M. Skalski: Partia KORWiN poparła „Stop ukrainizacji Polski”
Możemy ogłosić tryumfalnie – akcja „Stop ukrainizacji Polski” będzie kojarzona z całością Konfederacji aż do samego końca jej trwania i nie będzie się już dało od niej odciąć. Udało się ją narzucić całej Konfederacji i uniemożliwić dystansowanie się od niej wszystkim podmiotom ją tworzącym – pisze Marcin Skalski.
Tymczasem jako liberał można głosić w pierwszej kolejności potrzebę obniżania podatków, próbować łagodzić kurs na bardziej „pragmatyczny” i odideologizowany, ale finalnie i tak okazuje się, że najatrakcyjniejszym programem korwinistów jest „piątka Mentzena”. Po odejściu Janusza Korwina-Mikke z funkcji prezesa partii KORWiN tym bardziej stało się oczywiste, że nie ma czegoś takiego jak umiarkowany libertarianizm, jeśli ten ma nie przerodzić się w otwarte negowanie potrzeby istnienia Polski jako państwa narodowego. Pretekstem w tym wypadku jest wpuszczenie milionów obcoplemieńców pod pretekstem podejmowania przez nich na miejscu pracy i płacenia w Polsce podatków.
Niedługo, bo niecałą dobę, utrzymał się bowiem wpis jednego z libertariańskich chłopców z partii KORWiN, który wymyślał od „życiowych przegrywów” przeciwnikom ukrainizacji Polski:
Libertiariański chłopiec z partii KORWiN szybko zresztą sam został zweryfikowany, żeby nie powiedzieć, iż to on sam zweryfikował się negatywnie, a inni internauci go co najwyżej do tego zachęcili. Okazuje się, iż „wygryw” ów, wzywający innych do roboty, sam siedzi na bezrobociu:
„Wygryw” Andrzejewski nie tylko ma przy tym nadzieję, że będzie pracował w jakiejś kancelarii (patrz: powyższy screen), ale też sam wzbudził nadzieję innych libertariańskich „wygrywów”, że hasło sprzeciwu wobec ukrainizacji Polski zostanie wygaszone w Konfederacji przez partię KORWiN. Jak zresztą widać, wpis został przez młodego działacza grzecznie wykasowany, co zwiastuje, że przynajmniej w Kancelarii Mentzen pracy już raczej nie znajdzie. Ups.
Co więcej, najprawdopodobniej zresztą mamy do czynienia z człowiekiem zaburzonym na dość wstydliwym tle, z czym on sam się nota bene nie kryje:
Dość jednak o libertarianizmie i masturbacji przy filmach porno, które rzeczywiście sprawiają przy tym wrażenie tematów pokrewnych. Przejdźmy do oczekiwań wzbudzonych przez dr. Sławomira Mentzena jako nowego szefa partii KORWiN. Ugrupowanie zdążyło się bowiem pochwalić, iż następca JKM uważa Putina za zbrodniarza, jak i nie dostrzega ukrainizacji Polski. W ten sposób przekaz miałby się stać pozbawiony elementów w rodzaju „zawsze się trochę gwałci”, „Hitler nie wiedział” czy „Jego Ekscelencji Włodzimierza Putina”.
Słowa Sławomira Mentzena miały zaprezentować umiar i nowy kurs partii, która od teraz skupiałaby się na sprawach gospodarczych. Mentzen starał się, jak mógł, by wygaszać zarzuty związane z przedstawioną przez niego w roku 2019 „piątką Konfederacji”, która – co tu dużo mówić – była początkiem poważnej kariery i szerokiej rozpoznawalności tego polityka. Kogo bowiem obchodziłoby, co ma do powiedzenia nie wzbudzający dotąd większych emocji doradca podatkowy? Sławomir Mentzen jako człowiek inteligentny odpowiedź na pewno zna.
