Katarzyna TS: Jak Rózia i Tadeusz fabrykowali żydowskich obrońców Rzeczpospolitej
Czytanie przedwojennych gazet to kapitalna odtrutka na serwowane nam dziś opowieści dziwnej treści. Szczególnie interesujące są zamieszczane w tych gazetach informacje o procesach sądowych, które demaskują obecną, zakłamaną narrację o relacjach polsko-żydowskich. Dzięki przedwojennej prasie, a konkretnie dzięki „Gońcowi Częstochowskiemu”, mogłam napisać felieton odkłamujący żydowskie bajki o tzw. pogromie w Przytyku w 1936 roku. Teraz pora na żydowskich obrońców Rzeczpospolitej, których dziś lansuje prezydent Duda. Czytając „Gońca Częstochowskiego” uśmiałam się do łez, gdy zobaczyłam skąd się wzięli. Okazuje się, że część z nich sfabrykowali Rózia Gut i Tadeusz Dolleczek wraz z kilkoma żydowskimi naganiaczami oraz polskimi urzędnikami-łapówkarzami. Ale zanim to opiszę, rzućmy okiem na dzisiejszą propagandę.
„Polacy żydowskiego pochodzenia walczyli o wolność Rzeczpospolitej. Walczyli, żeby była państwem niepodległym, dlatego wstępowali do Legionów, dlatego walczyli o wolność Polski w wojnie 1920 roku. Chciałbym, żeby to święto 100-lecia odzyskania niepodległości było świętem wspólnym, naszym, nas wszystkich razem, wszystkich tych, dla których Polska jest drogą, Polska niepodległa, Rzeczpospolita, którą ja nazywam i zawsze chciałbym nazywać Rzeczpospolitą Przyjaciół, w której razem mieszkamy i razem możemy się nią cieszyć” – powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości zapalenia świec chanukowych w Pałacu Prezydenckim w grudniu 2017 roku.
„Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów (…)1000 lat historii, w której Polacy, polscy obywatele narodowości żydowskiej stawali w obronie Rzeczypospolitej: w powstaniach, wojnach 1920 i 1939 roku, całej II wojnie światowej. Na różnych frontach: zachodnim i wschodnim, w Polskim Wojsku. W kampanii wrześniowej, w Powstaniu Warszawskim. Wszędzie tam byli, ramię w ramię walczono za wolność Polski. Razem przelewano krew” – to fragment przemówienia prezydenta podczas rocznicy tzw. pogromu w Kielcach wygłoszone w 2016 roku. Czy po takich przemówieniach dziwi kogoś, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało dotację w wysokości 130 tys. złotych na wystawienie spektaklu „Pamiętnik Żyda Legionisty”?
A teraz spójrzmy, co w sprawie żydowskich obrońców Rzeczpospolitej robi Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. W dniach 3-5 sierpnia w Dukli odbyła się konferencja naukowa „Niepodległa wielokulturowa” zorganizowana przez Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Dziedzictwa Żydów Ziemi Dukielskiej „Sztetl Dukla”. Muzeum POLIN objęło tę imprezę swoim patronatem. Celem konferencji było „przypomnienie o udziale mniejszości w walce o niepodległość oraz w budowaniu nowej, wolnej Polski”. Projekt został dofinansowany ze środków Marszałka Województwa Podkarpackiego.
Jaki przekaz dociera do nieznających historii osób po wysłuchaniu przemówień prezydenta Dudy wspartych spektaklem o Żydzie-legioniście i informacją o konferencji „Niepodległa wielokulturowa”? Jest to przekaz następujący: gdyby nie żydowscy obrońcy Rzeczpospolitej, to Polska nie odzyskałaby niepodległości.
Czy tak było naprawdę? Oczywiście, że nie. Większość Żydów nie była zainteresowana niepodległą Rzeczpospolitą. Wprost przeciwnie. Nie będę tu opisywać żydowskich działań mających na celu storpedowanie powstania niepodległego państwa polskiego, bo to temat na osobny felieton. Skupmy się na wątku Żydów, którzy postanowili walczyć o niepodległość Polski.
