M. Skalski: Wielka gra Krzysztofa Bosaka
Na naszych oczach następuje koniec politycznej kariery Roberta Winnickiego jako narodowca i to bez gwarancji, że znajdzie on miejsce w PiS-ie. Dla ewentualnej nowej formuły na prawicy i tak nie będzie już dla niego miejsca. Losu tego uniknął zaś Krzysztof Bosak – pisze Marcin Skalski.
Szanowni Państwo, dzieje się i to niemało. Grzegorz Braun „wystąpił” w rosyjskiej telewizji, jednocześnie rosyjskie trolle szturmują polską infosferę, zmyślając „fejki” o jakoby rzekomej ukrainizacji Polski, a Robert Bątkiewicz ogłosił, że tegoroczny Marsz (niegdyś) Niepodległości przejdzie pod polską-ukraińską banderą (sic!). Reżyserzy spektaklu odgrywanego w kilku aktach muszą mieć niezły ubaw, bowiem tylko ta ostatnia informacja okazała się prawdziwa. Niemniej, to nie na tej scenie działy się ostatnio rzeczy najważniejsze. O tym jednak dalej.
I tak, rzeczywiście prawdą jest, iż niejaki Robert Bątkiewicz ogłosił przejście tegorocznego Marszu (niegdyś) Niepodległości pod banderą polsko-ukraińską. Oczywiście, był to żart internetowy, który dowiódł jedynie, że żyjemy w epoce zupełnego infantylizmu, powierzchowności, braku weryfikacji faktów oraz epoce dostępu do praktyki dziennikarskiej ludzi zbyt ułomnych intelektualnie, by odróżnić prawdziwe nazwisko Roberta Bąkiewicza od tego przerobionego z nadprogramową literą „t”. Zwykły odbiorca mediów mógłby się nabrać, przeglądając po prostu różne wpisy jeden po drugim i nie zwracając uwagi na detale. Co innego jednak, gdy wiarę ewidentnej fałszywce dają ludzie mieniący się dziennikarzami.
W ten sposób na antenie Polskiego Radia powstała cała audycja poświęcona „odważnej decyzji Roberta Bąkiewicza”, który zdecydował się o przejściu marszu pod BANDERĄ polsko-ukraińską. Prowadząca audycję Dorota Kania nawet nie zwróciła uwagi, że internetowy zgrywus słowa „bandera” użył właśnie dlatego, żeby wszystko wyglądało na jeden wielki żart, wyśmianie podążania realnego Roberta Bąkiewicza za pro-ukraińskimi trendami i polityką rządzącej partii, która go karmi dotacjami. Głupoty wygadywane na antenie Polskiego Radia omówiła z kolei na naszym portalu Katarzyna Treter-Sierpińska: „Polskie Radio promuje ideę Marszu Niepodległości „pod wspólną banderą Polski i Ukrainy” – słusznie zauważa publicystka, wykazująca skądinąd sposób myślenia tzw. dziennikarzy o Polsce i o polskości.
Oczywiście, prawdziwy Robert Bąkiewicz, ten bez litery „t” w nazwisku, odciął się od – tu cytat – „odważnego pomysłu”, jak nazwali zmyśloną informację komentatorzy w audycji Polskiego Radia. To z kolei wzbudziło uzasadnioną wesołość konserwatywnego komentatora Michała Krupy, który celnie wyzłośliwił się, iż odcinanie się od wspólnego maszerowania z Ukraińcami to wypisz-wymaluj wpisywanie się w kremlowską narrację. Tę „narrację”, której sprzyjanie te same osoby zarzucają Grzegorzowi Braunowi właśnie za dystans wobec tego typu pomysłów.
Jak zauważa w swoim znakomitym, przytaczanym już wcześniej felietonie Katarzyna Treter-Sierpińska:
„Jak to jest, że gdy poseł Grzegorz Braun apeluje, aby przy wejściu do Sejmu zamienić miejscami wiszące tam flagi Polski i Ukrainy, aby to polska flaga wisiała na miejscu przeznaczonym dla gospodarza, to jest opluwany jako „ruska onuca”, a gdy Robert Bąkiewicz odcina się od pomysłu, aby Marsz Niepodległości szedł pod „wspólną banderą Polski i Ukrainy”, to Bąkiewicz jest patriotą, a Polskie Radio kasuje artykuł i audycję, w której chwalono ten „odważny pomysł”? Wiecie, co by się działo, gdyby Braun skrytykował pomysł „wspólnej bandery” na Marszu Niepodległości? Oczywiście zostałby zlinczowany jako „ruski agent”. I na tym cała ta zabawa polega” – punktuje Autorka.