Zresztą, jeśli za coś można mieć uznanie wobec dr. Mentzena, to w pierwszej kolejności właśnie za świadomość tego, co skłania wyborców do oddania głosu na daną partię – są to emocje. Tym bardziej dziwi, że partia KORWiN pochwaliła się nową „piątką”, którą równie dobrze mógłby przedstawić choćby nudny do granic możliwości Robert Gwiazdowski:
Cóż. Ziew, ziew i jeszcze raz ziew. Bez „mięcha”, które zapewniał dotąd barwny Janusz Korwin-Mikke, nie będzie emocji, nie będzie więc też poparcia. Będzie za to rozzuchwalanie się dziennikarzy wymuszających odcinanie się Mentzena od kolejnych kontrowersji odziedziczonych po Korwinie i stopniowe uleganie im przez dopiero nabywającego obycie na tym stanowisku młodego lidera. „Prawdziwy idealizm. I jego sympatycy Gwiazdowskiego też są idealistami. Wierzą w to, że można mówić o gospodarce, podatkach, reformie sądownictwa i wygrać wybory” – mówił w marcu 2019 roku Sławomir Mentzen o Robercie Gwiazdowskim, który w eurowyborach startował z hasłami dotyczącymi obniżania podatków i nie zarejestrował nawet list wyborczych w skali ogólnopolskiej.
Warto zatem, by szef partii KORWiN posłuchał własnego wykładu sprzed ponad 3 lat. Tym bardziej byłoby to właściwe, gdyż deradykalizacja przekazu powoduje zniechęcenie twardego elektoratu. Celnie ujął to komentator polityczny Piotr Wielgucki:
Nowy prezes Mentzen musiał jednak zauważyć, że temat ukrainizacji Polski jest właśnie jednym z kluczowych dla twardego elektoratu Konfederacji, a ponadto, iż głośny wpis jego młodziutkiego działacza narobił rozległych szkód. Sławomir Mentzen wybrnął więc z potrzasku, ogłaszając iż polska tożsamość ma się na tyle dobrze, że kilka milionów Ukraińców po prostu się tu nad Wisłą spolonizuje. Kwestię napływu ludności ukraińskiej sprowadził przy tym do obecności uciekających przed wojną kobiet i dzieci (sic!), a finalnie problem rozwiąże się, gdy imigranci/uchodźcy/przesiedleńcy zaczną pracować na swoje utrzymanie.
Komentowanie perspektyw powodzenia polonizacji Ukraińców jest czynnością raczej zbędną – wszyscy wiemy, co nas czeka, jeśli nie zostaną podjęte konkretne kroki. Istotne jest jednak, że w powyższym wpisie Sławomir Mentzen nie podważył jeszcze liberalnej ortodoksji i relacje między ludnością tubylczą a ludnością napływową sprowadził do tego, kto płaci podatki i kto z tego tytułu może się czuć w Polsce u siebie.
Niemniej, jak wiemy, wspólnota narodowa nie polega na tym, że wpłaca się podatki do tego samego budżetu. Niech przykładem będą nasi rodacy na Kresach Wschodnich, którzy Polakami niewątpliwie są, mimo że nie płacą w Polsce podatków, a również mimo tego Rzeczpospolita i tak ma wobec nich nieskończenie więcej zobowiązań niż wobec Ukraińców, którzy tu podatki płacą. Celem istnienia państwa nie jest przecież umożliwienie płacenia na miejscu niskich podatków każdemu, kto ma na to ochotę niezależnie od jego kraju pochodzenia. Cel nr 1 istnienia państwa to przetrwanie wspólnoty narodowej, jej unikalnej kultury, języka i tożsamości. Wszystko inne jest podrzędne wobec konieczności utrwalania siły państwa, suwerenności narodu oraz wolności osobistej jego członków. Najdoskonalej gwarantuje to, rzecz jasne, przynależność do Cywilizacji Łacińskiej.
