„Wierzymy przeto, że synem Bożym nazwan będziesz!” 81. rocznica śmierci Romana Dmowskiego

Po lewej pogrzeb Romana Dmowskiego, po prawej portret Romana Dmowskiego / Fot. Wikipedia i Youtube
5

Roman Dmowski nie żyje! – 2-go stycznia 1939 roku rozniosła się wieść po II Rzeczpospolitej. W poniedziałek, o godzinie pierwszej w nocy, w Drozdowie pod Łomżą, ze światem rozstał się człowiek, którego nazwisko pozostanie na zawsze w dziejach Polski. Jego zgon – zwłaszcza w okoliczności nadciągającej wojny światowej – okazał się poważną stratą dla narodu. Zabrakło człowieka na miarę dziejową, który wiedział jak walczyć o prawdę i polski interes narodowy.

Stan zdrowia Romana Dmowskiego, przez ostatnie miesiące ’38 roku pogarszał się z dnia na dzień, jednak nikt nie przypuszczał, że śmierć tak prędko zapuka do drozdowskiego domostwa. Ostatecznie pojednany z Bogiem, odrzucając grzechy młodości i opatrzony świętymi sakramentami z rąk zaprzyjaźnionego ordynariusza łomżyńskiego bpa Stanisława Łukomskiego, po godzinnej agonii, Wódz Narodu oddał ostatnie tchnienie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Królewskie pożegnanie

Salut rzymski na pigrzebie Roman Dmowskiego
Salut rzymski na pogrzebie Romana Dmowskiego

Polska pogrążyła się w żałobie. Zgon Romana Dmowskiego był ciężką stratą dla narodu polskiego, nad którym wisiała klątwa niemiecko-sowieckiego spisku. 200 tysięcy wdzięcznych serc Polaków, książąt Kościoła, reprezentantów państwa polskiego z byłym prezydentem Stanisławem Mościckim, żegnało Wielkiego kanclerza Zmartwychwstałej Polski. 7 stycznia, kondukt żałobny kroczący ulicami Warszawy od Archikatedry do cmentarza na Bródnie kondukt był swoistą, największą manifestacją narodową w dziejach Rzeczpospolitej, a zarazem wielką modlitwą o wieczny spoczynek dla tego, który postawą i kunsztem słowa, rozbudzał w Polakach narodową tożsamość. Podczas kazania żałobnego ks. prałat Marceli Nowakowski powiedział:

Jak to, więc umarł Budziciel duszy polskiej do wspólnego życia? Odszedł spośród żyjących Stróż czystości sumienia polskiego? (…) Tak! Bo był to budowniczy życia duchowego, Kapłan, co z przygasłych pokrytych popiołem nieszczęść dziejowych zaledwie tlejących nikłym zarzewiem węgli, rozdmuchał Swym tchnieniem ognisko narodowe, wzniecił płomień miłości Ojczyzny. Płomień, co obudził ospałych, podniósł gnuśnych, ożywił oziębłych (…). Kto wmyśli się i wczuje w życie i czyny Romana Dmowskiego, tej pojmie, że Bóg, zamierzając wskrzesić Polskę, zesłał Jej Męża Niepospolitego, który naprostował drogi i w sposób jasny postawił przed Narodem jego cele i zadania – głosił na kazaniu ksiądz prałat Marceli Godlewski. Runął jak dąb prastary, a dusza załopotała wiecznymi skrzydły w nieznaną dla nas wielką dal… (…) Puść Panie sługę swego – Romana do przybytków świętej szczęśliwości, sługę plemienia naszego…, a my strzec będziemy przykazań Twoich, Ojczyzny naszej i Kościoła Twojego. Amen.

Przy złożeniu do grobu rodzinnego nad trumną, prócz modłów i pieśni żałobnych, żadnych przemówień nie było. Taka była wola Romana Dmowskiego. Zacniejsze od wszelkich przemówień było bicie polskich serc, których rany po utracie Wielkiego Polaka, długo nie mogły się zabliźnić.