Skoro więc nic dodać i nic ująć, to niech zatem powyższa konkluzja poprzedzi opuszczenie zasłużonej nad tym żałosnym spektaklem zasłony milczenia, tej kurtyny nad teatrzykiem tworzonym przez niskich lotów abderytów dla sobie podobnej publiki. Faktem niewątpliwym jednak jest, że perorowanie z poważnymi minami o wspólnym marszu pod polsko-ukraińską banderą(!) na podstawie zmyślonego wpisu na Twitterze jest pionierskim osiągnięciem groteski jako kolejnej odmiany dziennikarstwa radiowego. Dlatego tym bardziej cieszy, że w Internecie akurat nic nie ginie.
Tymczasem sceną, na której rozgrywały się dużo poważniejsze sprawy, była ta goszcząca mówców marszu „Stop ukrainizacji Polski” w dniu 24 września w Warszawie. Przypomnijmy, że wydarzenie organizowała Konfederacja Korony Polskiej – partia Grzegorza Brauna. Wbrew wcześniejszym informacjom – a właściwie brakowi tych potwierdzających udział – przedstawiciele Ruchu Narodowego pojawili się na manifestacji, zasilając ją frekwencyjnie. Głównym „zasobem” zaangażowanym w manifestację ze strony RN-u był jednak wiceprezes partii Krzysztof Bosak. Wcześniejszy koniunkturalizm i kunktatorstwo Bosaka były już na naszym portalu przedmiotem mocnej krytyki w tekście „Dlaczego Ruch Narodowy jest już skończony”.
Tym razem jednak Krzysztof Bosak poważnie podszedł do idei narodowej oraz do zobowiązań, jakie zaciągnął przed wyborcami, pojawiając się na manifestacji i zabierając na niej głos. To dzięki niemu akcja #StopUkrainizacjiPolski nie daje się już sprowadzić do „szura Brauna”, rzekomego pojedynczego wariata z garstką zwolenników, którym uroiła się jakaś ukrainizacja. Umiarkowany wizerunek Bosaka był właśnie tym brakującym elementem, którego rzeczona akcja potrzebowała jak tlenu.
Ponadto, Krzysztof Bosak nie zachowywał się w dniach następujących po manifestacji, jakby chciał się z niej wycofać. Komentując dla „Faktu” swój udział w wydarzeniu, podtrzymał on wygłaszane nań tezy. Co więcej, krytycznie komentował ataki na Grzegorza Brauna przypuszczane ze strony tych, którzy na Marszu (niegdyś) Niepodległości chętnie widzieliby także ukraińskie flagi, jak i ze strony tych, którzy o chęć eksponowania takich flag są podejrzewani. Postawa Krzysztofa Bosaka od momentu wystąpienia na scenie podczas manifestacji „Stop ukrainizacji Polski” jest bez zarzutu. Nieuczciwym byłoby tego nie odnotować i nie podkreślić.
Tymczasem samo to, że „fejk” o udostępnieniu barwom ukraińskim Marszu (niegdyś) Niepodległości przez Roberta Bąkiewicza został wzięty na serio zarówno przez jego wrogów, jak i przychylnych mu prorządowych dziennikarzy, jest najlepszym świadectwem wizerunkowego upadku tego byłego narodowca. Robert Bąkiewicz jest autentycznie kojarzony z poglądami prorządowymi i ukrainofilskimi, dlatego obecność flag naszego południowo-wschodniego sąsiada na jego marszu nikogo by już nie zdziwiła. Największą zaś porażką Bąkiewicza jest właśnie to, że od takich „odważnych pomysłów” musiał się odcinać.
Jednocześnie, aby uzmysłowić sobie wartość wystąpienia Bosaka na marszu 24 września, porównajmy postawę innych posłów rozpadającej się z wolna koalicyjnej Konfederacji Wolność i Niepodległość. Artur Dziambor z ugrupowania Wolnościowcy, utworzonego przez rozłamowców z partii KORWiN, w wypowiedzi dla Wirtualnej Polski nazywa #StopUkrainizacjiPolski hasłem „średnio udanym marketingowo”. Wiemy oczywiście, że jest wręcz przeciwnie, hasło zostało już podchwycone chociażby przez środowisko kibiców Śląska Wrocław, czyli przedstawicieli grupy społecznej będącej wehikułem ewentualnego społecznego buntu. Towarzyszyć ono też będzie prawdziwemu marszowi poświęconemu niepodległości Polski, który organizuje Jacek Międlar i środowiska kibicowskie we Wrocławiu w dniu 11 listopada. Spodziewać się na nim można nawet kilkunastu tysięcy uczestników.
