NASZ WYWIAD! „Prawda jest po naszej stronie!” Jacek Piekara o skandalicznym wyroku i reformie sądownictwa
O skandalicznym wyroku, głupocie i lenistwie sędziów, reformie sądownictwa, nowelizacji ustawy o IPN oraz rządach PiS, z pisarzem Jackiem Piekarą rozmawia Jacek Międlar.
Jacek Międlar: „Do aborcji potrzebne jest zapłodnienie. Do zapłodnienia potrzebny jest seks. Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja!” Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że za tę satyrę zapłaci Pan prawie pół miliona złotych. Spodziewał się Pan takiego wyroku w „demokratycznym państwie”?
Jacek Piekara: Kilka lat temu, za nazwanie Doroty Rabczewskiej „blacharą”, raper Mieszko został skazany na wykupienie reklam, których wartość wyliczono na ponad 30 milionów złotych. W moim wypadku te reklamy to tylko pół miliona. Więc może to jakiś postęp? A serio to świadczy to o żenującej głupocie sędziów, którym nie chce się nawet sprawdzić jakie konsekwencje finansowe powodują wydane przez nich wyroki. Bo jeśli sędzia orzekająca w mojej sprawie wiedziała, jakie skutki niesie wyrok, to znaczy, że jest zwyczajną kanalią. Dlaczego tak ostro? Ano dlatego, że pół miliona złotych to 10 lat pracy przeciętnego Polaka. Skazać kogoś na 10 lat pracy za jednego złośliwego twita może tylko kanalia. Dlatego zakładam, że sędzia zrobiła to co zrobiła po prostu z lenistwa lub głupoty.
Dla wielu Polaków taki wyrok byłby finansowym morderstwem. Czuję się Pan ofiarą systemu?
System prawny w Polsce kreuje wiele niesprawiedliwości. Mamy setki przykładów głupich lub haniebnych wyroków. Choćby w głośnych sprawach związanych z warszawską reprywatyzacją. Zawsze też zwracałem uwagę na skandalicznie łagodne traktowanie przez polskie sądy sprawców gwałtów. Sądy doprowadziły również do ruiny wiele firm, które jak potem się okazywało, oskarżano niesłusznie, ale korzystne wyroki zapadały dopiero po wielu latach wcześniejszych prześladowań. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność…
W jakiś sposób jestem ofiarą durnego systemu prawnego, bo perypetie procesowe zabierają mi czas i pieniądze i nerwy. W moim wypadku tych kłopotów by nie było, gdyby w Polsce wprowadzono cywilizowane rozwiązania prawne dotyczące konieczności skutecznego zawiadomienia o toczącym się procesie. Bo w mojej sprawie ważne jest jedno: wszystkie pisma z sądu były wysyłane na nieprawidłowy adres, a proces toczył się bez mojego udziału i nawet bez mojej wiedzy.
Dobrze, zatem gdzie tkwi główne źródło problemu: w „głupich i leniwych sędziach” czy patologicznym systemie prawnym?
Mówi się czasami, że w Polsce prawo służy głównie prawnikom i pewnie jest w tym sporo racji. System w wielu miejscach jest bardzo zły, orzeczenia sądów w podobnych sprawach potrafią być nawzajem sprzeczne, a zalecenia Sądu Najwyższego nie są brane pod uwagę przez sądy niższej instancji. Często sądy apelacyjne nie zostawiają „suchej nitki” na wyrokach sądów pierwszej instancji. Mamy więc do czynienia z niejasnym, niezrozumiałym i wewnętrznie sprzecznym systemem, w którym gubią się sami sędziowie. Do tego dochodzi degeneracja części środowiska sędziowskiego, które czuje się „panami życia i śmierci” zwykłych obywateli, tą „wyjątkową kastą” stojącą ponad i poza prawem. Wiele osób, mających nieszczęście uczestniczyć w procesach sądowych, mówi że dominującym uczuciem, jakie czuje się na sali sądowej jest pogarda sędziów wobec uczestników procesu. Oczywiście jest wielu porządnych sędziów, ale cierpią oni na tym, że ich niektórzy koledzy nie są w stanie sprostać wymogom zawodu. A ten zawód wymaga nie tylko wielkiej wiedzy, lecz również empatii i poczucia obywatelskiej służby…
W takim razie zostaliśmy oszukani przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. W czasie kampanii wyborczej partia Jarosława Kaczyńskiego wielokrotnie obiecywała reformę wymiaru sądownictwa, a jak widać nic się nie zmieniło. Za satyrę czy krytykę działalności osób publicznych kojarzonych z postkomunistami nadal można zostać skazanym.
