P. Krzemiński: Rozważania o upadku katolickiego kapłaństwa i życia kontemplacyjnego

54

Zestawmy sylwetki dwóch zupełnie różnych kapłanów, żeby pokazać skalę przewrotu, jaki dokonał się w formacji księży po II Soborze Watykańskim. Analiza porównawcza obu myślicieli dostarczy wielu ciekawych wniosków na temat istotowej różnicy w myśleniu jednego i drugiego.

Umierający ksiądz Józef Tischner na łożu śmierci napisał: „Cierpienie nie dźwiga, cierpienie nie uszlachetnia. Wręcz przeciwnie: cierpienie zawsze niszczy. Tym, co uszlachetnia, co dźwiga, podnosi i wznosi ku górze, jest tylko miłość”. (Ks. Józef Tischner, Czy cierpienie uszlachetnia? Tygodniku Powszechnym numer 37/2014.)
Ksiądz Tischner był jednym z czołowych przedstawicieli katolicyzmu otwartego, wyznawał on filozofię dialogu, promował myślicieli judaistycznych i przede wszystkim stawiał ludzkie Ja w centrum chrześcijaństwa. Nie ulega wątpliwości, że kiedy umierał bardzo cierpiał, był chory na raka krtani.

SKLEP-WPRAWO.PL

Z życia świętych wiemy, że potrafili oni znaleźć w cierpieniu ukojenie i oddać je jako ofiarę Chrystusowi, doskonale rozumieli, że cierpienie połączone z ofiarą krzyża nie tylko oczyszcza, ale może być zasługujące. Św. Paweł od Krzyża, niezłomny kapłan i założyciel pasjonistów napisał: „Pamiętaj, że prawdziwej świętości niezmiennie towarzyszą:
-bóle i udręki zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne;
-zagrożenia ze strony nieprzyjaciół zarówno jawne jak i ukryte;
-fizyczne i duchowe cierpienia;
-spustoszenia i niekończąca się jałowość;
Ponieważ wszystkich, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania.” (http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/swieci/pawel_od_krzyza/mysli.htm)

Św. Paweł od Krzyża zauważył, że miłość właśnie objawia się w cierpieniu krzyża i jest od
niego nieoddzielna: „Całe życie Jezusa było Krzyżem. Całe życie tego, kto służy Bogu, winno być więc takie, by zostać na Krzyżu z Jezusem. Męka Jezusa jest całkowicie dziełem Miłości. Nigdy nie powinieneś stracić tego z oczu.”

Jakiś czas temu toczyłem ożywioną dyskusję z osobą, która reprezentuje modernistyczną wizję wiary. Stwierdziła ona, że chrześcijaństwo nie wymaga umartwienia, że jest to wymysł Kościoła i kilku świętych, którzy wypaczyli Ewangelię. Według niej, Chrystus zażywał dóbr tego świata, ucztował z celnikami, pił wino itp. Poziom absurdalności tych tez był równy, pewności siebie jaką reprezentował rozmówca. Powołał się nawet na słynną zasadę św. Tomasza z Akwinu mówiącą o tym, że „łaska buduje na naturze”, co skutkowało u niego wnioskiem, że nie można umartwiać natury.

Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że powyższe tezy to nic nowego pod słońcem i były prezentowane już sto lat temu w postępowej teologii. Napisał o tym O. Garrigou-Lagrange w fenomenalnym dziele Trzy okresy życia wewnętrznego. Jak czytamy u wielkiego francuskiego mistyka: „Naturalizm praktyczny, który jest zaprzeczeniem ducha wiary w postępowaniu w życiu, zawsze ma tendencję do odradzania się w mniej lub bardziej zaakcentowanych formach, tak jak to miało miejsce jakiś czas temu w amerykanizmie i modernizmie….
Zapytali nas: po co tyle mówić o umartwieniu, jeśli chrześcijaństwo jest doktryną życia; o wyrzeczeniu, jeśli chrześcijaństwo powinno przyswoić sobie wszelką ludzką działalność zamiast ją zniszczyć; o posłuszeństwie, jeśli chrześcijaństwo jest doktryną wolności? Te cnoty bierne, jak powiedzieli, mają znaczenie tylko dla duchów [usposobionych] negatywnie, niezdolnych do podjęcia czegokolwiek i posiadających jedynie siłę bezwładności.
W tym sprzeciwie sformułowanym przez amerykanizm i podjętym ponownie przez modernizm prawda jest umiejętnie zmieszana z fałszem. Przywołany jest nawet autorytet św. Tomasza i często powtarza się następującą zasadę tego wielkiego Doktora: 'Łaska nie niszczy natury, ale ją udoskonala’. Mówią, że poruszenia natury nie są tak nieuporządkowane, jak utrzymuje autor Naśladowania; konieczny jest pełny rozwój natury pod wpływem łaski.

A ponieważ brakuje im prawdziwego ducha wiary, celowo zniekształcają zasadę św. Tomasza, do której się odwołujemy. Mówi on o naturze jako takiej, w filozoficznym znaczeniu tego słowa, o naturze z jej istotnymi, jak też dobrymi elementami, o dziele Boga, a nie o zranionej i upadłej naturze, jaka jest w rzeczywistości w wyniku grzechu pierworodnego i naszych grzechów osobistych, mniej lub bardziej zniekształcona przez nasz często nieświadomy egoizm, nasze pożądliwości, naszą pychę. Podobnie św. Tomasz mówi o namiętnościach lub emocjach jako takich, a nie o nieuporządkowaniu, kiedy mówi, że są to siły, które należy wykorzystać; ale aby ich użyć, trzeba umartwić to, co jest w nich nieuporządkowanego, nie tylko zakryć, umiarkować, lecz takżeuśmiercić.
Wszystkie te dwuznaczności szybko ujawniają swoje konsekwencje. Drzewo ocenia się po jego owocach: chcąc zbytnio przypodobać się światu, zamiast go nawrócić, ci apostołowie nowego typu, którzy byli modernistami, sami zostali przez niego nawróceni.

Zaprzeczyli konsekwencjom grzechu pierworodnego; słuchając ich, można by sądzić, że człowiek urodził się dobrym, jak twierdzili pelagianie, a później Jean-Jacques Rousseau.

Zapomnieli o powadze grzechu śmiertelnego jako obrazy Boga; i uważali go jedynie za zło, które szkodzi człowiekowi. W związku z tym szczególnie nie dostrzegali wagi grzechów intelektualnych: niedowiarstwa, zarozumiałości, pychy. Najpoważniejszym wykroczeniem dla nich wydawało się być powstrzymywanie się od działalności społecznej; w konsekwencji życie czysto kontemplacyjne zostało uznane za zupełnie bezużyteczne lub odpowiednie dla niezdolnych. Sam Bóg chciał odpowiedzieć na ten zarzut poprzez kanonizację św. Teresy od Dzieciątka Jezus i przez niezwykłe promieniowanie tej kontemplacyjnej duszy.” (https://obronawiary.pl/o-r-garrigou-lagrange-op-naturalizm-praktyczny-a-umartwienie-wedlug-ewangelii/ lub O. Garrigou-Lagrange OP, Trzy okresy życia wewnętrznego, Niepokalanów 2018, str. 247-249, tłum. S. Teresa Landy – Franciszkanka Służebnica Krzyża.)

