Katarzyna TS: Narodowe Centrum Nauki, czyli „Męskie fantazje – od freikorpsów do wszechpolaków” i badanie „mowy pogardy”

Jarosław Gowin/ fot. twitter
10

Jak wygląda stan nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce? Mówiąc krótko – niezbyt imponująco. Według Academic Ranking of World Universities (ARWU 2017) Uniwersytet Warszawski znajduje się w grupie uczelni sklasyfikowanych pomiędzy 301. i 400. miejscem, a Uniwersytet Jagielloński w grupie 401-500. To jedyne polskie uniwersytety, które znalazły się w tym prestiżowym rankingu, w którym brana jest pod uwagę liczba laureatów Nagrody Nobla i Medalu Fieldsa wśród absolwentów i pracowników uczelni, liczba autorów najczęściej cytowanych prac wśród kadry, a także dane dotyczące dorobku publikacyjnego uczelni.

A teraz zobaczmy, jakie kwoty wydatkuje się na naukę polską w systemie grantów, które przydziela Narodowe Centrum Nauki powołane do życia 1 października 2010 r. na mocy ustawy Sejmu RP i rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. „W ciągu pięciu lat działalności Narodowe Centrum Nauki rozstrzygnęło 54 konkursy dla naukowców na każdym etapie kariery, zakwalifikowało do finansowania niemal jedenaście tysięcy projektów, przeznaczając na ich realizację ponad cztery miliardy złotych” – czytam na stronie NCN w artykule z okazji 5-lecia istnienia tej instytucji.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pieniądze wciąż płyną i płyną. Na co? Oto tytuły kilku publikacji, które powstały w ramach sfinansowanego przez NCN projektu (prawie 2 miliony zł) „Męskość w literaturze i kulturze polskiej od XIX wieku do współczesności”: Męskie fantazje – od freikorpsów do wszechpolaków; Relacje genderowe w „zakładzie” Dulskich; Gombrowicz od tyłu. Projekt krytyki analnej na przykładzie powieści Ferdydyrke; Ojciec gorszyciel; Androgyniczna polonia i ukraińska Walkiria.

A teraz projekt, który otrzymał ponad 400 tys. zł: „Płeć kulturowa jako czynnik różnicujący organizacje religijne. Płciowe praktyki społeczne i ich interpretacje w organizacjach Polskiej Misji Katolickiej w Anglii, Szwecji i Belgii”. I kolejna perełka za ponad 400 tys. zł: „Jedzenie drożdżówki jako problem społeczny – etnograficzne badanie dziecięcej otyłości w Polsce”. Natomiast na sprawdzenie, jak „radzą sobie polskie rodziny o różnych doświadczeniach edukacyjnych i zawodowych” w ramach projektu „Zaradność polskich rodzin” poszło 250 tys. zł.

Teraz uwaga! Wisienka na torcie z ostatniej chwili: dzięki finansowaniu Narodowego Centrum Nauki dr hab. Michał Bilewicz sprawdzi, jak kształtują się i zmieniają stereotypy pod wpływem wypowiedzi osób, które gardzą przedstawicielami mniejszości etnicznych i imigrantami. „Będziemy obserwowali jak wielokrotny kontakt z mową pogardy zmienia ludzkie myślenie i zachowania. Sprawdzimy, jak po ekspozycji na mowę pogardy zmieniają się stereotypy imigrantów i mniejszości etnicznych oraz czy ludzie stają się bardziej skłonni do używania mowy pogardy w codziennej komunikacji” – wylicza dr hab. Bilewicz. „Rezultatem tego projektu będzie epidemiczny model mowy pogardy. Pozwoli on opisać i zrozumieć gwałtowne rozprzestrzenianie się mowy pogardy w rzeczywistości sieciowej. Zdaniem badacza, model może być użyteczny dla organizacji zajmujących się ograniczaniem skali mowy nienawiści i innych niebezpiecznych zjawisk związanych z korzystaniem z Internetu” – czytamy na stronie naukawpolsce.pap.pl.