Ja nie czuję się oszukany, bo wiem że zmiana systemu prawnego to wielkie, czasochłonne przedsięwzięcie. Z uwagi na trójpodział władzy, rząd czy Sejm mają w tym względzie ograniczone możliwości. Widzę wiele zmian na lepsze i wiele dobrych chęci po stronie rządu. Ale nie łudźmy się, że ktokolwiek jest w stanie w dwa lata nadrobić zaległości z kilkudziesięciu lat. Poza tym jest jeszcze kwestia zmiany mentalności i sędziów i celebrytów czy polityków. Muszą zdać sobie sprawę z faktu, że wolność słowa, nawet jeśli przybiera kształt drapieżnego humoru, satyry lub szyderstwa, jest nieodzowną częścią demokracji. Na Zachodzie z reguły wszyscy to wiedzą, w Polsce jeszcze nie jest z tym dobrze…
Pełnomocnik Doroty Wellman uznał, że domagając się ukarania Pana, stawał w obronie polskiej kultury. Zważywszy na Pański zawód i rynsztokowy język dziennikarki TVN-u, brzmi to wyjątkowo groteskowo.
Tak to było przezabawne, kiedy pełnomocnik agresywnej i wulgarnej dziennikarki-celebrytki twierdził, że staje w obronie kultury. Wellman to osoba używająca w publicznych wypowiedziach nie tylko rynsztokowego słownictwa, ale też akcentująca pogardliwy stosunek dla wielu osób. A warto przypomnieć, że w niedawnym procesie Rafała Ziemkiewicza z feministyczną aktywistką, sąd uznał, stając po stronie Ziemkiewicza, że ludzie uczestniczący w ostrej dyskusji i sami nie stroniący od mocnych sformułowań, muszą liczyć się z tym, że dostaną podobnego rodzaju odpowiedzi. Zdumiewające, że Wellman która sama, jak już wspomniałem, nie stroni od bardzo brutalnych sformułowań, nagle okazała się tak wrażliwa na pozbawioną inwektyw kpinę. Cóż, widać trafiłem w czuły punkt… Poza tym pozew składał się z 33 stron maszynopisu. Pozew dotyczący twita składającego się z trzech krótkich zdań. To jest dopiero odlot, prawda?
No tak, z wiadomych przyczyn Pańskie słowa musiały ją zaboleć. Złożył Pan wniosek o powtórne przeprowadzenie procesu?
Sprawa jest w toku. W tej chwili zajmuje się nią Sąd Apelacyjny, gdyż Sąd Okręgowy odmówił wznowienia procesu. Odmówił pomimo, że wiedział, iż wszystkie pisma z sądu były posyłane pod zły adres i nikt ich nigdy nie odbierał! Niebywałe prawda? A warto podkreślić jedno: ja chcę tylko procesu. Normalnego. Gdzie będę ja i mój prawnik, a nie Wellman i jej prawnicy przeciwko pustemu krzesłu i w dodatku z przychylnym im sędzią. W czasie procesu, zapewniam Pana, pozew Wellman zostanie rozniesiony na strzępy, ponieważ jest stekiem histerycznych bzdur. Dlatego próbuje się do tego procesu nie dopuścić. Mam jednak nadzieję, że prawo zwycięży. Bo jakież to byłoby prawo, gdyby ostateczny wyrok wydawano bez udziału i wiedzy pozwanego? I odmówiono mu prawa do procesu? To byłaby jakaś aberracja rodem z „Procesu” Franza Kafki…
Muszę Pana zmartwić. Akt oskarżenia w mojej sprawie z Joanną Scheuring-Wielgus to również był stek bzdur. W ostatecznym rozrachunku zostałem skazany na pół roku ograniczenia wolności m.in. za to, że aborcję nazwałem zabójstwem, a nie za „brzytwę”, o której było tak głośno. Niestety, fakty nie pozostawiają złudzeń. Prawo jest na pozycji spalonej.
