L. Mucha: Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony są jak odwieczne Chrystusa wyznanie: „Bądź pochwalony!” Tęskno mi, Panie…

Fot. Radio Maryja
8

W poprzednich dwóch felietonach, które – łącznie – nosiły tytuł: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, wskazane zostały bajki, mity, przesądy i zwykłe kłamstwa, jakimi współczesny, nowoczesny i „oświecony” świat karmi ludzi wtedy, gdy mówi o religii. Powtarza się nam, że czasy, w których władzę sprawował sojusz tronu i ołtarza, gdy najwyższym punktem cywilizowanego świata był krzyż, były okresem zacofania, biedy, przesądów i zabobonów, a przede wszystkim to, że po „wyzwoleniu” spod władzy kościoła wolność zwykłego człowieka się powiększyła. To nieprawda. I są na to dobre, niepodważalne przykłady w historii.

PRZECZYTAJ: L. Mucha: Nie będziesz miał bogów cudzych…

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Można w dziejach świata znaleźć przykład działań, które były odejściem od idei sojuszu tronu i ołtarza i sprawdzić jakie to przyniosło skutki. Gdy w końcu XVIII wieku kolonie angielskie w Ameryce przystąpiły do walki o niepodległość, koronnym argumentem rewolucjonistów było dążenie do wyzwolenia spod jarzma władzy króla Jerzego III. A tym, co mu zarzucano, oprócz – niezbyt zresztą prawdziwych – oskarżeń o ciemiężenie kolonistów nieuczciwymi podatkami, był jego katolicyzm i zależność od papieża. Nowe państwo ukonstytuowano wykorzystując teorie Locka i Hobbesa przewidujące między innymi tolerancję dla wszystkiego – poza katolicyzmem. Ustanowiono Unię zgodnie z tymi zasadami. Teoretycznie każdy stan, jako odrębne państwo, miał prawo do samostanowienia. Zasady te – z gruntu utopijne – nie sprawdziły się. Ci sami ludzie, którzy walczyli o wolność kolonii i ich wyzwolenie spod władzy króla, gdy tylko sami przejęli stery, nie wahali się, przy pierwszych oznakach nieposłuszeństwa, wysyłać milicję i wojsko przeciw obywatelom, którzy – powołując się na „wolnościowe” zasady konstrukcji państwa – próbowali władzy się sprzeciwić. Gdy doszło do konfliktu – sporu pomiędzy Południem i Północą, ideały o wolności i samostanowieniu odłożono do lamusa. W państwie opartym o teoretyczną wolność doszło do wojny, która kosztowała życie 600 tysięcy ludzi… Wojna Secesyjna, niezależnie od tego, kto miał w tym konflikcie więcej racji, była wprost następstwem lockeańskiej, utopijnej wizji świata pozbawionego katolickiego Boga.*

PRZECZYTAJ: L. Mucha: …bogów cudzych przede mną

Jeszcze raz, do znudzenia powtórzę: wiem i przyznaję, że w historii Kościoła Katolickiego, a także w historii chrześcijaństwa były kryzysy, wiem, że byli papieże, którzy papieżami być nie powinni (ostatnio coraz bliżej jestem stwierdzenia, że nie tylko byli…) ale wszystkie te złe karty były błędami ludzi, a nie błędami idei. Ludzie popełniali czyny, które były zaprzeczeniem nauki Chrystusa. Podczas, gdy skutki działań podjętych w imię ideologii Oświecenia, liberalizmu, humanizmu, marksizmu, a także islamu – wynikają z nich samych i są ich konsekwencją.

Może ktoś z Czytelników powie, że przecież nie da się zaprzeczyć, że współcześni Amerykanie cieszą się i tak największą wolnością, znacznie większą niż Europejczycy. To prawda. Ale nie znaczy to wcale, że oni mają dobrze, tylko, że my mamy źle. Bardzo źle. Oni poznali tylko Rewolucję Amerykańską i Wojnę Secesyjną. My w Europie zostaliśmy z naszej wolności ograbieni przez Rewolucję Francuską oraz marksizm, który w odzieraniu ludzi z wolności poszedł jeszcze dalej.