Co więcej, sam hashtag na Twitterze doprowadził do białej gorączki ponadpartyjne stronnictwo ukrainofilów, następnie media wszystkich opcji światopoglądowych rytualnie zaczęły potępiać Grzegorza Brauna, robiąc zarazem temu hasłu darmową reklamę. Dziambor jest więcej albo wybitnie nierozgarnięty, albo z jakichś powodów nie chce palić mostów ze zwolennikami ukrainizacji Polski. Tertium non datur.
PRZECZYTAJ: Katarzyna TS: #StopUkrainizacjiPolski
Jednakowoż Artur Dziambor nie rozczarował o tyle, że nikt nie spodziewał się po nim tego typu wsparcia. Jako liberał nie myśli on przecież w kategoriach państwa narodowego, lecz w kategoriach państwa umożliwiającego co najwyżej płacenie jak najniższych podatków – i to było wiadome od początku. Nie rokuje on jednak dobrze także ze względów charakterologicznych, wszak był jednym z rozłamowców, którzy wyszli z partii KORWiN, bo przeszkadzały mu wypowiedzi samego Korwina o Rosji. Jest to tłumaczenie o tyle kuriozalne, że poglądy Korwina na Rosję, Hitlera, niepełnosprawnych, kobiet etc. musiały być mu znane od dawna. Nie jest to więc człowiek o silnym kręgosłupie, który poparłby jakiekolwiek hasło uznawane przez główny nurt za radykalne. I na tym tle pozytywnie wypada właśnie wspominany wcześniej Krzysztof Bosak.
Dziambor i reszta Wolnościowców chcieli tymczasem uniknąć nieprzyjemności z powodu utożsamiania ich z kontrowersyjnym Korwinem, ale podobnych nieprzyjemności i tak nie unikną, bo rozmowa z przyszłym głównym rozgrywającym wśród tzw. ideowej prawicy Sławomirem Mentzenem sympatyczna na pewno nie będzie. Podkreślmy – to dr Sławomir Mentzen zostanie nowym prezesem partii KORWiN po kongresie partii 15 października, a z jego pozycją, rozpoznawalnością i wszystkim, co składa się na kapitał polityczny, jest on stroną dominującą wobec Dziambora i reszty. Nawet pragmatyzm nie dyktuje tego, by musiał się z układać z własnymi rozłamowcami.
„Ruch Narodowy nie przyłączył się do akcji „Stop ukrainizacji Polski” i już tego nie zrobi. Pociąg, do którego jego liderzy mogli wsiąść, właśnie odjechał, choć zapewne oni sami tego jeszcze nie zauważyli. Ruch Narodowy nie jest więc już nikomu potrzebny i jako partia pod obecnym kierownictwem jest już skończony raz na zawsze” – pisał autor niniejszego tekstu we wzmiankowanym wcześniej felietonie „Dlaczego Ruch Narodowy jest już skończony”. Czy doszło więc do pomyłki? Z pozoru tak – przedstawiciele RN-u i sam Krzysztof Bosak jednak w manifestacji przeciwko ukrainizacji udział wzięli. Gdzie był jednak prezes partii Robert Winnicki?
Nieobecność Winnickiego można wytłumaczyć jego własnymi słowami. „Ja mam problem z samym terminem ‘ukrainizacja’, bo to się trochę kojarzy z germanizacją i z rusyfikacją, które były działaniami państw zaborczych” – mówił Winnicki w wywiadzie dla kanału Sommer. Według Winnickiego, mamy do czynienia z polityką państwa polskiego, która „jest szersza, niż problem ukraiński”.
Tak, to prawda. Robert Winnicki jest spostrzegawczym człowiekiem i odkrył różnice między trwającą ukrainizacją z woli rządu polskiego a wynaradawianiem Polaków z woli rządów zaborczych. Dostrzegł on również, że zmiana struktury etnicznej Polski zachodzi nie tylko z uwagi na napływ Ukraińców w granice Rzeczypospolitej. Skoro jednak ma on „problem” z terminem ‘ukrainizacja’, to w jakim celu działacze jego partii, na czele z wiceprezesem Bosakiem, pojawili się na marszu #StopUkrainizacjiPolski?
