikogo wynikający z tej praktyki zanik szacunku i wiary w Chrystusa obecnego w Eucharystii? Fakty mówią same za siebie, sprawa jest oczywista, a jednak odbywa się wszędzie, na całym świecie, stopniowo i konsekwentnie ten sam proces, jakby według tego samego planu. Francuskie czasopismo Vers demain opublikowało w r. 1970 następującą wiadomość:

    Są trzy fazy masońsko-diabelskiego planu:

    l. Wszystkimi środkami należy osiągnąć- żeby w rzymskokatolickich kościołach przyjmowano Komunię stojąco.

    2. Należy osiągnąć, by „chleb” był kładziony komunikującym do ręki, żeby powoli zanikała wiara i pobożność, i tak dążyć do trzeciego etapu.

    3. Tak przygotował wierni zostaną doprowadzeni do wiary, że Eucharystia jest tylko symbolem posiłku i w końcu symbolem powszechnego braterstwa.

    Skąd taka zbieżność z faktami? Czyżby to była tylko fantazja dziennikarska?

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.