Wysokości grantu, dzięki któremu dr hab. Bilewicz będzie badał „mowę pogardy” to prawie 2 miliony zł. Ale zanim dr hab. Bilewicz wyda tę kasę na badanie „mowy pogardy” można wysłuchać jego wykładu  pt. „Epidemia mowy nienawiści. Jak blisko Marca’68 jesteśmy?”. Jak myślicie, gdzie odbył się wykład dr hab. Bilewicza? Oczywiście w Muzeum POLIN!

„Mowa nienawiści ma charakter epidemiczny. Wypowiedzi antysemickie, antymuzłumańskie czy homofobiczne w przestrzeni publicznej trwale przekształcają język, jakim ludzie mówią między sobą, obniżają wrażliwość na nienawiść, zwiększają przyzwolenie na przemoc wobec mniejszości” – tak brzmi opis wykładu dr hab. Bilewicza na stronie Muzeum POLIN.

Zauważyliście tę charakterystyczna triadę? Mowa nienawiści może być wyłącznie antysemicka, antymuzułmańska i homofobiczna. Plucie na katolski ciemnogród, tradycyjną rodzinę i „polskich faszystów” jest ok. Tym dr hab. Bilewicz nie raczy się zajmować. Tym nikt nie raczy się zajmować, bo neomarksistowska „tolerancja represywna” Marcusego nie przewiduje piętnowania agresywnych zachowań mniejszości wobec większości. Wprost przeciwnie. Chodzi o to, żeby usprawiedliwić opluwanie większości przez agresywne mniejszości i doprowadzić do rewolucyjnego konfliktu, dzięki któremu możliwa stanie się  gwałtowna przebudowa tradycyjnego społeczeństwa.

To jest właśnie marzenie zachodnich neomarksistów, którym klasa robotnicza pokazała środkowy palec, ponieważ wolała bogacić się zamiast robić rewolucję pod światłym przewodem partii bolszewików. Teraz za rewolucyjną klasę robotniczą robią wszelkiej maści mniejszości, a za bolszewików robią osoby pokroju dr hab. Bilewicza fetowane m.in. przez Muzeum POLIN. A to wszystko dzieje się za nasze pieniądze. Opluwana większość z własnej kieszeni utrzymuje opluwających ją politruków z tytułami naukowymi.

Zwracam Waszą uwagę na fakt, że dr hab. Bilewicz otrzymał pieniądze na swoje badania pod auspicjami „dobrej zmiany”, a konkretnie ministra Gowina. Co na temat NCN ma do powiedzenia minister Gowin? „Podkreślił, że istotną częścią zmian w polskiej nauce jest właśnie Narodowe Centrum Nauki, które poprzez swoje funkcjonowanie wywiera istotny wpływ na podniesienie poziomu badań realizowanych w Polsce” – informuje Centrum w relacji z posiedzenia Rady NCN, w której minister Gowin wziął udział 19 stycznia 2018 roku.

To jest coś niesamowitego. Po dwóch latach „dobrej zmiany” nadal finansujemy lewacki bełkot i lansujące go placówki badawcze. Nadal finansujemy antypolską i antycywilizacyjną neomarksistowską propagandę wylewająca się z tych placówek. Jak długo jeszcze?

Przeczytaj też:

Jak wygodnie żyć z „mowy nienawiści”? Wystarczy zostać pracownikiem Centrum Badań nad Uprzedzeniami i chwalić Jana T. Grossa oraz islamskich imigrantów

 

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. j-da mówi

    Podpowiem przyszłym koryfeuszom nauki, że najłatwiej zrobić karierę na badaniu antysemickich postaw tubylczych gojów w Polin. Nikt nie odmówi pieniędzy a prezydencka profesura murowana

