M. Skalski: Wielka gra Roberta Bąkiewicza
„Gdyby prezes Bąkiewicz hipotetycznie miał się stać politykiem PiS-u, to niżej podpisany również byłby pierwszym, który to skrytykuje” – pisał na łamach Mediów Narodowych niejaki Marcin Skalski w tekście „Czy Bosak i Winnicki zdradzili ideały narodowe?”. Okazuje się jednak, że była to zapowiedź nazbyt optymistyczna, Robert Bąkiewicz zasłużył bowiem na krytykę już teraz, czyli zanim jeszcze zostanie politykiem PiS-u. O co, zresztą, coraz częściej jest podejrzewany przez niedobrych ludzi.
Od Bąkiewicza do Bądruszkiewicza
Zbieżność nazwisk autora tamtego oraz poniższego tekstu jest nieprzypadkowa. Rzeczywiście krytyka Ruchu Narodowego oraz Konfederacji była przez Roberta Bąkiewicza i jego świtę mile widziana. Jak się po czasie okazało, bez znaczenia było jednak to, czy krytyka ta była rzetelna czy też nie. Można było ją zresztą przeczytać również w tekście „Wielka gra Roberta Winnickiego”, którego autor pozostaje ten sam, co niżej tu podpisany. Jednak, jak już wiemy po upływie czasu, intencje autora
(i obecnego tu narratora) oraz redakcji Mediów Narodowych były zupełnie inne. Własną „wielką grę” na miarę swego podlaskiego pierwowzoru z Ministerstwa Cyfryzacji prowadzi bowiem sam Robert Bąkiewicz. O tym jednak dalej.
Tymczasem, obietnicy rozliczenia Roberta Bąkiewicza ze wspomnianego na początku artykułu niestety nie można spełnić, a przynajmniej nie na łamach Mediów Narodowych. Wystarczyła bowiem publicznie zgłoszona propozycja wzbogacenia patriotycznej oferty na 11 listopada w postaci marszu organizowanego przez pana Jacka Międlara, a dostęp do panelu administratora na portalu Mediów Narodowych został odebrany po niecałych trzech godzinach (dokładnie 2 godz. 56 minut; patrz: strzałki na screenach) autorowi czytanego przez Państwa tekstu. Jest to o tyle dziwne, że hipotetyczny marsz pana Jacka Międlara byłby ofertą dla tych z patriotów, których razi działalność Roberta Bąkiewicza, a takich jest, nie da się ukryć, coraz więcej. Kto by więc chciał, ten nadal mógłby przecież uczestniczyć w organizowanej dotychczas przez Roberta Bą(drusz)kiewicza imprezie.
Podkreślmy przy tym, że nie chodzi o sam fakt, iż Robert Bąkiewicz brał pieniądze od agend rządowych, gdy u władzy jest PiS. Brać – nie kwitować, to powinno być motto każdego narodowca w takiej sytuacji. Przyznajmy uczciwie, że branie pieniędzy niczego jeszcze nie dowodzi.
Cóż jednak rzec, gdy Robert Bąkiewicz przypuszcza atak pod jakże prymitywnym, typowym dla PiS-u, antykatolickim („VIII. Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”) i zupełnie bezpodstawnym pretekstem ujawniania „ruskiej onucy” na kogoś, kto jeszcze przed chwilą był dla niego zupełnie strawny, bo akurat krytykował Konfederację. Co więcej, na kogoś, czyje poglądy na stosunki polsko-rosyjskie również doskonale znał. Finalnie okazało się zresztą, że „ruskie onuce” – cóż za zaskoczenie! – w kwestii rzekomej „rezygnacji” z ruskiego gazu miały rację. Ruski gaz nadal bierzemy, tylko od pośredników, którzy oczywiście nie pomagają nam charytatywnie, niczym Polska Ukrainie. Puszczony w ten sposób smrodliwy bąk pozostawił więc po sobie wyjątkowo niemiłe wrażenie.
Damnatio memoriae
Z kolei dziarscy „komsomolcy” z Mediów Narodowych przystąpili w pocie czoła do usuwania publikowanych przez kilka ostatnich lat artykułów zbrodniarza Marcina Skalskiego i to nawet tych, które w swoim czasie rozpracowywały wrażą Konfederację i Ruch Narodowy. Natomiast Robert Winnicki, ponoć obrażony i swego czasu o nie wściekły, może ostatecznie podziękować za doprowadzenie do ich usunięcia, ponieważ są one dostępne jedynie przez witrynę WebArchive (screen z prawej; patrz też: identyczne adresy wskazane przez strzałki), o czym z kolei geniusze z Mediów Narodowych zdają się zapominać lub po prostu nie ogarniać swoimi rozumkami.