Zamiast wieńca kładę w myślach na Twojej mogile szarfę o kolorach białych i  żółtych, o barwach kościelnych, a na szarfie napis umieszczam: Beati pacifi, quoniam filii Dei vocabuntur. (…) Tyś przecież był tym wielkim synem Ojczyzny, który wołał z Konradem: „Ja kocham cały naród – objąłem go w ramiona, chcę go dźwignąć, uszczęśliwić, chcę nim cały świat zadziwić!”. (…) Wierzymy przeto, że „synem Bożym nazwan będziesz przed tronem Trójcy Przenajświętszej” – podczas kazania wygłoszonego 14 stycznia w Archikatedrze Lwowskiej w przejmujących słowach powiedział ks. prof. Aleksy Klawka.

W czym tkwi tajemnica Romana Dmowskiego, kim był i czym zasłużył sobie Roman Dmowski na iście królewskie pożegnanie?

Hołd Watykanu

Wywodzący się ze szlachty mazowieckiej herbu Pobóg, urodzony we wsi Kamionek (obecnie Warszawa-Praga) syn brukarza i Józefy rody Lenarskich, był człowiekiem pióra, słowa i czynu, gotów uczynić wszystko dla sprawy Wielkiej Niepodległej Polski. Po I wojnie światowej wywalczył dla Ojczyzny Pomorze, Wielkopolskę i Śląsk, wygrał spór o Lwów i rozstrzygnął na rzecz Polski sprawę wileńską. Związany z Młodzieżą Wszechpolską, w odpowiedzi na przewrót majowy (1926) założył Obóz Wielkiej Polski, zaś dwa lata później został prezesem Stronnictwa Narodowego. Autorską „Myślą nowoczesnego Polaka” nazywaną przez niego samego „wyznaniem wiary narodowej” (1903) i między innymi kilkutomowym buchem „Kościół, naród i państwo”, „Świat powojenny i Polska”, „Dziedzictwo”, „Zagadnienie rządu”, a także „Przewrót” (1926-1928), reanimował polskie serca i intelekty, zwłaszcza młodego pokolenia, tym samym motywując do walki z wrogami Ojczyzny i budowania Wielkiej Katolickiej Polski, w myśl jego nieśmiertelnych słów: katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jego istocie oraz naród szczerze, istotnie katolicki musi dbać o to, żeby prawa i urządzenia państwowe, w których żyje, były zgodne z zasadami katolickimi. Takie stanowisko nie mogło się podobać komunistycznym i żydowskim elitom, stąd próbowano za wszelką cenę zdyskredytować autorytet dla milionów, rządnych totalnej niepodległości Polaków, imputując mu biologiczny antysemityzm, kolaborację z nazistami czy przesadnie przypisywać mu grzechy młodości.

Roman Dmowski, któremu – jak w kazaniu mówił ks. prof. Klawka – zawdzięczamy przełom duchowy w narodzie. Był wielkim ewangelizatorem narodu polskiego, w myśl słów narodowego radykała i publicysty Wojciecha Kwasieborskiego, który mawiał, że ostatecznym celem nacjonalisty jest zbawienie wieczne i do niego winniśmy prowadzić reprezentantów polskiej nacji. Nie omieszkał o tym nie wspomnieć nawet organ watykańskiego „L’Osservatore Romano”, który omawiając postać Dmowskiego, tak napisał: Radosny objaw spontanicznego nawrotu młodzieży polskiej do wiary katolickiej jest w znacznej mierze Jego zasługą.

Wychowawca młodzieży

Tajemnica Romana Dmowskiego tkwiła w jego umiejętności dotarcia do polskiego serca. Z łatwością porywał za sobą rzesze młodego pokolenia. To niezrównany wychowawca i przewodnik narodu polskiego, który za głównego przeciwnika w walce nie obrał sobie grupy konkretnych ciemiężycieli, ale umysłowe lenistwo, gdyż w potędze ducha i myśli upatrywał bogactwo narodu polskiego.