O. Garrigou-Lagrange w niezwykle przenikliwy sposób zauważył zbieżność mentalności odrzucającej umartwienie z herezjami naturalizmu i modernizmu. Ten błąd prowadzi do odrzucenia życia kontemplacyjnego jako takiego i wynosi życie aktywne, w świeckim znaczeniu tego słowa, ponad życie zakonne. Dla wyznawców herezji naturalizmu zamknięcie się w zakonie jest wypaczeniem i odrzuceniem natury, a przedkładanie życia kontemplacyjnego nad pracą przestaje mieć jakikolwiek sens.

W sposób oczywisty mamy tutaj do czynienia z pomieszaniem porządków natury i łaski. Łaska jest nam darmo dana od Boga i wcale nie należy się ona bezwarunkowo naturze, która z powodu grzechu pierworodnego została całkowicie odwrócona od Pana Boga i bardzo poważnie zachwiana w swoich władzach. Chrzest zmazuje winę grzechu pierworodnego, jednak każdy z nas pozostaje osłabiony w wyższych władzach duszy, które często ulegają namiętnościom i emocjom. Dlatego tak konieczne jest umartwienie rozumu i woli, żeby uniknąć poddania się tego co wyższe – temu co niższe.

Już O. Henri de Lubac, który pomieszał porządek natury i łaski, zaszczepił w zakonie jezuitów błędne przekonanie o doskonałości natury ludzkiej, która z sama z siebie jest w stanie przybliżyć się do Boga i naturalnie kieruje się ku niemu. Przed de Lubaciem inny jezuita Teilhard de Chardin ośmielił się nawet odrzucić całą teologię św. Augustyna z uwagi na to, że rozgraniczał one te dwa porządki. (Dietrich von Hildebrand, Koń trojański w mieście Boga, Warszawa 1993, str. 349, tłum Jerzy Wocial.)

Ci myśliciele chcieli wyjść do świata, żeby go nawrócić i sami zostali nawróceni, jak często powtarzał O. Garrigou-Lagrange. Umartwienie jest w końcu wielce pożyteczne dla duszy, ponieważ:
„gładzi kary doczesne, jakie byśmy w tym życiu lub w czyśćcu mieli odpokutować, i zjednywa nam nieśmiertelną chwałę w niebie.” (Józef Sebastian Pelczar, Życie duchowe, Kraków 2012, str. 382.)

Jaką niewyobrażalną głupotą jest gromadzić sobie umartwienia w życiu przyszłym, kiedy będą wielokrotnie bardziej bolesne niż tu na ziemi?

Wróćmy do naszej analizy porównawczej dwóch sylwetek kapłanów. Można się zastanawiać dlaczego patrzenie na cierpienie u ks. Tischnera i św. Pawła od Krzyża jest tak odmienne. Pismo Święte jasno wskazuje, że cierpienie jest nieodłącznym elementem życia chrześcijańskiego: „boleść moja przed obliczem Moim zawsze” (Psalm 37,18), „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2 Kor 4,10)?.

Jednak spojrzenie ks. Tischnera nie jest odosobnione. Metropolita Warszawy arcybiskup Galbas udzielił niemal identycznej odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia: „Samo cierpienie nie jest nam do niczego potrzebne. Ono zawsze niszczy, degraduje i rujnuje. Na pewno nie uszlachetnia.”(https://www.pap.pl/aktualnosci/abp-galbas-mnie-nieraz-trudno-jest-wierzyc-w-boga-wywiad)

Dla osoby obeznanej z kryzysem Kościoła łatwiej będzie zrozumieć, że ta istotowa różnica polega na zmianie w teologii Mszy Świętej. O ile Msza w rycie Trydenckim wyraża isotę Ofiary Krzyża, o tyle nowy ryt mszy usuwa Ofiarę Chrystusa na dalszy plan i akcentuje wspólnotowy wymiar spotkania się ludu Bożego.

Ksiądz Waldemar Linke CP w jednym swoich wykładów na temat duchowości św. Pawła od Krzyża zauważył, że Jan Paweł II zarzucał założycielowi pasjonistów zaniedbanie akcentu paschalnego chrześcijaństwa. (https://www.youtube.com/watch?v=CGTEn1al9B4)

W sposób jaskrawy pokazuje to dystansowanie się posoborowej hierarchii od tradycyjnej duchowości katolickiej, w której Ofiara Chrystusa stanowi centrum kultu, a radość Zmartwychwstania uważa się za skutek tej Ofiary, bez której nie byłoby mowy o odkupieniu ludzkości.

Zmiana rytu Mszy Świętej zaskutkowała znaczącą różnicą w rozumieniu tego czym jest Ofiara Chrystusa i na czym polega jej zbawczy wymiar. Jak powiedział abp. Lefebvre: „Kościół katolicki został w istocie ugruntowany na Krzyżu, na duchu ofiary, i dlatego dziś zanika także duch ofiary. Możecie to stwierdzić wszędzie w swoim otoczeniu. Ludzie nie chcą się już poświęcać, nie chcą się już umartwiać, chcą korzystać, chcą mieć coś z życia, nawet katolicy. A dlaczego? Dlatego że nie ma już ducha ofiary, dlatego że nie ma już Krzyża. A skoro nie ma już Krzyża, nie ma już także Kościoła katolickiego.” (Abp. Marcel Lefebvre, Kazania, Warszawa 1999, str. 278.)

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Postaw mi kawę na buycoffee.to
  2. verizanus mówi

    To chyba jednak nie jest tak, że dawniej (przed Vat II) było lepiej a teraz jest gorzej, przez sobór. W każdym czasie byli święci i grzesznicy, także wśród duchownych na wszystkich szczeblach. To bardziej ich indywidualne podejście do sprawy miało znaczenie i osobista pobożność. Np. ilu w czasie rewolucji antyfrancuskiej zdradziło, czyli jakoś tam byli przygotowani do zdrady A we Mszy św. można owocnie uczestniczyć i godziwie sprawować w jakimkolwiek katolickim rycie. Niegodziwie zresztą też.

  3. Paweł mówi

    O tak najlepiej zrzucić winę na konkretne jednostki, zamiast na systemy, które ich błędnie ufomowały
    Winny jest zarówno system, jak i te jednostki. Sobór Trydencki wydał największych świętych, II Sobór Watykański wydał największych heretyków.

  4. Paweł mówi

    Ale zróbmy krótki bilansik!
    Sobór Trydencki wydał św. Roberta Bellarmina dokotra Kościoła, św. Ignacego Loyolę – założyciela jezuitów, św. Teresę z Avilla mistrzynię życia duchowego, Piotra Skargę – genialnego kaznodzieję, św. Karola Boromeusza współtwórcę katechizmu rzymskiego i tak dalej dziesiątkami.
    Sobór Watykański II wydał: Yvesa Congara OP – heretyka, który podważał katolickie Credo, ks. Karla Rahnera – Pana w garniturku z papierosem słynącego z gorących listów do pewnej Pani, Kard. Danielou – napisałbym jak skończył, ale byłoby to dość nieobyczajne, Henri de Lubaca OP – dyletanta, któremu pomieszał się porządek natury i łaski i tak dalej można wymieniać.
    Od prawie roku udowadniasz Verizanus, że wielbłąd nie jest wielbłądem.