Tym samym współpraca Roberta Bą(drusz)kiewicza ze zbrodniarzem Skalskim skończyła się niemal tak symbolicznie, jak symboliczne były retusze zdjęcia Stalina z Jeżowem po dużo bardziej gwałtownym zerwaniu współpracy przez dwójkę rzeczonych delikwentów. Bą(drusz)kiewicz może dalej niepodzielnie rządzić Mediami Narodowymi niczym Stalin w ZSRR, zaś Skalski musi dokonywać swoich zbrodni gdzie indziej, co akurat nie było dane jego alter ego. Jeżow wszak, wkrótce po aresztowaniu, ulotnił się na ochotnika do atmosfery przez komin krematorium Cmentarza Dońskiego w Moskwie. „A kto umarł, ten nie żyje”.
I tak, Generalissimus Bąkiewicz, odczuwając odpowiedzialność za dolę mas robotniczo-chłopskich, zmuszony był wybudzić z letargu zaufanych siepaczy polujących na wrażego kontrrewolucjonistę o jakże podejrzanym nazwisku Grzegorz Braun. Wróg bowiem nie śpi. Okazuje się również, że ów Braun – choć podobno patriota – ma na sumieniu niewybaczalne zbrodnie, ponieważ nie tylko nie popiera Ukrainy, ale też ośmiela się pytać o koszty i nazywać „tymczasowych” uchodźców mianem przesiedleńców. Dlatego i na niego znalazł się paragraf – pewien człowiek deklarujący poparcie dla zdrajcy Brauna napisał w internecie coś brzydkiego, a Braun nie dość, że go nie powstrzymał, to jeszcze nawet o tym nie wiedział. Doceńmy zarazem, że choć zastosowana tu odpowiedzialność zbiorowa jest Cywilizacji Łacińskiej obca, to red. Jelonek przynajmniej zna po łacinie aż dwa słowa: nihil novi. Może dlatego, że tego typu standardy to w jego przypadku również nihil novi.
Nasza Święta Wiara
Przemilczmy przy tym litościwie fakt, że na Ukrainie codziennie giną ludzie, a Braun i reszta Konfederacji nic z tym nie robią. A przecież Robert Bąkiewicz zadekretował: „Z oczywistych powodów bierzemy udział w tej wojnie”. Bąkiewicz locuta, causa finta, więc kto Polak, niech szykuje się na wojnę, a przy okazji niech wpłaci datek na Media Narodowe, zanim zdąży zginąć, bo redakcja w końcu z czegoś żyć musi. Reszta narodu ewentualnie żyć może, byle płaciła. W końcu ta wojna jest też „nasza”, czyż nie?
Doniosłość momentu dziejowego jest ponadto tak wielka, a konieczność pacyfikacji Grzegorza Brauna na tyle niezbędna, że Robert Bą(drusz)kiewicz zawiesił nawet zasady „naszej Świętej Wiary” i pozwolił na bezszelestny powrót w progi Mediów Narodowych red. Jelonkowi. Próżno bowiem szukać jakiegoś jelonkowego (uwaga, znów łacina!) mea culpa wyrażonego publicznie za poglądy, których rozpowszechnianie stało się przyczyną rozstania tego fanatycznie bezstronnego dziennikarza z jego starym-nowym szefem. „Nasza Święta Wiara” musiała więc ustąpić dużo ważniejszym pryncypiom, na czele z demaskowaniem Grzegorza Brauna jako wyjątkowo niedobrego ludzia. Ale w końcu kto bogatemu zabroni?
Wołyńskie niesnaski 1943 roku
Pozostaje jeszcze małe „aj-waj” w postaci sąsiedzkiej sprzeczki na Wołyniu w latach ’40, zwanej przez antyukraińskich złośliwców, w tym zapewne także i Grzegorza Brauna, ludobójstwem. Jednak i temu zaradzi Słońce Pruszkowa spod samej Warsiawy:
“Oczywiście, pozostaje ważna kwestia dotycząca tego jak będzie wyglądała ukraińska tożsamość i patriotyzm, na kształt których wpłynie właśnie ta wojna. Wszystko wskazuje na to, że nie będą one budowane na resentymencie antypolskim, tylko na resentymencie antyrosyjskim. To może spowodować, w dłuższej perspektywie czasowej, przezwyciężenie przez Ukraińców mitu banderyzmu” – pisał imć Bąkiewicz w „Liście otwartym do środowiska Rot Niepodległości, Straży Narodowej, polskich narodowców i patriotów”.
