Jak Jezus rozmawiał z innowiercami? Jak rozmawiałby z żydami czy abp Polakiem? Dialog międzyreligijny (4/5)

Papież Franciszek z Żydami / Fot. Youtube
11

POPRZEDNIA CZĘŚĆ PUBLIKACJI: Czy jestem gotowy na dialog z innowiercami? Dialog międzyreligijny (3/5)

Każdy ochrzczony jest powołany do dialogu z wyznawcami fałszywych religii. To powołanie wynika z obowiązku chrześcijanina do naśladowania Boga, który w Słowie i Wcieleniu nawiązał dialog z każdym człowiekiem. Dialog, który nie polega na konformizmie i rezygnacji z prawdy, ale dialog, którego celem jest nawrócenie bliźniego. Aby podjąć się takiego dialogu, współcześnie nazywanego międzyreligijnym, muszą być spełnione dwa warunki: silna świadomość o tożsamości chrystusowej oraz wola bliźniego, by na taki dialog się otworzyć. Pozostaje jednak poważne pytanie: Jak taki dialog powinien wyglądać i jak prowadził go Chrystus? Z odpowiedzią na te pytania z pomocą przychodzi nam nieomylne w kwestiach teologicznych Pismo Święte.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Najlepszym przykładem prowadzenia przez Zbawiciela dialogu międzyreligijnego jest rozmowa Chrystusa z Samarytanką (J 4,1-42). Jezus nie poprzestaje tutaj na kurtuazji. Nie czyni tego co – ze smutkiem trzeba przywołać – w pewnym sensie w 1986 roku zapoczątkował papież Jan Paweł II podczas spotkań w Asyżu. Nie chowa swej tożsamości do szafy, tak jak uczyniono z krzyżem podczas pierwszego spotkania wyznawców różnych religii (pamiętajmy, że jedynie z punktu widzenia filozofii możemy mówić o różnych religiach) we włoskim mieście, albo jak krzyż, który z obawy przed rabinem papież Franciszek schował za pasem od sutanny. Jezus nie poprzestaje nawet na samej wymianie poglądów, poznaniu tożsamości kobiety. Po prozaicznej, mogłoby się wydawać, rozmowie, prosi ją (co jest w tym kontekście niezwykle ważne) aby sama precyzyjnie określiła swoją sytuację egzystencjalno-religijną, by ostatecznie dialog ów przerodzić w mowę objawieniową, która w naszym przypadku winna być żywym świadectwem wiary, w pismach janowych zwanych martyrią.

Podobny obraz
Papież Franciszek podczas spotkania z rabinem

Jezus nie poprzestał na poklepywaniu Samarytanki po plecach, ale objawia jej pełnię prawdy, by ukierunkować ją ścieżki prawdziwej wiary, ale to wszystko poprzedza przyjacielskim, empatycznym kontaktem. Jezus nie potępił kobiety, nie zwyzywał od łachudr, idiotek czy bezbożnych prostytutek, jak nieraz czynią tzw. kato-talibowie. Mimo iż, w czasach Starego Testamentu Samarytanie byli traktowani przez społeczeństwo niemalże jak pomiot ludzki, Jezus nie potraktował kobiety tak, jak w ferworze kompletnie źle pojętej ewangelizacji, czynią sekciarze np. z grupki „wyznaniowej” Pawła Chojeckiego z Lublina.

W rozmowie z Samarytanką dostrzec możemy trójstopniowy sposób prowadzenia dialogu międzyreligijnego: wymiana poglądów – nawiązanie kontaktu i zainteresowanie sytuacją życiową partnera dialogu (por. J 4,7.9-10.15-17), rozmowa o rzeczach ostatecznych (por. J 4,12.16-17.19-22.25), aż w końcu mowa objawieniowa, czyli dzielenie się doświadczeniem Boga (por. J 4,14-2-6). Na pierwszy plan wysuwa się słuchanie przez Chrystusa Samarytanki, a nie prowadzenie apodyktycznego monologu. Popatrzmy w jak trudnej sytuacji postawiony był Jezus. Nie rozmawiał ze zwykłą kobietą, ale z Samarytanką, pochodzącą z mocno skonfliktowanej z żydami grupy etniczno-religijnej.