Wielkim jest naród nie tylko przez swą liczbę, bogactwo, potęgę materialną, wielkim staje się przez swą myśl, wiedzę, potęgę ducha. O samoistności narodu stanowi nie tylko niezawisłość polityczna, ale własna samodzielna twórczość duchowa, życie w sferze duchowej, nie tylko tym co spada z cudzego stołu. (…) Musiałem walczyć z lenistwem umysłowym, z niechęcią myślenia, z bezmyślnym naśladownictwem obcych wzorów, z narzucaniem Polsce cudzych kierunków, cudzych programów i metod działania…

Wielki Roman Dmowski, skutecznie realizował cel budzenia Polaków z letargu i intelektualnej bierności. Czynił to mocą pióra oraz wykwintnego i odpowiednio dobranego słowa, którym skutecznie trafiał do serc młodzieży międzywojennej.

W okresie przedwojennym społeczeństwo było mocno podzielone. Jedni byli zwolennikami Piłsudskiego, który był w konflikcie z endecją, inni zaś mieli za autorytet Dmowskiego, który o wolność Polski walczył potęgą słowa. To imponowało ogromnemu zastępowi młodzieży, która dzięki jego postawie rozbudziła w sobie wartości niepodległościowe i katolickie – dla wPrawo.pl wspomina Elżbieta Simoni, małżonka Władysława Simoniego, działacza Polskiej Korporacji Akademickiej Slavia, działającej w latach 30. we Lwowie pod hasłem „Polska dla Polaków”.

Walka jest walką”

Dmowski miał wielką łatwość umacniania w sercach młodzieży i dorosłych patriotycznych postaw i odwagi w walce o Wielką Polskę, co okazało się bezcenne w dobie nadciągającej agresji niemiecko-sowieckiej, a po 1945 roku żydo-sowieckiej, mającej na celu totalną destrukcję narodu polskiego.

To autorytet, z którym niejeden Polak marzył spotkać się osobiście. Tego zaszczytu dostąpili narodowcy z Kielc, którzy tak wspominają z nim spotkanie.

Zapamiętajcie, panowie, jedno – mówił Dmowski na spotkaniu z młodymi endekami, 6 września 1931 roku w Kielcach – dojście do władzy nie jest naszym jedynym celem. Nam władza nie imponuje, ani nie przyprawia nas o zawrót głowy. Dążymy do zbudowania w Polsce państwa narodowego. Aby to państwo zbudować, trzeba jeszcze wiele wysiłku. Trzeba, aby masy ludu polskiego umiały myśleć narodowo. Trzeba, aby te masy uniezależniły się całkowicie od wpływów żydowskich. Zanim zbudujemy państwo narodowe, musi przed tym zwyciężyć w społeczeństwie idea narodowa. Będzie w Polsce lepiej, niż się panom zdaje i wcześniej, niż panowie myślicie… Jak prędko uporamy się z tym ogromem zadań, które nas czekają, od was zależy – tą przemową wprawił słuchaczy w zachwyt. Ale z Żydami walka ciężka wtrącił któryś z młodych. Więc cóż? Walka jest walką! odparł Roman Dmowski.

Wierzę gorąco, że dziś młode pokolenie XXI wieku przechodzi swoisty patriotyczny renesans, objawiający się bezkompromisową pogardą okrągłostołowymi kompromisami i zdradziecką III RP oraz chęcią walki za Ojczyznę, do czego motywował Dmowski. Duch Jego żyje, a program Wielkiej Polski staje się testamentem młodego pokolenia – w 1939 roku napisali polscy chłopi. Mieli rację. Płomień Romana Dmowskiego tli się w sercach. To on rozpala młodzież do walki i daję światłość umysłu. Na koniec rodzi się jedno pytanie. Dlaczego obecna ekipa rządząca wykreśliła Dmowskiego z podstawy programowej szkół podstawowych? Czy zależy im na tym, by przygasić narodowy zapał, którym zdaje się być rozpalony zastęp polskiej młodzieży? A może powód jest inny?