  5. verizanus mówi

    Żeby zrobić bilansik porównując 400 lat z 50, jeśli chodzi o ILOŚĆ świętych to rzeczywiście…; jak NA RAZIE, to np. bł Jerzy Popiełuszko, św. Jan Paweł II, św. Paweł VI, męczennicy róznych części świata. Zdaje się (chyba można to w necie sprawdzić) w czasie rewolucji francuskiej TYSIĄCAMI, uformowani wtedy duchowni zdradzali… a prymas Podoski itp. Naprawdę wystarczy na trzeźwo i bez emocji spojrzeć na sprawę..

  6. Paweł mówi

    Ks. Jerzy Popiełuszką został świętym przez męczeństwo, niw rzez żaden sobór, nie potrzeba w jego przypadku nawet cudów, ponieważ męczeństwo wystarczy. Jan Paweł II jest papieżem, którego kanonizacja nie przebiegła prawidłowo i należy powołać specjalną komisję do zbadania jej przebiegu, naruszono procedury kanoniczne w jego przypadku. Co do Pawła VI tylko mogę się uśmiechnąć, ponieważ ten jego rzekomy cud, to żaden cud, tylko wydarzenie w pełni wytłumaczalne za pomocą przyczyn naturalnych.

  7. verizanus mówi

    @ Paweł Dla katolików wystarczy, że kogoś kanonizuje papież.

  8. Paweł mówi

    To po co proces kanonizacyjny, skoro wystarczy, że papież kogoś kanonizuje? Otóż kanonizacja nie jest aktem nieomylnym, jeżeli została przeprowadzona niezgodnie z przepisami kanonicznymi. Po coś one są. Tak samo przy stwierdzaniu niewazności małżeństw, jeżeli proces przebiegł nieprawidłowo, to małżeństwo jest jak najbardziej ważne, a osoby które podjęły decyzję o stwierdzeniu niewazności popełnily błąd.

  9. Paweł mówi

    Pan Bóg cudami herezji nie potwierdza, ale jak rozumiem dla Ciebie o czyimś zbawieniu decyduje nie Bóg czy Kościół, tylko śmiertelny człowiek sprawujący urząd papieski. To nie jest katolicyzm, to jest papolatria.

  10. verizanus mówi

    @ Paweł Chodzi o to, że papież JAK ZECHCE, może ominąć wszystkie procedury. Czy coś jest prawidłowe czy nie to dla katolików określa Stolica Apostolska, a nie jakoś loża szyderców. Inaczej jest np u protestantów, tam każda klika sama decyduje kogo wg nich Pan Bóg zbawia a kogo nie. Podobnie trochę u prawosławnych. Sami sobie wybierają, jaki sobór im odpowiada jaki nie, jaki święty jest ok, jaki nie itd itp. Mówię, jak jest u katolików. Inni tam mają swoje procedury, pomysły itd…

  11. Paweł mówi

    No nie, Pana mentalność jest stricte protestancka, według Pana papież jest w stanie swoimi decyzjami kreować rzeczywistość abstrahując całkowicie od faktów, czyli to taki Luter, który może sobie wybrać z Objawienia co mu pasuje, a co mu nie pasuje. Otóż nie papież decyduje o kanonizacji czyjejś osoby, tylko Kościół po dokładnym zbadaniu sprawy działając na podstawie prawa kanonicznego. To co Pan pisze jest tak irracjonalne, że aż zgroza, że przypisuje Pan te swoje wierzenia wierze katolickiej. Tak, papież w wyjątkowych wypadkach może np. skrócić czas wymagany do kanonizacji, ale nie może nazwać nie cudu – cudem, bo to absurd.

  12. Paweł mówi

    Papież zatwierdza dekret kanonizacyjny, ale na podstawie procesu kanonicznego, który jest przeprowadzany przez władze Kościoła. Musi w każdym procesie być „adwokat diabła”, co najmniej cztery cuda, każdy może złożyć swoje votum sepratum w określonym czasie, a Kościół ma obowiązek je rozpatrzyć. Otóż SSPX na czas złożyło dokumentację dotyczącą JPII, z którą się zapoznałem, zarzuty były arcypoważne, naliczono liczne błędy doktrynalne, a także wykroczenia przeciwko I przykazaniu jakich miał dopuścić się JP, wszystko starannie udokumentowane II i co? I nic, kuria zamiotła pod dywan list i otworzyła po procesie kanonicznym. Już sam ten fakt pokazuje, że ten proces to nie był proces tylko pokazówka z góry ustalonym „faktem” kanonizacji.

  13. verizanus mówi

    @ Paweł Może warto się zainteresować, najpierw kto tworzy przepisy w KK,także dotyczące procesu kanonizacyjnego, a potem zainteresować się, jaką rolę w KK pełni papież.
    Dość kuriozalne jest zdanie „Papież zatwierdza dekret kanonizacyjny, ale na podstawie procesu kanonicznego, który jest przeprowadzany przez władze Kościoła.” W KK nie ma władzy wyższej od papieża (dodaję doczesnej, żeby się jacyś heretycy, czy schizmatycy nie czepiali). To co jakieś „władze”, może najlepiej paramsońskie mają dać papieżowi coś do zatwierdzenia a a on to musi zrobić, bo „władze”?

  14. Paweł mówi

    Co Pan pisze, przepisy kanoniczne istniały na wieki przed urodzeniem się Karola Wojtyły.
    Pana mentalność jest taka, papież coś decyduje wbrew faktom, to tym gorzej dla faktów. To stara marksistowsko-heglowsko-satanistyczna zasada, która z człowieka czyni Boga, a z Boga byt podległy człowiekowi.

  15. Paweł mówi

    P.S papież nie jest tożsamy z Kościołem, powtarzam, to co Pan wyznaje to papolatria

  16. verizanus mówi

    @ Paweł Wiadomo, że papież nie jest Kościołem, ale ma w nim najwyższą władzę, w tym wprowadzania i znoszenia przepisów. Kanonizacyjnych też.

  17. Paweł mówi

    Owszem ma, ale powtarzam nie może z naturalnego wydarzenia uczynić cudu, ponieważ nie ma takiej władzy, to Bóg jest Twórcą cudów, a nie święci sami z siebie, On im tylko udziela swojej władzy. To co w przypadku Pawła VI uznano za cud jest najnormalniejszym w świecie naturalnym wydarzeniem jakich tysiące na świecie.

  18. verizanus mówi

    @ Paweł Chodzi o to,że papież ma władzę kanonizowania nawet bez cudu. Co do tego czy coś było naturalnym wydarzeniem czy nie to myślę trudno się wypowiadać, bo to co zostaje nam podane do wiadomości może być niepełne. Ktoś tu może świadomie chachmęcić by katolikom mieszać i poróżnić ich ze Stolicą Apostolską. Nie wiem czy tak było, bo hierarchia wspólczesna jest mocno ziflirtowana, ale trza brać pod uwagę, że tak też może być.