Ilu Żydów wstąpiło do Legionów? Według informacji, które znalazłam na stronie Forum Żydów Polskich, w ocalałym (niekompletnym) zespole Centralnego Biura Werbunkowego Naczelnego Komitetu Narodowego w Krakowie, znajdującym się w Centralnym Archiwum Wojskowym i zawierającym informacje z lat 1915-1916, od początku maja 1915 do końca października 1916 znajduje się 128 zgłoszeń osób wyznania mojżeszowego oraz 2 karty ochotników wyznania izraelickiego. Kolejne (niekompletne) dane dotyczą strat osobowych Legionów (72 Żydów) oraz odznaczeń za waleczność. Wśród żołnierzy II i III Brygady Legionów Krzyżem lub Medalem Niepodległości odznaczono 222 Żydów-legionistów. Ogółem w Legionach służyło „co najmniej 378 Żydów” (Anka Grupińska, Bogna Burska: Żydzi Warszawy 1861–1943. Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2003). I chociaż nikt przy zdrowych zmysłach nie może negować bohaterstwa i poświęcenia tych ludzi dla odzyskania niepodległości Polski, to przecież przy trzech milionach Żydów zamieszkujących tereny Rzeczpospolitej jest to kropla w morzu. Tymczasem obraz, jaki dziś nam się maluje, wygląda tak: WIĘKSZOŚĆ Żydów walczyła o niepodległość Polski.
Skąd wzięło się to mrowie żydowskich obrońców Rzeczpospolitej? Odpowiedź znajdujemy w „Gońcu Częstochowskim” z 9 marca 1938 roku w artykule pt. „Jak lwowska Esterka fabrykowała legię żydowskich „inwalidów wojennych”, którzy nigdy w wojsku nie służyli”.
„Ze Lwowa donoszą: Przed sądem okręgowym odbędzie się niebawem jedna z najbardziej sensacyjnych spraw karnych o wybitnym posmaku kryminalistyki semickiej. Akt oskarżenia w tej sprawie obejmuje 172 strony pism maszynowego. Na ławie oskarżonych zasiądzie 58 osób, m.in. 5-ciu urzędników lwowskiego starostwa powiatowego: Jan Spychała, Eugeniusz Strzelbicki, Tadeusz Dolleczek, Józef Fabry i Stanisław Damm. (…) Oprócz urzędników zasiądzie na ławie oskarżonych 53 żydów, oskarżonych o nakłanianie urzędników do zbrodni” – informuje „Goniec Częstochowski”.
O co chodzi? Chodzi o biznes, który zainicjowali urzędnik starostwa Tadeusz Dolleczek i jego żydowska przyjaciółka Rózia Gut, polegający na wyrabianiu papierów dla rzekomych wojskowych inwalidów wojennych, którzy z tego tytułu otrzymywali od państwa polskiego odszkodowanie i comiesięczną rentę. Rzekomi inwalidzi rekrutowali się „z niższych i najniższych warstw żydowskich”. W proceder włączyli się żydowscy naganiacze i polscy urzędnicy referatu inwalidzkiego. Jak wyglądała ta zabawa?
„Naganiacz łapał np. żyda, który podczas wojny nigdy w wojsku nie był, ale przy przechodzeniu przez podwórze raniła go w nogę zabłąkana kula. Urzędnicy, otrzymawszy łapówkę [200 do 700 złotych], wklejali do protokołu nową kartę i wpisywali podanie Izaaka, a potem powoływali go do komisji lekarskiej. Lekarz orzekał, że niezdolność do pracy wynosi „0 proc.”, ale przekupni urzędnicy przed zerem wpisywali „10” i Izaak stawał się 100-procentowym inwalidą. Wreszcie dopisywali, że stan jego zdrowia uległ pogorszeniu podczas służby w wojsku polskim. I Izaak dostawał 5.000 zł zaległości i comiesięczna rentę, która mu dopomagała w prowadzeniu handlu” – czytamy w artykule.
Analogiczna sytuacja miała miejsce w starostwie w Nadwórnej. „Jest pewne, że Rzplita dołożyła do tego interesu żydowskich inwalidów wojennych setki tysięcy złotych” – pisze autor artykułu. Proceder trwał kilka lat, a w końcu żydowskich „inwalidów” namnożyło się tak wielu, że „sprawa się rypła”.
„Goniec Częstochowski” zwraca też uwagę na to, w jaki sposób rzekomi żydowscy inwalidzi wojenni byli wykorzystywani do budowania propagandowego przekazu, który dziś pobrzmiewa w słowach prezydenta Dudy. Żydowscy oszuści, którym wydano sfałszowane papiery, „byli otaczani przez prasę żydowska nimbem bohaterstwa (…) całe żydostwo polskie, wysuwające tych inwalidów żydów jako widomy znak „ofiarnej krwi żydów w obronie niepodległości Polski” starało się im o wszelkie możliwe koncesje i pomoc, oczywiście na koszt skarbu” – pisze „Goniec Częstochowski”.
