Pan X: Wybory w cieniu epidemii, czyli jak oszukać opozycję
Okres przedwyborczy został sprowadzony do kompletnego absurdu. Jarosław Kaczyński nazywany niesłusznie „dyktatorem” chce demokratycznych wyborów, a opozycja demokratyczna dla której prawo głosu ludu jest religią nie chce ich przeprowadzenia. Jeżeli opozycja będzie dalej ładnie prosić o przesunięcie wyborów to „szeregowy poseł” być może wysłucha i przesunie wybory, nawet o 20 lat.
Całokształt walki z epidemią w wykonaniu PiS oceniam w miarę dobrze, wszak błędów się nie ustrzegli. W tym miejscu skupmy się na samych wyborach. Demokracja ma to do siebie, że pierwsze skrzypce odgrywa w niej demos. W związku z tym trzeba przypodobać się wyborcom. Jak to zrobić? Jedną z możliwości jest pozwolenie opozycji uwierzyć, że chce się przeprowadzić wybory. Od roku 2015 pan Kaczyński robi z opozycją co chce i byłoby głupotą sądzić, że on naprawdę w maju chce przeprowadzić wybory.
A gdyby do nich doprowadzono to w jaki niby sposób PiS miałby na tym coś ugrać? Mówi się, że za kilka miesięcy sytuacja będzie katastrofalna i PiS przegra w przedbiegach. Być może. Ale popatrzmy na to na chłodno. Kto chciałby rządzić w czasie katastrofy? Jeśli przyjąć, że czekają nas chwile grozy, to PiS-owi na zwycięstwie zależeć nie powinno.
Wczoraj pojawiły się „sensacyjne” informacje o rebelii Jarosława Gowina. Zacząłem się zastanawiać czy to na poważnie.
Niektóre media i politycy opozycji już widzą Jarosława Gowina w roli premiera rządu opozycyjnego, który stworzą po rozpadzie obecnego. Inni wieszczą całkowity upadek PiSu. Nastał sądny dzień. Na konferencji prasowej minister Gowin powiedział, że nie poprze rządowego projektu o wyborach korespondencyjnych i jednocześnie poinformował o złożeniu projektu zmieniającego konstytucję. Po prostu oniemiałem. To tylko podkręciło i jednocześnie podzieliło opozycję. Jedni przyklasnęli widząc upadek „dyktatora”, inni uważają, że to podstęp.
Już drugi tydzień zastanawiałem się co z tymi wyborami i co chce ugrać Jarosław Kaczyński? Ostatnie 24 godziny wiele wyjaśniły. Prezes chce całkowicie skompromitować opozycję i odtrąbić tryumf. Mało tego. Jestem pewien, że nawet w PiS-ie większość działaczy uważa, że walka o majowe wybory to nie jest podstęp. W mojej ocenia ekipa rządząca nie wprowadza ani stanu wyjątkowego, ani stanu klęski żywiołowej, bo nie ma ku temu realnych podstaw, a gdyby bez powodu taki stan wprowadzono to wtedy można by ich pociągnąć do odpowiedzialności. Ustawa z 2008 roku wprowadza do prawa pojęcie „stanu epidemii” właśnie po to, żeby nie wprowadzać ani stanu wyjątkowego, ani stanu klęski żywiołowej.
Jakie są możliwe scenariusze?
1. PiS proponuje wybory korespondencyjne. Zorganizowanie graniczy z cudem. By mieć pewność, że Sejm odrzuci ów projekt potrzebna jest „rebelia” Gowina. Efekt? Jarosław Kaczyński jest czysty jak łza.
2. Jarosław Gowin proponuje zmianę w konstytucji. Ciekaw jestem czy pod pretekstem wydłużenia kadencji Andrzeja Dudy o 2 lata nie zostanie przemycony inny projekt korzystny dla ekipy władzy. Jeżeli opozycja poprze zmiany to „szeregowy poseł wygrywa”. W dobie odczuwanego kryzysu gospodarczego Jarosław ma spokój z wyborami na 2 lata, a opozycja traci oręż do ataków.
Do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 głosów i musi się odbyć za zgodą największych sił w parlamencie. W momencie gdy opozycja będzie przeciw to zostanie rozjechana medialnie za sparaliżowanie funkcjonowania państwa, a emocje w społeczeństwie zostaną podgrzane do czerwoności.
A teraz wnioski. Jeśli opozycja odrzuci projekt głosownia korespondencyjnego i poprawkę do konstytucji, to wybory się nie odbędą, zwłaszcza że poszczególne samorządy odmawiają przeprowadzenia wyborów. Kto na tym wygrywa? Z całą pewnością nie opozycja. W chwili zakończenia kadencji prezydenta obowiązki przejmuje marszałek Sejmu z PiS-u, o paraliż łatwo będzie oskarżyć opozycję, prezes Kaczyński na białym koniu wjedzie do Parlamentu.
Przeczytaj także:
Wesoło mi jak tym ze zdjęcia,choć bliżej mi do wyklęcia ,przez mędrców syjonu