  19. Paweł mówi

    Jak już napisałem wyżej Pan Bóg herezji i odstępstwa od wiary nigdy cudem nie potwierdzi. Z tego co mi wiadomo bez cudów kanonizuje się wyłącznie męczenników, być może były jakieś rzadki wypadki kanonizacji bez cudów ludzi wobec, których był już kult lokalny, ale należy pamiętać, że takie kanonizacje nie są tak pewne, jak te po procesie kanonizacyjnym.
    W przypadku Pawła VI jakaś kobieta zachęcona jego encykliką nie popełniła aborcji dziecka, któremu lekarz rokował jakąś poważną chorobę, a dziecko urodziło się w końcu zdrowe. No mamy tysiące przypadków, gdzie lekarze rokują chorobę, a dziecko rodzi się zdrowe i tu nie musiało być nadnaturalnej interwencji Pana Boga, a tym jest cud, czymś czego nie można wytłumaczyć naturalnymi przyczynami. Ale zostawmy to, Paweł VI jest osobą, która nigdy nie będzie przykładem dla żadnego świątobliwego katolika, ten człowiek zniszczył katolicki obrzęd Mszy Świętej i w jego miejsce wstawił jakieś godły Cranmera. Katolik żyje Mszą Świętą, Paweł VI był jej zaciekłym wrogiem, tyle mam do powiedzenia.

  20. Paweł mówi

    Znam przykład kanonizacji bez procesu np. Piotra Czcigodnego, który jest postacią co najmniej kontrowersyjną, nie twierdzę, że nie jest święty, nie mniej oczerniał on brutalnie św. Bernarda z Claivoux wyzywał go od faryzeuszy i uczonych w Piśmie, a także odsądzał od czci i wiary. Bernard z Clairvoux został doktorem Kościoła, jego świętość jest nie do obalenia i jest po prostu poparta znacznie większymi dowodami niż takiego Piotra Czcigodnego. Ja nie twierdzę, że te kanonizacje nie są prawdziwe, tylko nie są tak pewne jak te, po których był proces kanonizacyjny.

  21. verizanus mówi

    Ogólnie rzecz ujmując. Katolicy wiedzą swoje a inni wiedzą swoje. Sedewakantyści np. nie uznają obecnych papieży i w związku z tym ich kanonizacji. Inni też tam mają swoich gurui swoje mędrkowanie. A katolicy jak zawsze w łączności ze Skałą Piotrową i legalnymi następcami apostołów uczestniczą we Mszy św. w rycie przez nich zatwierdzonym, korzystają z sakramentów, z świętych obcowania… no i karawana idzie dalej

  22. Paweł mówi

    Ależ ja uznaję papieży posoborowych, nie rozumiem co to wnosi do dyskusji. Za to Pan zamiast używać rozumu świadomie chce żyć w zawinionej niewiedzy, co do tego co ci papieże po soborze uczynili Kościołowi. Pana sprawa…

  23. Paweł mówi

    A wie Pan co jest jedną z poszlak, że jest Pan w błędzie? Kiedy pod moimi artykułami wylewał się miesiącami antykatolicki syf, Pan prawie nigdy nie oponował i nie zwalczał wrogów Koscioła. Pana komentarze uderzają wyłącznie we mnie, ponieważ reprezentuję inne stanowisko w Kościele niż Pan. Pan po prostu na siłę usprawiedliwia swoje duchowe lenistwo i mówię, to żeby Pana ostrzec, a nie obrazić.

  24. verizanus mówi

    @ Paweł W swoich komentarzach staram się nie uderzać w nikogo. Prezentować jedynie katolicki punkt widzenia. Nie wszystkie artykuły czytam. Antykatolicki syf trza zwalczać, zwłaszcza jak nikt inny tego nie robi.

  25. Alek mówi

    Przed V2 ksieza w czasie pandemii, ktore byly realne, dbali o dusue wiernych.
    Po V2 podczas pandemii rzekomej ksieza wyganiali wiernych z kosciolow, a chorzy umierali bez sakramentow, chorzy nie na ten rzekomy wirus.
    Taka to roznica.

  26. Paweł mówi

    Dziś się dowiedziałem ciekawej informacji. Yves Congar OP, którego Jan Paweł II uczynił kardynałem i uważał za wielkiego teologa-eksperta II Soboru Watykańskiego, który to został przez Franciszka uznany za inspiratorem Synodu o Synodalności, przyznał się w „Pamiętnikach”, że w 1960 roku nasikał na budynek Świętego Oficjum w Rzymie. Dobrze to symbolizuje i podsumowuje dyskusję. Myśl posoborowa po prostu szcza na Kościół Katolicki.

  27. Paweł mówi

    Zróbmy garść cytatów z tego heretyka promowanego przez świętego Kościoła Nowego Adwentu Jana Pawła II:
    „Gestapo i totalitaryzm rzymskiego dworu. (o Kurii Rzymskiej.)” str 98
    „Rzymski bożek.” (o Piusie XII) str. 92
    „[Święte Oficjum] to najwyższe, nieugięte gestapo, z którego decyzjami nie można dyskutować.” Źródło: s. 93. (Teolog na wygnaniu. Dziennik 1952–1956)
    „Pozytywna ocena religii islamu jest niepodważalna (…) Mahomet był człowiekiem religijnym, człowiekiem nadzwyczajnym i nadzwyczajnie głębokim.” s. 40. „Rozmowy jesienne”
    Ten szczyl został Ojcem Synodu o Synodalności, który obecnie toczy się za pontyfikatu Leona XIV. Ja się pytam, kiedy katolicy zrozumieją, że w miejsce Kościoła Katolickiego – Oblubienicy Chrystusa robią tandetną makietę z mchu i paproci.

  28. verizanus mówi

    Kto szcza na Kościół katolicki (jako taki) wszyscy trzeźwi i przytomni widzą. Zresztą różne walki frakcyjne, chyba zawsze były w KK, już św. Paweł walczył z takim podejściem. Gorzej z tymi co podważają jakiś sobór KK, co zawsze w historii było, na zgubę kontestatorów i tych co za nimi szli.
    P.S. Odnośnie różnych pamiętników itp. to przy dzisiejszej technice wiele można. Jak się ma próbkę głosu, albo nawet fragmenty filmu, to można nawet wywiad obojętnie z kim zrobić i na jakikolwiek temat wypowie się tak jak ma się wypowiedzieć, a że już dawno nie żyje to nawet lepiej, nie będzie się głupio tłumaczył, że to nie on ;).

  29. Paweł mówi

    Żaden tradycyjny katolik nie podważa żadnego Soboru KK, tylko wykazuje oczywiste błędy na legalnym soborze jakim był II Sobór Watykański wynikające z tego, że papieże soborowi zrzekli się charyzmatu nieomylności rezygnując z języka dogmatycznego na rzecz duszpasterskiego.

  30. verizanus mówi

    @ Paweł. A jaki to papież kiedy i w jaki sposób zrzekł się charyzmatu nieomylności?