Przyznacie, że obraz wyłaniający się z artykułu zamieszczonego w przedwojennej prasie nie pasuje do ckliwych laurek prezydenta Dudy i konferencji przypominającej „o udziale mniejszości w walce o niepodległość oraz w budowaniu nowej, wolnej Polski”. Znaj proporcją, mocium panie. Nikt nie neguje, że ułamek procenta polskich Żydów walczył o niepodległość Rzeczpospolitej. Ale budowanie narracji w stylu „obywatele narodowości żydowskiej stawali w obronie Rzeczypospolitej” sugeruje, że była to zasada, a nie wyjątek. Jest to poważne nadużycie, które wywołuje sprzeciw. Każda manipulacja wywołuje sprzeciw. Trzeba ten sprzeciw nie tylko wyrazić, ale też uzasadnić odwołując się do faktów. I wtedy jest inna rozmowa.
Lansowane dziś opowieści dziwnej treści o relacjach polsko-żydowskich to po prostu ordynarne kłamstwo. Walenie pałką antysemityzmu tych, którzy to pokazują, jest żałosną próbą obrony łgarstw sprzedawanych opinii publicznej. Ale na kłamstwach daleko zajechać się nie da. Zawsze w końcu ktoś powie, że „król jest nagi”. I wtedy kłamca zostaje z gołą d…ą. Dlatego czytajmy prasę przedwojenną. Tam są perełki, o których nie śniło się prezydentowi Dudzie i aktywistom z Muzeum POLIN.
Skąd wzięli się wychwalani przez @prezydentpl żydowscy obrońcy niepodległości Rzeczpospolitej? Wyprodukowała ich Rózia Gut i jej żydowscy koledzy oraz polscy urzędnicy-łapówkarze. („Goniec Częstochowski”, 1938) ??? pic.twitter.com/8XOJXuOwmz
— Katarzyna TS (@katarzyna_ts) 19 sierpnia 2018
Przeczytaj też:
Katarzyna TS: „Szawua tow” jako promocja polskiej kultury z ministerialną dotacją w tle
Dobre!
i tak to towarzysz kornhauser z unii wolnosci budje nam Polin,a ludek milczy jak zaklety i pewnie znowu tego buca i zdrajce z unii wolnosci wybierze na prezydenta polin
http://prawy.pl/55795-bitwa-warszawska-bez-udzialu-zolnierzy-pochodzenia-zydowskiego-zapobiegliwosc-gen-sosnkowskiego-ocalila-polakow-przed-kleska/
Brawo! Szacunek za odwagę i ciekawy tekst.
W wojnie polsko-bolszewickiej, także po stronie polskiej brali udział Żydzi, jednak w najbardziej decydującym momencie Bitwa Warszawska odbyła się bez udziału żołnierzy pochodzenia żydowskiego – zapobiegliwość gen. Sosnkowskiego ocaliła Polaków przed klęską. http://prawy.pl/55795-bitwa-warszawska-bez-udzialu-zolnierzy-pochodzenia-zydowskiego-zapobiegliwosc-gen-sosnkowskiego-ocalila-polakow-przed-kleska/
16 sierpnia 1920 r. w kluczowym momencie wojny polsko-bolszewickiej minister spraw wojskowych gen. Kazimierz Sosnkowski zdecydował o internowaniu tysięcy oficerów i żołnierzy pochodzenia żydowskiego w obozie w Jabłonnej. Generał obawiał się, iż żołnierze ci przejdą na stronę wroga i dlatego wydał taki rozkaz. W czasie tej wojny oddziały żydowskie często wykazywały się tchórzostwem lub przechodziły na stronę bolszewików. Wojsko Polskie było też atakowane przez Żydów zamieszkujących tereny do których zbliżały się wojska bolszewickie, podobnie było po 17-ym września 1939 r.
Można więc stwierdzić w świetle tych faktów, że niepodległość uzyskaliśmy, nie dzięki Żydom, tylko wbrew działaniom „polakożerczych” środowisk żydowskich.
. To, czego dopuścili się wobec Polaków Żydzi na Kresach po 17 września 1939 roku miało charakter zbrodni. I tak było to w swoim czasie powszechnie postrzegane wśród Polaków na czele z premierem rządu RP na Emigracji generałem Władysławem Sikorskim. 11 czerwca 1942 roku, odpowiadając we własnoręcznie pisanej depeszy na oświadczenie przedstawicieli Agencji Żydowskiej, gen. Sikorski otwarcie zapytał:
„Dlaczego jednak dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich się wobec Polski i polskich obywateli dopuszczali przez cały czas okupacji sowieckiej?” Odpowiedzi do dzisiaj brak. https://wolna-polska.pl/wiadomosci/prof-jerzy-robert-nowak-przemilczane-zbrodnie-zydowskie-polakach-2016-10
Dowódca AK, gen. Stefan Rowecki-„Grot”, 25 września 1941 r. napisał, „ Żydzi są dla NKWD nieocenionym wprost biczem przeciw ludności polskiej”.