K. Żabierek: Historia a sowiecka „prawda”

Pakt Ribbentrop-Mołotow
0

Jutro mija 80. rocznica sowieckiej agresji na terytorium Polski. Była to realizacja umowy zawartej z końcem sierpnia między Niemcami hitlerowskimi a Związkiem Sowieckim. Cios w plecy, jakim był atak na wschodnie województwa armii czerwonej w trakcie walki z Niemcami był początkiem gehenny polskiego społeczeństwa na tym terenie. Morderstwa, gwałty, wywózki to tylko nieliczne przejawy zrealizowanej umowy między Stalinem i Hitlerem.

SPRAWDŹ kto z twojej rodziny był ofiarą niemieckich i sowieckich zbrodni – KLIK

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Upamiętnianie zdradzieckiego ataku Armii Czerwonej jest solą w oku dla tych środowisk, które pragną wmówić polskiemu społeczeństwu, że ta sama formacja, która atakowała wojska polskie po 17 września 1939 roku i była odpowiedzialna za ludobójstwo polskich oficerów w Katyniu, wywózki tysięcy polskich obywateli na nieludzką ziemię (nieliczni nadal oczekują na powrót do kraju lub też ich potomkowie) była wyzwolicielką Polski.

Świadkowie tamtych wydarzeń zdawali sobie sprawę z intencji przywódców Armii Czerwonej, która na przełomie 1944/1945 roku wypierała armię niemiecką z terenów Polski. Obserwowali oni perfidną politykę sowiecką i w miarę swoich możliwości informowali o niej świat, który chyba najlepiej spostrzegł podwójne oblicze sowieckiego ładu w momencie wybuchu powstania warszawskiego.

Jedną z pierwszych potrzeb dla walczącej Warszawy było zaopatrzenie. Heroiczne wyprawy, kończące się często śmiercią załóg bombowców alianckich, ponoszone były wobec zdecydowanej odmowy Sowietów wykorzystania lotnisk będących w ich posiadaniu. Na łamach „Dziennika Żołnierza APW” zapisano: (…) Dlaczego pomoc dla walczącej z Niemcami Warszawy drogą powietrzną musi być organizowana z dalekich Włoch skoro przecież niedaleko Warszawy, już na ziemi polskiej, znajdują się lotniska, pozostające we władaniu armii sowieckiej, która sama siebie nazywa armią jednego z Narodów Zjednoczonych? Dlaczego samoloty naszych sojuszników z zachodu nie startują z baz, jakie Rosjanie przyznali im na terenie Rosji sowieckiej, skoro wiemy z różnych telegramów, że z tych właśnie baz ruszyły one już wielokrotnie na wyprawy nad różne kraje Europy środkowo-wschodniej?1.

Czynniki sowieckie zaczęły zarzucać stronie polskiej brak informacji o mającym wybuchnąć powstaniu w stolicy. Do argumentów powyższych odniósł się w połowie września 1944 roku londyński „Times”, podając m.in. fakt, że na dzień przed wybuchem walk w stolicy powiadomiony został komisarz spraw zagranicznych Mołotow (ten sam, który w 1939 roku podpisał sojusz w imieniu ZSRR z hitlerowskimi Niemcami). 3 sierpnia 1944 roku Rząd polski zwrócił się z prośbą o pomoc, a sześć dni później skierowano prośbę poprzez pośrednictwo brytyjskie2. Już po upadku powstania warszawskiego londyński „Times” odniósł się do zachowania przedstawicieli „Komitetu wyzwolenia narodowego” w okresie walk w Warszawie. Londyński dziennik poddał (…) krytyce zachowanie się Morawskiego (Osóbki) i gen. Zymirskiego, którzy w czasie walk w Warszawie zmieniali kilkakrotnie swój stosunek do tej sprawy. Początkowo potępiali oni powstanie, później zaś wzywali ludność do dalszej walki i podporządkowania się jednemu dowódcy. Gen. Zymirski nie wydał rozkazu pozostającym pod jego dowództwem lotnikom polskim, aby strącali Niemców nad Warszawą, w tym czasie gdy 150 lotników polskich z baz włoskich zginęło niosąc pomoc stolicy. Co więcej, Zymirski rozbrajał i aresztował oddziały polskiej Armii Krajowej, w tym także te , które maszerowały na pomoc Warszawie3.

Ówczesny premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powiedział: History is written by the victors. To proste stwierdzenie jest nad wyraz aktualne. Naszej przeszłości nie zapiszą pomordowani w ludobójczych akcjach band UPA rodacy bez grobów z Wołynia i Małopolski Wschodniej, o naszej historii nie opowiedzą więźniowie Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, ginący na rozkaz m.in. żydowskiego komendanta Salomona Morela. Bolesne karty naszej historii możemy opisać tylko my, a jest to ostatni dzwonek, gdyż jeśli zrealizują się plany ministra Gowina pragnącego z Ukraińców zrobić (…) polską elitę4, zamiast pamięci o Zygmuncie Rumlu będziemy składać wieńce na cmentarzach będących miejscem pochówku „bojowników UPA”, gdzie już teraz pojawiają się, zgodnie z „protokolarnym obowiązkiem”5.

1 Z daleka – tak, z bliska – nie, „Dziennik żołnierza APW”, 1944, nr 133, s. 1.

2 W świetle faktów i … oskarzeń. Rosja wiedziała o wybuchu powstania w Warszawie, „Dziennik żołnierza APW”, 1944, nr 271, s. 1.

3 Zdrajcy lubelscy rozbrajali oddziały Armii Krajowej maszerujące na pomoc Warszawie, „Dziennik żołnierza APW”, 1944, nr 170, s. 1.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.