  31. Paweł mówi

    No trzeba znać elementarne prawdy katechizmu, żeby wiedzieć, że papież wypowiada się nieomylnie, kiedy:
    1. Powołuje się na urząd Apostolski Biskupa Rzymu
    2. Pod karą wykluczenia z Kościoła zobowiązuje do jakiejś prawdy.
    Żaden dokument II soboru watykańskiego nie spełnia wymogi drugiego. Proszę się doedukować z katechizmu.

  32. Paweł mówi

    Żeby nie było, że sobie coś wymyśliłem.
    Stanisław Bartynowski SI, Apologetyka podręczna strona 389 (Posiadia Imprimi potest, Nihil Obstat i Imprimatur, a więc absolutnie wszystkie zgody kościelne) pisze wyraźnie, papież jest nieomylny:
    „kiedy ogłasza jakąś naukę, odnoszącą się do wiary i obyczajów, jako obopwiązującą wszystkich wiernych POD UTRATĄ ZBAWIENIA”.
    Żaden dokument II Soboru Watykańskiego nie spełnia tego warunku, a Pan nie zna katechizmu.

  33. Paweł mówi

    Przykład wypowiedzi nieomylnej:
    Dekret o grzechu pierworodnym Soboru Trydenckiego, kan. 5:
    „Kan. 5. Jeśli ktoś przeczy temu, że łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa udzielona na chrzcie gładzi winę grzechu pierworodnego, albo też twierdzi, iż nie odpuszcza [ona] tego wszystkiego, co ma prawdziwy i właściwy charakter grzechu, lecz tylko zaciera lub sprawia, że nie bywa dalej poczytywane jako wina – niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych. U odrodzonych bowiem Bóg niczego nie ma w nienawiści, ponieważ „nic nie ma godnego potępienia w tych, którzy prawdziwie pogrzebani są z Chrystusem przez chrzest śmierci” [Rz 6, 4], którzy „nie postępują według ciała [Rz 8, 1], lecz „wyzbyli się starego człowieka, przyoblekając się w nowego, stworzonego na wzór Boga” [Ef 4, 22n; Kol 3, 9n], stali się „niewinnymi, nieskalanymi, czystymi, bez skazy i ukochanymi synami Boga, „dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa” [Rz 8, 17], tak że nic zgoła nie powstrzymuje ich od wejścia do nieba. To zaś, że w ochrzczonych pozostaje pożądliwość lub zarzewie [grzechu], ten święty Sobór przyznaje to i z tym się zgadza. Ponieważ zaś ta pożądliwość jest nam pozostawiona dla walki, nie może ona szkodzić tym, któzy jej nie dają przyzwolenia i mężnie opierają się [jej] z pomocą łaski Jezusa Chrystusa. Właśnie dzięki temu „każdy otrzyma nagrodę, kto będzie należycie walczył” [2 Tm 2,5]. A co do tej pożadliwości, którą Apostoł niekiedy nazywa „grzechem” [Rz 6, 12n], święty Sobór oświadcza, iż Kościół katolicki nigdy nie rozumiał tak, jakoby u [ludzi] ochrzczonych była prawdziwym i właściwym grzechem, lecz [tak jest nazwana], ponieważ jest pozostałością po grzechu i do grzechu nakłania. Jeśli ktoś przeciwnie sądzi, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych.”
    WYRAŹNIE ZAZNACZONE, ŻE TA NAUKA OBOWIĄZUJE POD UTRATĄ ZBAWIENIA, bez tego wypowiedź nie spełnia warunku nieomylności i to są podstawy, które ma Pan obowiązek znać.

  34. Paweł mówi

    „Katechizm o kryzysie w Kościele” ks. Mateusz Gaudron FSSPX:
    „26. Co odróżnia Vaticanum II od wcześniejszych soborów?

    Sobór Watykański II wyraźnie chciał być tylko soborem duszpasterskim, a więc soborem, który nie rozstrzyga spraw wiary, a jedynie daje duszpasterskie wskazówki dla życia Kościoła. Dlatego zrezygnował on z definiowania dogmatów, a zatem i z przysługującej soborowi nieomylności. Jego dokumenty nie są zatem nieomylne.

    Wszystkie wcześniejsze sobory były zaś soborami dogmatycznymi i podejmowały nieomylne rozstrzygnięcia w sprawach wiary.”
    W świetle tradycyjnego katechizmu, który zobowiązuje wszystkich wiernych, ta ocena jest jak najbardziej trafna, choć nie poparta Imprimatur, z oczywistych względów.

  35. verizanus mówi

    @ Paweł Ja nie zapytałem CZY SKORZYSTAŁ z charyzmatu nieomylności, ale kiedy ZRZEKŁ się tego charyzmatu.
    A jaki jest ogólny wniosek z tych wywodów? Że co, że sobór jest omylny???
    To co biskupi się zebrali na soborze i omylne, jakieś błędne dokumenty tam uchwalali??

  36. Paweł mówi

    Dopytuję Pana czy Pan przyjmuje to co nadaje katechizm i uznaje konkretne warunki, kiedy papież lub papież z biskupami są nieomylni, czy może Pan odrzuca katechizm i uznaje własną wiarę w nieomylnośc soboru? Jan XXIII i Paweł VI pośrednio zrzekli się nieomylności nazywając II Sobór Watykański duszpasterskim i odchodząc w dokumentach soborowych od jasnego języka Kościoła na rzecz mętnych filozoficznych frazesów. W przemówieniach soborowych Ci papieże podkreślali, że nie chcą nikogo potępiać czy wykluczać z Kościoła, a więc nie byli nieomylni, bo to jeden z warunków nieomylności. I odpowiadam dokładnie tak na II Soborze uchwalono błędne dokumenty.

  37. Paweł mówi

    W Dignitatis Humanue II Soboru Watykańskiego znajdują się tezy wielokrotnie potępiane w nieomylnych dokumentach papieskich. Jako katolik wybieram dokumenty nieomylne, a nie omylne.

  38. Paweł mówi

    Niech Pan sobie przeczyta jakikolwiek dekret Soboru Trydenckiego lub dokument I Soboru Watykańskiego, które są nieomylne z takim Gaudim et spes, które po prostu trąci masońskimi wtrętami. Pan chce mi powiedzieć, że te brednie są nieomylne?

  39. verizanus mówi

    @ Paweł Dość śmiałe poglądy, aby nazywać dekrety soborowe bredniami, to raczej charakterystyczne dla heretyków i schizmatyków. Ale kto stwierdza formalnie taką omylność jakiś synod? Niechby nawet synod diecezjalny, albo prowincjonalny.
    W takich sytuacjach najbardziej należy się obawiać tzw. młodych, wykształconych (najgorzej jak w XXI w.) z dużych miast. Bo takich zawsze łatwo podpuścić. Jak podchorążych w 1830 r. Nie na darmo mówi się młody i niezbyt mądry. Starzy cwaniacy podsuną im parę książek, nastroją emocjonalnie i napuszczą że niby oni spenetrowali prawdę itd itp.

