P. Krzemiński: Spór o Marię Magdalenę

Maria Magdalena u stóp Jezusa
0

Współczesna egzegeza biblijna, która ma dużą skłonność do kontestowania wszystkiego, co przekazała nam tradycyjna teologia z niesłychaną zaciętością, stara się dowieść rzeczy nie do udowodnienia. Jedną z nich jest teoria, że Maria Magdalena nie była ową jawnogrzesznicą, która obmyła nogi Pana Jezusowi drogocennym olejkiem, jak to czytamy w Ewangelii Łukasza (7, 37-38) Z okazji wspomnienia Marii Magdaleny w kalendarzu liturgicznym (22 lipca) warto się pochylić nad tym problemem.

Otóż w komentarzu Biblii Tysiąclecia możemy przeczytać, że ową jawnogrzesznicą z pewnością nie była Maria Magdalena: „Nie jest nią Maria Magdalena (Łk 8,2), a tym mniej Maria z Betanii (Łk 10, 39; J 11, 1; J 12,3), jak to połączono dopiero w VI w. i tylko na Zachodzie.”. Wielce osobliwy komentarz zwłaszcza w obliczu faktu, że przez dwadzieścia wieków tradycja Kościoła Rzymskokatolickiego utożsamiała Marię Magdalenę i Marię z Betanii o czym możemy przeczytać w komenarzu do Biblii Wujka opracowanym przez wybitnego teologa ks. Władysława Lohna SI, który w przypisie do wspomnianego wyżej fragmentu informuje, że Maria Magdalena to siostra Marty i Łazarza. A dobrze wiemy, że ową siostrą była Maria z Betanii. Jak widać w biblistyce współczesnej pewnikiem jest coś przeciwnego do oczywistości podawanej jeszcze w XX wieku. Argument, że taką interpretację podawano jedynie na Zachodzie, jest po prostu skandaliczny, ponieważ papież Kościoła Rzymskokatolickiego jest patriarchą zarówno Wschodu i Zachodu, zatem jeżeli uważa coś Kościół Zachodni, to również tak uważa Kościół Wschodni.

SKLEP-WPRAWO.PL

Utożsamienie obu Marii znajdujemy już u papieża św. Grzegorza Wielkiego, który badając Ewangelię doszedł do wniosku, że Maria Magdaleną jest tą kobietą, która obmyła Panu Jezusowi nogi drogocennymi olejkami. Jak wiemy z 12 rozdziału Ewangelii Jana to Maria z Betanii dokonała namaszczenia ciała Zbawiciela. Opisy namaszczenia nóg znajdziemy także w Ewangelii Mateusza (26, 6-13) i Marka (14, 3-9). Z tych relacji wiemy, że działo się to w Betanii. Nie jest możliwe, żeby tak jak chcą współcześni egzegeci, owa kobieta pozostała bezimienną i nieznaną, ponieważ Chrystus zapowiedział, że jej czyn będzie opowiadany po całym świecie, zatem także imię tej kobiety musi być znane światu. Niemniej bibliści z całą pewnością są przekonani, że List św. Pawła do Hebrajczyków, którego autorstwo jest po prostu oczywiste i nigdy nie było negowane do II Soboru Watykańskiego przez poważnych katolickich teologów, wiedzą lepiej od Ojca Kościoła św. Grzegorza Wielkiego, że Maria Magdalena nie mogła być Marią z Betanii.

Nie należy traktować teorii biblistów poważnie, ponieważ nie posiadają oni żadnych dowodów na poparcie swoich tez i w wielu punktach podważają oni tradycyjny przekaz. Może to mieć katastrofalne konsekwencje np. poprzez zmianę kalendarza liturgicznego i wprowadzenie osobnych wspomnień obu postaci, które nie ma pokrycia w faktach.

Dla współczesnych biblistów wszystko jest możliwe, tylko nie to co przekazała nam Tradycja. Zamiast słuchać mędrców, którzy posiadają niezliczone tytuły naukowe, poznajmy nauki świętego Franciszka Salezego, który nie miał żadnych wątpliwości w kwestii osoby Marii Magdaleny i utożsamiał ją z ową jawnogrzesznicą wyzwoloną przez Chrystusa. Doktor Kościoła pisał: „Maria Magdalena…choć była grzesznicą – w Piśmie Świętym czytamy o niej: Kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne (Łk 7, 37) – to jednak porzuciła grzech, prosiła Boga o przebaczenie, wzbudziła w sobie skruchę i postanowiła poprawę, a przez to jest przykładem dla wszystkich grzeszników.

A jej pokuta – mój Boże, jakaż była wielka i wielkoduszna! Jak bardzo Maria Magdalena opłakiwała swoje grzechy! Czegoż nie robiła aby je wymazać, zarówno za życia Zbawiciela, jak też po jego śmierci…”. (Franciszek Salezy, Oevres completes de saint Francois de Sales, t. XIX, w: Joseph Tissot, Sztuka korzystania z własnych błędów według św. Franciszka Salezego, str. 152, przekł. Gustaw Kania.).

Jak dobrze, że gigant życia duchowego nie miał pod ręką komentarzy do Biblii Tysiąclecia wielce uczonych sceptyków z tytułami profesorów.

Przeczytaj także:

K. Baliński: Gdzie Rzym, gdzie Krym, czyli gdzie Teheran, gdzie Warszawa

Może ci się spodobać również Więcej od autora

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.