Chrystus nawiązuje relację, zaczynając od zwykłej, mogłoby się wydawać – prozaicznej – rozmowy. Nie rozmawia z kobietą z pozycji wyższości, pychy czy samozadowolenia, nie prowadzi tzw. dialogu pochyłego, ale również nie popada w niebezpieczny konformizm, którym chociażby podczas Dni Judaizmu, czy Dni Islamu kierują się hierarchowie Kościoła Katolickiego, utwierdzając niewiernych w bezbożności. Na przykładzie spotkania Jezusa z Samarytanką widać jak na dłoni, że dialog nie może kończyć się na żałosnych uśmieszkach, pocałunkach w dłonie, a ostatecznie podważeniu misyjnego charakteru Kościoła i zakwestionowania wyjazdu duszpasterzy na misje ewangelizacyjne poza granice kraju. Dialog międzyreligijny to po prostu podarowanie drugiemu człowiekowi Chrystusa. Nie rzucając go drugiemu na stół jak starego kotleta, ale starannie, z empatią i przyjaźnią w sercu. Przynajmniej tak winniśmy postąpić z szeregowym innowiercą Kowalskim, bo zaraz zobaczymy na przykładzie Jezusa, że zupełnie inaczej należy postępować z tzw. religijnymi liderami.

Poza rozmową z Samarytanką, wymownym świadectwem jest rozmowa Jezusa z Nikodemem (J 3, 1-21). Do tych przykładów należałoby dodać także perykopę o spotkaniu Jezusa z Grekami (J 12,20nn). Wszystkie te spotkania nie są zwykłym dialogiem antropologicznym czy wymianą kurtuazyjnych gestów, ale dialogiem religijnym, ukierunkowanym na rzeczy ostateczne. Gdyby Chrystus w taki właśnie sposób nie poprowadził dialogu z Szymonem, braćmi Zebedeusza czy wspomnianym Nikodemem, nigdy nie narodziłby się Kościół, Wspólnota nawróconych do Jedynego Boga! Gdyby u początku chrześcijaństwa, apostołowie postępowali tak jak czyni to lwia część pasterzy, jak nakazuje dokument Komisji ds. Stosunków Religijnych pt. „Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne”, sugerujący że katolicy nie powinni nawracać żydów, z punktu widzenia socjologicznego Kościół nigdy by się nie rozwinął, a świat nie poznałby jedynego Zbawiciela Jezusa Chrystusa.

Jednak nie tylko przy okazji rozmowy z Samarytanką czy Nikodemem Jezus daje przykład dialogu z niewiernymi. Zupełnie inaczej jak z kobietą Jezus rozmawiał z tymi, którzy do prywatnych celów wykorzystywali budowaną od lat wiarygodność niegdyś Narodu Wybranego, a niektórzy z nich byli liderami religijnymi, na wzór dzisiejszych biskupów. Mowa o żydach, którzy korzystając z indyferencji motłochu, ze Świątyni Pańskiej uczynili sobie prywatny folwark (J 2,13-15). Symbol świątyni w perykopie nie oznacza budowli wzniesionej rękami ludzkimi, ale zgromadzeniem (ekklesia „zgromadzenie”), będącym dziełem Boga, a którym aktualnie jest Kościół. Gdyby ten symbol przenieść na czasy współczesne, powiedzielibyśmy o biskupach i papieżu, którzy z Kościoła Chrystusowego uczynili sobie prywatny folwark zapewniający im różnego rodzaju profity. Czy tak właśnie nie jest? Być może wielu nie mieści to się w głowie, ponieważ przez lata fałszywie byliśmy wychowywani w przekonaniu, że pasterze Kościoła katolickiego mają mandat na prawdę i mogą czynić co im się żyw nie podoba. A „ciemnemu ludowi”wystarczyło wcisnąć, że to wszystko dzieje się pod natchnieniem Ducha Świętego i szeregowy Kowalski nie może się wcinać. Nic z tych rzeczy!

PRZECZYTAJ: Czy Duch Święty wybiera papieża?

Ekspresja, a wręcz gniew (jako uczucie) z jakim Jezus dialogował z przekupniami zasługuje na szczególną uwagę. Jezus nie pieścił się z tymi, którzy pod przykrywką służby Bogu niszczyli ludzkie dusze, karmiąc ich półprawdami, a sami zbijali na tym kapitał polityczny i finansowy. Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska – tymi słowami, zakłamanych, religijnych liderów potraktował Chrystus. Tymi słowami i dziś potraktowałby zapewne zakłamanych talmudystów, którzy pod płaszczykiem wybraństwa promują na świecie zło, nienawiść i imperializm. Podobnymi słowami i z podobną ekspresją winniśmy potraktować tych, którzy są współczesnym odwzorowaniem przekupniów ze świątyni, biskupów i żydów, którzy są promotorami zła, kłamstwa i nienawiść, a czynią to pod płaszczykiem wybraństwa. Jednak pamiętajmy, na tym Zbawiciel nie poprzestał, ale podobnie jak w rozmowie z Samarytanką, Nikodemem czy Grekami, dzieli się sobą, pewnego rodzaju auto-doświadczeniem Boga, a zatem wzywa do nawrócenia.

Obok tego nacechowanego, mocnymi emocjami dialogu z niewiernymi żydami, jest wiele innych przykładów, w jaki sposób Jezus traktował tych, od których winno się więcej wymagać w kwestiach religijnych: Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią (Mt 12,34), zaś w innym miejscu bez ogródek nazywał ich obłudnikami (np. Mt 23,13).