  40. Paweł mówi

    Za to Pan bardzo śmiale podważa lub przechodzi do porządku dziennego nas dokładnymi wytycznymi katechizmu i dogmatyki katolickiej na temat warunków nieomylności papieskiej lub papieża z kolegium biskupów, niestety to charakterystyczne dla modernizmu, który jest największą herezją w Kościele, jak to napisał św. Pius X. Pozwoli Pan, że zakończę już chyba setną jałową dyskusję z Panem. Nie docierają do Pana oczywistości.
    Nazwę bredniami każdą masońską ideologię, nie interesuje mnie gdzie się ona znajdzie. A co do katechizmu, to księża wielokrotnie pisali, że kto chce być zbawionym, to ma się go trzymać, jak ktoś chce iść do piekła, to może go lekceważyć. Pana decyzja. Wyraźnie niegrzeczne ataki ad personam puszczę mimo uszu, świadczą o Pana wychowaniu.

  41. verizanus mówi

    @ Paweł Nie chodzi o ataki ad personam. Tylko ogólne spojrzenie na pewną rzeczywistość. Raczej z grzeczności nie należałoby by chyba dialogu, nazywać „jałową dyskusją” , ciągle powoływać się na swoje (i swoich towarzyszy) „oczywistości”, jakby wszyscy inni byli….
    KKK należy czytać odrzucając każdą masońską ideologię. Faktycznie katechizm uczy, że kto umiera w grzechu ciężkim idzie do piekła. Dlatego należy go czytać. Podsumowanie całej nauki KKK, wszystkich soborów, dekretów papieskich, nauczania ojców Kościoła, wraz z WŁAŚCIWĄ interpretacją znajduje się w KKK z 1992 r. i KPK z 1983 r. To jest źródło z którego czerpią katolicy, inni mają swoich „wybitnych znawców”

  42. Pawel mówi

    KKK o którym Pan wspomniał w przeciwieństwie do innych katechizmów, nie podaje źródeł swoich tez i nie spełnia kryteriów poprawnego katechizmu. Katechizm na każde zdanie musi mieć konkretne źródło i odniesienie w dokumentach, podczas gdy do tezy nowego katechizmu np. o tym, że Stare Przymierze nadal zobowiązuje, nie podano żadnego źródła w nauczaniu Kościoła, jest to pobożne życzenie JPII i kard Ratzingera, które sobie wymyślili. Co do Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku, to choć jest on fatalny, to zobowiązuje katolików formalnie, ale to inna sprawa, ponieważ to akt prawny, a nie doktrynalny.
    Ja nie prowadzę z Panem żadnego dialogu, tylko w trosce o Pana duszę wykazuję błędy Pana myślenia, które niestety prowadzą Pana nie tam, gdzie Pan chce.

  43. verizanus mówi

    @ Verizanus Całej nauki KK (Kościoła katolickiego) miało być. Napisałem z rozpędu KKK. Można do tych źródeł dodać, także wszystkie zatwierdzone ryty Mszy św. i sakramentów.

  44. Paweł mówi

    Nie wiem dlaczego mój komentarz nie przeszedł, więc zamieszczę go ponownie:
    „KKK o którym Pan wspomniał w przeciwieństwie do innych katechizmów, nie podaje źródeł swoich tez i nie spełnia kryteriów poprawnego katechizmu. Katechizm na każde zdanie musi mieć konkretne źródło i odniesienie w dokumentach, podczas gdy do tezy nowego katechizmu np. o tym, że Stare Przymierze nadal zobowiązuje, nie podano żadnego źródła w nauczaniu Kościoła, jest to pobożne życzenie JPII i kard Ratzingera, które sobie wymyślili. Co do Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku, to choć jest on fatalny, to zobowiązuje katolików formalnie, ale to inna sprawa, ponieważ to akt prawny, a nie doktrynalny.
    Ja nie prowadzę z Panem żadnego dialogu, tylko w trosce o Pana duszę wykazuję błędy Pana myślenia, które niestety prowadzą Pana nie tam, gdzie Pan chce.”

  45. verizanus mówi

    @ Paweł Bardzo dziękuję za troskę o moją duszę (serio), wydaje mi się, że jest to naprawdę szczere, ale proszę zrozumieć, że katolicy przede wszystkim w tych sprawach polegają na świętych, którzy już osiągnęli zbawienie a KK to potwierdził i pozostawili po sobie przykład życia i jakieś swoje dzieła, a jeśli chodzi o żyjących jeszcze na ziemi to na duchownych katolickich jako następców apostołów (też nie na każdych, wiadomo inwigilacja itp itd). KKK w zasadzie nie potrzebuje żródeł (mogą być dla wzmocnienia przekazu, ale nie muszą), bo sam w sobie jest źródłem, jako wyraz Nauczycielskiego Urzędu Kościoła.
    Wykazywanie błędów (we własnym mniemaniu, nawet jeśli to coś w rodzaju drzazgi w oku) w formie odpowiedzi na stwierdzenia, to myślę też jakiś rodzaj dialogu, nawet jeśli interlokutor przyjmuję pozę zatroskanego nauczyciela.

  46. Paweł mówi

    Ma Pan rację niech przemówią święci Pańscy:
    „Przedstawiony poniżej tekst stanowi zakończenie artykułu ks. Jean-Michela Gleize FSSPX pt. Jan Paweł II: nowy święty Kościoła?, opublikowanego na łamach zeszłorocznego, 373. numeru czasopisma „Courrier de Rome”.

    Jeśli Jan Paweł II jest świętym, to wyznawana przez niego teologia musi być całkowicie bez zarzutu. Praktykowanie cnoty w stopniu heroicznym zakłada absolutne posłuszeństwo całemu duchowi magisterium Kościoła, a nie tylko nauczaniu nieomylnego i najniższemu wspólnemu mianownikowi wiążącej doktryny Kościoła. Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, wówczas katolicy uznać muszą, że Kościół katolicki oraz Cerkiew prawosławna są „Kościołami siostrzanymi, wspólnie odpowiedzialnymi za zachowanie jedynego Kościoła Bożego” „Nasze Kościoły uznają się za Kościoły siostrzane, wspólnie odpowiedzialne za zachowanie jedynego Kościoła Bożego w wierności wobec Bożego zamysłu, w szczególny sposób w tym, co dotyczy jedności” – wspólna deklaracja Jana Pawła II i patriarchy Bartłomieja I z 29 kwietnia 1995 r., DC 2121 s. 734–735.

    Muszą więc potępić postawę i przykład arcybiskupa Połocka Jozafata Kuncewicza (1580–1623). Nawrócony na katolicyzm z prawosławia, opublikował on w roku 1617 traktat Obrona jedności Kościoła, w którym potępiał prawosławie za niszczenie jedności Kościoła Bożego, ściągając przez to na siebie nienawiść schizmatyków (ostatecznie został przez nich umęczony).