  2. Hammurabi mówi

    Tak Pani Katarzyno. Finansowaliśmy, finansujemy i póty będziemy finansować nie tylko bełkot ale – co gorsza – wszelkie poczynania mniejszości, póki będziemy miotać się bez ładu i składu. My, większość faktycznie zachowujemy się tak, jak to wyartykułował Sandauer: „W czasie wojny zginęli prości Żydzi i wybitni Polacy. Uratowali się wybitni Żydzi i prości Polacy. Dzisiejsze społeczeństwo w Polsce to żydowska głowa nałożona na polski tułów. Żydzi stanowią inteligencję, a Polacy masy pracujące. (…) Dlatego antysemityzm, wszelkie odruchy antyżydowskie w Polsce to choroba umysłowa, to buntowanie się ręki i nogi przeciwko własnej głowie. Żydzi są głową Polaków, bo są lepsi, a Polacy to ręce i nogi. Nie może polska ręka bić żydowskiej głowy”.
    Te słowa są wizualizacją tego, co się dzieje bez naszej wiedzy a tym bardziej zgody,
    Mało kto zna określenie: „Paradise Judaeorum”… Kiedy w całej Europie wyganiano żydostwo, Polska w swojej dobrodusznej naiwności ich przyjmowała, pozwalała się bogacić, pozwalała się oszukiwać i wybaczała każdą podłość.
    Żaden żydowski morderca nie został ukarany za swoje zbrodnie na Polakach, za to Polakom nakazuje się powszechne kajanie i przepraszanie za wszelkie zgłaszane przez Żydów prześladowania, bez względu na to, że sprawcami były inne nacje.
    Wpędzanie nas we wszechogarniające „poczucie winy” ma nas zakneblować, uciszyć protesty, kiedy zaczyna się kolejna wędrówka ludów. Kiedy wartościowe, produktywne jednostki zmuszane są ekonomicznym batem do emigracji a na ich miejsce sprowadza się Ukraińców, w ilościach grożących konfliktem na wielką skalę, w którym wyeliminuje się młodych, patriotycznie nastawionych Polaków.
    Prace takich Bilewiczów są kolejną pałką do bicia w polskie głowy, by przypadkiem nie odważyli się protestować i zaszkodzić wielkiemu dziełu.
    Jakiemu?
    A odwiecznemu. polegającemu na stworzeniu na ziemiach obecnej Ukrainy i wschodniej Polski państwa żydowskiego.

    1. goj mówi

      „Żydzi są głową Polaków, bo są lepsi”
      Kwintesencja rasizmu, ale przecież żydom wolno wszystko…

    2. Spostrzegawczy mówi

      Dziękuję za takich „wybitnych” Żydów jak Wolińska, Berman, Rumkowski, Morel, Szechter, Stolzman, Brystygierowa, Humer, Bauman, Hartman i cała zgraja innych żydowskich patologicznych morderców i kryminalistów. Jeśli dla Sandauera oni są wybitni, to on był zdegenerowanym psychopatą.
      A co do artykułu – Polska jeszcze nie może wyrwać się ze szpon rozbójniczej bandy żydowskich w dużej części psychopatów i degeneratów.

  3. goj mówi

    Serce mnie boli codziennie od tych wszystkich zdrad, kradzieży, kłamstw i ataków…
    Nauka w Japonii: roboty, automatyka, oprogramowanie…
    Nauka w Polsce: „antysemityzm”, pedalstwo w książce A, pedalstwo w książce B…

  4. michu mówi

    Taka nauka ma przecież zastosowanie w praktyce. Np katolicyzm jest od dawna dotykany mową pogardy i nienawiści. Dla tych co będą nami rządzić jako nadzorcy z nadania eskimosów taka wiedza jak zmienia się podejscie ludzi na skutek takiej propagandy może im wskazać jakie środki w walce z polskością mogą być najbardziej skuteczne :).

  5. Zbulwersowany mówi

    Który to stopień w żydomasonerii trzeba uzyskać, żeby w Judeopolonii, a i nie tylko, zostać premierem, prezydentem, szefem partii czy ważnym funkcjonariuszem w hierarchii państwowej ?!

    1. michu mówi

      To są zewnętrzne znamiona władzy, do tego wystarczy być odpowiednio podłym i dyspozycyjnym nic więcej, prawdziwa władza jest tajna ;).

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.