Korespondent z USA: Czym dziś oddycha Ameryka?

A firefighter douses flames from a backfire while battling the Butte fire near San Andreas, California on September 12, 2015. Wildfires have spread rapidly through northern California, destroying hundreds of homes, forcing thousands of people to flee and injuring four firefighters. AFP PHOTO / JOSH EDELSON (Photo credit should read Josh Edelson/AFP/Getty Images)
4

Jeśli spojrzeć mam lokalnie, to północna Kalifornia oddycha zanieczyszczonym dymem płonącej Napy, czyli krainy słynnych kalifornijskich win. Od kilku dni na północny zachód od HWY 80 łączącego San Francisco ze stolicą stanu, Sacramento szaleje ciągle jeszcze aż 16 nieopanowanych pożarów, które pochłonęły już 35 ludzi, ponad 5700 domów i budynków. Nikt nie mówi o zwierzętach, które straciły życie. Dodajmy jeszcze, że ponad 500 ludzi jest ciągle zaginionych w tym ciągle aktywnym największym pożarze w historii Kalifornii.

Ostatni tego rzędu pożar miał miejsce w październiku 1933 r. (pożar w Griffith Park w Los Angeles), w którym straciło życie 29 osób. W 1991 r. miał miejsce wyniszczający pożar na Wzgórzach Oakland , który pochłonął 25 osób, co osobiście pamiętam. W okresie Indiańskiego Lata jest bardzo sucho, od miesięcy nie padał deszcz, do tego wszystkiego czasem zrywają się wiatry, co powoduje niemożliwość zatrzymania pożaru. Z lotu ptaka mamy obraz Warszawy z 1945 roku…

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Poprzedniej nocy nowy duży pożar zaistniał w powiecie Fresno, na południowym wschodzie od Zatoki San Francisco. Służby przeciwpożarowe monitorujące zagrożenie pożarowe ostrzegły o możliwości pożaru w całej Kalifornii Północnej jak również w pasie Santa Barbara do północnego Los Angeles w Kalifornii Południowej.

Wcześniej gubernator Jerry Brown ogłosił stan pogotowia w powiatach Sonoma, Napa, i Yuba. Również Prezydent Trump ogłosił Kalifornię jako stan w zagrożeniu i rozkazał służbom federalnym udzielenia pomocy zdewastowanym powiatom Kalifornii.

Od niedzieli z pożarami walczy ok. 9 tys. strażaków, do ich dyspozycji jest ponad 820 wozów strażackich (z czego 170 przybyłych na pomoc z sąsiednich stanów), 73 helikoptery, i ponad 30 samolotów. Z zewsząd napływają profesjonaliści niosący pomoc. Przybywają ludzie z Oregonu, Nevady, Waszyngtonu, Idaho, Montana, Arizony, Nowego Meksyku i obydwu Karolin.

Spłonęło ponad 222 tys. akrów. Najbardziej do tej pory ucierpiały powiaty: Sonoma, Napa i Mendocino ale pożar przeniósł się też do powiatów Yuba, Butte, Nevada, Fresno, Calaveras i Mendocino. Ponad 50 tys. ludzi nie ma prądu. W środę w pośpiechu (nadchodził pożar) ewakuowano 5,000 miasto Calistoga w powiecie Napa, w którym kompletnemu zniszczeniu uległo wiele winiarni. Według świadków, wino lało się setkami litrów odbijając w swoim płynącym lustrze śmiertelnie tańczący ogień. Jedyną pozytywną konsekwencją tego nieszczęścia będzie chyba spalenie wielu akrów plantacji marihuany…

W położonym ok. 50 mil na północny zachód od San Francisco, 175 tysięcznym mieście Santa Rosa (leżącym w powiecie Sonoma) spłonęło ponad 2800 domów. Mniejsze pożary wybuchły również w środkowej i południowej Kalifornii. Ludzie noszą maski, w powietrzu unosi się dym, wczorajszy zachód zakrwawionego słońca przypominał jakiś hollywoodzki horror, który jednak niestety ciągle trwa.

Płonące niebo obdarzyło przyległą okolicę dymem o wędzonym zapachu na setki kilometrów powodując u ludzi problemy z oddychaniem i poczucie zbliżającego się zagrożenia.

Brudne wędzone powietrze dotarło też do brzegów San Francisco, które w czwartek i piątek zaczynało przypominać chińskie Beijing. Szkoły, nawet te położone daleko od pożarów poprosiły rodziców dzieci z problemami dróg oddechowych o zatrzymanie ich w domu, co najmniej jeden uniwersytet skasował zajęcia. W Berkeley odwołano koncert który miał się odbyć w sobotę na otwartej przestrzeni.