Tytuł, co prawda, długi i skomplikowany, ale przekaz szczerze niepolecanej całości dość jasny: czas na taki związek z Ukrainą, jaki zawarliśmy z Litwą w XIV wieku i wtedy będzie dobrze. Tako rzecze Bąkiewicz. Proste? Proste.
Zresztą, co tu gadać o jakimś Wołyniu, skoro receptę na wyjście z impasu zaproponował sam Tomasz Kalinowski – dyrektor zarządzający Mediów Narodowych. Otóż, ów zarządzający dyrektor Kalinowski doszedł do wniosku, że ukraińskie ubóstwo historyczne zostało zrekompensowane nieistniejącym nigdy „duchem Kijowa”. Wołyńscy zbrodniarze już niepotrzebna być, teraz być nowi bohaterowie, choć oni nigdy nie istnieć. Proste? Proste. No, może nie dla Grzegorza Brauna…
Koniec świata nie dla każdego
„W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć”
– pisał poeta w utworze „Piosenka o końcu świata”. Wszystko jest więc po staremu, a koniec świata ma zbliżać się w taki sposób, że nikt go nie zauważy. Tako rzecze podmiot lityczny.
I tak, gdy się rozejrzymy, niby wszystko jest po staremu i działa wedle stałego rytmu. Słońce wschodzi za dnia, a zachodzi wieczorami, latem jest gorąco, a zimą zimno, PiS kusi kolejnych „narodowców”, a ci mu ulegają i tak dalej, i tak dalej.
Zatem czy to, że wszystko jest po staremu, zwiastuje koniec świata, niczym w przywoływanej „Piosence…”? Niekoniecznie. Wschód i zachód Słońca, jak i pory roku, są z nami od zawsze, za to Andruszkiewiczów czy Bąkiewiczów prędzej czy później nie będzie. To, że teraz akurat są, to jeszcze nie koniec świata. Najlepsze już za nimi, ale dopiero przed nami.
Zobacz:
Od wczoraj, jeśli dobrze rozumiem sytuację, sprawa wygląda tak, że Dmowski na zamek przejął już warszawskie, antysystemowe obchody odzyskania niepodległości w 1919 r., więc pomysł z Twittera stał się nadmiarowy.
To smutne jak niektórzy “narodowcy” potrafią się skurwić za judaszowe srebrniki i służą dla postkomunistycznego 👹 lewactwa z PiSraela.
Andruszkiewicz, Bąkiewicz, Jelonek, Kowalski. Kto będzie następny? Dzięki Bogu nie ma wśród nich narodowców z Konfederacji!
8 z 11 posłów Konfy to Żydzi, w tym Jajko Bosak i Wizemberg Winnicki
Dla odrobiny uczciwości Instytut Badania Semityzmu powinien wymienić wszystkich żydów, filosemitów z komunistycznej bandy czworga PIS-PO-SLD-PSL.
“Po owocach ich poznacie” na tę chwilę Konfederacja wypada o niebo lepiej niż antypolska magdalenkowa totalitarna banda spod menory Pis-po-sld-psl. Promowanie bezalternatywności w rządzeniu Polską tylko w ramach sztafety komunistycznej bandy czworga to idiotyzm, poniżenie i niewola.
tylko dureń może wierzyć że konfa to coś innego jak zawór bezpieczeństwa… to ugrupowanie powstało po to aby tacy jak Wy, patrioci, mieli złudne wrażenie że mogą jeszcze coś w tym kraju zrobić… ten sam mechanizm zadziałał na zachodzie
Ty ‘instytut badania semityzmu mówi’ – z ciebie taki instytut jak z koziej pani – trąba.. Tyle wiesz o tym, co zeszłoroczny śnieg. a twe wypociny z tej pani wzięte… Pogadaj na ten temat z Międlarem… to cie uświadomi… jakie oszczerstwa wypisujesz… – karalne także..