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, wówczas katolicy uznać muszą anglikanów za braci i siostry w Chrystusie i dawać temu wyraz przez wspólną modlitwę. Jan Paweł II oraz zwierzchnik anglikanów wyrazili Bogu wdzięczność za fakt, iż „w wielu częściach świata anglikanie i katolicy, połączeni jednym chrztem, uznają się nawzajem za braci i siostry w Chrystusie i wyrażają to przez wspólną modlitwę, zgodne działanie i wspólne świadectwo” (Wspólna Deklaracja Jana Pawła II i Leonarda Careya z 5 grudnia 1995 r. DC 2152, s. 88–89). Powinni więc konsekwentnie potępić postawę i przykład Edmunda Campiona (1540–1581), który odmówił wspólnej modlitwy z pastorem anglikańskim w godzinie swego męczeństwa.

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, wówczas katolicy przyjąć muszą, że to co dzieli katolików od protestantów – czyli wiara w ofiarny charakter Mszy, powszechne pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny, istotę katolickiego kapłaństwa, prymat jurysdykcyjny Biskupa Rzymu – ma w istocie nikłe znaczenie wobec tego, co ich łączy. „Wspólna przestrzeń duchowa jest większa niż bariery wyznaniowe, dzielące nas na progu III tysiąclecia. Jeżeli mimo podziałów chrześcijanie będą umieli coraz bardziej jednoczyć się na wspólnej modlitwie wokół Chrystusa, lepiej sobie uświadomią, jak bardzo nieznaczne jest to, co ich dzieli, w porównaniu z tym, co ich łączy” – przemówienie Jana Pawła II do przedstawicieli Światowej Federacji Luterańskiej, 9 grudnia 1999 r., DC 2219, s. 109.

    Muszą więc potępić postawę i przykład kapucyna Fidelisa z Sigmaringen (1578–1622), który umęczony został przez reformatorów protestanckich, do których posłano go jako misjonarza i z myślą o których napisał Mowę przeciwko protestanckim duchownym – poświęconą obronie Najświętszej Ofiary Mszy.

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, wówczas katolicy uznać muszą wartość świadectwa religijnego narodu żydowskiego. „Tak, moimi ustami Kościół katolicki uznaje wartość świadectwa waszego narodu” – mowa Jana Pawła II do społeczności żydowskiej Alzacji, 9 października 1998 r., DC 1971, s. 1027. Potępić więc muszą przykład Pedro de Arbues (1440–1485), Wielkiego Inkwizytora Aragonii, który umęczony został przez żydów z nienawiści do wiary katolickiej.

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, katolicy uznać muszą, iż po zmartwychwstaniu umarłych Bóg będzie zadowolony również z muzułmanów, oni zaś będą zadowoleni z Niego. „Sądzę, że my, chrześcijanie i muzułmanie, powinniśmy z radością uznać te wartości religijne, które są nam wspólne, i dziękować za nie Bogu. Wierzymy, że na końcu czasów Bóg będzie dla nas miłosiernym Sędzią i ufamy, że po zmartwychwstaniu On będzie z nas zadowolony i wiemy, że my będziemy zadowoleni z Niego” – mowa wygłoszona przez Jana Pawła II podczas spotkania z młodzieżą muzułmańską na stadionie w Casablance, 18 sierpnia 1985 r., DC 1903, s. 945.

    Muszą więc potępić postawę i przykład kapucyna Józefa z Leonessy (1556–1612), który pracował niezmordowanie w Konstantynopolu wśród chrześcijan, obróconych w niewolników przez wyznawców islamu. Wskutek swej gorliwości postawiony został przed sułtanem i oskarżony o znieważanie religii muzułmańskiej, przez trzy dni wisiał powieszony na haku za prawą rękę i prawą nogę. Katolicy potępić powinni również postawę Piotra z Majumy, zmarłego w roku 715 po trzydniowych torturach, na które skazano go za „znieważenie Mahometa i islamu”.

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, wówczas katolicy uznać muszą, że „państwo nie może rościć sobie prawa do narzucania lub zabraniania poszczególnej osobie lub wspólnocie wyznawania i publicznego praktykowania wiary”. „Państwo nie może rozciągać swej kompetencji, pośrednio lub bezpośrednio, na sferę religijnych przekonań ludzi. Nie może ono rościć sobie prawa do narzucania bądź zabraniania poszczególnej osobie lub wspólnocie wyznawania i publicznego praktykowania wiary” – orędzie Jana Pawła II na Światowy Dzień Pokoju w roku 1988, DC 1953, s. 2. Konsekwentnie potępić muszą postawę i przykład króla Francji Ludwika IX, który ze wszystkich sił ograniczał publiczne praktyki religii niechrześcijańskich.

    Jednakże Jozafat Kuncewicz kanonizowany został w roku 1867 przez Piusa IX, Pius XI poświęcił mu jedną ze swych encyklik, Kościół zaś wspomina go 14 listopada. Edmund Campion kanonizowany został przez Pawła VI w roku 1970, a Kościół oddaje mu cześć 1 grudnia. Fidelis z Sigmaringen kanonizowany został w roku 1746, a papież Klemens XIV określił go mianem „protomęczennika Propagandy Wiary”, Kościół zaś oddaje mu cześć 24 kwietnia. Pedro de Arbues kanonizowany został przez Piusa IX w roku 1867. Józef z Leonessy wyniesiony został do chwały ołtarzy przez Benedykta XIV w roku 1737, a jego wspomnienie liturgiczne przypada na 4 lutego, Pius IX ogłosił go patronem misji w Turcji. Święty Piotr z Majumy czczony jest przez Kościół 21 lutego. Co do św. króla Ludwika IX, jego dobrze znany przykład stanowi doskonałą ilustrację nauczania św. Piusa X.

    Jeśli Jan Paweł II jest naprawdę świętym, oznaczałoby to, iż w przypadku wszystkich wspomnianych wyżej osób popełniono poważny błąd i stanowili oni dla Kościoła bynajmniej nie przykład autentycznej świętości życia, ale zgorszenie – poprzez swą „nietolerancję” i „fanatyzm”. Sprzeczności tej nie sposób zignorować. Jedyny logiczny wniosek brzmieć musi następująco: Karol Wojtyła nie może być kanonizowany i akt, który ogłaszałby jego świętość wobec całego Kościoła, byłby kanonizacją fałszywą.

    za „The Angelus”, listopad 2013 tłum. Tomasz Maszczyk

  47. verizanus mówi

    Św. Jan Paweł II jest naprawdę świętym. Ja np. jako katolik wierzę w to (podobnie jak moi współbracia). Kanonizował go następca św. Piotra. To wystarczy. Wiadomo, że np. prawosławni mają ważne sakramenty, sukcesję apostolską. Anglikanie wierzą w Boskość Chrystusa Pana i w Trójcę Św. Nawet lefebrysći i inni mają wiele wspólnego z prawdziwym KK i w ogóle trudno wymieniać wszystkich, którzy mają coś wspólnego z prawdziwą wiarą. Czasem jest to np. tylko ważny chrzest. Wiadomo, że oni wszyscy (błędnie) uważają, że mają rację we wszystkim. We wszystkim nie mają. Jeśli chodzi o wiarę to jedynie KK, pod przewodem papieża i biskupów będących z nim w jedności.