Wyroki w sprawach o tzw. „ochronę dóbr” bywają przedziwne. Jest tu mnóstwo miejsca na dowolną interpretację przez sędziego. Co do konkretnego przypadku Pana sprawy… No cóż, aborcja polega na tym, że organizm który żyje, zostaje tego życia pozbawiony. Więc mamy do czynienia z zabiciem żywej istoty. A jeśli chodzi o wyrok pół roku ograniczenia wolności, to nawet trudno go skomentować słowami, które nie byłyby obelżywe.
Niestety, a zauważam to z przykrością, w Polsce ciągle celebryci, politycy, dziennikarze wytaczają procesy lub straszą procesami. To jakaś godna fredrowskiego Rejenta obłędna procesomania.
Jacek Piekara publikuje satyryczny wpis i musi zabulić pół miliona złotych. Adam Darski drze Biblię i sąd uznaje to za akt artystyczny. Nie sądzi Pan, że podobnie będzie z nowelizacją ustawy o IPN, wokół której rozpętała się światowa hucpa? Scenariusz szkicuje się następujący: Żydzi i marksiści nadal będą imputować Polakom udział w holokauście, co będzie uznawane za akty artystyczne, zaś Polacy będą karani za demaskowanie antypolonizmu?
Nie używałbym słowa Żydzi, a raczej słów: niektóre organizacje żydowskie czy też izraelscy politycy. Nie wolno wrzucać całego narodu do jednego worka. Rzeczywiście polska ustawa zabolała wiele osób i organizacji, ponieważ pokazuje dobitnie, że Polacy byli ofiarą II Wojny Światowej, a agresorem i sprawcą zła byli Niemcy. W prowadzeniu polityki historycznej badajmy i naśladujmy Izrael. Bo żadne inne państwo nie potrafi z tak bezwzględną skutecznością dbać o swoje interesy na arenie międzynarodowej.
A czy będą odbywać się jakieś pseudoartystyczne happeningi opluwające Polaków? Z całą pewnością. I co nam wtedy zostaje? Cóż, na propagandę trzeba odpowiadać mądrą, skuteczną i błyskotliwą propagandą. Zwłaszcza, że prawda jest po naszej stronie. A nie ma wątpliwości, że łatwiej jest walczyć o swoje, kiedy nie trzeba kłamać.
Wydaje się, że Jarosław Kaczyński tego nie pojmuje. Kilka dni temu ukarał senatora Waldemara Bonkowskiego za to, że ten opublikował film z getta warszawskiego z Psalmem 121 w tle: „Wznoszę swe oczy ku górom: Skądże nadejdzie mi pomoc? Pomoc mi przyjdzie od Pana, co stworzył niebo i ziemię”… Jeśli tak ma wyglądać walka z antypolonizmem to ja dziękuję.
Nie chcę wnikać w kwestie dyscypliny partyjnej w partii, której nie jestem członkiem. Jarosława Kaczyńskiego uważam za postać niezbędną dla polskiej racji stanu i sądzę, że wykonuje wielkie dzieło w przeprowadzeniu nas, cytując Jacka Kaczmarskiego, przez Morze Czerwone. Long live the King!