Nie tylko zamykane są szkoły, Międzynarodowy Port Lotniczy w San Francisco już drugi dzień kasuje loty, co tworzy następne problemy. Meteorolog Roger Gass, zapowiada problemy przynajmniej do niedzieli.

Pośród spalonych domów w mieście Santa Rosa jest niestety dom słynnego twórcy “Peanuts” (Charles Schultz) , którego 78 letnia wdowa Jean Schultz zdążyła na czas opuścić dom, który niestety kompletnie uległ pożarowi. Schultzowie zbudowali dom w latach 1970 – tych, w którym karykaturzysta żył do swojej śmierci w 2000 r.

Jak podano, całe szczęście nie spłonął dom Jacka Londona, który znajduje się w Świecie Winiarni w Glen Ellen, obok HWY 12 do którego zwykle zabieramy naszych gości z Polski. Co prawda Jack London ze swoją nową żoną zbudował inny piękny dom swoich marzeń w lesie zwany Wolf House (Dom Wilka), ale przed wprowadzeniem się do tego uroczego gniazdka wyposażonego nawet wtedy w wewnętrzny basen niespodziewanie dom spłonął w 1913 r. Jego “wspaniałe” zgliszcza stoją do dziś, w sąsiedztwie jest jego grób. Złośliwi o podłożenie ognia obwiniają byłą żonę…

Miasto Santa Rosa straciła ponad 5% swoich domów mieszkalnych, koszty szkód według mera Chris’a Coursey szacuje się tutaj na powyżej $ 1,2 mld. Dla “wysiedlonych” ofiar pożaru stoją otworem 42 schroniska, w których dostępna jest opieka medyczna, w tym zdrowia psychicznego. Dobroczynna organizacja: Salvation Army (Armia Zbawienia) wydała już ponad 49 tys. posiłków dla ofiar pożaru i dalej oferuje swoje usługi potrzebującym.

Ewakuowani ludzie docierali do schronisk ze swoimi psami, kotami, egzotycznymi ptakami , morskimi świnkami, końmi, kurami, osiołkami, kozami i nawet świnkami, etc… Policja używa specjalnie wytresowanych psów do odnajdywania wśród zgliszczy domów ofiar tej strasznej nocy, ludzkich szczątków, czasem jest to tylko popiół…

Komentatorzy starający się jakoś zrozumieć przyczyny zaistniałego kataklizmu. Pierwsza jest wersja oficjalna, od miesięcy brak deszczu, wszystko jest wyschnięte, trawa, poszycie wzgórz, wystarczyła jedna iskra… Inni mówią o tym, że to ktoś w krótkim czasie najwyraźniej z samochodu podłożył ogień w wielu miejscach. Na liście podejrzanych są nielegalni imigranci i oczywiście wspomina się o ISIS nawołujących w swoich publikacjach właśnie do takich podpaleń… Kto wie…

Najbardziej dramatyczna historia jaką słyszałem dotyczy dwojga młodych ludzi, którzy raptem, niespodziewanie w diabelskim tempie zostali otoczeni w niedzielę w nocy przez zewsząd w zawrotnym tempie nadchodzący szalony Armagedon. Oszołomieni tym co zobaczyli z przerażeniem wybiegli nocą z płonącego już domu. W tej dantejskiej pełnej rozpaczy scenie na ich oczach szalejący i wszechwładny ogień właśnie pochłonął dzielący ich od sąsiedniej posesji wysoki płot. W przeraźliwie niebezpiecznym mgnieniu oka uderzeni wizją zbliżającej się okrutnej śmierci rzucili się do wyłaniającego się w płomieniach basenu na posesji sąsiadów.

Tak trzymając się za ręce, nurkując aby uniknąć żaru piekarnika piekła Matki Natury, dotrwali zahartowani, prawdziwie ochrzczeni ogniem, oczyszczeni nim z wszelkich wątpliwości tego świata, namaszczeni odnowionym w ogniu darem życia z przekonaniem, że razem otrzymali szansę na życie między żywymi…

Powyższy przekaz dotyczyłby okrutnej, dantejskiej śmierci, jednak zrządzeniem losu odnosi się do heroicznych chwil ludzi, którzy dziś są olśnieni radością nadziei życia…