Powyższą różnicę wyłożył zresztą badający zagadnienia imigracji Przemysław Załuska w polemice ze wspomnianym wcześniej chłopaczkiem z partii KORWiN (zajmującym się między innymi masturbacją):
Jeśli dotarli Państwo do końca tekstu, w którego tytule znalazła się mimo wszystko dość odważna teza, to wreszcie nadszedł czas zasłużonej nagrody. Otóż, partia KORWiN ostatecznie przyznała rację Grzegorzowi Braunowi, jego partii Konfederacja Korony Polskiej oraz wszystkim sympatykom akcji „Stop ukrainizacji Polski”. Tak jak wspominał Grzegorz Braun, adresatem pretensji o ukrainizację Polski jest rząd RP, domagamy się przy tym szacunku do ofiar Wołynia i zakończenia pajacowania pod cudzymi błękitno-żółtymi barwami w wyniku głupiej mody, nie mamy też bezpośrednich pretensji do samych Ukraińców, że korzystają z udostępnianych przywilejów socjalnych oraz podejmują tu pracę. To wszystko prawda i tak od początku wygląda agenda akcji „Stop ukrainizacji Polski”.
Istotną zmianą jest jednak to, że – jak wynika z powyższego wpisu – korwiniści jednak widzą problem ukrainizacji Polski i przestają udawać, że go nie ma. Zjawiska, które krytykują, składają się łącznie na zachodzący proces ukrainizacji Polski. Nie ma bowiem znaczenia, czy Ukraińcy przyjeżdżają tu do pracy czy po zasiłek. Ukrainizacja Polski jest faktem i mamy to potwierdzone na piśmie (na Twitterze) także od partii Sławomira Mentzena.
Wszystko byłoby do uniknięcia, gdyby sam Sławomir Mentzen nie stworzył nieopacznie przestrzeni do egzekwowania od niego dystansu wobec kontrowersji ze strony Grzegorza Brauna czy Korwina. Skoro jako nowy prezes partii i tak został zakwalifikowany do ostrzału pod pretekstem przedstawienia słynnej „piątki” sprzed 3 lat i skoro on sam dobrze wie, że właśnie tego typu kontrowersyjne hasła i generowane przezeń emocje przyciągają wyborców, to tym bardziej dziwi jego postawa. Wystarczyło stwierdzić, że zgadza się z Grzegorzem Braunem, czyli przyznać to, co jego partia finalnie i tak zrobiła na Twitterze – i byłoby po problemie. Chyba że dla Sławomira Mentzena rzeczywiście większe znaczenie ma to, by ludność Polski płaciła tu podatki, niż by ludność ta była przede wszystkim Polakami. Na to jednak nic się już nie poradzi.
Możemy niemniej ogłosić tryumfalnie – akcja „Stop ukrainizacji Polski” będzie kojarzona z całością Konfederacji aż do samego końca jej trwania i nie będzie się już dało od niej odciąć. Udało się ją narzucić całej Konfederacji i uniemożliwić dystansowanie się od niej wszystkim podmiotom ją tworzącym. Nie ma przy tym znaczenia, czy jej politycy w nią wierzą czy nie. Najważniejsze, że próby odcięcia się od niej obracają się przeciwko każdemu potencjalnemu śmiałkowi.
Akcja „Stop ukrainizacji Polski”, o której nie dają zapomnieć (choćby dr. Mentzenowi) nawet dziennikarze i publicyści wiodących mediów, będzie już zawsze towarzyszyła Konfederacji i jej wizerunkowi. Jest to prawie tak pewne jak to, że Ukraina już nigdy nie odzyska Krymu, jak i to, że Wołodymyr Zełeński nigdy nie potępi oficjalnie rzezi wołyńskiej. Zresztą, oficjalni piewcy banderyzmu wszelkie przeprosiny i tak mogą sobie wsadzić w dupę. Tę samą, w której znajduje się ich państwo po 24 lutego.
