Tak Ministerstwo Infrastruktury poluje na kierowców i stacje diagnostyczne!
Pod koniec zeszłego roku Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz stowarzyszenia związane z transportem drogowym i stacjami diagnostycznymi pojazdów twierdziły, że rząd, a dokładniej Ministerstwo Infrastruktury przepycha przez Sejm nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym, gdzie postarano się o likwidację prywatnych SKP (stacji kontroli pojazdów), narzucono nowe ukryte podatki, nowe opłaty, a te wyciągnięte miały być z kieszeni każdego użytkownika motorów, samochodów czy ciężarówek do transportu krajowego i międzynarodowego.
O co chodzi? Każdy z kierowców raz w roku odwiedza stację kontroli pojazdów, płaci nieco ponad 100 zł przy małym osobowym aucie i wyjeżdża. Ten taryfikator nie zmienił się od niemal 15 lat, kiedy w tym czasie ceny wszystkiego (dosłownie) wzrosły o około 30 proc. Teraz diagności mieliby płacić dodatkowo za każdy przebadany samochód. Podobnie właściciele pojazdów, za każde obligatoryjne badanie, nowy haracz.
Finalnie w grudnie zeszłego roku tuż przed głosowaniem nowelizacji Prawa o ruchu drogowym na mównicę sejmową wszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński, pogroził palcem i projekt zablokował. Skąd jednak pojawiają się takie legislacyjne potworki?
Kilka danych dla osób myślących. W Unii Europejskiej rynek diagnostyczny zdominowany jest przez firmy niemieckie, którym zależy także na przejęciu rynku polskiego. Po drugie, najwięcej nowych opłat spadłoby na użytkowników TIR-ów z firm przewozowych. Otóż obecnie Polska zagarnęła 25 proc. całego transportu drogowego w Unii Europejskiej. Broni się przed tym zwłaszcza Francja i Niemcy. Tylko dlaczego rękami polskiego z nazwy Ministerstwa Infrastruktury? A jeśli już prezes Kaczyński wyłapuje takie zagrożenia i blokuje, to co z konsekwencjami dla sprawców?
Polscy przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów są ostatnim rynkiem w Europie środkowo-wschodniej jaki oparł się hegemonii niemieckiej. Nie dopatrując się tak daleko idących zmian skutkujących przejęciem tego rynku przez konsorcja niemieckie należy wskazać, że firmy te są także apetycznym kąskiem dla potencjalnego nowego operatora krajowego. Firmy te finansowo zostały zamrożone 14 lat temu, kiedy to po raz ostatni przeprowadzona była regulacja cen urzędowych za badania techniczne – informował Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Jeśli nadal systemem badań technicznych pojazdów w Polsce, mają się zajmować te same osoby, które wprowadziły pod obrady Sejmu projekt ustawy Prawo o ruchu drogowym zatrzymany przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a więc propozycje zniszczenia polskiego systemu badań technicznych pojazdów, to przyszłość stacji kontroli pojazdów rysuje się w czarnych kolorach – mówił z kolei Kazimierz Zbylut, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Stacji Kontroli Pojazdów.
PRZECZYTAJ: Branża futerkowa pod ekologicznym odstrzałem
Panie Kaczyński, raz już Pana przyjaciel, poseł Krzysztof Czabański, wprowadzał zakaz likwidacji branży futrzarskiej, robiąc tym samym dobrze niemieckim firmom utylizacyjnym. Nie udało się. Teraz urzędnicy z Pana stajni chcą dorzynać polski transport i diagnostykę pojazdów, żeby zrobić dobrze Niemcom? Może warto, by kilka głów poleciało dla przykładu?
Przeczytaj także:
Jak twierdzą niektórzy, Niemcy spróbują doprowadzić w tym roku do „przesilenia” rządowego i odzyskania władzy, bo przecież nie zrezygnowały z wasalizacji Polski, tylko chwilowo zostały zepchnięte do defensywy, po przejęciu władzy przez PiS. Czyżby zabójstwo Adamowicza było elementem niemieckiego planu?