NA ZGON ROMANA DMOWSKIEGO

Oto jeden znów nad śmiercią tryumf,
Jedno więcej zwycięstwo wielkości…
Ziemia nasza, święta krwią swych synów,
Świętsza będzie o proch Jego kości
Więc dopiero w tak strasznej żałobie
Nieśmiertelność przychodzi nam wyznać –
Aby strzec jej – straż stanie przy grobie;
Serca nasze i wolna Ojczyzna
– Wiesław Pyrek

Relacja z pogrzebu Romana Dmowskiego:

Posłuchaj:

„Pogrzeb Dmowskiego” – Ptaku

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. JMP mówi

    „…z byłym prezydentem Stanisławem Mościckim”. Czasami warto znać historię swego kraju. Powinno być „z byłym prezydentem Stanisławem Wojciechowskim”. Mościcki (Ignacy) był sanacyjnym prezydentem Polski, jednym z ludzi, którzy doprowadzili nasz kraj do tragedii wrześniowej.

  2. gojek mówi

    Panie Romanie, Wielkiej Polski Hetmanie…. „Larum grają!”

  3. Waldemar mówi

    https://www.youtube.com/watch?v=ILhvOjcY6Ps

    Utrudzonym ludziom, bez miejsca na Ziemi
    Przeklęty los, kolejny cios zadał
    Odebrał im tego, co ziemię odzyskał
    Dla nich, po stu dwudziestu trzech latach
    Siódmy stycznia, trzydzieści dziewięć
    Stutysięczny tłum żegna człowieka
    Prawdziwego patriotę, twórcę niepodległej Polski
    Autorytet, jakich dziś nie ma

    Nie był politykiem, tylko mężem stanu
    Co poświęcił dla kraju swe życie
    W sercu miał ludzi, zamienił ich w naród
    A w głowie ułożył granice
    Był stróżem czystości i mógł ich rozgrzeszyć
    Strażnikiem polskiego sumienia
    Bo nie można zaznać wewnętrznego spokoju
    Gdy ojczystej ziemi się nie ma
    Kanclerz narodu i budziciel dusz
    Ostatni ofiarnik świadomy
    Przywrócił nas na mapę świata
    Nadał znaczenie rodzinnego domu
    Rozdmuchał tchnieniem ognisko narodu
    Wzniecał w nich płomień ojczyzny
    Odbudował nadzieję na lepsze jutro
    Był twórcą armii błękitnych

    Utrudzonym ludziom, bez miejsca na Ziemi
    Przeklęty los, kolejny cios zadał
    Odebrał im tego, co ziemię odzyskał
    Dla nich, po stu dwudziestu trzech latach
    Siódmy stycznia, trzydzieści dziewięć
    Stutysięczny tłum żegna człowieka
    Prawdziwego patriotę, twórcę niepodległej Polski
    Autorytet, jakich dziś nie ma

    Milczący bohater, wielki sługa ojczyzny
    Wierny ideałom, wierny nam wszystkim
    Strategiem, ideowcem, mówcą doskonałym
    Był wielkim i runął jak dąb prastary
    Obudził ospałych, ożywił oziębłych
    Pasował ten lud, dał powód do dumy
    Był zbudowany ze skromności, nie łasy na tytuły
    Chciał odejść po cichu, a przyciągnął tłumy
    Nie było dzielnicy bez reprezentacji
    Tak się żegna papieży, cesarzy i królów
    Kondukt żałobny liczył kilometry, Naród w smutku i bólu
    Nastała cisza, trumnę opuszczono w dół
    Mowy pogrzebowej nie było
    Tylko dźwięk pękającej, zmarzniętej ziemi ból
    I się tysiąc sztandarów pochyliło

    Utrudzonym ludziom, bez miejsca na Ziemi
    Przeklęty los, kolejny cios zadał
    Odebrał im tego, co ziemię odzyskał
    Dla nich, po stu dwudziestu trzech latach
    Siódmy stycznia, trzydzieści dziewięć
    Stutysięczny tłum żegna człowieka
    Prawdziwego patriotę, twórcę niepodległej Polski
    Autorytet, jakich dziś nie ma

  4. voy mówi

    jest tam bład zasdniczy ,historyczny nie z „bylym prezyd Moscickim”, lecz byl tam Wojciechowski Stanislaw ex prezydent 1922-1926

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.