2017/10/14, Kalifornia

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Jarek mówi

    Mają wielki kraj i też wielkie katastrofy- jednak co mi się u nich podoba to samodzielność społeczeństwa umiejętność radzenia sobie i pomagania nawzajem jeśli sytuacja tego wymaga. u nas dzis przy podobnej klęsce strach pomyśleć. Widziałem powódź w Bogatyni w 2010 – radość tzw patologii bo po 6tys. dostali i od reki po trunki, pajaców wyłudzających i chomikujących sprzęt do porządkowania, walki o papier toaletowy, politykierów lokalnych rzucających w tłum makaronem i innymi produktami. Tłumy patologii oczekującej – władza ma nam dać bo nam się należy a zwykli ludzie którzy potracili dorobek życia na który uczciwie pracowali w pocie czoła próbujący sobie poradzić po tragedii. A w usa potrafią sobie radzić i to jest piękne

    1. Test24 mówi

      To jest wina dziesiątek lat komuny i nieustannej walki o artykuły i kombinatorstwo. Jeszcze sporo czasu minie, zanim nasze społeczeństwo się z tego wyleczy, bo ludzie wychowani w tym systemie, uczą tych zachowań swoich dzieci, a te uczą swoich dzieci… Z roku na rok jest lepiej, powodów do kombinowania coraz mniej, ale jeszcze sporo przed nami.

    2. Ada mówi

      Z wcześniejszych o wiele przekazów rodzinnych i znajomych wiem, ze nasza zaradność też była widoczna wśród otoczenia
      – i pomocniczość.
      Ludzie przeżywali różne koleje losu, nieporównywalnie o wiele trudniejsze od tych naszych problemów. ale nie byli tak potwornie rozwydrzeni, wierzyli sobie – słowo znaczyło słowo, nie krętactwo i kłamstwo, czy wręcz oszustwo.
      Pewnie, że nie mieli też idealnie, ale to był niezaprzeczalnie zupełnie inny świat, świat innych wartości.
      Nie tak dawno zastanawiałam się, dlaczego my – Polacy w wojennej tragicznej zawierusze POMAGALIŚMY sobie nawzajem, a także żydowskim sąsiadom i wszystkim potrzebującym, że byliśmy innym społeczeństwem!
      W dzisiejszych czasach pomoc, zrozumienie, współczucie, szczerosć, czy dobro ludzkie – to … oznaki słabości i naiwności wobec przewagi cwaniactwa roszczeniowego z nogami na biurku.
      Tak sądzę, że starsi zebrali „niezłą podziękę” za to człowieczeństwo, za pomoc, dzielenie się ostatnim kawałkiem chleba, czy ziemniaka. dachem nad głową i ciepłem własnego domu….
      Po latach wspólnej wojennej trwogi i pomocy, by przeżyć, choćby nago i boso…………..dostali przysłowiowego kopa w……..
      „w podziękowaniu”.
      Pewnie zamknęli w sobie te wszystkie ludzkie odruchy i wartości.
      Pewnie też mieli w pamięci inne „dziękczynne wdzięczności” za udział właśnie Polaków w obronie wolności innych państw, które
      ” zapomniały” potem – lub, co gorsze – „sprzedały nas”.
      Po takich lekcjach życia ich dobro wewnętrzne stwardniało.

      Inaczej ma się nasza nowa generacja, która wszystko od dzieciństwa miała podstawiane pod nos, by nie zaznała tego, co kiedyś ich przodkowie…..
      Co osiągnęli?
      Cześć pozytywnych postaw na pewno,
      a część?
      Właśnie chyba jeszcze trwa dyskusja na temat postaw adeptów medycyny………….!
      Myślę, że w tym okropnym i niesamowicie rozległym kataklizmie tj. amerykańskim pożarze sprawdziliby się fantastycznie, jako „zaradni, współczujący, porządni fachowcy ” – wolontariusze…….
      Może posmakowaliby pokory.
      Bo tam jest obecnie też niesamowite piekło na ziemi!

  2. Marta mówi

    Mieszkam w Stanach i co roku slysze o ciezkich do opanowania pozarach w Kaliforni i sie zastanawiam komu zalezy na tych corocznych pozarach i kto na tym zarabia. Nie wierze ze nie mogli i nie moga opracowac sposobu na cyklicznie powtarzajace sie, trudne do opanowania i niosace ogromne straty finansowe pozary. Jezeli maja cel wypalania obszarow, jest to przynajmniej podejrzane ze do tej pory nie opanowali bespiecznego i kontrolowanego sposobu. Ktos na tym grube pieniadze zarabia tak samo jak na wojnach i zniszczeniach zarabiaja.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.