Szanowni panowie Jackowie. Co Wy macie do aborcji? Obydwaj jesteście kawalerami i znając waszą życiową wygodę i pisarską pasję na dzieci się raczej nie zanosi. To jakaś godna fredrowskiego Rejenta misja do wykonania.
A ja jestem ojcem i dziadkiem bez zacięcia literackiego. Całe źycie uczciwie pracowałem. Pomimo to w dużej części podzielam zdanie obu panów w temacie aborcji. W temacie polskich sądów zaś zgadzam się całkwicie.
Jakby mezczyzna musiał urodzić, to by za Chiny Ludowe nie urodził, bo podobno nie ma takiego bólu jak przy porodzie. Mężczyźni mdleja jak tylko widzą poród. A to o czymś świadczy. A moim zdaniem o tym, ze mężczyźni powinni mieć więcej szacunku do kobiet, do tych, które są za aborcja także, a może przede wszystkim? Może one są za aborcja że strachu przed porodem? Wiele kobiet się fizycznie boi porodu. I feministki reprezentują kobiety, które się boją…
Chyba jeszcze młody jesteś. Żadna, absolutnie żadna normalna kobieta dobrowolnie aborcji nie dokona. Co innego, jeśli ciąża jest spowodowana gwałtem lub innym patologicznym czynem lub zagraża jej życiu, jednak i w takim przypadku wiele kobiet decyduje się na rodzenie i w konsekwencji na wychowywanie tak poczętego dziecka. Tak czyni normalna kobieta. A feministki? Czy one są normalne?
Pamiętaj, że kobieta musi mieć w swoim mężczyźnie wsparcie i pewność. We wszystkim. To naturalne. Rodzina, rozumiesz? Rodzina, nie grupa samo nakręcających się bab, prześcigających się w zwyczajnej głupocie.
Jak kobieta ma aborcję ,to jest jej ból który ma do konca życia.
Męzczyzna który nie rodzi a jest za aborcjo jest gorszy od Dr. Mengele.
5)przykazanie nie zabijaj.
Jacek Piekara ma żonę i syna.
No ja nie jestem złodziejką,nie mam majątku wartego przestępstwa,żyję z dnia na dzień i praktycznie nie grozi mi aby mnie ktoś okradł na wielką skalę,bo nie mają mi co ukraść.Ale jestem przeciwko złodziejstwu,rozbojowi bo jest to przestępstwo.Nie jeżdzę również samochodem,owszem jakiś czas temu prawko zrobilam,ale praktycznie doświadczenia za kółkiem nie mam.Nie mam również samochodu ani pieniędzy na jego zakup lub utrzymanie.Ale jestem za karaniem wykroczeń drogowych oraz za surowymi karami wobec przestępstw drogowych,a ci co zabijają na drodze powinni na długie lata być odosobnieni.Co to za argument ze ktoś jest kawalerem,to co go obchodzą aborcje….zło jest zawsze złem i inaczej nie może być traktowane.
Nie ma innej rady,
z tego, co czytam , wynika, ze trzeba tej Pani or-Wellmanowej (Wellman-dobry człowiek lub dobry mąż-nomen-omen) zacząć wytaczać procesy za obrazę, pomówienia, oszczerstwo it.p. A życzę, żeby Pan Jacek cierpliwie i metodycznie znosił ten cały proces; pół miliona? Toć nawet 5-ciu złamanych groszy nie powinno się dać za coś takiego. A satyra,, skoro była dobra, powinna być nagradzana. Feministki , jak na prawdę chcą dorównać mężczyznom , to powinny krytykę przyjmować z większym dystansem do siebie, co, jak aborcja, także im jak widzę, nie grozi , przynajmniej w najbliższym czasie. :):)
Toż po co od razu nieszczęsny wpis traktować w kategorii satyry i głowę kłaść pod topór, przyjmując że każdy sędzia będzie nieprzychylny. Toż przecież w realnej rzeczywistości kto by chciał to to, … ten tego itd. xD Ja bym kijem np. nie dotknął, psa z kulawą nogą nie wspominając 😉