  48. Paweł mówi

    Prawosławni nie mają żadnej jurysdykcji, jeżeli mają ważne sakramenty to tylko na zasadzie, że Kościół uzupełnia jurysdykcję że względu na dobro dusz nieświadomych, że są w schizmie, nazywa się to „Ecllesia suplet”, jeśli dobrze pamiętam.
    Nie istnieje coś takiego jak lefebryści, żyje Pan chyba w jakiejś odmiennej rzeczywistości, proszę podać jeden dokument Stolicy Apostolskiej, który używa takiego określenia.
    Pana wiara w świętość JPII jest pozbawiona jakichkolwiek racjonalnych podstaw i opiera się na ślepej wierze w akt prawny. Taka wiara nie jest wiarą Ewangelii.

  49. verizanus mówi

    @ Paweł Ecclesia supplet dotyczy tylko jurysdykcji, jeśli z jakichś powodów coś było nie tak. Ale nie ma wpływu na ważność. Prawosławni mają sukcesję apostolską a więc ważne świecenia z wszystkimi tego konsekwencjami. Lefebryści to pewne określenie popularne tak jak np luteranie (czy inaczej Kościół Augsburski),. czy kalwini np Kościół Reformowany czy jakoś tak. Dziś już często w dokumentach oficjalnych nie mówi się o nich nawet jako o heretykach a wręcz jako „braciach odłączonych”, pewne stanowisko zostało złagodzone, a i tak tego nie potrafią docenić. (lefebryści pojawili się już w czasach łagodności). Wierzę w świętość wszystkich kanonizowanych przez Kościół (następcę św. Piotra) świętych w różnoraki sposób na przestrzeni wieków.

  50. Paweł mówi

    To jest herezja materialna potępiona przez Piusa VI w „Auctorem Fidei”, papież powtarza za Soborem Trydenckim: „37. Zdanie, że jurysdykcja spowiedzi nie jest konieczna do ważnego rozgrzeszani – jest fałszywe, zuchwałe, zgubne, obraźliwe dla Soboru Trydenckiego i błędne.”
    Pan nie ma pojęcia o czym pisze.

  51. verizanus mówi

    @ Paweł do spowiedzi jurysdykcja jest potrzebna, stąd w szczególnych przypadkach może być zastosowane „ecclesia suplet” (to ma zastosowanie POZA NORMALNYM TRYBEM, tak najogólniej). Do ważności chrztu nie. tak samo np. ważnie wyświęcony ksiądz, zawsze skutecznie może wypowiedzieć słowa konsekracji, nawet jeśli to zrobi niegodziwie.

  52. Paweł mówi

    W porządku, ale Pan wyżej pisał wyraźnie o ważności sakramentów w ogóle w prawosławiu, otóż jest to temat złożony i na pewno nie taki jak Pan go przedstawił.
    Argument z chrztem bezzasadny, bo i poganin może ważnie ochrzcić, co to w ogóle ma do rzeczy? Czy Pan myśli nad tym co pisze? Dzieli nas ogromna przepaść od wszystkich schizmatyków i heretyków, a wypowiedzi Jana Pawła II są po prostu bluźniercze i występują przeciwko I przykazaniu.
    Argument z księdzem też absurdalny, bo i ksiądz na czarnych Mszach też może wzbudzić w sobie intencje czynienia tego co czyni Kościół i niegodziwie sprowadzić Pana Jezusa na ołtarz. Pana argumenty mają wartość zerową.

  53. Paweł mówi

    Znów komentarz nie przeszedł, zamieszczam ponownie:
    W porządku, ale Pan wyżej pisał wyraźnie o ważności sakramentów w ogóle w prawosławiu, otóż jest to temat złożony i na pewno nie taki jak Pan go przedstawił.
    Argument z chrztem bezzasadny, bo i poganin może ważnie ochrzcić, co to w ogóle ma do rzeczy? Czy Pan myśli nad tym co pisze? Dzieli nas ogromna przepaść od wszystkich schizmatyków i heretyków, a wypowiedzi Jana Pawła II są po prostu bluźniercze i występują przeciwko I przykazaniu (nie trzeba czcić innego boga, żeby przeciwstawić temu przykazaniu, wystarczy, że zaprzeczy się jedynozbawczości wiary katolickiej).
    Argument z księdzem też absurdalny, bo i ksiądz na czarnych Mszach też może wzbudzić w sobie intencje czynienia tego co czyni Kościół i niegodziwie sprowadzić Pana Jezusa na ołtarz. Pana argumenty mają wartość zerową, może Pan dalej brnąć w sofistyce i dialektyce, ale nie zmieni to rzeczywistości.

  54. Paweł mówi

    Po raz trzeci nie przeszedł mój komentarz, spróbuję ostatni raz:
    W porządku, ale Pan wyżej pisał wyraźnie o ważności sakramentów w ogóle w prawosławiu, otóż jest to temat złożony i na pewno nie taki jak Pan go przedstawił.
    Argument z chrztem bezzasadny, bo i poganin może ważnie ochrzcić, co to w ogóle ma do rzeczy? Czy Pan myśli nad tym co pisze? Dzieli nas ogromna przepaść od wszystkich schizmatyków i heretyków, a wypowiedzi Jana Pawła II są po prostu bluźniercze i występują przeciwko I przykazaniu (nie trzeba czcić innego boga, żeby przeciwstawić temu przykazaniu, wystarczy, że zaprzeczy się jedynozbawczości wiary katolickiej).
    Argument z księdzem też absurdalny, bo i ksiądz na czarnych Mszach też może wzbudzić w sobie intencje czynienia tego co czyni Kościół i niegodziwie sprowadzić Pana Jezusa na ołtarz. Pana argumenty mają wartość zerową, może Pan dalej brnąć w sofistyce i dialektyce, ale nie zmieni to rzeczywistości.

  55. verizanus mówi

    @ Paweł Wymieniając myśli na forum zdaję sobie sprawę, że nie zawsze ten z którym je wymieniam zawsze jest w stanie wszystko pojąć. Bardziej tu chodzi o postronnych czytelników, żeby ich jakieś zło nie uwiodło. Zresztą dziś w necie każdy wiele rzeczy może sam zweryfikować. Ogólnie rzecz biorąc dla katolików Jan Paweł II jest świętym. Czy to się jakimś sekciarzom podoba czy nie. Oni mają swoich mędrków. Kościół katolicki ma swoich biskupów (nie wszyscy są ok, bo niestety jest też inwigilacja wrogów, sporo zła, chyb jak często w historii KK), swoje uniwerki (też co prawda ostatnio osłabione), zakony itd. Wszystkie te słabości jakie są wśród ludzi Kościoła nie zmieniają faktu, że tylko tam jest prawda potrzebna do zbawienia, tylko tam właściwa interpretacja Pisma Św. Każdy sobór katolicki jest tak samo ważny. Od jerozolimskiego (tego z Dziejów Apostolskich), poprzez nicejskie, laterańskie, wiele innych aż do Vat II. Każdy papież jest namiestnikiem Chrystusa w swoich czasach, a ci papieże, którzy zostali kanonizowani z pewnością są świętymi.
    P.S. Z komentarzami na wprawo.pl często coś jest nie tak. Było to już sygnalizowane wiele razy… są tacy, których to zniechęcało, ale cóż… Albo słabo na portalu z informatykami, albo jakieś służby….;).

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.