Katarzyna TS: „Pogrom” w Przytyku jako hagada do pałowania Polaków. Jak było naprawdę?

rynek w Przytyku 1929 r./ fot. mazowieckie.fotopolska.eu
4

Żydowski historyk i były szef Instytutu Yad Vashem, Icchak Arad, skrytykował na łamach izraelskiego dziennika Haaretz wspólną deklarację premierów Morawieckiego i Netanyahu. „Nie ma wątpliwości, że w Polsce, nawet przed wojną, był obecny zajadły antysemityzm i że dochodziło do pogromów, w których mordowano Żydów (na przykład pogrom w Przytyku w 1936 roku). W czasie wojny dziesiątki tysięcy Polaków brały udział w mordowaniu (w Jedwabnem i w innych miejscach) i w wydawaniu Żydów, którzy ukrywali się przed Niemcami” – pisze Arad.

Icchak Arad może pisać, co chce. Jego prawo. A moje prawo sprawdzić, o co chodzi. Sprawdziłam i stwierdzam: żadnego pogromu w Przytyku nie było. Były zamieszki, w których Żydzi bili Polaków, a Polacy bili Żydów. Czworo Polaków zostało postrzelonych – w tym jeden śmiertelnie. W odwecie za zabójstwo Polacy powybijali okna w żydowskich domach, poniszczyli sprzęty domowe, zranili 25 Żydów i pobili ze skutkiem śmiertelnym żydowskie małżeństwo. Żadna z ofiar – zarówno po stronie polskiej, jak i żydowskiej – nie była agresorem. Po prostu, przypadkowi ludzie zginęli w zamieszkach, których powodem nie był – jak twierdzą Żydzi – polski antysemityzm, ale to, że Polacy chcieli przejąć część handlu na rynku opanowanym przez Żydów, a Żydzi postanowili do tego nie dopuścić. Skąd o tym wiem? Zaraz do tego wrócimy, ale najpierw zajmijmy się kwestią nazewnictwa.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dlaczego nie należy nazywać wydarzeń w Przytyku „pogromem”? Według słownika języka polskiego słowo „pogrom” oznacza „zadanie komuś klęski, rozgromienie, unicestwienie, wybicie”. Współcześnie słowo „pogrom” używane jest w odniesieniu do zbiorowych, brutalnych ataków na przedstawicieli mniejszości narodowej. Mamy tu więc agresję większości przeciw mniejszości. Ale jak nazwać sytuację, w której obie grupy atakują się wzajemnie? Jak nazwać sytuację, w której przedstawiciele mniejszości jako pierwsi podejmują działanie skutkujące śmiercią przedstawiciela większości? Czy to jest pogrom? Nie. To są zamieszki. I taka sytuacja miała miejsce w Przytyku 9 marca 1936.

Dlaczego Żydzi nie mówią prawdy o tym, co się wydarzyło? Dlaczego zamieszki – tragiczne w skutkach dla obu stron – nazywają pogromem i wykorzystują do bicia Polaków pałką antysemityzmu? To proste. Żydzi nie są zainteresowani przedstawianiem prawdy, lecz budowaniem świeckiej hagady, czyli legendy o wyjątkowości żydowskiego cierpienia, którego kulminacją stał się Holokaust. Co zamieszki w Przytyku mają wspólnego z Holokaustem? Oczywiście nie mają nic wspólnego, ale Żydzi wplatają dziś to wydarzenie do legendy, w której Polaków kreują na tak samo złych (a może nawet gorszych) od Niemców. W hagadzie zamieszki w Przytyku stają się „pogromem” stanowiącym preludium do Zagłady, która według dzisiejszej żydowskiej narracji jest wspólnym dziełem wszystkich chrześcijan, a Polaków w szczególności.

W ramach upowszechniania tezy o wyjątkowości żydowskiego cierpienia i w celu budowania wyłącznie pozytywnego wizerunku społeczności żydowskiej, narracja o „pogromie” w Przytyku została zaserwowana przez Żydów światowej opinii publicznej zaraz po tragicznych wydarzeniach w 1936 r. Już wtedy Żydzi przedstawiali Polskę jako „kraj pogromów”, co przekładało się na finansowe wsparcie, jakie za swoje „cierpienia” z polskich rąk uzyskiwali od diaspory amerykańskiej. Dziś ta narracja jest rozszerzona o wątek „polskiej współwiny” za Holokaust, a w tle mamy roszczenia na kwotę 300 miliardów dolarów.

Wróćmy teraz do wydarzeń w Przytyku. Szczegółową relację z procesu, który rozpoczął się 4 czerwca 1936 r., znalazłam na łamach przedwojennego „Gońca Częstochowskiego”. Na ławie oskarżonych w radomskim sądzie zasiadło 56 osób, z tego 14 Żydów.

Polacy oskarżeni byli o: wzięcie udziału w zbiegowisku; bicie kijami żydowskich handlarzy; przewracanie straganów i niszczenie towarów; rzucanie kamieniami, krzesłem i orczykiem w policjantów; uzbrojenie się w orczyki, kołki, widły, sztaby żelazne i dokonanie napadów na domy żydowskie; wybijanie okien, drzwi, niszczenie sprzętów oraz bicie Żydów znajdujących się w domach, skutkiem czego Josek i Chaja Minkowscy stracili życie, a 25 Żydów zostało rannych.

Żydzi byli oskarżeni byli o : wzięcie udziału w zbiegowisku; napad na jadących wozami Polaków i rzucanie kamieniami oraz bicie ich różnymi narzędziami; strzelanie z broni palnej do Polaków uciekających z rynku, w wyniku czego ranni zostali Stanisław Kubiak, Stanisław Popiel i Stanisława Regulska; Szulim Leska został oskarżony o zastrzelenie Stanisława Wieśniaka (strzał w plecy, który Leska oddał z okna).