Dialog z niewiernymi, do którego powołany jest każdy ochrzczony, to zadanie wymagające od nas niezwykłych zdolności w zrozumieniu sytuacji w jakiej znajduje się bliźni. Na przykładzie Jezusa, którego winniśmy naśladować, widać bardzo jasno, że inaczej należy prowadzić dialog międzyreligijny z „szeregowym” wyznawcą fałszywej religii, a inaczej z zakłamanym liderem religijnym, do którego jako chrześcijanie winniśmy zaliczyć szerzących kłamstwo i nienawiść żydów oraz promującego diabelski synkretyzm religijny abp. Wojciecha Polaka, papieża Franciszka czy wycierającego sobie gębę Pismem Świętym Pawła Chojeckiego. Jednak zarówno w jednym jak i drugim przypadku, cel jest jeden i ten sam: nawrócenie innowiercy i o nim zawsze winniśmy pamiętać.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Przebiśnieg mówi

    Konwersja ( na katolicyzm ) , a nie konwergencja ! To wyzwanie i zadanie dla każdego katolika ! Modernizm i relatywizm religijny to trucizna.

  2. Constancja mówi

    Dietrich von Hildebrand napisal;
    „Kiedy z powodu blednie pojetego milosierdzia, miekkosci serca lub plytkiej zyczliwosci sadzimy, ze powinnismy pozwolic, aby czlowiek bladzacy trwal w bledzie, znaczy to, ze przestalismy go traktowac powaznie jako osobe, i ze nie interesuje nas jego obiektywne dobro.
    Milosc w sposob konieczny wymaga tego, zeby zwalczac blad. Najwyzsza milosc Kosciola do wszystkich ludzi stawia przed nim wymog potepienia bledu”.

  3. Constancja mówi

    Jest takie prawo niepisane we Francji, ze o religii sie nie rozmawia. Mysle, ze moda narzucona przez masonow, wtedy oczywiscie nie ma dialogu, nie ma nawrocen.
    Jezus Chrystus; „Troszcz sie o poddanie calej twojej woli Mnie, a wowczas cala twoja troska o zbawienie innych bedzie moja troska i bedzie rodzila owoce na stale”.

  4. Andrzej mówi

    Panie Jacku tekiego tekstu juz dawno nie czytalem . Jest pan dowodem na to ,ze elity inteligencji w Polsce sie odradzaja ,a to daje nadzieje na przyszlosc .
    Dziekuje i pozdrawiam !

  5. Piotr mówi

    Witam.

    Skoro już podjął się Pan działalności publicystycznej na rzecz kapłaństwa, co samo w sobie jest ewidentnym przykładem jak dzisiejsze seminaria formują przyszłych księży, skoro stosunkowo łatwo jest im porzucić sprawowanie Najświętszej Ofiary, rzecz najcenniejszą na świecie, przy której wszelakie ,, uświadamianie”, ,,działalność społeczna” jest prochem i niczym ( zakładam, że formacja u Pana w seminarium była post-modernistyczna a nie w Duchu Świętej Tradycji Katolickiej, i tylko dlatego, ma Pan u mnie pewnego rodzaju dyspensę ( czasami zaglądam na Pana stronę, etc..), oraz ze względu na fakt ewidentnego występowania herezji modernizmu, która źle formuje przyszłych kapłanów , którzy nie mając pojęcia o tym, że są Żertwą Ofiarną, że razem z Chrystusem są Ofiarnikami, że są wyjątkowi pod każdym względem w społeczeństwie ( dawniej księżom ludzie ze czcią całowali ręce, gdyż te ręce trzymały w rękach Prawdziwe Ciało Pańskie), nie mają też głębszej świadomości Ofiary oraz wagi swojego powołania oraz sprawowanego urzędu. Mimo to, uważam, że ma Pan widocznie jakąś misję do ogarnięcia.