Otóż, to właśnie powyższy rozdźwięk potwierdza postawioną we wzmiankowanym powyżej tekście tezę, że pod obecnym kierownictwem Ruch Narodowy jest już skończony, a przecież na czele partii stoi właśnie Robert Winnicki. Jest to zresztą moment symboliczny, gdy degrengolada Marszu (niegdyś) Niepodległości zaszła tak daleko, że jego obecny organizator musi publicznie wyjaśniać, iż nie planował dopuszczać ukraińskich flag. A w końcu wcześniej to właśnie popularność marszu doprowadziła do wprowadzenia do Sejmu z list Kukiz’15 Winnickiego i pozostałej czwórki jego ludzi, z których z zaprzedania PiS-owi najbardziej dał się zapamiętać niejaki Andruszkiewicz, którego to nazwisko to wręcz synonim postawy sprzedajnej. Reszta zaś opuściła Ruch Narodowy w trakcie poprzedniej kadencji, zasilając po drodze kuriozalne byty w rodzaju „Endecji” czy innych tego typu platform przejściowych na drodze do PiS-u. Gdyby nie wizerunek „faszysty”, to dziś pewnie i Robert Bąkiewicz zasiliłby tę partię, która nie chce jednak zbyt wiele ryzykować zbyt bliskim aliansem. O wiele łatwiej jest wszak sypnąć publicznym groszem w zamian za „u-PiS-ienie” Marszu (niegdyś) Niepodległości.
Co więcej, to właśnie wobec bąkiewiczowego „Stowarzyszenia Marsz Niepodległości” Krzysztof Bosak wystąpił w obronie Grzegorza Brauna – zaatakowanego za „występ” w rosyjskiej telewizji, co miało z prawdą tyle wspólnego, co zmyślone wpisy Bą(t)kiewicza:
Dodajmy przy tym antywojenne i deeskalacyjne wpisy Bosaka z ostatnich dni, które dotyczyły wojny na Ukrainie oraz wstąpienia tego państwa do NATO, aby zaobserwować zmianę retoryki na tę długo od niego wyczekiwaną:
Krzysztof Bosak kontynuował również na Twitterze swoje wsparcie dla postulatu #StopUkrainizacjiPolski, choć oczywiście niepotrzebnie tłumaczy się on wrogom:
Zestawmy to z kolei z wpisem Winnickiego, który podpisuje się pod idiotyczną, choć podzielaną głównie przez PiS interpretacją – kuriozalnie uzasadnianą, nawiasem mówiąc – iż to Rosja wysadziła własny gazociąg. „Teatrolog” Winnicki zwraca między innymi uwagę na sposób, w jaki zabierał głos ambasador Rosji na forum ONZ:
Co innego Bosak – w telewizji „Polsat News” powiedział on ostrożnie, że w tym temacie „jesteśmy skazani na domysły”, mimo że retoryka antyrosyjska wydawała się tu kusząca. Jak widać, nie dla niego. Plan na to, by to Ruch Narodowy odciął się od Grzegorza Brauna, jest przez Bosaka ewidentnie udaremniany. Mając bowiem do wyboru Winnickiego i Grzegorza Brauna, Krzysztof Bosak wybiera tego drugiego. Jak bowiem twierdzi profesor Adam Wielomski, kuszenie RN-u trwa cały czas:
CZYTAJ: Czy Ruch Narodowy porzuci Grzegorza Brauna?
Rzecz jasna, sam zainteresowany nam tego nie przyzna, ale zapewne Krzysztof Bosak zdaje sobie sprawę, że to już koniec politycznej kariery Roberta Winnickiego. Ten zaś jest ostatnim przedstawicielem generacji Marszu (niegdyś) Niepodległości, która ma swego reprezentanta w Sejmie. Bosak z kolei – przypomnijmy – na listy Kukiz’15 się finalnie nie załapał, ale i tak jest on politykiem sprawnym medialnie na tyle, że jego nazwisko jest marką samą w sobie. Szyld Ruchu Narodowego nic mu specjalnie nie daje, co innego Winnicki – on potrzebuje być prezesem jakiejś struktury, aby jego opinia coś dla innych znaczyła. Krzysztof Bosak z kolei posłem był już jako młody jeszcze człowiek w latach 2005-2007, reprezentując Ligę Polskich Rodzin, tak bezwzględnie rozegraną przez Jarosława Kaczyńskiego wraz z Samoobroną śp. Leppera. Bosak wie zatem, że alianse z PiS-em mogą się skończyć wyłącznie źle, bo przecież on sam zapłacił za nie aż dwunastoletnią po 2007 roku przerwą w sprawowaniu mandatu posła. W międzyczasie zaś, poprzez uczestnictwo w raczej centrowych ideowo projektach w rodzaju Fundacji Republikańskiej czy czasopisma „Nowa Konfederacja”, nabył on kontaktów, doświadczenia, umiejętności i rozwinął intuicję polityczną. Nie zmienia tego wszystkiego fakt, że Krzysztof Bosak zbyt często bywa asertywny w złym tego słowa znaczeniu, ale mamy zapewne do czynienia z obciążeniem charakterologicznym, a nie brakiem ideowości mimo wszystko. Rodowód polityczny Krzysztofa Bosaka jest tak czy inaczej i wbrew pozorom inny, niż rodowód Roberta Winnickiego, który posłem jest dopiero drugą kadencję i który podobnych kontaktów czy doświadczenia wcześniej nie zebrał.