A więc słychać wycie? Znakomicie. I tę odpowiedź polecam stosować także prezesowi Mentzenowi. Na pewno przyda mu się jeszcze nie raz.
Przeczytaj także:
Czy kiedykolwiek zapoznaliście się państwo z tezami i argumentami libertarianizmu? Czy tylko od razu wszystko wrzuciliście do jednego worka pod tytułem “libertyńskie lekkie obyczaje i bezmyślność, starszny indywidualizm czyt. egoizm”? Czy wiedzą państwo, że jest wiele odmian libertarianizmu, a nawet chrześcijański? Może warto zastanowić się nad argumentami zamiast ślepo wierzyć tylko swoim przekonaniom? Np. niektóre idee narodowe są bardziej pogańskie nóż katolickie, dla których najwyższy ideał to doczesne idealne państwo. Libertarianizm potrafi patrzeć szerzej. Może warto jednak pomyśleć, co takiego wartego uwagi uznają libertarianie, czy liberałowie… oczywiście nie popieram tego chłopca z KORWiNy.
@Martyna
Tak samo jak “nacjonalizm” niejedną ma twarz. Tylko co z tego? Libertarianizm zakłada w pierwszej kolejności istnienie w minimalnym wymiarze czegoś takiego jak państwo, naiwnie wierząc, że ludzie sami dla siebie będą władzą, sędzią i rozjemcą. Jak to wygląda w praktyce, można zobaczyć w tzw. demo(no)kracji. Puścić tych wszystkich baranów samopas to brzmi jak samobójstwo. Nasze, nie ich.
Mentzen czy Berkowicz to dzieci szkoły austriackiej (naczytali się von Misesa), które szafują hasłem “mniejsze podatki”, czego i tak większość pospólstwa nie rozumie. A co do idei narodowych – otóż nie, one nie są pogańskie. Wielu endeków, a przynajmniej osób, które jawnie się z tym nurtem identyfikowały, przynależało do… wiadomo jakich organizacji. Idee prawdziwie narodowe oparte są wyłącznie na prawie naturalnym i jego poszanowaniu, cała reszta jest tylko pochodną, którą każdy ubiera w swoje własne koncepcje i wymyśla dla nich stosowne określenia.
Gdyby więc założyć, że w każdym nurcie jest trochę tego i trochę owego, to czym one w gruncie rzeczy się od siebie różnią? Musielibyśmy zatem każdego z nas wrzucić do osobnego worka. I wtedy można byłoby z czystym sumieniem iść na wybory. Tylko, jak zwykle, nie byłoby na kogo głosować.
hehe a nie mówiłem już dawno temu że konfederaciątka zostały otworzone po to aby tej części Polaków (którym jeszcze zależy na Ojczyźnie) miało się wydawać że coś jeszcze można w tym żałosnym kraiku naprawić…
wasze dzieci mają prze*****, podlaczki. poland kaputt
Andrzejewski ciulu , zachciewa ci się kariery , to łazisz ścieżkami żydów i ukrów , bo myślisz ,że szybciej znajdziesz pracę w kancelarii ? Jakiej kancelarii ? Twoja kancelarią będą publiczne szalety gnojku . Wez się do solidnej roboty , a nie pchaj się na garnuszek Polaków – wałkoniu ! Dośc mamy takich trutniów i nieudaczników , a w ogóle to stul ryj !
Ment(zen) i niejaki Jakubowski to typowe zjawisko orientacji żydoukraińskiej mieniące się partią “polską”. Wiadomo, że bubkom chodzi o kasę i rozgłos w mediach
Powiem krótko,w Polsce wszystkie formacje polityczne mają wspólny mianownik:filosemityzm,filoamerykanizm,filoukrainizm i rusofobizm. W tych istotnych punktach są aż do bólu zgodni. To jest właśnie tragiczne i prowadzące w przepaść naród, który w istocie zasługuje na to co ma.