    Jeśli jednak nie chce Pan walczyć z wiatrakami, lecz zająć się realnymi problemami, oraz wykorzystać swoje zdolności medialne w dobrej sprawie apeluję o zainteresowanie się sprawą ks. Michała Woźnickiego SDB z Poznania. Kapłan ten co można prześledzić na kanale ,,BezDyskusji” na yt ( https://www.youtube.com/channel/UCtj2DRUa1GwAwBUmNobq2Jg )wydaje mi się, że nie osobiście, lecz jeden z wiernych zajmuje się tym i publikuje regularnie ,,ogłoszenia” w których twardo, mocno, stanowczo i wierzę w to głęboko za Bożym zrządzeniem piętnuje to co Pan w zasadzie (takie mam wrażenie) do tej pory nie rozumie, lub nie chce zrozumieć, lub nie ma ochoty lub siły dotykać tematu. Chodzi konkretnie o Mszę Świętą Trydencką. A temat ten jest moim zdaniem kluczowy dla dosłownie każdej płaszczyzny życia codziennego. Ale co tam opinijka jakiegoś Piotra z Wielkopolski, myślę , że przykład Pana Grzegorza Brauna, który co rusz gardłuje o tym jako o ,,mikroprocesorze” cywilizacji jest nie do przecenienia. Nie będzie mądrych, prawych Polaków bez odwiecznej doktryny i nauczania Kościoła Katolickiego, oraz bez tej znów cytując Pana Brauna ,,busoli cywilizacyjnej” jaką jest i od wieków był Święty Kościół Katolicki z Jego niezmutowanym nauczaniem (odsyłam również do innego wytrwałego kaznodziei, który również jest prześladowany listem posłuszeństwa Ks. Jacka Bałemby SDB)

    Do rzeczy, biorąc pod uwagę stan hierarchii Kościoła, zarówno z doniesień medialnych jak i z obserwacji i wsłuchania się w poglądy, wypowiedzi potężnej części kapłanów sprawujących NOM widzimy wyraźnie, że mamy do czynienia z potężnym kryzysem. Coraz jaśniej krystalizuje się, że kryzys ten jest wynikiem Vaticanum II . Jeśli mimo porzucenia kapłaństwa (mimo, że modernistycznego, ale jednak kapłaństwa) deklaruje się Pan katolikiem oraz osobą wierzącą, to najmocniej apeluje o nagłośnienie i zainteresowanie się sprawą ks. Michała Woźnickiego oraz zgłębienie i propagowanie Tradycji Katolickiej

    Ks Michał Woźnicki jest obecnie szykanowany przez przełożonych, zmuszany do posłuszeństwa (opuszczenie domu zakonnego w Poznaniu, opuszczenie starszych ludzi przychodzących i chcących przychodzić na Mszę Trydencką) oraz zagrożony karą suspensy tylko dlatego, że mówi o herezji modernizmu w Kościele, oraz sprawuje wyłącznie Mszę Świętą Trydencką.

    Jest to sprawa wymagająca nagłośnienia ze względu na to, że oprócz wyżej wymienionych kapłan ten nie dopuścił się (według mojej wiedzy) żadnych innych uchybień, jest tutaj jak na dłoni pokazane jak prześladowana jest Msza Wszechczasów, oraz kapłani Ją sprawujący. Drugim dnem jest to, że bez zrozumienia, że po Vat. II Kościół zmienił się i zmienia nadal , czego przykładem jest dzisiejszy Biskup Rzymu nie będzie ani dobrej publicystyki ani Prawdy, cytując klasyka nie będzie niczego .

    Nie wiedziałem gdzie napisać, więc piszę tutaj, być może ktoś to popchnie dalej i ta informacja dojdzie do Pana Panie Jacku, i mimo, że porzucił Pan kapłaństwo, będzie Pan w stanie pomóc bratu w kapłaństwie, który zagrożony jest wydaleniem ze Zgromadzenie Salezjanów tylko dlatego, że związał się z Tradycją i kocha Pana Jezusa. Jest to sprawa, która zdecydowanie wymaga modlitwy i nagłośnienia.

    Bez odniesienia do Tradycji, do Mszy Wszechczasów myślę, że skończy Pan mimowolnie w podobnym miejscu co pewien pastor z Lublina, który również wymachuje Biblią ( pewnie jakąś protestancką lub inną modernistyczną podróbką, ale jednak) , ma nawet czelność powoływać się na Pana Jezusa i uczyć innych (sic!).

    Tak więc dla mnie to czy Pan zechce zainteresować się Tradycją (nie chodzi mi tylko o sprawę ks Michała, lecz było by to bardzo szlachetne, wziąć w obronę pokrzywdzonego, ale chodzi po prostu o pisanie, edukowanie społeczeństwa nt. Tradycji Katolickiej) jest to dla mnie papierkiem lakmusowym czy rzeczywiście zależy Panu na dobru Kościoła, czy na czymś zupełnie innym.

    Łącze wyrazy szacunku,

    Z Panem Bogiem.

  6. Piotr mówi

    Pierwszy komentarz znowu pojawił się na stronie, tak więc proszę o usunięcie drugiego, który był sprostowaniem/odpowiedzią na zniknięcie mojego komentarza ze strony.

    Za wszelakie nieporozumienia przepraszam, ale komentarz nie był widoczny na stronie wprawo.pl podczas odwiedzania strony za pomocą smartfonu, co sugerowało jego usunięcie.

    Z Bogiem.

  7. michu mówi

    Św. Maksymilianie Kolbe módl się za nami. Św. Szymonie z Trydentu módl się za nami.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.