Ziobro popsuł zapisy antypedofilskie, a teraz „poprawia” antylichwę… Co jeszcze można spartolić?
Legislacja wstydu w ministerstwie sprawiedliwości zbiera obfite żniwa. Niedawno – po filmie braci Tomasza i Marka Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii w Kościele katolickim – ministerstwo sprawiedliwości odpowiedziało natychmiastową nowinką legislacyjną. Efekt miał być jeden. Ekspresowa nowelizacja Kodeksu Karnego. Zmiany przeprowadzone w Sejmie 16 maja miały być wzmocnioną penalizacją, surowszymi karami, mocniejszym batem na gwałcicieli dzieci. Populistycznie i na szybko. Efekt?
Krakowski Instytut Prawa Karnego szybko wyłowił błędy ziobrowych zapisów.
„wprowadzone naprędce zmiany doprowadzą do… zniesienia kar z niektóre przestępstwa pedofilskie. Czyn polegający na „doprowadzeniu” dziecka do współżycia nie będzie już przestępstwem”
– napisali prawnicy.
Czyli prezent dla pedofilów?
„Liczba i rodzaj zawartych w uchwalonej ustawie błędów doprowadzi do destabilizacji systemu prawnego. W obliczu tego zagrożenia stanowczo rekomendujemy, by odrzucić opiniowaną ustawę w całości bądź przynajmniej wprowadzić do niej liczne, lecz niezbędne poprawki na etapie prac legislacyjnych w Senacie”
– puentowali prawnicy.
To nie pierwsza taka wpadka z populistycznymi ustawami w wydaniu resortu ministerstwa sprawiedliwości.
Serwis wPrawo.pl pisał już o pakiecie ustaw antylichwiarskich. Temat lichwy jest nie mniej wrażliwy społecznie, a więc trafiający do elektoratu. Obrazek, którym gra Ziobro to starsi ludzie, którym firmy pożyczkowe oferują nieuczciwe oferty, a cyrografy z małymi druczkami niszczą życie Polaków. Poza tym, samo słowo lichwa jest takim podświadomym dla ucha zagraniem na prawnie przyzwolonej niechęci do żydowskiej lichwy (przynajmniej w zakresie skojarzeń i szerokiej semantyki).
Problem w tym, że podobnie jak z pedofilią, projekt jest populistyczny i pełen błędów (także jego najnowsza wersja z maja tego roku), zaczynając od tego, że stoi za nim (a mowa o prawie bankowym i zapisach stricte finansowych) resort siłowy Ziobry, a nie, na co by wskazywała logika, ministerstwo finansów i np. Komisja Nadzoru Finansowego. Zresztą, te i inne instytucje nie zostawiły suchej nitki na projekcie ustaw antylichwiarskich made in Ziobro. Curiosum polega na tym, że nawet w pewnym sensie podległa Ziobrze Prokuratura Generalna uznała projekt ministerstwa sprawiedliwości za bubel prawny.
„Obecnie wygenerowano już trzecią wersję „antylichwy”. Tak naprawdę, trudno powiedzieć, czy tak zły projekt da się jeszcze załatać. Błędów jest dużo. Dla przykładu, nie zmieniono przepisów przejściowych, czyli dalej zmiany w ustawie o kredycie konsumenckim będą miały zastosowanie do umów zawartych przed wejściem w życie ustawy. Naruszana jest zasada ochrony praw nabytych oraz interesów w toku. Dlaczego potraktowano kredyt konsumencki inaczej niż pożyczki udzielane na zasadach ogólnych, tego pewnie nawet najstarsi legislatorzy nie wiedzą, a takich nieścisłości są dziesiątki. Diabeł tkwi w szczegółach. A tu diabłów jest legion”
– powiedział pracownik ministerstwa finansów, który prosi o zachowanie anonimowości.
Po co tak szybka „spinka” z legislacją antylichwiarską? Ten temat poruszył kiedyś ekspert cytowany przez serwis Interia.pl Oddajemy mu głos pozostawiając bez komentarza redakcyjnego wątek SKOK-ów:
„Projekt w specyficzny sposób dyskryminuje firmy pożyczkowe względem banków i SKOK-ów. Ministerstwo zignorowało fakt, że rynek kredytów konsumenckich jest uregulowany unijną dyrektywą (jej implementacją jest ustawa o kredycie konsumenckim), która przewiduje równe warunki prowadzenia działalności dla wszystkich kredytodawców, więc nie można dowolnie wprowadzić rozwiązań, które są z nią sprzeczne np. w odniesieniu do zasad badania zdolności kredytowej.”
Przeczytaj także:
Słowo „spartolić” powinno być w cudzysłowiu. Efekty działań Ziobry są rezultatem świadomego planu a nie braku talentu.
Kim jest Ziobro analfabeta prawniczy, ile to już ustaw spierniczyl ale nie można się dziwić przecież ma promotora Kaczyńskiego, który bezprawnie posiadł maturę how