Jaki był przebieg wydarzeń? 9 marca 1936 r. w Przytyku odbywał się jarmark. Stragany rozstawili kupcy żydowscy i polscy. Pierwszym incydentem było przewrócenie przez Żydów straganu polskiego czapnika. Policja uspokoiła sytuację. Po jakimś czasie jeden z Polaków stanął w pobliżu straganu żydowskiego piekarza i wołał: „swój do swego!”. Było to hasło nawołujące Polaków do kupowania wyłącznie u polskich kupców, a celem akcji było przełamanie żydowskiego monopolu handlowego.

Żyd natychmiast pobiegł po policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze aresztowali Polaka (nie chciał się wylegitymować) i chcieli zaprowadzić go na posterunek. Rozwścieczeni tym chłopi obrzucili policjantów różnymi przedmiotami i odbili zatrzymanego. Policjanci wycofali się na posterunek. Po kilkunastu minutach chłopi rozeszli się.

Kolejnym etapem zamieszek był atak Żydów na Polaków przy pomocy kamieni i różnych innych narzędzi, w tym broni palnej. W śledztwie nie udało się ustalić, co było jego powodem. A jak wyglądał ten atak? Oddajmy głos świadkom.

Po przeczytaniu tych zeznań ciśnie się na usta pytanie: czy tak wygląda antyżydowski pogrom?

Przejdźmy teraz do kolejnego etapu zamieszek. Policja przystąpiła do rozgonienia tłumu. Rozpędzano zarówno Żydów atakujących Polaków, jak również wyganiano z miasteczka chłopów, z których kilku rzucało kamieniami w żydowskie domy. Kiedy wydawało się, że policja opanowała sytuację, doszło do tragedii. Z wybitego okna jednego z domów padły strzały. Stanisław Wieśniak, jeden ze znajdujących się na ulicy chłopów, który w ogóle nie brał udziału w zamieszkach, został zastrzelony przez Żyda Szulima Leskę.

Część chłopów zaczęła uciekać. Część zaniosła martwego Wieśniaka przed dom lekarza. Na widok zwłok rozjuszeni chłopi uzbrojeni w orczyki, kołki, widły i inne narzędzia ruszyli na żydowskie domy i sklepy. Wyłamywano drzwi, niszczono sprzęty, bito Żydów. Josek i Chaja Minkowscy zostali pobici ze skutkiem śmiertelnym. Małżeństwo mieszkało naprzeciwko domu doktora, do którego zaniesiono zastrzelonego Wieśniaka.

„Omawiane zajścia przybrały tak poważny rozmiar jedynie na skutek użycia przez żydów broni palnej, ofiarą której padł Wieśniak, co spowodowało dopiero dalsze krwawe zaburzenia” – napisano w poufnym raporcie władz kieleckich do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Trudno nie zgodzić się z tym wnioskiem.

Teraz trzeba zadać pytanie: skąd Żydzi mieli broń? Oto relacja jednego ze świadków na procesie.

Warto też zapoznać się z fragmentami relacji „Gońca Częstochowskiego”, w których opisano, w jaki sposób świadkowie żydowscy „rozpoznawali” rzekomych polskich agresorów.

Jaki był rezultat procesu? Skazano 36 osób. Szulim Leska, który zastrzelił Stanisława Wieśniaka, otrzymał 8 lat więzienia (po apelacji – 7 lat). Dwaj Żydzi, którzy używali broni palnej, usłyszeli wyroki 6 i 5 lat, a w apelacji – 3,5 roku. Ośmiu Żydów, którym udowodniono udział w zamieszkach, skazano na wyroki od 6 do 10 miesięcy pozbawienia wolności. Trzej Żydzi zostali uniewinnieni.

Nie udało się ustalić winnych zabójstwa Joska i Chai Minkowskich. Trzej przywódcy chłopskiego tłumu atakującego żydowskie domy otrzymali wyroki po 1 roku więzienia (w apelacji podwyższone do 18 miesięcy i dwóch lat). Pozostałych 22 Polaków, którym udowodniono udział w zamieszkach, skazano na kary od 6 miesięcy do roku pozbawienia wolności. 17 Polaków zostało uniewinnionych.

Icchak Arad bez mrugnięcia okiem opowiada dziś o „pogromie” w Przytyku i mordowaniu Żydów przez „zajadłych antysemitów”. Fakty nie mają dla niego żadnego znaczenia, a większość osób, która przeczyta jego wynurzenia, nie ma pojęcia, co tak naprawdę wydarzyło się w tym miasteczku 9 marca 1936 r. Do niedawna ja też o tym nie wiedziałam. Ale teraz już wiem i uznałam, że moim obowiązkiem jest podzielić się tą wiedzą z czytelnikami tego portalu

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Jacek NH mówi

    Jicchak Arad (ur. 11 listopada 1926 w Święcianach jako Icchak Rudnicki). W czasie II wojny światowej służyąc w sowieckim NKWD, brał udział w egzekucji litewskich cywilów i członków antysowieckiego ruchu oporu

  2. rychu mówi

    Nie wchodzic z zydami w dyskusje pisac prawde nie w Polsce bo wiemy jak było ale na swiecie przez internet. Ruscy i zydzi maja w internecie grupy reagowania a my co ?Pisza pojedynczy internauci .Ta akcja musi trwac ciagle bo tu chodzi o Polske.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.