„Zachowałam się jak trzeba”. 73. rocznica rozstrzelania Danuty Siedzikówny „Inki”

Danuta Siedzikówna "Inka"/ fot. arch. IPN
2

28 sierpnia 1946 roku w gdańskim więzieniu komuniści rozstrzelali 17-letnią Danutę Siedzikównę, ps. „Inka”, sanitariuszkę 5 Wileńskiej Brygady AK. Jej ostatnimi słowami był okrzyk: „Niech żyje Polska!”. Śledczy z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku chcieli od Siedzikówny uzyskać informacje na temat działalności oddziału mjr. „Łupaszki” i osób, które im pomagały. Aby zmusić ją do zeznań, zastraszano ją, poniżano i torturowano. „Inka” nikogo nie wydała. W grypsie z celi śmierci napisała: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.

Jedenastego dnia po aresztowaniu Andrzej Stawicki, oficer śledczy WUBP w Gdańsku, sporządził akt oskarżenia. 31 lipca wnioskował o skazanie „Inki” na karę śmierci. Sprawę miał rozstrzygnąć Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku. Siedzikównie zarzucono atak z użyciem broni palnej na milicjanta Longina Ratajczaka podczas potyczki koło wsi Podjazdy i zachęcanie do zabicia funkcjonariuszy UB w czasie akcji w Tulicach, a także posiadanie broni bez zezwolenia.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Na pierwszej i jedynej rozprawie sędzia odczytał akt oskarżenia przygotowany w WUBP. „Inka” nie miała możliwości wcześniejszego zapoznania się z tym dokumentem. Nie przyznała się do zarzucanych jej czynów – strzelania do milicjanta i podżegania do zabicia funkcjonariuszy UB. Następnym elementem rozprawy było odczytanie zeznań nieobecnych świadków oskarżenia oraz wysłuchanie tych, którzy przybyli. Niemal wszyscy złożyli obciążające ją zeznania. Po złożeniu i odczytaniu zeznań przez świadków oskarżenia prokurator wystąpił z wnioskiem o uznanie zarzuconych czynów za udowodnione i wydanie wyroku śmierci. Wszystkie opisane czynności procesowe trwały zaledwie dwie godziny. O godz. 18.00 sąd udał się na naradę. Pół godziny później ogłosił wyrok – zgodny z wnioskiem oskarżenia.

Prośbę o ułaskawienie napisał za „Inkę” jej obrońca. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski i tym samym skazał Danutę Siedzikównę na śmierć. Oskarżający w procesie i żądający kary śmierci prokurator Wacław Krzyżanowski uniknął kary i został uniewinniony zarówno w I jak i II instancji (2001).

Razem z „Inką” został rozstrzelany został Feliks Selmanowicz, ps. „Zagończyk”, żołnierz 3, 4 i 5 Wileńskiej Brygady AK. W liście z celi śmierci napisał do syna: „Kreślę tych ostatnich parę słów i żegnam, aż do zobaczenia się na tamtym świecie, bo za chwilę odchodzę do Boga. Jestem skazany na śmierć i wyrok za chwilę będzie wykonany. Bądź dobrym Polakiem. Kochaj Polskę. Bądź posłuszny starszym. Słuchaj swych opiekunów i bądź posłuszny matce. Tyle, co mogę w tych paru słowach skreślić do Ciebie. Odchodzę w zaświaty. To, co pozostawiam na tym świecie najdroższego, to Polskę i Ciebie, Najdroższy”.

Szczątki „Inki” i „Zagończyka” odnalazł zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Kości leżały pod chodnikiem Cmentarza Garnizonowego w Gdańsku. Ich uroczysty pogrzeb odbył się 28 sierpnia 2016 roku.

Źródło informacji: ipn.gov.pl

Zobacz też:

K. Żabierek: Jak sowieci mordowali Polaków w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Robert mówi

    Dzisiaj ,,zachowanie,,UBeckie dranie też chcą kontrolować,dzięki 5G.Trącał ich pies

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.