Wobec tego Krzysztof Bosak intuicyjnie wsiadł w ostatniej chwili do odjeżdżającego pociągu, z którego może już teraz zacząć machać na pożegnanie Robertowi Winnickiemu. Nikt zresztą już Winnickiego by tam pewnie nie chciał jako kogoś niewiarygodnego i niewypróbowanego. Czy ten pociąg to postulowana gdzieniegdzie zupełnie nowa Konfederacja Mentzen-Braun(-Bosak?), to zapewne wyklaruje się już niedługo. Tylko czy z kolei skład o nazwie „Prawo i Sprawiedliwość” ma w ogóle w rozkładzie stację, na której wyczekuje Winnicki?
Przeczytaj także:
Katarzyna TS: Huzia na Brauna, czyli kompromitacja Stowarzyszenia Marsz Niepodległości
Marsz Niepodległości ma już hasło wiodące !
” V KOLUMNA UKRAIŃSKA WYPIE…..Ć” , “POLSKA POLSKA PONAD WSZYSTKO ”
NIEPODLEGŁOŚĆ KTÓRĄ OKREŚLA MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI TO OKRES 1919 , 1939 !
OD 1945r. POLSKA JEST SATRAPIĄ ŻYDÓW I JAKO TAKA PODLEGA RAMÓWCE OKREŚLONEJ PRZEZ WAMPIRA bermana i ska.!Liderem MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI JEST NARÓD !
Wizerunkiem identyfikacyjnym WARTOŚCI MARSZU BĘDZIE GEN ARMII , WÓDZ NACZELNY , POLSKIEJ ARMII na ZACHODZIE KAZIMIERZ SOSNKOWSKI , ON JEDEN OKREŚLIŁ ” SPRZEDANIE ” POLSKI ŻYDOWSKIEJ BOLSZEWII SOWIECKIEJ ! ! ! ” najstarszy aliant koalicji zwycięskiej został sprzedany żydowskiej satrapii sowieckiej , historia nie zna takiego drugiego przypadku kurestwa !” ” ani jednej śmierci więcej ! ani jednego żołnierza ! ” . spiskiem pozbawiony władzy nad armią na zachodzie i wywieziony do Kanady gdzie był internowany do 1949r. !
Od 1989 roku obserwuję, jak tzw. prawica jest profesjonalnie rozwalana. Nie udaje im się dogadać, zjednoczyć lub skonfederować, konflikt goni konflikt, zdrady, odejścia, obrażanie się, zmiany orientacji… gorzej niż dzieci w piaskownicy.
Zaiste, potężne są nasze Służby.
Moim zdaniem musi polać się krew, innymi metodami w Polsce nic się nie zrobi. Ale przede wszystkim żeby przystąpić do działania i jakichkolwiek zmian muszą pojawić się autorytety, które to zrobią i za którymi pójdzie Naród Polski. Niestety autorytetów, nie ma w Polsce, bo nie ma w Polsce Elit, one leżą w piachu na całym świecie za sprawą naszych wrogów, którzy doskonale wiedzieli co robią. Ale sprawą nadrzędną i priorytetową jest, przepędzić z Polski żydów, raz na zawsze i znacjonalizować ich majątki…inaczej wszelkie próby podejmowania i przeprowadzenia jakichkolwiek zmian spalą zawsze na panewce.
W Polsce nie rządzą Polacy, Polakom się wmawia, że mają coś do powiedzenia i od dekad utrzymuje się ich w tej świadomości….
Skalski płaca ci za pisanie paszkwili na polskich patriotów z Konfederacji, w szczególności narodowców z Ruchu Narodowego? Wiem, zadałam retoryczne pytanie!
Jesteś marnym sługusem antypolskiego lewactwa z PiSraela, podobnie jak Bąkieiwcz!
@ AntyPOPIS- nie masz racji. Skalski nie definiuje ostatecznie Konfederacji, tylko ocenia ją i jej możliwości i działania na DZIŚ. I ocenia co w związku z takimi, a nie innymi posunięciami, według niego może nastąpić. A ponieważ nie jest panem Bogiem to może się pomylić.