Tak, można powiedzieć, że obywatel Stanów Zjednoczonych Ameryki ma stosunkowo dużo wolności. Ale nie o to chodzi. Nie w tym rzecz. Problem w tym ile wolności i czyim kosztem ma rząd. Rząd, który nie jest ograniczany w swoim postępowaniu żadnymi zasadami, żadną etyką, żadną moralnością, żadną religią. I nie mam na myśli wyłącznie pozornego rządu znanego z pierwszych stron gazet, choć i do niego się to odnosi. Mam na myśli ludzi naprawdę trzymających wszystko w garści, skupiających w swoich rękach władzę i bogactwa na niespotykaną skalę, ale jednocześnie ukrytych za różnego rodzaju fasadami. Ludzi, którzy dla zysku potrafią wykorzystać wszystko: prasę, radio, telewizję, Internet, a najbardziej wojny… Odejście od chrześcijaństwa, od katolicyzmu, a jeszcze później od religii w ogóle, połączone z rozwojem techniki i nauki, które podobnie jak władza, pozbawione zostały kontroli etycznej, spowodowało powstanie systemu, którego dziś nie kontrolują wyborcy. Nigdy w historii ludzkości równowaga pomiędzy tym, co o władzy wie zwykły człowiek i tym, co o zwykłym człowieku wie władza – nie była tak bardzo zaburzona – oczywiście na korzyść władzy, a na szkodę zwykłego człowieka! Nigdy zwykły człowiek nie podlegał takiej inwigilacji jak dziś. I żeby było ciekawiej, tę wszechobecną kontrolę uzasadnia się naszym bezpieczeństwem. Nigdy w całej historii ludzkości masy ludzkie nie były tak bardzo i tak bezczelnie manipulowane przez tak bardzo zdemoralizowane jednostki i grupy. Parafrazując Churchilla można by powiedzieć, że nigdy jeszcze tak niewielu, nie trzymało tak wielu, w takiej niewoli… A najbardziej cyniczne z ich strony jest to, że wszystko, co z nami robią uzasadniają wolnością

W porównaniu z tym, co dziś się dzieje, czasy kiedy tron podlegał kontroli ołtarza tak jak każdy człowiek, choć miały swoje wady i ciemne strony, nie wydają się już takie złe.

*uzasadnienie tej tezy można znaleźć w obszernej, dwutomowej publikacji naukowej Christophera Ferrary: Wolność, bóg, który zawiódł.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Waldemar mówi

    C. K. Norwid Tęskno mi Panie

    1. Henio mówi

      Powiedział to, co wszyscy wiedzą. Jesteś marną, niemiecką gnidą!
      C.K Dezerterzy

  2. Maks mówi

    Wydaje mi się, że twój argument dotyczący religijności Amerykanów niekoniecznie pokrywa się z prawdą. Piszesz: „Odejście od chrześcijaństwa, od katolicyzmu, a jeszcze później od religii w ogóle, połączone z rozwojem techniki i nauki, które podobnie jak władza, zostały pozbawione kontroli etycznej, spowodowało powstanie systemu, którego nie kontrolują wyborcy”.
    A to powiedz mi dlaczego powszechnym zwyczajem w USA jest składanie przysięgi na Biblię (np. podczas promocji strażaków). Przecież Stany są kompletnie neutralne religijnie. W Sądach także wypowiada się formułę „Tak mi dopomóż Bóg” z ręką na Biblii. W Polsce mam 94 procent katolików i jedynym powszechnie zwyczajem jest taca niedzielna.

    1. Lech Mucha mówi

      Jeżeli jedynym powszechnym zwyczajem jest taca niedzielna, to znaczy, że powszechnym zwyczajem jest chodzenie na mszę w niedzielę. Chciałbym, by tak było. A co do Ameryki, to takie rzeczy jak przysięganie na Biblię, to zwyczaj. To nie jest miernik religijności. Oczywiście wielu w Ameryce jest ludzi wierzących, ale system włady, jest świecki. Nawet jeśli pewne pozory mówią inaczej.

  3. Maks mówi

    A ja się nie spowiadam, że do Kościoła w niedzielę nie chodzę. Wyzwoliłem się spod tego jarzma, ale szanuję tych co chodzą, każdy ma prawo do spędzania wolnego niedzieli jak chce. Szkoda, że głupia Solidarność walczy o zamknięcie sklepów w niedzielę. Zamiast dać pracującym ustawowe 300 procent podwyżki za pracę w niedzielę i skrócić czas pracy (w niedziele i tak się pracuję krócej), to lepiej dać wolne i zagonić do KOŚCIOŁA w niedzielę.
    Solidarność należałoby zdelegalizować, bo hamuje postęp materialny Polaków.

    1. michu mówi

      Można tak. Tylko jasno wypada się określić kim się jest. Np katolicy spowiadają się i chodzą w niedzielę do kościoła.

    2. Maks mówi

      A po mszy do sklepu. Czy to grzech?

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.